Liczba wyświetleń: 1081
„The Independet” pisze o kolejnym ciosie w mit wysokiej wydajności genetycznie modyfikowanych upraw.
GMO są odpowiedzią na narastający od wielu lat światowy kryzys żywnościowy – od dłuższego czasu przekonują biotechnolodzy i korporacje, które finansują ich badania. Genetycznie zmienione rośliny mają być bardziej wydajne, bo wyjątkowo odporne na choroby, szkodniki i zmiany warunków klimatycznych. Coraz więcej badań kwestionuje jednak zalety tej technologii, z którą łączy się wiele zagrożeń ekologicznych i społecznych.
Przykładowo, badania prowadzone przez prof. Barney’a Gordona z wydziału rolnictwa Uniwersytetu Kansaskiego dowiodły, że genetycznie modyfikowana soja firmy Monsanto daje zbiory średnio o 10% niższe do „zwykłej”. Podobnie rzecz miała się z amerykańskimi odmianami bawełny.
Inne obszerne badania prowadziło, pod kierunkiem prof. Boba Watsona, amerykańskie ministerstwo rolnictwa. Konkluzja z owych badań była jednoznaczna – genetyczne modyfikacje w rolnictwie nie rozwiążą problemu głodu na świecie.
No przecież już tyle razy o tym pisaliśmy…
Źródło: Obywatel
Czyta się o kryzysie żywnościowym i w związku z tym wzrostem cen.Według mnie nie trzeba wprowadzać GMO aby zwiększyć plony.
Wg GUS w 1950 roku uprawiano 150100 km2, czyli prawie połowa powierzchni Polski,gdzie traktor był taką sensacją jak dzisiaj helikopter. W 1992 roku było 107643 km2 czyli tylko około 70% powierzchni z 1950 roku ,gdzie koń teraz jest pokazywany dzieciom jak zwierze ze zoo.
Należy zastanowić się dlaczego tak się dzieje, może należy zachęcić rolników,ale nie dotacjami nawet za nieużytki.
Rolnik powinien wiedzieć przed zasianiem (zasadzeniem) jaką cenę otrzyma po zbiorach (kontraktacja) i odbiór bezpośredni państwa, a teraz zarabiają na tym handlarze i cwaniacy.