Liczba wyświetleń: 2190
Profesor Sławomir Cenckiewicz w bardzo krytycznych słowach wypowiedział się w mediach społecznościowych na temat filmu „Czerwone maki” w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza.
Prof. Cenckiewicz nie ma najlepszej opinii o robieniu w Polsce filmów historycznych. „Polacy nie potrafią i nie powinni robić filmów historycznych. Zwyczajnie nie potrafią! Albo patos, albo ckliwość, albo dziecinada lub wymiennie: opowieść romantyczna bądź antypolska, i prawie zawsze w obu przypadkach z pogwałceniem historii. »Czerwone maki« należą do kategorii pierwszej”.
Dalej we wpisie prof. Cenckiewicza zamieszczonym na „Facebooku”, jest już tylko mocniej i ostrzej: „To film tragiczny pod każdym względem – scenariusza, fabuły, gry aktorskiej, podejścia do historycznych realiów i rekonstrukcji historycznych postaci (Andersa, Sulima, Ducha czy Wańkowicza)”.
Prof. Cenckiewicz postanowił wskazać na jeden, ale jego zdaniem istotny element, pokazujący nonszalancję, a może nawet arogancję wobec przedstawiania historycznych realiów: „Nie będę tu pisał recenzji o kompletnym dnie tego filmu. Skupię się jedynie na tym co jest detalem, lecz ukazującym stosunek reżyserów takich filmów, oraz ich historycznych konsultantów, do historii, jako takiej, pamięci i zrozumienia kontekstu historycznego. To umiejętność operowania detalem i szczegółem historycznym – jakże obca polskiemu kinu. Posłużę się tylko jednym symbolicznym przykładem, by ukazać całość tej filmowej porażki. Chodzi o fragment dotyczący mszy św. odprawianej w bazie II Korpusu. […] Mamy więc rok 1944 a abp Gawlina, który zresztą umarł w 1964 r. czyli zanim nowa liturgia stała się obowiązującą, celebruje Novus Ordo Missae wg wytycznych Synodu i Pawła VI z lat 1969-1970! Czyli bez tradycyjnego ołtarza, orientacji »ku Panu«, z kapłanem za stołem, przodem do wiernych i z dwiema świeczkami na stole ofiarnym, krzyżykiem ustawionym z boku. Wszystko, na co było stać konsultantów, to manipularz na lewej ręce kapłana (usunięty po 1970 r. z szat liturgicznych) i polskie modlitwy mszalne z NOM (ówczesnym językiem liturgii dla obrządku rzymskiego była łacina)”. Prof. Cenckiewicz nieco złośliwie do tego dodaje: „To – jak rozumiem efekt polityki historycznej MKiDN oraz PISF (obie instytucje finansowały film) – z okresu rządów prawicy”.
Prof. Cenckiewicz kończy swoją recenzję filmu „Czerwone maki”, podając przykład filmu „Szeregowiec Ryan”. To według profesora Cenckiewicza pokazuje różnicę w podejściu do faktów historycznych. „Porównajcie »Czerwone maki« do „Szeregowca Ryana” (także porównajcie sceny dotyczące duszpasterstwa zwłaszcza z lądowania aliantów na plaży w Normandii)! I nie mówcie, że to różnica budżetów, bo wiecie, że to nieprawda, bo przecież takie błędy są wynikiem niewiedzy, a nie pieniędzy!”. A na sam koniec pojawia się apel ze strony profesora: „Polacy, nie róbcie filmów historycznych! Szkodzicie polskiej historii i edukacji historycznej!”.
Źródło: MediaNarodowe.com
Nawet trailer jest do bani – kiepska dykcja i przesadnie monumentalna muzyka względem scen. Jeśli to muzyka z filmu, to wymiękam – słyszę patetyczny dźwięk bez melodii. To już lepsza byłaby „Carmina Burana” (no, ale to opera napisana dla Hitlera):
https://www.youtube.com/watch?v=EJC-_j3SnXk
Sławomir Cenckiewicz
X
https://twitter.com › Cenckiewicz › status
27 gru 2020 — Jestem realistą stąd popieram szczepienia i do nich zachęcam! By zatrzymać śmierć, rozwój Covid, ratować gospodarkę oraz edukację i dziurę […]
Tyle co z wyszukiwarki, głębiej mi [jak zwykle] poblokowali: Something went wrong, but don’t fret — let’s give it another shot.
Mniejsza o to, sens taki, że panie Cenckiewicz, ukraińska armia cierpi na niedobór ochotników. Może by pan tak, ten tego, reflektował? Nam i tak już starczy prania mózgów jakimiś Piłsudskimi, Retingerami, Pileckimi, Oleksymi i innymi bohaterami Polski. Pod Kurskiem pewnie byłby pan bardziej doceniony. Tym bardziej tak wzorowo wyszczepiony!