Liczba wyświetleń: 737
Grupa kongresmenów Stanów Zjednoczonych reprezentujących dwie główne siły polityczne miała sporządzić list, który został przekazany na ręce premiera Mateusza Morawieckiego. Jego sygnatariusze krytykują w nim głównie reformę sądownictwa oraz nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, co ich zdaniem jest „na rękę tym, którzy dążą do podziałów w NATO”, a także ma negatywny wpływ na polską demokrację.
Do dokumentu sporządzonego przez polityków Partii Republikańskiej i Partii Demokratycznej dotarli dziennikarze „Wirtualnej Polski”. Portal twierdzi, że list jest datowany na 16 kwietnia i został przekazany Morawieckiemu, a jego sygnatariusze wyrażają zaniepokojenie reformami podejmowanymi przez rząd Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczonej Prawicy. Ich zaniepokojenie powodują głównie zmiany w polskich sądach oraz nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Kongresmeni twierdzą, że podobne działania „są na rękę tym, którzy dążą do podziałów w NATO” oraz „podważają niezależność wymiaru sprawiedliwości, tłamszą wolność słowa i ograniczają wolność zgromadzeń”, a tym samym „mogą oznaczać krok wstecz dla Polski jako historycznie silnego lidera demokratycznych reform i ochrony swobód”. Amerykańscy politycy są szczególnie zaniepokojeni zmianami w ustawie o IPN, które według nich „podważają demokratyczną wiarygodność Polski”.
Sygnatariusze listu twierdzą, że zgadzają się przy tym, iż Polska jest ofiarą II wojny światowej, ale ustawa o IPN „zaciemnia skomplikowaną historię antysemityzmu w Polsce, tym samym pogarszając obecne napięcia”. Republikańscy i demokratyczni politycy podkreślają, że każdy kraj, w tym także Stany Zjednoczone, mają w swoich dziejach „godne pożałowania momenty”, ale podobne sprawy powinno rozstrzygać się za pośrednictwem dialogu. Sam list kończy się natomiast wezwaniem do „ochrony i wzmacniania tych instytucji stojących na straży demokracji, które Polacy budowali z takim wysiłkiem”.
Twórcy dokumentu są kongresmenami zasiadającymi w komisji spraw zagranicznych, dlatego znaleźli się wśród nich przewodniczący komisji Ed Royce z Partii Republikańskiej, jego partyjna koleżanka Ileana Ros-Lehtinen, a także demokratyczni politycy Eliot Engel i Gregory Meeks. Royce uważany jest za umiarkowanego republikanina i jednego z głównych przedstawicieli proizraelskiego lobby w USA, stąd o jego powolnym wycofywaniu się z polityki pisał ostatnio w wyraźnie smutnym tonie syjonistyczny dziennik „The Times of Israel”.
Zdjęcie: JamesDeMers (CC0)
Na podstawie: WP.pl, TimesOfIsrael.com
Źródło: Autonom.pl
Tutaj dobry byłby dowcip: „a u was, to murzynów biją”. Do tego polski MSZ powinien wyrazić zaniepokojenie tym, że w XXI w. w Ameryce można dostać zapłatę z indiański skalp, a rząd federalny nie respektuje własności bezspadkowe indian w Dakocie i innych rejonach USA.
Niestety, ale w MSZ są misie zainteresowane tylko bezproblemowym pobieraniem comiesięcznej pensji.
W USA gdzie oni widzą że mają demokrację?już pomijam że demokracja to fatalny model, gdzie 51% włada 49%- a zwykle mniejszość ma rację a nie większość.Gdyż ci co idą za tłumem rzadko idą za swym rozumem.Tłum nie jest światły, może być tylko jednostka albo jakaś grupa, na pewno nie tłum.
Co do Indian, to męty z europy wymordowały od czasów Corteza i Kolumba 95% ludności.W mordowaniu nas też maczali palce finansując i pomagając Hitlerowi.