Liczba wyświetleń: 1340
Premier Donald Tusk podpisał dokument, na podstawie którego bardzo ważne stanowisko w Sądzie Najwyższym obejmie sędzia, który został sędzią Sądu Najwyższego niezgodnie z prawem, czyli jest tzw. neosędzią.
O istocie tej skomplikowanej prawnie i zamotanej politycznie sprawy, napisałem powyżej najprościej, jak potrafiłem. Ma to być wielka kompromitacja premiera Tuska. Dla mnie to ciąg dalszy pogłębiającego się chaosu w obecnej formie polskiej państwowości. Na dobrą sprawę nie ma już w Polsce legalnej politycznej władzy. Według mojej wiedzy da się argumentami prawnymi, w oparciu o konstytucję i inne ustawy, wykazać nielegalność drugiego wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta państwa.
Od tego faktu ciągnie się pasmo kolejnych nielegalnych działań polityczno-prawnych, na podstawie których wyłaniano władze na szczeblu ustawodawczym, wykonawczym i sądowniczym. Dotyczy to nawet czwartej władzy, czyli mediów zależnych od władzy państwowej. Sam jestem ofiarą tego chaosu. Otóż od kilku miesięcy w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie czeka na rozpatrzenie moja sprawa. Jest prawdopodobne, że mogą ją rozpatrywać tzw. neosędziowie. Problem w tym, że teraz wyroki orzekane przez neosędziów są uchylane. W związku z tym neosędziowie odmawiają prowadzenia spraw, argumentując, że po co mają orzekać, skoro ich wyroki i tak zostaną uchylone. Jest w tym jakiś sens, ale przede wszystkim wyłania się z tej sytuacji już nie chaos, ale, jak mawiał mający w pogardzie praworządność Józef Piłsudski, to już istny „burdel i serdel”. Czyżbyśmy dochodzili do stanu, o którym sienkiewiczowski Andrzej Kmicic mówił, że w Rzeczpospolitej rządzi ten, kto zbierze lada jaką partię, czyli jakąś zbrojną watahę?
Współcześnie potężnie zamieszać w Polsce może ktoś, kto zbierze watahę prawników, którzy zaczną podważać legalność jakiejkolwiek władzy. Gdyby taka siła potrafiła zebrać jeszcze jakąś „zbrojną partię”, to mogłaby doprowadzić do obalenia istniejącej władzy i wcale nie byłby to zamach stanu, ponieważ zamach stanu, to obalenie przemocą legalnej władzy, a jak już powiedziałem, da się wykazać, że w Polsce żadnej legalnej – zwłaszcza politycznej – władzy nie ma.
Uważam, że w Polsce istnieją idealne warunki do legalnego obalenia istniejącej władzy. Trzeba to jednak zrobić przemocą, co jest tyle samo możliwe, co i nierealne. Możliwe, ponieważ postępuje gołym okiem widoczna erozja struktur władzy. W zasadzie poza strażą pożarną nie ma służb mundurowych, sprawdzonych w skutecznym działaniu w obliczu różnych zagrożeń. Sądzę, że się niewiele pomylę, gdy zaryzykuję pogląd, iż do obalenia obecnej władzy wystarczyłaby horda prawników i kilkanaście tysięcy jako tako wojskowo przeszkolonych i uzbrojonych ludzi.
Jest to jednak nierealne, ponieważ nie ma w Polsce żadnej siły mogącej fizycznie doprowadzić do obalenia władzy, a nawet takiej, która odważyłaby się zakwestionować legalność całego, obecnego systemu władzy i nie chodzi tu o obecny rząd. Uważam, że istnienie takiej siły leży w polskim interesie narodowym. Nie da się wyjść z obecnego chaosu struktur państwa bez jakiejś formy obalenia całego systemu prawno-politycznego. W obecnym systemie ustrojowym nie jest już możliwy jakiś powrót do stanu sprzed całego zamieszania, któremu winna jest Platforma Obywatelska, ale przede wszystkim PiS. To ta partia i jej lider – doktor prawa, odpowiadają za anarchizację i rozkład najważniejszych struktur państwa. Mamy w porządku prawno-politycznym dosłowne qui pro quo. No bo czy można nielegalnie wprowadzone prawo uchylić innym nielegalnym prawem? Jeśli jest na to zgoda, to kwestią czasu będzie, gdy ktoś zakwestionuje nielegalne prawo, znoszące wcześniejsze nielegalne prawo. Bardzo możliwe, że zrobi to ponowie w nielegalny sposób, bo skoro sprawy tak daleko zaszły, że już najbieglejsi prawnicy nie będą pamiętać ani wiedzieć, gdzie było to, co legalne…
Na koniec trzeba wskazać najważniejszy czynnik sprzyjający nawet siłowej zmianie władzy. Tym czynnikiem jest stan świadomości polskiego społeczeństwa. Podziały polityczne między Polakami są tak duże, że zwolennicy dwóch największych partii zaakceptowaliby jakąś formę przemocy, dzięki której można by było rozprawić się z przeciwnikiem. Na te coraz głębsze podziały polityczne nakładają się jeszcze trzy problemy. Pierwszy i to najgłębszy problem, to katastrofalnie niski poziom znajomości i rozumienia mechanizmów ekonomicznych, kierujących gospodarką. Jednak w omawianej sprawie ten problem nie odgrywa większej roli. Zasadniczą rangę ma odznaczający polskie społeczeństwo bardzo niski poziom kultury prawnej i politycznej. Przez ponad trzydzieści lat istnienia niby wolnej III RP nie ma w tych dziedzinach znaczących postępów. Znakiem tego istnieje i będzie istnieć społeczna obojętność albo wprost przyzwolenie dla nielegalnych działań władzy politycznej i sądowniczej. Czy to paradoksalnie oznacza również przyzwolenie na siłową zmianę władzy? Ze swej strony, jakem zwolennik praworządności, to nie mam nic przeciwko, by powróciła nawet drogą siłowego obalenia obecnego całego systemu władzy.
