A mury rosną

Opublikowano: 10.01.2008 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 1362

Po największej części będzie o antysemityzmie.
Po pierwsze na tle ogólnym, europejskim, światowym.
Po drugie stereotypowo-nietypowym, czyli polskim.
Po trzecie – myślenie różnicujące.

PO PIERWSZE

Żydzi zawsze byli wygodnym obiektem rozładowywania społecznych frustracji.

Dotychczasowe fobie antysemickie, tudzież judeofobie opierały się na założeniu, że Żydzi są ludźmi innymi niż reszta ludzkości. Są wrogami. Nie potrafią się zintegrować z narodami wśród których żyją i wszędzie gdzie się znajdą tworzą państwo w państwie. Do tego konspirują, a raczej spiskują na światową skalę, wspierając swój zbiorowy interes, kosztem społeczeństw, w których żyją. Podstępni, wpływowi, niezwykle zdolni do wszystkiego, a więc i najgorszego.

Od paru lat jednak, przez ambitniejsze media przetacza się dyskusja wokół tzw. „nowego antysemityzmu”, swego rodzaju wrogości, pełnej uprzedzeń i nienawiści, powstałej na tle konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Charakter polityczny tego konfliktu przeistacza się bardzo niebezpiecznie w konfrontację cywilizacyjną, między Zachodem i Wschodem, między cywilizacją zwaną „judeo-chrześcijańską” a muzułmańską. Antysemityzm powiązany bywa przy tej okazji z antyamerykanizmem.

Niemniej jednak, krytyczny stosunek do polityki państwa Izrael zamienia się w skłonność do posądzania całej ogólnoświatowej społeczności Żydów, jako narodu, o wszelką niesprawiedliwość i wszelakie zło na Bliskim Wschodzie, a nie tylko eskalację konfliktu z Palestyną. Na tym właśnie polega ów nowy antysemityzm, który w skrajnej formie przybiera postać antysyjonizmu, czyli odmawiania prawa do istnienia państwa żydowskiego, które dla nacji żydowskiej miało być spełnieniem syjonistycznego ideału, bezpiecznym domem, wzorcem wolności po katastrofalnych następstwach drugiej wojny światowej i eksterminacji jednej trzeciej światowej populacji tego narodu. Historia społeczności żydowskiej to przecież historia bezdomności, rozproszenia, diaspory.

Jest i druga strona medalu, czyli przewrażliwienie środowisk żydowskich na punkcie jakiejkolwiek, nawet uzasadnionej krytyki polityki izraelskiej oraz na punkcie potępienia silnego lobby proizraelskiego w USA, które to lobby stosuje wręcz szykany, urządza „polowanie na czarownice” wobec osób i stowarzyszeń występujących obiektywnie w obronie praw narodu palestyńskiego [1].

O ile antysemityzm arabski (funkcjonujący szczególnie w europejskich społecznościach muzułmańskich) można by jakoś uzasadnić (nie usprawiedliwić) amerykańską dominacją na Bliskim Wschodzie a nade wszystko antypalestyńską polityką Izraela, o tyle europejski antysemityzm trudno jest obronić lub jakoś umotywować. Chociaż antyżydowska postawa Arabów w okresie drugiej wojny światowej nie różniła się od podejścia i nastawienia Europejczyków (wielu Arabów uczestniczyło w prześladowaniach Żydów, w tym również kolaborowało z nazistami) wszelako to Europa była pierwotnym siedliskiem antysemityzmu. Jeżeli w świecie arabskim pierwszeństwo ma konflikt polityczny nad antysemityzmem, to w Europie odwrotnie, panuje prymat antysemityzmu, na zmianę z islamofobią, w zależności od tego, kto z kim sympatyzuje. Jedni i drudzy przekraczają tym samym granicę przyzwoitości i obiektywizmu. Antysemita europejski przejawia stronniczość w ocenie polityki Izraela. Do oceny stosuje ostrzejsze kryteria, tendencyjnie dobiera fakty, nierzadko posługuje się oszczerstwami, by przedstawić Żydów w złym świetle, jako dążących do zagłady całego świata arabskiego.

PO DRUGIE

Przeciętny Polak antysemitą jest.

