Co kanclerz Niemiec załatwiał w Polsce i dlaczego? Reparacje, interesy i polityka historyczna. Co pisze o spotkaniu niemieckiego kanclerza z polskim premierem niemiecka prasa? O czym się dowiedzieliśmy, a o czym nie?
Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć „Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!
Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji „Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.
Z tymi reparacjami od Niemiec to jest istotny problem, już historyczny. Nie pamiętam kto rządził w Solidarnej Polsce ale utworzono specjalną fundację która przejęła całość kasy i miała wypłacać ludziom poszkodowanym przez 3 Rzeszę Niemiecką. No i zarządzili, iż nie ważne były oryginalne papiery Niemieckie czy wystawione przez władze okupacyjne dla poszkodowanego. Zażądano nowych papierów wystawionych przez Centralne Archiwum obozowe w Arolsen. I wyznaczono termin bodajże puł roku. Więc poszkodowani, kilka milionów pisali do archiwum i nic nie dostawali a potem za dwa lata przyszło iż z braku pieniędzy nie są w stanie zatrudnić 100 tysięcy pracowników by szukali i wystawiali kopie archiwalne i je wysyłali do Polski. W międzyczasie zamknięto zbiórkę kandydatów do wypłat odszkodowań. Zaś kanclerz Gerhard Shroeder zażądał by przy otrzymywaniu odszkodowania 12 tysięcy zł za pracę w obozie przez 6 lat, co stanowi 45 groszy za 1 godzinę pracy, potraktowano ich jak Unter menshen. Polacy podpisali zobowiązanie iż nie będą ubiegać się o odszkodowania w przyszłości. Więc trochę ludzi zrezygnowało ale co najmniej połowa dostała. Zostało jeszcze kilka milionów do rozgrabienia, więc członkowie zarządu fundacji obywatele Polski Solidarnej rozdzielili pieniądze między siebie. Podobnie postąpiono z ludźmi którzy zostawili dobytek na wschodzie. Też zażądano oryginalnych papierów a akurat prezydent Ukrainy Dziobaty rozdzielił medale dla UPA i Banderowców i zaprosił ich jako gości honorowych na defiladę 9 maja. Te ulice gdzie znajdowały się archiwa przemianowano na ulice Stiepana Bandery. Wszystkie listy zostały zwrócone z adnotacją iż taka ulica jak przedtem nie istnieje. Za to zgłaszali się ludzie którzy dysponowali po 5 kg różnych papierów jako dowody na posiadanie 1000 do 7000 tysięcy hektarów. I dostali odszkodowania. A ja się pytam jak ludzie mieli myśleć o papierach jak dostali 30 minut na spakowanie i stawienie się do wywózki, to za ZSRR. Zaś część mieszkająca dalej na Wołyniu w 1943 i 1944 uciekała w nocy przed pogromem i nie w głowie im było myśleć o papierach, bo kto był słaby to zostawał zakatowany przez Banderowców. A dzisiaj Ludzie Solidarni chcą Ukropolu. Sama nazwa daje do myślenia kto jest najważniejszy, bo według alfabetu powinno być PolUkra. Przedtem PISowcy a teraz PO znów poczuli woń piniądza i myślą jak tu ubić interes. Do tej pory nikt z rzekomych patriotów z wpiętymi w klapę znaczkami nie ujął się za tymi ludźmi pokrzywdzonymi przez los podwójnie i potrójnie bo strata najbliższych. To jest Państwo zalegalizowanego bezprawia i niesprawiedliwości. Te odszkodowania nie miały nigdy być spełnione, bo żeby je spełnić trzeba oficjalnie dać notę dyplomatyczną. To była jedynie PISowska kiełbasa wyborcza. Zarówno PIS jak i teraz PO i inne przybudówki z lewej, środka i prawej, tak naprawdę nigdy na poważnie nie brały pod uwagę żadnych reparacji. Dowody są proste, zanim cokolwiek ujrzy światło dzienne, odpowiednie służby, rząd i dyplomacja, badają sprawę i kalkulują szanse powodzenia przedsięwzięcia. Oficjalnie nikt nic nie piśnie słówka iż rozmowy się toczą. Dopiero kiedy wszystko jest uzgodnione i dogadane, ukazuje się komunikat iż toczą się rozmowy. Jednak ta reguła dotyczy tylko normalnych państw a nie reżimów jak w Solidarnej Polsce. Jak postępuje reżim: Najpierw uruchamia swoje gigantyczne tuby propagandowe a przedstawiciele reżimu w postaci ministrów z nie kompetentnych w tej sprawie ministerstw plotą koszałki opałki i obiecują cuda niewidy dla społeczeństwa. A umówieni przedstawiciele społeczeństwa, rewanżują się, dzwonią na żywo z pochwałami jak to teraz będzie cudownie, tylko proszę głosować na wskazanych moich politycznych ulubieńców. I co i wielkie nic, bo przegrali wybory. Sytuacja się powtarza, jednos dookoła Panie pierdoła, stanowi nowa władza i tak aż do śmierci. A czy ja bym chciał odszkodowania od Niemiec za katorżniczą pracę mojego ojca od roku 1943 do 1945 w obozie Mathauzen. Gdybym dostał uczciwe pieniądze to tak. Ale jak te pieniądze trafiły by w lepkie łapy rzekomo Polskich polityków to dostał bym za pracę ojca 45 groszy na godzinę, bo w zanadrzu kampania o fotel prezydenta, i każde euro się przyda, więc ja bym z tego nic nie zyskał. I może to przynieść skutki uboczne w postaci wzrostu posłów skrajnie prawicowych dążących do unicestwienia Polski. Odszkodowania się należą ale należy je uzyskać tak by wilk był syty i owca cała. Znaczy by było to opłacalne i dla Niemiec. To jest możliwe ale nie z Solidarnymi rządami, które mają klapki na oczach i myślą życzeniowo.
