Liczba wyświetleń: 698
Wizyta gubernatora chińskiej prowincji Syczuan w Warszawie jest jednym z pierwszych kroków przygotowujących czerwcową wizytę prezydenta Chin w Polsce.
Wizyta gubernatora chińskiej prowincji Syczuan w Warszawie jest jednym z pierwszych kroków przygotowujących czerwcową wizytę prezydenta Chin w Polsce.
O randze spotkania świadczy fakt, że w stołecznym hotelu Westin obecny był gubernator prowincji Syczuan Wang Dongming i ambasador Chin w Polsce Xu Jian.
Goście roztoczyli przed zebranymi obraz reprezentowanego przez nich regionu, wyrażając zainteresowanie możliwością współpracy zarówno z polskim biznesem, jak i organizacjami turystycznymi. Syczuan, choć wizualnie niezbyt duża część Chin, jest jednak jedną z najprężniej rozwijających się części tego kraju. Zamieszkuje ją 90 milionów ludzi, niemal trzy razy tyle, co w Polsce. Stolica prowincji, Chengdu, zostało uznane przez magazyn “Forbes” w zeszłym roku za najszybciej rozwijające się miasto na świecie, znalazło tutaj swoją lokalną 299 z 500 największych firm światowych. PKB regionu za 2015 rok to 3 biliony (3 000 000 000 000) juanów, czyli około 461 miliardów dolarów, a jego wzrost w ciągu ostatniego roku osiągnął ponad 12 proc. Chińczycy, jak deklarowali, chcą z Polską kooperować w przemyśle spożywczym, maszynowym i obronnym. Zachwalali też linię kolejową łączącą Chengdu z Łodzią (11 dni podróży), a stamtąd do najważniejszych miast Europy Zachodniej.
Poza obowiązkowym pokazywaniem Syczuanu jako nowoczesnego i przodującego w produkcji regionu, goście konferencji zostali uraczeni filmami o turystycznych urokach tego miejsca. Wyrażano nadzieję na daleko idącą współpracę z Polską również w tej dziedzinie.
Konferencja w Warszawie i wizyta gubernatora Wang Dongminga jest nie tylko odpowiedzią na pobyt prezydenta Polski w Chinach w listopadzie zeszłego roku, ale też częścią dyplomatycznej ofensywy Chin w Europie środkowej i Zachodniej.
Autorstwo: MW
Źródło: Strajk.eu
„Chiny zainteresowane współpracą z Polską”, bo w niektórych branżach w Polsce płaci się pracownikom już mniej niż w Chinach!
Po tym artykule ambasador USA pewnie już napisał do naszego MSZ wyrażając swój niepokój. A my przywołani do porządku przestaniemy odbierać telefony od żółtków. Niestety, żeby robić interesy z Chinami trzeba będzie się postawić i Amerykanom i Niemcom a biorąc pod uwagę wszystkie możliwości nacisku jakie te państwa mogą na nas wywrzeć oraz siłę ich agentury u nas to słabo to widzę.
Trzeba by naprawdę sprytnego i nieugiętego męża stanu a nie te przekupne, durne cielęta przy polskim żłobie.