Polski antysemityzm, tak jak polski katolicyzm uwidacznia się, jako zacofany i prymitywny, okopany na swych bogoojczyźnianych pozycjach, jednak nadal władający świadomością zbiorową:

„Wystarczy obejrzeć mury domów polskich miast i miasteczek, posłuchać Radia Maryja, kazania księdza, a nawet biskupa, poczytać wypowiedzi czołowych polskich polityków, iść na mecz piłkarski, demonstrację, strajk, do dowolnie wybranego punktu sprzedaży wysokonakładowej prasy, przykościelnej księgarni albo na zbezczeszczony cmentarz żydowski, podpalonej synagogi, bądź porozmawiać z nękanym anonimowymi pogróżkami pracownikiem Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów. Furda! I to niepotrzebne. Wystarczy posłuchać sąsiada, kolegów z pracy, pań w kolejce… A poza krajem nawiązać kontakty z ośrodkami polonijnymi, prasą, publikacjami… Cóż bowiem obok sukcesów (lub ich braku) polskich sportowców jest niemal murowanym tematem integrującym towarzystwo przy rosole w Krakowie czy przy wódce na Greenpoincie? I co wzbudza większe oburzenie Polaków niż oskarżenie o antysemityzm?”[2].

Dlaczego więc polscy antysemici i żydożercy, nie wykorzystują tak znakomitego pretekstu, jakim jest rasistowska i neokolonialna polityka Izraela wobec Palestyńczyków, by dowalić znienawidzonym Żydom? Dlaczego nie staje się ona pretekstem do ujawnienia całej antysemickiej niechęci wobec Izraela? Wręcz odwrotnie! Ponadto polska armia współuczestniczy wespół ze zbrodniarzem wojennym Bushem w mordowaniu wrogów „żydowskiego pomiotu”. Od czasu wybuchu drugiej wojny w Zatoce Perskiej, trwa jakiś dziwny „mainstreamowy kontredans” (skrót myślowy S. Żiżka) w wykonaniu naszej elity intelektualnej, politycznej i dziennikarzy, którzy od początku popierali haniebną amerykańską agresję na Irak. A tak na marginesie, ubolewam iż należał do tego grona nawet Marek Edelman, Czesław Miłosz, czy Stanisław Lem; ten ostatni eufemistycznie nazwał interwencję w Iraku „mniejszym złem”. Trudno uwierzyć!

Ze względów koniunkturalnych zapewne, do dzisiaj słabo słychać głosy radykalnego samookreślenia naszych intelektualnych autorytetów w tej kwestii.

Ale wróćmy do antysemityzmu. W Polsce przybiera on przekornie, odwrotną formę, w postaci nienawiści do Arabów. Nawet obecne międzynarodowe reakcje solidarności z Palestyńczykami i oporu wobec zbrodni izraelskich, równolegle ze sprzeciwem wobec okupacji Iraku, nie aktywizują zbytnio polskich antysemitów. Są słabe w swej intensywności, nie licząc przedwyborczych, po części fałszywych deklaracji odwołania żołnierzy z „misji stabilizacyjnej”. Nowa władza cichcem wycofuje się z przedwyborczej obietnicy, tłumacząc to poczuciem odpowiedzialności, politycznym patem, że „co nagle to po diable’, itp., itd.

Społeczeństwo polskie jest niewzruszone w swym zamkniętym antysemityźmie, który od lat, niezmieniony, zamyka się tylko w jednym haśle – żydokomuna!

PO TRZECIE

„Zazwyczaj nie brak ludziom przyrodzonej logiki, natomiast raczej brak przyrodzonej dialektyki. Jest to dar natury rozdzielony nierówno, podobnie jak nierówno rozdzielona jest umiejętność podejmowania sądów (…).” A. Schopenhauer [3] (dialektyka: próba dotarcia do prawdy przez ujawnienie sprzeczności).

Biedne są narody palestyński i izraelski. Obydwa historycznie zapętlone, uwikłane w wyniszczającą politykę destrukcji, a dyskusje wokół narosłych problemów obu stron konfliktu prawie nigdy nie mogą przybrać formy obiektywnej, analitycznej, lecz przesycone są stereotypowymi uprzedzeniami i nienawiścią podszytą czy to antysemityzmem, czy antyislamizmem.

Dramat dumnych, wielkich narodów semickich.

Polityka Izraela, wobec Palestyńczyków zasługuje na bardzo dosadną krytykę i nie musi być owa dezaprobata równoważna z antysemityzmem. Krytyka ta ma na celu dobro narodu arabskiego, podczas gdy antysemitów nie interesuje los Palestyńczyków czy Irakijczyków. Chodzi im tylko o dowalenie znienawidzonym Żydom.

Izrael ma mocnego protektora – Stany Zjednoczone. Urzeczywistniany jest amerykańsko-izraelski plan narzucania rządów lojalnych ich interesom, wbrew woli lokalnych społeczeństw. W wyborach na terenie Autonomii Palestyńskiej zwyciężył Hamas, ale Izrael nie uznaje demokratycznie wybranego rządu i od chwili zwycięstwa próbował głodem zmusić Palestynę do jego odrzucenia, żeby przejąć kontrolę nad terytoriami i podporządkować sobie ludność. Bez względu na koszty polityczne i ofiary w ludziach burzy porządek społeczny prowadząc do wojny domowej między zwolennikami Hamasu i Fatahu.