Autorstwo: Andrzej Szlęzak
Źródło: MyslPolska.info
„W 1956 roku filozof Günther Anders w swojej książce „Ludzka przestarzałość” przedstawił wizję co należałoby zrobić, aby w przyszłości stłumić w zarodku wszelkie bunty wobec totalitarnego państwa. Wielu uważa, że były to słowa prorocze, a jeszcze inni być może uznali to za świetną instrukcję.
„Aby z góry stłumić wszelkie bunty, nie należy robić tego brutalnie. Archaiczne metody jakie Hitler stosował, są zdecydowanie przestarzałe.
Wystarczy stworzyć zbiorowe Uwarunkowanie tak potężne, że sama idea buntu nie przyjdzie już nawet do głowy.”
Najlepszym sposobem dla zbiorowego uwarunkowania byłoby Formatowanie ludzi od urodzenia poprzez ograniczenie ich wrodzonych zdolności biologicznych.
Następnie kontynuujemy uwarunkowanie poprzez drastyczne obniżenie poziomu i jakości edukacji, sprowadzając ją do formy bez-wysiłkowego zajęcia.
Osoba niewykształcona ma ograniczony horyzont myślenia, a im bardziej ograniczone jest jego myślenie do formy materialnej, miernej, nijakiej; tym mniej może się buntować. Należy sprawić, aby dostęp do wiedzy stał się coraz trudniejszy i elitarny.”
W Polsce nigdy nie było demokracji, ani przed wojną ani za Solidarności.
@niecowiedzacy
A co rozumiesz po pojęciem demokracji ? Bo proste tłumaczenie Władza Ludu niestety nic już nie znaczy w dzisiejszych czasach . Więc sprecyzuj bardzo proszę , o co Ci chodzi .
DuDuS
woma123 Władza ludu to jak dotychczas fikcja i bardzo wątpliwe by kiedyś nastała. Przydała by się demokracja gdzie każde rozporządzenie rządu musiało by być zatwierdzone przez na przykład 75 % ludności Polski. Zamiast drogich wyborów i referendów polegających na piknikach wyborczych oraz zaklejaniu wszystkiego co się da tak zwanymi: Glistami wyborczymi i spotami które nic nie wnoszą do wiadomości wyborcy. By wybory i referenda odbywały się za pomocą telefonów komórkowych ( wszystkie są zarejestrowane ) ale bez możliwości oddawania głosu prze internet, którego nie da się zabezpieczyć. Każdy sam indywidualnie powinien odwiedzić lokal tej partii na którą chce głosować i pobrać interesujące go materiały, by nie marnować papieru. Zaś dla inwalidów i ludzi starszych, na ich życzenie pracownicy lokalu partii powinni przywieźć interesujące go materiały. Koszt takich wyborów byłby pewnie 100 krotnie tańszy a wyniki znane były by najdalej za godzinę. No i najważniejsze koniec z ustrojami państw. Państwa powinny być pro ludzkie, to znaczy należy zapisać w konstytucji iż najważniejszą troską państwa jest człowiek, jego jakość i poziom życia oraz zdrowie. Potrzeba zapisać w konstytucji iż 50% miejsc w sejmie i senacie obowiązkowo należy się kobietom. Zaś umieszczanie nazwisk na liście wyborczej powinno być przeplatane raz kobieta raz mężczyzna a pierwsze na liście powinny znajdować się kobiety a na następne wybory mężczyźni. No i jeszcze wszelkie przepisy powinny być pisane tak by przeciętny człowiek mógł je zrozumieć a nie językiem prawniczym. Żaden przepis nie może być uchwalony bez jasnych i zwięzłych przepisów wykonawczych, tak by wykluczyć jakąkolwiek inną interpretację a przez to kombinatorstwo. Przepisy kodeksu karnego powinny być formułowane według tej samej zasady. Skasować widełki od 2 lat do 15 lat, powinno być od 2 lat do 5 lat, następnie od 5 lat do 10 lat i od 8 lat do 15 lat. Wykluczyło by to część korupcji sędziów. Wpisać do konstytucji iż ktokolwiek z osób rządzących, administracji państwowej lub samorządowców wykorzystuje swoje stanowisko w celu korupcji lub do bogacenia się, podlega karze podwójnej jaka jest przewidziana w kodeksie karnym. Stanowiło by to większe zabezpieczenie przed korupcją.