Liczba wyświetleń: 922
Zakaz handlu w niedziele? Na pewno nie w Biedronce w Świeciu, gdzie w każdy niehandlowy dzień tygodnia będzie można zrobić zakupy. Obiekt znajduje się na dworcu autobusowym, który od dawna jest nieczynny, jednak Sąd Rejonowy uznał to za niewielki problem.
25-tysięczne miasto w kujawsko-pomorskim dołączy do takich metropolii jak Warszawa, Wrocław, Kraków czy Poznań, gdzie znajdujące się na dworcach Biedronki (i sklepy innych sieci) mogą być czynne nawet w dni, które rząd Prawa i Sprawiedliwości uczynił ustawowo wolnymi od pracy. Kwestią sporną było to czy obiekt faktycznie mieści się na terenie huba komunikacyjnego. Biedronka znajduje się na terenie, przy którym widnieje tabliczka „dworzec autobusowy”, lecz jest budynek dawnego PKS, który jest nieczynny od kilkunastu lat, a jedyną „żywą” częścią jest funkcjonujący na parterze dyskont.
Na potyczkę sądową z Jeronimo Martins, właścicielem sieci Biedronka zdecydowali się związkowcy z „Solidarności’80”, którzy powiadomili lokalny oddział Państwowej Inspekcji Pracy. Skarga dotyczyła również pozostałych otwartych sklepów przedsiębiorstwa, lecz celem był właśnie słaby punkt, czyli właśnie obiekt w Świeciu. PIP. Po przeprowadzonej kontroli Inspektorat uznał, że sklep był 18 marca 2018 r. otwarty nielegalnie. Kontrolerzy nakazali zamknięcie dyskontu w niedziele wolne od handlu i nałożyli na spółkę karę w wysokości 100 tys. zł.
„To nie jest PKS. To, że wisi tam taki szyld, bo ktoś go zapomniał zdjąć 20 lat temu nie znaczy, że to PKS. Nie ma tam kas biletowych, poczekalni i dyspozytorni. Jest za to informacja, że bilety można kupić u kierowcy, a pasażerowie na zewnątrz czekają na swoje autobusy” – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Waldemar Adametz, zastępca Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.
Następnie sprawa trafiła do sądu, który ostatecznie przyznał jednak rację koncernowi. Dowiadujemy się o tym z oświadczenia Jeronimo Martina. „Decyzja o ponownym otwarciu placówki w Świeciu w niedziele niehandlowe wiąże się z postanowieniem Sądu Rejonowego w Świeciu, który jednoznacznie uznał, że nasz sklep znajduje się na dworcu i w związku z tym, zgodnie z prawem, może być czynny w dni objęte ustawą o ograniczeniu handlu”.
Za złamanie przepisów o ograniczeniu handlu grozi grzywna od 1 tys. do 100 tys. złotych. Przestrzegania prawa pilnują pracownicy Państwowej Inspekcji Pracy, którzy w ostatnich miesiącach przechodzili specjalne szkolenia.
Autorstwo: PN
Zdjęcie: Google.Maps
Źródło: Strajk.eu
Skoro przepisy mówią, że na dworcu może być otwarty punkt sprzedaży, to sąd poprawnie orzekł. To, że dworzec jest nieczynny, chwilowo nieczynny, stale nieczynny też musi być ujęte w prawie aby sąd zadecydował o zamknięciu punktu sprzedaż. Sąd nie może postępować według widzi mi się (teoretycznie, bo tak naprawdę zupełnie wszystko inaczej wygląda). Ci co wojują prawem, niech będą przygotowani na to, że nie prawda rządzi a przepisy.
Wydaje mi się że ustawa zezwala otwierać sklepy na dworcu ze względu na pasażerów-podróżnych. Jeśli by nie było tam dworca autobusowego to biedronki nie powinno być, ale dworzec wciąż istnieje pomimo, że budynek nie służy za poczekalnie bo de facto autobusy przyjeżdżają i przywożą lub wywożą z tego miejsca podróżnych.