Liczba wyświetleń: 1492
Wczorajsza wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych miała być triumfalnym zwieńczeniem jego prezydentury, a stała się symbolem jego politycznej obsesji na punkcie Ukrainy. Podczas krótkiego, zaledwie kilkuminutowego spotkania z Donaldem Trumpem na konferencji CPAC w Maryland. Według doniesień medialnych Duda po raz kolejny skupił się na sprawach ukraińskich zamiast na polskich interesach narodowych, co spotkało się z wyraźnym brakiem zainteresowania ze strony amerykańskiego prezydenta.
Trump, znany z pragmatycznego podejścia do polityki międzynarodowej, ograniczył się do kurtuazyjnej pochwały Polski za wydatki na obronność. Nie podjął jednak ukraińskiego wątku, który Duda próbował forsować, demonstrując tym samym, że priorytetem dla USA są dwustronne relacje z Polską, a nie sprawy państwa trzeciego. To kolejny dowód na to, że polska dyplomacja pod kierownictwem Dudy nie potrafi właściwie odczytywać międzynarodowych sygnałów i hierarchii priorytetów.
Szczególnie niepokojące jest to, że prezydent Polski, zamiast wykorzystać cenny czas na omówienie polskich interesów, takich jak współpraca energetyczna, inwestycje amerykańskie w Polsce czy rozwój współpracy wojskowej, po raz kolejny skupił się na lobbowaniu za Ukrainą. To pokazuje, jak bardzo zatarła się w jego świadomości granica między polską racją stanu a interesami sąsiedniego kraju.
Na szczęście kadencja Andrzeja Dudy dobiega końca, co daje nadzieję na zmianę w polskiej polityce zagranicznej. Jednak na horyzoncie pojawia się kolejne zagrożenie w postaci potencjalnej kandydatury Rafała Trzaskowskiego, polityka związanego z Georgem Sorosem, którego Trump otwarcie krytykuje i zwalcza. Wybór Trzaskowskiego na prezydenta mógłby więc jeszcze bardziej skomplikować relacje polsko-amerykańskie w kluczowym momencie globalnych przemian.
Krótki czas spotkania – zaledwie kilka minut zamiast planowanej godziny – można odczytywać jako sygnał, że Trump nie zamierza tracić czasu na rozmowy z politykami, którzy nie potrafią skupić się na realnych interesach swoich państw. To bolesna lekcja dla polskiej dyplomacji, która powinna wreszcie zrozumieć, że skuteczna polityka zagraniczna opiera się na pragmatyzmie i realizacji własnych interesów narodowych, a nie na emocjonalnym zaangażowaniu w sprawy innych państw.
Najwyższy czas, by polska polityka zagraniczna wróciła na tory realizmu politycznego i przestała być zakładnikiem ukraińskich interesów. Spotkanie w Maryland pokazało dobitnie, że era naiwnej polityki wschodniej musi się skończyć, jeśli Polska chce być traktowana jako poważny partner na arenie międzynarodowej.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
„realizacja własnych interesów narodowych” przez polskojęzyczne kana|ie i zdrajców polskiej racji stanu i narodu? Ale czyje interesy miałyby realizować te szumow|ny? Na pewno nie polskie i na pewno nie interesy i dobro narodu polskiego, Polaków!
’zatarła się w jego świadomości granica między polską racją stanu a interesami sąsiedniego kraju”.
Nie tyle zatarła się granica, lecz ktoś za tą granicą mocno trzyma naszego za jaja 😁😁😁
Eryfesusz
Ukraińska bezpieka trzyma go za ,,jaja,, Poczytaj o aferze Podkarpackiej to zrozumiesz.
