Liczba wyświetleń: 3304
33 proc. Polaków w wieku 25-34 lata to tzw. „gniazdownicy”, czyli osoby, które nie założyły własnych rodzin i żyją z rodzicami.
„W 2022 r. 1,7 mln osób w wieku 25-34 lata mieszkało z rodzicami i nie założyło własnej rodziny. Badane zjawisko cechuje się dużym zróżnicowaniem przestrzennym. Największy odsetek gniazdowników wystąpił w województwach świętokrzyskim (41%), podkarpackim i lubelskim (po 39 proc.). Najmniejszy – nieprzekraczający 30 proc. – odnotowano w województwach: mazowieckim, pomorskim i dolnośląskim” – czytamy w komunikacie Głównego Urzędu Statystyczny (GUS).
63 proc. gniazdowników to osoby pracujące, 6 proc. to bezrobotni, a 31 proc. to osoby bierne zawodowo.
Choć wydaje się, że gniazdownictwo jest w Polsce sporym problemem, to i tak jest już nieznacznie lepiej i populacja gniazdowników zmniejszyła się o 0,3 mln osób (tj. o 15,5 proc.) wobec 2018 r.
Gorsza sytuacja panuje wśród mężczyzn – ich odsetek wyniósł 63 proc. wobec 37 proc. wśród kobiet.
„Większa koncentracja gniazdowników występowała w gminach we wschodniej Polsce. Gmin, w których odsetek osób dorosłych mieszkających z rodzicami wynosił co najmniej 50 proc. było w Polsce 19, z czego 10 to gminy województwa podlaskiego. Z kolei największe miasta i ich obszary funkcjonalne charakteryzowały się najniższym poziomem zjawiska. Wśród miast wojewódzkich najniższy odsetek gniazdowników odnotowano we Wrocławiu (18 proc.) i w Warszawie (19 proc.), a najwyższy w Kielcach (36 proc.) i Olsztynie (32 proc.)” – czytamy dalej.
Autorstwo: SG
Na podstawie: GUS
Źródło: NCzas.info
„Gorsza sytuacja panuje wśród mężczyzn – ich odsetek wyniósł 63 proc. wobec 37 proc. wśród kobiet”.
Pewnie dlatego, że kobiety rozglądają się raczej za ustatkowanymi kandydatami na mężów z mieszkaniami, niż żyjących z rodzicami. Przecież nie wprowadzi się do nich po ślubie.
Pewnie dlatego, że robią „kariery” na zachodzie i południu. ,,Wielkie piękno” (2013) – film
Ale wniosek jakiś? Może skoro bociany i emigranci zostają, lećmy tam skąd oni przybywają?
Na naszych wróbelkach.
Mam prośbę, czy ktoś znający statystykę mógłby skomentować rozkład gniazdownictwa na województwa, coś mi się wydaje, iż ono układa się jak poparcie dla PISu. Przecież oni preferują życie rodzinne, ale nie wytłumaczyli na czym to dokładnie polega a maminsynki zrozumiały to nieopatrznie. Skutek brak odpowiedniej ilości małżeństw i dzieci.
@Rozbi „Metodologia jest błędna bo opiera się wyłącznie na danych administracyjnych” do momentu, kiedy nie mamy danych o tej metodologii, nie ma co się z nią pasować, może być, jak piszesz, na podobieństwo ilości pojazdów według ilości wydanych tablic rejestracyjnych.
Ale może właśnie sprawa tych tablic rejestracyjnych ich czegoś nauczyła.
Natomiast odrębną jest problem, jaki z tym zjawiskiem się wiąże, a istniejący obiektywnie:
– bez środków własnych, bez pracy, bez zdolności kredytowej,
niby czym i jak miałby sobie wybudować własne gniazdo jakiś nikt w wieku… …w każdym wieku, nawet z curko blacharza. Horom.
W dużo bardziej majętnych Włoszech nazywa się to bamboccioni i nie stanowi żadnej sensacji.
https://slaskie.naszemiasto.pl/polacy-jak-wlosi-bamboccioni-dorosle-dzieci-zyja-na/ar/c13-1682537
Nie stać – nie kupi, siedzi ze starymi i tyle.
Lepiej, żeby emigrował do Emiratów i jako emigrant próbował sił?