Z tymi reparacjami od Niemiec to jest istotny problem, już historyczny. Nie pamiętam kto rządził w Solidarnej Polsce ale utworzono specjalną fundację która przejęła całość kasy i miała wypłacać ludziom poszkodowanym przez 3 Rzeszę Niemiecką. No i zarządzili, iż nie ważne były oryginalne papiery Niemieckie czy wystawione przez władze okupacyjne dla poszkodowanego. Zażądano nowych papierów wystawionych przez Centralne Archiwum obozowe w Arolsen. I wyznaczono termin bodajże puł roku. Więc poszkodowani, kilka milionów pisali do archiwum i nic nie dostawali a potem za dwa lata przyszło iż z braku pieniędzy nie są w stanie zatrudnić 100 tysięcy pracowników by szukali i wystawiali kopie archiwalne i je wysyłali do Polski. W międzyczasie zamknięto zbiórkę kandydatów do wypłat odszkodowań. Zaś kanclerz Gerhard Shroeder zażądał by przy otrzymywaniu odszkodowania 12 tysięcy zł za pracę w obozie przez 6 lat, co stanowi 45 groszy za 1 godzinę pracy, potraktowano ich jak Unter menshen. Polacy podpisali zobowiązanie iż nie będą ubiegać się o odszkodowania w przyszłości. Więc trochę ludzi zrezygnowało ale co najmniej połowa dostała. Zostało jeszcze kilka milionów do rozgrabienia, więc członkowie zarządu fundacji obywatele Polski Solidarnej rozdzielili pieniądze między siebie. Podobnie postąpiono z ludźmi którzy zostawili dobytek na wschodzie. Też zażądano oryginalnych papierów a akurat prezydent Ukrainy Dziobaty rozdzielił medale dla UPA i Banderowców i zaprosił ich jako gości honorowych na defiladę 9 maja. Te ulice gdzie znajdowały się archiwa przemianowano na ulice Stiepana Bandery. Wszystkie listy zostały zwrócone z adnotacją iż taka ulica jak przedtem nie istnieje. Za to zgłaszali się ludzie którzy dysponowali po 5 kg różnych papierów jako dowody na posiadanie 1000 do 7000 tysięcy hektarów. I dostali odszkodowania. A ja się pytam jak ludzie mieli myśleć o papierach jak dostali 30 minut na spakowanie i stawienie się do wywózki, to za ZSRR. Zaś część mieszkająca dalej na Wołyniu w 1943 i 1944 uciekała w nocy przed pogromem i nie w głowie im było myśleć o papierach, bo kto był słaby to zostawał zakatowany przez Banderowców. A dzisiaj Ludzie Solidarni chcą Ukropolu. Sama nazwa daje do myślenia kto jest najważniejszy, bo według alfabetu powinno być PolUkra. Przedtem PISowcy a teraz PO znów poczuli woń piniądza i myślą jak tu ubić interes. Do tej pory nikt z rzekomych patriotów z wpiętymi w klapę znaczkami nie ujął się za tymi ludźmi pokrzywdzonymi przez los podwójnie i potrójnie bo strata najbliższych. To jest Państwo zalegalizowanego bezprawia i niesprawiedliwości. Te odszkodowania nie miały nigdy być spełnione, bo żeby je spełnić trzeba oficjalnie dać notę dyplomatyczną. To była jedynie PISowska kiełbasa wyborcza. Zarówno PIS jak i teraz PO i inne przybudówki z lewej, środka i prawej, tak naprawdę nigdy na poważnie nie brały pod uwagę żadnych reparacji. Dowody są proste, zanim cokolwiek ujrzy światło dzienne, odpowiednie służby, rząd i dyplomacja, badają sprawę i kalkulują szanse powodzenia przedsięwzięcia. Oficjalnie nikt nic nie piśnie słówka iż rozmowy się toczą. Dopiero kiedy wszystko jest uzgodnione i dogadane, ukazuje się komunikat iż toczą się rozmowy. Jednak ta reguła dotyczy tylko normalnych państw a nie reżimów jak w Solidarnej Polsce. Jak postępuje reżim: Najpierw uruchamia swoje gigantyczne tuby propagandowe a przedstawiciele reżimu w postaci ministrów z nie kompetentnych w tej sprawie ministerstw plotą koszałki opałki i obiecują cuda niewidy dla społeczeństwa. A umówieni przedstawiciele społeczeństwa, rewanżują się, dzwonią na żywo z pochwałami jak to teraz będzie cudownie, tylko proszę głosować na wskazanych moich politycznych ulubieńców. I co i wielkie nic, bo przegrali wybory. Sytuacja się powtarza, jednos dookoła Panie pierdoła, stanowi nowa władza i tak aż do śmierci. A czy ja bym chciał odszkodowania od Niemiec za katorżniczą pracę mojego ojca od roku 1943 do 1945 w obozie Mathauzen. Gdybym dostał uczciwe pieniądze to tak. Ale jak te pieniądze trafiły by w lepkie łapy rzekomo Polskich polityków to dostał bym za pracę ojca 45 groszy na godzinę, bo w zanadrzu kampania o fotel prezydenta, i każde euro się przyda, więc ja bym z tego nic nie zyskał. I może to przynieść skutki uboczne w postaci wzrostu posłów skrajnie prawicowych dążących do unicestwienia Polski. Odszkodowania się należą ale należy je uzyskać tak by wilk był syty i owca cała. Znaczy by było to opłacalne i dla Niemiec. To jest możliwe ale nie z Solidarnymi rządami, które mają klapki na oczach i myślą życzeniowo.