No przecież o tym piszę 😏😁
Oto krótki zarys wspólczesnej zdrady interesów polaków i polski. Wszystko zaczęło się już około 1925 roku po przewrocie majowym. Poskutkowało to przegraniem kampanii wrześniowej w 1939 roku. Funduszy na wojnę nie brakowało tylko podobnie jak dzisiaj zostały wydane w rażąco zły sposób. W ciągu 6 lat wydano na wojsko równowartość 10 tysięcy ówczesnych rejsowych amerykańskich samolotów DC 3 Dakota. Co oddaje najlepiej porównanie ze współczesnym samolotem rejsowym Boeingiem 787 Dreamliner razy 10 tysięcy. Obecnie polacy popełnili największy błąd w 1989 roku oddając władzę czynnym agentom CIA w polsce. Solidarność była i jest ich tworem. Dlatego od początku mówili iż trzeba trzymać nad rządem parasol ochronny. Objawiło się to w opanowaniu mediów, tak by nic co nie podoba się mocodawcom nie ujrzało światła. Ten stan utrzymuje się do dzisiaj, nie ma ani jednego media które było by w polskich rękach. I właśnie dlatego ludzie którzy mają coś do powiedzenia w sprawie naprawy polski nie mają szans się ujawnić, bo zostaną zaatakowani przez sługusów reżimu. Natomiast coraz poważniejszym problemem staje się wymieranie ludzi którzy potrafią i chcą używać swojego mózgu. Bowiem pokolenie używające telefonów komórkowych, smartfonów i różnych ajfonów, nie potrafi już samodzielnie myśleć. Muszą mieć wskazówki z internetu i nie patrzą kogo reprezentuje zegarmistrz tylko jak głośno i często bije dzwon. Ja nazywam ich nową rasą Homo Pluginus czyli człowiek podłączony. Dążymy w coraz szybszym tempie do samozagłady. Trzykrotnie więcej zakupów amerykańskiego złomu wojskowego bardzo polakom pomoże w szybkim osiągnięciu celu. Nawet tu na Wolnych Mediach podstawą jest zalew chłamu artykułów pseudo polaków, wyznawców pseudo religi amerykańskiego Guru. Zastanawia mnie uległość współczesnych Polaków. Nie ma ani jednego ugrupowania, które by lansowało i promowało bardzo dużą niezależność od kogokolwiek, mam na myśli obce państwa i różnego rodzaju wiary. Choć wiele ugrupowań ma w swoich nazwach szumne słowa: Niezależne, Samorządne, Niepodległe, Prawo, Sprawiedliwość, Narodowe, Ludowe, Suwerenne, Państwo Prawa, itp. Jednak każde ugrupowanie uznaje zależność od swojego patrona, idola Guru i nie widzi siebie jako samodzielnego tworu. Kombinuję sobie czy ktoś wyciął Polakom jaja? Czy są masochistami, bo potrzebują czuć obcy but, czy bat nad sobą? Najprostszym sposobem by społeczeństwo było uczciwe, są odpowiednio duże zarobki tak, by starczało na spore zachcianki. Bogate społeczeństwo to gwarant niepodległości państwa i zmniejszenie kryminogenności prawa. Co do wyborów w Solidarnej polsce to tragiczna farsa. Ale co się dziwić jeśli część Polaków za swojego prezydenta uważa prezydenta USA. Tam to dopiero jest szopka bo ostatnie wybory kosztowały tylko 35 miliardów $. Tak więc do ich ideału mamy jeszcze długą drogę. Więc kandydaci prześcigają się w opluwaniu i obrzygiwaniu wzajemnym, bo programów to żadnych nie mają. A jeden to mówi że on nie chce ale startuje bo może. Szukają jak by tu poróżnić polaków jeszcze bardziej. Lubią Polacy myślenie życzeniowe bo to fajnie choć sobie trochę pomarzyć, bo żyjemy na: aby aby.
Wygląda iż planiści w MON starają się przygotować Polskę na coś, jakby do pierwszej wojny światowej , tylko na tyle stać wychowanków Akademii Sztuki Wojennej. Panowie obudźcie się jest dwudziesty pierwszy wiek, już minęła ćwiartka stulecia. Jeśli zostaniemy wplątani przez PO PIS w wojnę to będzie ona manewrowa, błyskawiczna i skończy się najdalej za 48 godzin klęską jakiej Polska jeszcze nigdy nie zaznała w swoich dziejach. Naszym pseudo sprzymierzeńcem, idolem, Guru jest człowiek który zmienia swoje poglądy co tydzień, więc jak można mu zaufać, skoro postępuje jak wróg polski sprzedając nam wojskowy złom za drogie pieniądze a przez to Solidarna polska jest w agonii. Osobiście uważam iż sedno wszelkich związków i stowarzyszeń cywilnych i wojskowych z innymi krajami może być możliwe tylko i wyłącznie oparte na zasadach jedno państwo = jeden głos. Prościej równa ilość głosów niezależnie od ilości ludzi zamieszkujących te państwa. To wyrównało by szanse. Drugi priorytet to powstrzymywanie się państw od dawania pseudo dobrych rad dla innych państw. Trzeci to nie krytykowanie obcych państw, niech o wszystkim decydują ludzie go zamieszkujący. To minimum koegzystencji. Alternatywą są wojny. Powinniśmy uczyć się od Turcji, warto poczytać bo bez problemu tłumaczy się na język polski podaję adres internetowy https://www.aa.com.tr
Mosad mocno trzyma Andżeja za jaja, znowu wygrał plebiscyt na najlepszego szabes goja ;D