Liczba wyświetleń: 1256
Włoscy przedsiębiorcy dzierżawią ziemię w Tunezji pod uprawy arbuzów, które trafiają potem do sprzedaży we Włoszech, udając owoce rodzime. Wszystko to w ramach wyzysku pracowników i zmniejszania „kosztów pracy”.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa za dziennikiem „La Repubblica”, zjawisko to jest tak powszechne, że włoski konsument nie może mieć pewności, czy arbuzy sprzedawane jako krajowe pochodzą rzeczywiście z rodzimych upraw. Tymczasem codziennie we Włoszech sprzedaje się miliony tych owoców, które są jednym z podstawowych składników diety podczas letnich upałów.
Na ironię zakrawa fakt, że proceder ten wykryto w regionie Apulia na południu kraju, słynącym ze swoich upraw arbuzów. M.in. do tamtejszych stołówek w szkołach i w innych placówkach trafiają owoce tunezyjskie zamiast tych, które znajdują się niemal na wyciągnięcie ręki.
Według słów przedstawiciela największej włoskiej centrali związkowej, CGIL, Antonio Gagliardiego, z miasta Lecce w Apulii, przedsiębiorcy, którzy wydzierżawili ziemię w Tunezji, by uprawiać tam arbuzy, wykorzystują siłę roboczą bezpośrednio na miejscu „za jednym zamachem omijając to, co uważają za przeszkody biurokratyczne i związkowe”. Na jaw wyszło również, że wśród tych przedsiębiorców są ci sami właściciele upraw, którzy byli wcześniej ścigani przez włoski wymiar sprawiedliwości za czerpanie zysków z wykorzystywania pracy nielegalnych robotników cudzoziemskich z Trzeciego Świata.
Podkreśla się w tej sprawie także wagę oszustwa, polegającego na sprzedaży importowanych arbuzów jako krajowych. Sprzedaż żywności sprowadzanej z zagranicy jako krajowej to we Włoszech obecnie prawdziwa plaga. Obroty grup przestępczych, parających się procederem fałszerstw w handlu spożywczym, szacuje się rocznie na miliardy euro.
Źródło: Nowy Obywatel
W Polsce niema żadnej kontroli a Biedronka to transgeniczny Stragan Prosto z Hiszpanii – Bo to kraj który stosuje najwięcej GMO . Ciekawostką jest że właścicielem tej sieci są właśnie Hiszpanie:P
czyzby? daje sobie raczke uciac ze >70% to produkty polskie.
Kolego NovySymbol, Biedronka to Jeromino Martins Dystrybucja z korzeniami w Portugalii więc sprawdź swoją wiedzę zanim coś napiszesz.
okolo 90% rolnictwa w Hiszpanii to GMO
@Apokalipsa1212 – źródło?
Ale się nakręcili. Podrabiane owoce, bo jak to określić? Pierwsze urodzaj oliwek teraz arbuzy. W imię ochrony prawicowch rolników i pomocy rodzimej gospodarce UE niszczy wolny rynek i sztucznie wpływa na cenę. Już dopłaty dla rolników nie wystarczą musi ich chronić celnik.W Europie musi być drogo i nieopłacalnie, to „idealny klimat” bynajmniej nie dla arbuzów i przedsiębiorców. A to wszystko z podatków, które ja płacę.
Bo Ty @dinozaur taki uczciwy jesteś… A taka administracja też płaci podatki. Właściwie to one majom z nieadministracyjnych podatków i majom tak ustalone, żeby zawsze wyszły na swoje. Ich podatek to tylko zapis księgowy dla naszego poczucia sprawiedliwości. W zasadzie jest to śmieszne: podatki od pracowników administracji. Od kiedy to nic-nie-produkujący płacą podatki? One tylko biorom.
” Sprzedaż żywności sprowadzanej z zagranicy jako krajowej to we Włoszech obecnie prawdziwa plaga. Obroty grup przestępczych, parających się procederem fałszerstw w handlu spożywczym, szacuje się rocznie na miliardy euro.” – czy autor mógłby sprecyzować różnicę w cenie włoskiego arbuza A’la tunezja z włoskim arbuzem ?