Obecnie trwa budowa słynnego – o ironio! – muru sprawiedliwości, którego trasę wytyczono tak, aby włączyć do Izraela osiedla izraelskie na Zachodnim Brzegu Jordanu. W rzeczywistości chodzi o pozbawienie Palestyńczyków ich ziem. Taka inna sprawiedliwość.

W tych okolicznościach palenie flag żydowskich na każdej demonstracji przeciwko polityce USA nie ma nic wspólnego z antysemityzmem.

Nie wolno odmawiać państwu Izrael prawa do istnienia, ale też nie należy uważać za uprawnione działania przeciw Palestyńczykom, którzy od czterdziestu lat, po utracie swego państwa tułają się, pozbawieni praw. Naród bez własnego terytorium. Dla wielu Palestyńczyków utworzenie państwa Izrael oznaczało wysiedlenie i utratę domu. Obecnie jest około czterech milionów uchodźców! Sześciodniowa wojna 1967 roku nie zakończyła się symbolicznym, świątecznym, siódmym dniem odpoczynku. Istnieje ogromne niebezpieczeństwo inwazji na Strefę Gazy, będącą „największym więzieniem świata”, w którym żyją pozbawieni wolności Palestyńczycy, a u granic której stoją już zmasowane siły izraelskiego wojska!

Kontrowersje wywołuje książka Jimmy’ego Cartera „Palestine.Peace not Apartheid”, w której autor utrzymuje, że „jeżeli nie zakończą się represje w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu i jeśli Izrael nie zgodzi się na negocjacje w sprawie powstania państwa palestyńskiego, dojdzie do sytuacji, która do złudzenia przypominać będzie system południowoafrykańskiego apartheidu: ‘dwa narody żyjące na tej samej ziemi, lecz kompletnie od siebie odizolowane, z Izraelem jako panem sytuacji, który, uciekając się do represji i przemocy, pozbawia Palestyńczyków najbardziej podstawowych praw’ . (….) Carter wyznacza trzy warunki niezbędne dla osiągnięcia pokoju w regionie: gwarancje bezpieczeństwa dla Izraela, odrzucenie przemocy przez Palestyńczyków oraz uznanie przez Izrael prawa narodu palestyńskiego do własnego państwa w granicach sprzed 1967 r.” [1]

Izrael również nie jest bezpieczny, mimo uprzywilejowanej pozycji na Zachodzie, gdzie bywa postrzegany jako forpoczta liberalizmu, zapora przeciwko rebelii islamskiej, zagrażającej jakoby wartościom zachodniego kapitalizmu.

Kolonizacja Palestyny stała się dla niego pułapką! System przywilejów, wprowadzony przez okupację głęboko podzielił społeczeństwo, a konflikt, wprowadzając czynnik religijny przybiera apokaliptyczne rozmiary konfrontacji kulturowej między cywilizacjami, pchając to zaledwie siedmiomilionowe państewko do kolejnych wojen z muzułmańskim olbrzymem, wyzwalając dynamikę, którą trudno jest opanować, bo rozpala wielkie emocje, wywołuje zaciekłość, powoduje ogromne cierpienie po obu stronach w atmosferze zbliżającej się katastrofy.

Obraz świata nie jest czarno – biały, ale jedno jest pewne, że gloryfikacja jakiegokolwiek narodu na pewno przysparza korzyści prowadzącym wojny.

Autor: Dulate
Źródło: Alternatywa

PRZYPISY

1. Mariano Aguirre – artykuł pt. „Izrael, antysemityzm i były amerykański prezydent”, Le Monde diplomatique – edycja polska nr.10, październik 2007, str.18-19

2. Stefan Zgliczyński, artykuł „Antysemityzm po polsku i jego wrogowie”

3. Artur Schopenhauer – „Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów” ( Wydawnictwo Literackie, Kraków, rok 1976)

image_pdfimage_print

TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Sokrates 10.01.2008 00:58

    Problem w tym, że dziś antysemitą człowiek staje się wtedy gdy zostanie uznany za antysemitę. Dzisiaj oskarżenie o antysemityzm wystarczy by zdyskredytować człowieka, tak samo jak nazwanie kogoś homofobem, rasistą ewentualnie w najlżejszej wersji nietolerancyjnym. Poprzez urabianie opinii publicznej na wyżej wymienionych hasłach nie trzeba już ludziom tłumaczyć dlaczego ten człowiek nie ma racji czy wchodzić z nim w dysputę, wystarczy go odpowiednio nazwać by go zdyskredytować i o to chyba chodzi?
    Indianie Hopi mieli rację, żyjemy dziś w świecie odwrócenia pojęć…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.