Albo zrobił coś/nic, ale przez pały został zatrzymany, przez pejsożytów prokruwatorsko-swondowych zamknięty na 25 lat i funkcjonował w statystyce, jako samodzielny?
Niech siedzą ze starymi i oglądają Kiepskich, niż gnili w melinach wymyślając z cudzymi szczylami jakieś patostrimy dla podobnych do siebie.
Zresztą za chwilę wszyscy tak będą siedzieć, kiedy AI Capone wypierdli nasz na nic nie zasługujący wadliwy gatunek nawet z roli śmieciarzy.
Ale na pierwszy ogień pójdą te zawody na styku z ludźmi – na głęboką wodę, żeby złamać opór ludzkiego zabobonu – edukacja, administracja, poradnictwo medyczne i diagnostyka, porządek (pały na Madagaskar!).
No i – sprawiedliwość: pan i pani głupeccy przebierańcy nie potrafiący odnaleźć się na osi wykresu kartezjańskiego: „zapraszamy do gazu!” – z pewnością odnajdą się na seansach Kiepskich. Z minimalną pensją gwarantującą mięso świerszcza 2 x w tygodniu.
Na zdrowie! Bon voyage, skruwysyny! (i curki, te hore especially).
Ja w wieku 25 lat jeszcze studiowałem na 2 czy 3 kierunkach i nie było mnie stać na nic więcej niż pokój u rodziców. Było ciężko i czasami nie ma innego wyjścia. Nawet na biletach „autobusowych” musiałem oszczędzać – jeździłem bez i uciekałem przed kanarami, czasami trzeba było ich staranować. Gniazdownik? A może pracowity i ambitny? Szuja, która to pisała, pewnie od mamusi i tatusia otrzymała wszelkie granty.
@Rozbi
w punkt
@Rozbi – 25 to 25, jeśli 25-cio latek jest w przedziale 25-34 to wciąż ma 25 lat. Poza tym przedział jest dość umowny i kiedy go rozszerzysz na 22-35 to na to samo wyjdzie, tym młokosom było za lekko w życiu, a zobaczysz co dopiero pokaże dzisiejsze pokolenie telefonistów. Jeśli o mnie chodzi – zapieprzałem do upadłego gdzieś do 37go roku życia, kilka razy ladując w szpitalu z przepracowania. Po 30tce zarabiałem już na tyle dobrze, że się wyprowadziłem. A dziś siedzę na tarasie i szedłbym na rower, tylko że pada, więc chyba wybiorę się do kawiarni.
@Rozbi – dzięki, metodologia jest dużo bardziej szczegółowa (11 źródeł badawczych), niż ta przez Ciebie przyjęta, ale i ona jest brana pod uwagę.
W każdej statystyce pojawiają się przekłamania, tu wydaje się, że jak na „pracę eksperymentalną”, to zrobili bardzo dużo, żeby konfrontować ze sobą informacje i zminimalizować skalę błędu.
Na swój użytek pozostanę nadal zaciekawiony, jakie miałoby to znaczenie na rynku pracy i płacy faktycznie sezonowo-śmieciowym, bo pozwolę sobie na analogię do rozwoju bankowości w USA:
– poprzedziły ją zmiany modelu rodziny, wpierające konieczność NATYCHMIASTOWEGO, antypatologicznego usamodzielniania się i materialnego indywidualizowania swojego jestestwa.
Napędzając pożyczko-, kredytożerną bezkrytyczną, ale srodze na własnych starych/dziadków obrażoną klientelę frustratów usiłujących uniknąć zarzutów mięczakowatych, związanych pępowinami Piotrusiów Panów i Calineczek.
Czy w Polsce przygotowywany jest jakiś nacelowany na taką klientelę „piordukt bankowy”, uwzględniający statystycznie najpowszechniejszy model dotychczas niekwalifikującego się jako klienta w związku z nieposiadaniem w ogóle zdolności kredytowej?
Takie ciekawe zagadnienie – wraz z przystąpieniem do wojny uruchomią jakieś ryzykowne na pograniczu samobójstwa modele kredytowe? „Jak mam nie skorzystać, przecież wrócę obłowiony złotem, diamentami i futrami”? No i odzyskanymi pralkami i lodówkami, nie mówiąc o ładunku kokainy od Zelenskiego.
Żydź, nie umieroć.