Określenie „miliardy euro” kojarzy się z zadłużeniem rządu polskiego po 1989-tym roku dlatego być może przyszedł ten czas kiedy trzeba zabrać sie za uprawę arbuzów :).
Pozdrowionka.
Różnicy w cenie pewno nie ma żadnej, przecież obie wersje sprzedawane są pod tym samym szyldem. Ale na pewno jest różnica w kosztach produkcji – ile może kosztować godzina robotnika we Włoszech? pewnie około pięciu euro plus jakieś ubezpieczenie, a ile w Tunezji? pewnie połowę z tego i bez ubezpieczenia. Poza tym dochodzą różnorakie inne ograniczenia generujące koszty jak choćby jakieś opłaty czy kosztowne zasady odnośnie stosowania chemii, które poza Unią na pewno łatwiej obejść.
To nie żaden wolny rynek, po prostu w Europie raczej nie da się przeżyć za niższe wynagrodzenie. A taki proceder wkrótce doprowadzi do tego, że nawet żywność będzie sprowadzana spoza Unii, małe gospodarstwa nie stać na „eksport” pracy za granicę.
Nie tak dawno były we Włoszech zamieszki imigrantów wykorzystywanych do pracy za głodowe stawki. Pamiętam z tv wypowiedź pewnego Włocha: „My przecież pomagamy tym ludziom, dajemy im pracę” – potem lektor informuje, że praca ta to zbiory owoców 8-10 godzin dziennie za 10-15 euro. To typowe zachowania Europejczyków – sami narzekają na zbyt niskie dochody, na kryzys i biede przeraźliwą gdy na nowe auto braknie ale imigrantom płacić choćby minimalne określone prawem stawki to już nie chcą. Totalny relatywizm – europejski rolnik uznaje się za biednego gdy nie zarobi 30-50 tys. rocznie lub więcej, ale imigrant zarabiający 3-4 tysiące rocznie nikogo nie obchodzi.
Propozycja jest taka aby Angela Merkel wysyłała bezrobotnych Niemców do zbioru owoców na południu Europy w ramach minijob – być może w ten sposób Niemcy przekonaliby się jak to jest na tym leniwym południu 😉
Osobiście gdybym miał do wyboru water melon,sweet melon włoski czy tunezyjski,zdecydowanie wybrałbym tunezyjski.Dlaczego?,ano dlatego,że będzie zdecydowanie słodszy z tej prostrzej przyczyny ,że w Tunezji słońce
jest wyżej(niższa szerokość geograficzna) a więc jest silniejsze a więc owoce będą bardziej słodsze.Przecież o to kupującemu najbardziej chodzi.Przekonałem się osobiście na winogronach marokańskich ciemnych.Nigdy przedtem ani potem tak słodkich nie jadłem.
@Fragleslaw i @NovySymbol Sprawdzie swoje żródła. Od stycznia 2012 właściciel Jeromino Martins przerejestrował firmę do Holandii bo w Portugalii podnieśli podatki na ok 25%. Portugalczycy stracili największego płatnika i gorzko się rozczarowali. Kapitał nie ma granic a ułatwienia transgraniczne służą wielkim korporacją aby omijać prawo tam gdzie jeszcze nie przekupili klownów z „cyrku”.Czy uczycie się już chińskiego bo nawet japończycy tylko żeby dostać umowę o pracę i opiekę medyczną godzą się, pracować za dużo niższą płacę w chińskich oddziałach firm.
Problem żywności „produkowaniej” przez niewolników a nie uprawianej jest jasny dla każdego bogatego człowieka. Żywność taka jest mniej smaczna i długie jej spożywanie może prowadzić do różnych chorób bo to są owoce żywej istoty. A rośliny też odczuwają stres. Nawet w starożytnym rzymie o tym wiedzieli. Po za tym Biedronka ma max 300 dostawców i niewielu zarabia na tym wyzysku. Kto to widział aby ciągnąć ziemniaki samolotem z Izraela? Albo w Lidl marchew z Włoch? Na zachodzie stosuje się ze 2 razy więcej nawozów. Co podnosi poziomy 3 pierwiastków i blokuje przyswajanie innych ważnych np:żelaza. Każdy kto kupuje w tych sklepach niech się zastanowi czy jeszcze jest polakiem i czy znajdzie pracę jak cała realna gospodarka przeniesie się do chin.