Liczba wyświetleń: 681
WARSZAWA. Wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw Komendy Stołecznej Policji przejął sprawę śmierci działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów , Jolanty Brzeskiej.
Oznacza to, że śledczy odeszli od lansowanej wcześniej przez policję i prokuraturę wersji o samobójstwie. Podczas przesłuchań świadków w sprawie pytano między innymi o to czy zmarła wykazywała objawy depresji.
„Możemy z dużą pewnością założyć, że to nie było samobójstwo” – powiedział jeden z funkcjonariuszy.
Spalone ciało Jolanty Brzeskiej znaleziono 1 marca w Lesie Kabackim. Wersje o samobójstwie podważa fakt, że na miejscu nie znaleziono żadnego pojemnika z olejem napędowym, którym została spalona.
W domu zmarłej nie znaleziono też żadnego listu pożegnalnego. Pozostała natomiast ugotowana zupa i podjęte w dniu śmierci z banku pieniądze.
Jolanta Brzeska pozostawała w sporze z kamienicznikiem Markiem M., który przejął z lokatorami budynek w którym mieszkała. Marek M. jest znany ze skupowania roszczeń do budynków od dawnych właścicieli lub ich spadkobierców. W ten sposób odzyskał kilkanaście budynków w całej Warszawie. Wobec lokatorów stosuje podwyżki czynszów i różnorodne represje.
W przypadku Jolanty Brzeskiej doszło nawet do próby włamania do jej mieszkania, której dokonał kamienicznik twierdząc, że jest w nim zameldowany.
Opracowanie: Piotr Ciszewski
Źródło: Lewica
A to już mu coś udowodniono? Łatwo wydać na kogoś wyrok, osądzić, zanim zrobi to organ właściwy.