Liczba wyświetleń: 3683
Deformacja ludzkich czaszek była zjawiskiem, które istniało na wszystkich zamieszkanych kontynentach. Większość z odnotowanych praktyk tego typu, pochodzi sprzed 2000 lat. Na ogół, był to rezultat deformacji czaszki. Teraz okazuje się, że zgodnie z najnowszymi wynikami badań słynne czaszki z Paracas nie mogą być wytłumaczone w ten sposób.
W Peru i Boliwii istniało niegdyś wiele społeczeństw o wydłużonych głowach, w tym rodzina królewska Inków. Od lat uważano, że praktyki tego typu miały za cel upodobnienie się do bogów wyznawanych w tamtych kulturach. Wiele wskazuje na to, że ci tajemniczy ludzie o wydłużonych czaszkach to te same istoty, których czaszki znamy dziś pod nazwą czaszek z Paracas.
Czy była to jakąś elitarna rasą ludzi, która wędrowała po całej planecie? Odpowiedź na to pytanie jest oczywiście trudna do ustalenia. Ostatnie testy DNA upublicznione przez znanego badacza tego zagadnienia Briena Foerstera, wskazują jednak na to, że czaszki z Paracas, nie pochodziły z Peru i nie należały nawet do przedstawicieli Homo sapiens.
Próbki czaszek za zgodą peruwiańskiego rządu zostały wysłane do dwóch laboratoriów. Spośród 18 czaszek jedynie 12 zawierało wystarczająco materiału genetycznego aby przeprowadzić odpowiednie analizy. Badania były prowadzone w 2 niezależnych placówkach w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Warto nadmienić że nowe odkrycie, nie zostało ogłoszone w ramach pracy naukowej, a za pomocą filmu na „YouTubie” zamieszczonym wyżej.
Autorstwo: M@tis
Źródło: InneMedium.pl
Wcale mnie nie dziwi, ze zostalo to opublikowane za pomoca filmu na YT. Spolecznosc naukowa, w przeciwienstwie do pseudonaukowcow, wlasnie po to publikuje prace naukowe, aby zostaly one rozeslane do innych naukowcow, ktorzy mogliby je ocenic i zweryfikowac. Taka wzajemna kontrola czy ktos nie pisze bzdur. Youtube natomiast istnieje do nabijania ogladalnosci i wzbudzania sensacji. Typowe. Jedyny cel jaki naukowiec (bo Pan Foerster nalezy do grona naukowcow z Uniwersytetu Viktorii jak mnie pamiec nie myli) moze miec w takiej formie publikacji, to naganianie newageowych fanatykow do kupna swoich ksiazek. Niektorzy to sie jednak nie szanuja, ale coz. Jak nie mozna samemu wybic sie na prawdziwym odkryciu, to zawsze mozna zrobic kase na fakenewsach i bandzie krzykaczy, ktorzy juz czekaja na „wlaczenie sie elektrowni w wielkiej piramidzie” … czy cos.