Liczba wyświetleń: 788
Według wstępnych i niepełnych wyników, centroprawicowe i eurosceptyczne ugrupowania Partia Niepodległości (PN) i Partia Postępowa (PP) odniosły zwycięstwo wyborach parlamentarnych w Islandii.
Opublikowane wyniki głosowania w czterech z sześciu okręgów wyborczych dały pierwsze miejsce prawicowej Partii Niepodległości a drugie centrowej Partii Postępowej. Łącznie te dwa ugrupowania, które rządziły Islandią, samodzielnie lub w koalicji, przez 30 lat do roku 2009, zdobyły ok. 50 proc. głosów.
Jak poinformowano, PN dysponuje ok. 25 proc. głosów, PP – 23 proc. a rządzące od roku 2009 r. Sojusz Socjaldemokratyczny (S) i Zielona Lewica (ZL)uzyskały odpowiednio 14 i 6 proc. głosów.
Według projekcji telewizji publicznej RUV, PN może liczyć na 19 a PP na 16 miejsc w 63-osobowym parlamencie (Althingu).
Rządzące od roku 2009 r. Sojusz Socjaldemokratyczny (S) i Zielona Lewica (ZL) uzyskały odpowiednio 10,5 proc. i 5,5 proc. głosów.
Urząd premiera obejmie prawdopodobnie 43-letni konserwatysta Bjarni Benediktsson.
Oba ugrupowania są przeciwnikami wstąpienia Islandii do Unii Europejskiej, o której zaczął rozmawiać z Brukselą lewicowy rząd. Ich wygrana będzie więc oznaczać najprawdopodobniej odłożenie akcesji. Nie popiera jej obecnie większość Islandczyków.
Autor: Marek Nowicki
Na podstawie: PAP
Źródło: Niezależna.pl
Pogratulować rozsądku i tym ugrupowaniom i obywatelom, którzy na nich głosowali.
Oby i u nas udało się wybrań eurosceptyków, którzy wyciągną Polskę z tego chorego układu.
No są zdecydowanie mądrzejsi i im UE się w ogóle nie opłaca.
My w Polsce mamy trochę inne położenie, na UE wcale aż tyle nie tracimy. Dzięki UE na przykład łatwiej wyjechać z tego kraju 🙂
Tak poważnie momentami eurosceptycy chyba za bardzo się zapominają z tym pragnieniem zobaczenia rozpadającej się Unii Europejskiej. UE nie jest przyczyną żadnych problemów, a skutkiem. I notabene jej rozpad bez zmian w świadomości społeczeństw może dać gorszy efekt niż jej istnienie. Ciężko nazwać UE synonimem piekła.