Liczba wyświetleń: 1209
Tragedia na Morzu Wschodniochińskim związana z kolizją, eksplozją i zatonięciem irańskiego tankowca Sanchi jest gorsza niż przypuszczano. Do wody przedostało się około milion baryłek ultralekkiej i łatwopalnej skondensowanej ropy naftowej oraz pokłady ciężkiego oleju napędowego. Gigantyczna plama ropy rozprzestrzenia się w kierunku Pacyfiku.
Przypomnijmy, że 6 stycznia zbiornikowiec Sanchi zderzył się ze statkiem handlowym CF Crystal. Na jego pokładzie wybuchł pożar, który poważnie utrudniał próbę ugaszenia ognia i odnalezienia członków załogi. Po tygodniu doszło do wybuchu, a niedługo potem jednostka zatonęła. Tragedia spowodowała śmierć 32 marynarzy. Teraz Morze Wschodniochińskie doświadcza poważnej katastrofy ekologicznej.
Sanchi przewoził 136 tysięcy ton wysoce łatwopalnego kondensatu gazowego oraz 1000 ton ciężkiego oleju napędowego. Morze Wschodniochińskie jest teraz poważnie zanieczyszczone tym surowcem i z pewnością wywrze to ogromny wpływ na rybołówstwo w regionie oraz wrażliwe ekosystemy morskie w pobliżu Japonii i Korei Południowej.
Silne prądy oceaniczne sprzyjają rozprzestrzenianiu się plamy ropy w kierunku północno-wschodnim. Raport opublikowany 16 stycznia przez brytyjskie Narodowe Centrum Oceanografii ostrzega, że zanieczyszczone wody dotrą do Japonii w ciągu miesiąca, czyli najpóźniej w połowie lutego, co potwierdziły najnowsze symulacje komputerowe.
Przypuszcza się, że pokłady kondensatu gazowego rozpuszczą się i wyparują, lecz nie wiadomo jak długo ten surowiec pozostanie pod powierzchnią wody. Zagrożenie stanowi również ciężkie paliwo w ilości około 1000 ton. Plama ropy wkrótce dotrze najpierw do wybrzeży Japonii i Korei Południowej, a następnie rozprzestrzeni się w kierunku Północnego Pacyfiku. Uważa się, że jest to największy wyciek ropy od 1989 roku, gdy tankowiec MT Exxon Valdez spowodował katastrofę ekologiczną u wybrzeży Alaski – do wód Zatoki Księcia Williama przedostało się nawet 750 tysięcy baryłek ropy naftowej.
Autorstwo: John Moll
Na podstawie: Fingfx.ThomsonReuters.com
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Jak statki mogą w ogóle „zderzyć się” ze sobą, jeden o drugi, na środku oceanu, mając do dyspozycji w dzisiejszych czasach chociażby systemy nawigacji, to zawsze pozostanie dla mnie słodką tajemnicą…
ktos spal na warcie
Widzę, że panowie nieobyci w temacie. Po pierwsze to nie środek oceanu, a po drugie morze wschodniochińskie jest bardzo zatłoczone. Bujam się w tym rejonie od dwóch miesięcy. Jest mnóstwo statków i jeszcze więcej chińskich rybaków. Kolizje z rybakami zdarzają się nagminnie. Wystarczy chwila nieuwagi, zła decyzja lub awaria silnika i tragedia gotowa. Niestety statku nie prowadzi się tak jak samochodu. Ma duże gabaryty („mój” 260×32 metry i 140000 ton masy) i ogromną bezwładność. Taki statek zatrzymuje się na dystansie kilku kilometrów. Z innymi czasami trzeba się wyminąć na 2-3 długości statku. Polecam wpisać w google „ais traffic”, zobaczyć sytuację na żywo i samemu ocenić na podstawie faktów, a nie oderwanych od rzeczywistości stereotypów „bo marynarz to śpi i pewnie pijany”.
Stopy wody pod kilem @Leszko! bo jak widać, przedmówcy mieli tylko kilo wody pod stopą:-)