Liczba wyświetleń: 2526
Astrofizycy z NASA ostrzegają przed asteroidą, która za około osiem lat może uderzyć w Ziemię i wywołać katastrofalne zniszczenia. Ryzyko kolizji znacząco wzrosło i jest relatywnie duże.
Pod koniec minionego roku chilijski program ATLAS odkrył asteroidę 2024 YR. Szybko ustalono, że istnieje niewielkie ryzyko kolizji z Ziemią na przestrzeni kilku kolejnych lat. Gdyby tak się stało, doszłoby do globalnej katastrofy. Obiekt bowiem jest dość duży.
Obliczono, że najbliżej Ziemi asteroida 2024 YR będzie 22 grudnia 2032 roku. Czyli za prawie osiem lat.
Jak się okazuje, pierwotne obliczenie były błędne i ryzyko kolizji z naszą planetą – choć zdaje się być nadal niewielkie – znacząco wzrosło. Pierwotnie szacowano, że ryzyko kolizji wynosi 1,3 proc. Tak było do końca stycznia. 1 lutego obliczenia wykazały, że ryzyko wzrosło do 1,7 proc. Nazajutrz jednak znowu poprawiono wyniki, które podają, że ryzyko uderzenia w naszą planetę dużej asteroidy wynosi 1,4 proc.
Obiekt jednak wywołał wielkie zainteresowanie i obliczenia kontynuowano. 6 lutego przekazano, że ryzyko kolizji wynosi 2,3 proc. 7 lutego znowu zmieniono ryzyko na 2,2 proc. 8 lutego NASA poinformowała o kolejnej zmianie. Ryzyko wzrosło do 2,4 proc., zaś nazajutrz spadło do 2,2 proc.
W ciągu dwóch tygodni więc ryzyko kolizji wzrosło niemal dwukrotnie. Wynik wynoszący ponad 2 proc. wydaje się niewielki, ale jednak stanowi stosunkowo duże zagrożenie.
Ryzyko uderzenia asteroidy w Ziemię wynosi około 1:45. Dla porównania, asteroidy „typowe”, które są potencjalnie groźne dla nas, mają szansę rzędu jeden do wielu tysięcy lub jeszcze mniejsze. Tu zaś już teraz ocenia się ryzyko na jeden do kilkudziesięciu, z czego z każdym dniem ryzyko zdaje się rosnąć.
Davide Farnocchia, astrofizyk z NASA Jet Propulsion Laboratory jest pozytywnie nastawiony do tych doniesień. „Istotne jest to, że prawdopodobieństwo uderzenia (w Ziemię) jest bardzo małe i prawdopodobnie spadnie do zera” – przekonywał Farnocchia cytowany przez „New York Times”. Dodał, że – jego zdaniem – różnice w stopniu ryzyka wynikają z jakości obserwacji. Część może być lepszej, a część gorszej jakości.
„New York Times” zaznacza, że naukowcy będą mogli obserwować asteroidę do kwietnia. Potem obiekt zniknie z pola widzenia na kilka lat, do 2028 roku.
Asteroida 2024 YR to kawał skały. Ma średnicę długości 40-90 metrów.
Autorstwo: DC
Na podstawie: RMF24.pl
Źródło: NCzas.info
Czy naukowcom można wierzyć? Albo kiedy można a kiedy nie można?
Z innej beczki, choć nieco pokrewnej. Jeżeli masz więcej niż >20 lat do emerytury to nie sądź, że jej doczekasz przy obecnym stanie rzeczy (o ile nic się nie zmieni).
W sensie, nie abym prorokował koniec świata, raczej mam na myśli apokalipsę ZUSu.
To nieuniknione.
„raczej mam na myśli apokalipsę ZUSu.To nieuniknione.”
Grochmanon w związku z powyższym fragmentem twojej wypowiedzi, zadam ci ciekawe pytanie.
Jak myślisz, co wcześniej nastąpi (co według ciebie jest bardziej prawdopodobne)
„Apokalipsa ZUS” spowodowana problemami gospodarczymi Polski, czy upadek naszej gospodarki spowodowany nadmiernym obciążeniem krajowego budżetu przez ZUS?
Armagedon ZUSu owszem będzie i to już niedługo. No ale gdyby nasze sprzedajne świnie nie oddały innym naszych złóż i dodatkowo nie obniżyli im podatku to pewnie nie tylko ZUS ale wiele innych instytucji nie miały by kłopotów z finansami.
https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9736074,zmiany-w-podatku-miedziowym-domanski-chcemy-aby-obowiazywaly-dluzej.html
Dawno dawno temu był taka gazeta „Przekrój”, z tego co pamiętam było to kilka lat przed stanem wojennym. Przeczytałem wtedy że w 2032 roku ma uderzyć w ziemie asteroida o wielkości około 90m a w 2034 roku większa około 300m.
Myślę, że wtajemniczeni doskonale wiedzą kiedy co spadnie, tylko plebs ma nie wiedzieć.
@xc1256
Przejście obiektu (asteroidy) w pobliżu Ziemi można wyliczyć na wiele lat w przód, ale wyliczenie dokładnej odległości przejścia takiego ciała od Ziemi jest niemal niemożliwe. Dlatego podaje się zwykle obliczone prawdopodobieństwo, choć i temu nie należy ufać. Problem z obliczeniami wiąże się ze złożonością oddziaływań grawitacyjnych (ale nie tylko) w układzie, ponieważ na każde ciało niebieskie poruszające się w układzie oddziałują wszystkie inne obiekty się w nim znajdujące, a jest ich naprawdę bardzo wiele. Nie mamy takich komputerów, ani wiedzy o położeniu i ruchu obiektów, aby móc precyzyjnie określić przyszłe trajektorie dwóch obiektów, w tym przypadku Ziemi i asteroidy 2024 YR.
Zatem jakiekolwiek obliczenia dotyczące bliskości spotkania, prawdopodobieństwo kolizji itp. leżą jedynie w sferze spekulacji naukowców.
Nie wierzę za grosz w te ich wszystkie wyliczenia. Nie tylko nas kłamią w niemal wszystkich sprawach związanych z kosmosem to niemal NIC nie wiedzą na temat jak on funkcjonuje. Grawitacja jest tu najlepszym przykładem.
Choć bardziej prawdopodobne jest, że wiedzą ale z jakiś przyczyn nie mówią publicznie różnych rzeczy.
A poza tym i tak żyjemy w symulacji, jak będą chcieli to nas po prostu wyłączą 😉
@Piron
Myśleć to ja sobie mogę :D, nie mam wpływu na politykę finansową mojego rzekomo państwa. Ale rozumiem o co Ci chodzi. Wiesz teoretycznie to by mogli taką zabawę ciągnąć całkiem długo. Typu pokrywanie wydatków pustym pieniądzem –> który generuje znaczną inflację –> co podnosi ceny, ale spada wartość długu –> lecz emerytury zostają na tym samym poziomie. Czyli skryte drenowanie szarego obywatela ciąg dalszy.
Minus taki, emeryci słabsi będą głodować albo umierać z braku leków i tylko czekać kiedy inflacja wymknie się z pod kontroli i wpadnie w spiralę – ale wtedy można zawsze uciec pod skrzydła Euro, i tym samym przypieczętować definitywnie koniec ZUSu, którego nie będzie można bezkarnie finansować z pustych pieniędzy, czyli obligacji masowo odkupywanych przez NBP.
Z innej bajki patrząc na tegoroczny budżet to kto wie, czy to nie jest właśnie przygotowywanie się do wprowadzenia Euro. Gdyż historyczny deficyt jaki zaprojektowano wygeneruje zapewne równie historyczną inflację (z winy 'Putina’ 🙂 ), co będzie świetnym pretekstem do wprowadzenia wspólnej waluty. I tak dziwne, że tak długo to trwa.
ZUS jest sposobem na realizację naszych zobowiązań wobec seniorów. W przyszłości może być inaczej, ale też nie tak, że chcemy pracować do śmierci. Tzn może nawet ktoś chce, ale czy mu będzie dane to się dopiero okaże, może znacznie wcześniej zapadnie na jakąś słabość i nie będzie w stanie, więc raczej należy ufać, że te 65 lat nie jest kwestią ekonomii tylko statystycznej realności pracy ludzi u schyłku życia, raczej na pewno nie dłużej tylko dlatego, że dłużej średnio żyjemy.