Liczba wyświetleń: 740
Pierwszym odruchem przy czytaniu o tragicznej zbrodni, jaką było ukamieniowanie młodej kobiety w Iraku jest wrogość wobec sprawców i żal wobec ofiary. Czytając serie wyzwisk na różnego rodzaju forach internetowych można dojść do wniosku, że wrogość to zdecydowanie za łagodne określenie. Dopiero po pewnym czasie i lekturze tekstu w jednym z najpoczytniejszych polskich dzienników, komentarzy pod artykułem, czy forum strony Arabia.pl, gdzie podano to wydarzenie jako przykład muzułmańskiego barbarzyństwa człowiek zaczyna się zastanawiać, czy niektórzy autorzy i dyskutanci są “mało błyskotliwi”, czy też stereotypy na temat islamu są tak silne, że zaburzają zdolność czytania ze zrozumieniem.
Oczywiście nikt nie będzie zaprzeczał, że morderstwa honorowe zdarzają się w społecznościach muzułmańskich, choć już korzeni tego zjawiska niektórzy będą się doszukiwać wprost w islamie, a inni, odwołując się do wiedzy antropologicznej czy socjologicznej i nie fetyszyzując religii, w mentalności plemiennej. Trudno sobie jednak wytłumaczyć skąd w “Dzienniku” pojawia się tekst, który kończy się puentą:
“Choć zmieniane jest prawo, kultura i obyczaje pozostają. Nastroje w społeczeństwach muzułmańskich, szczególnie tych z biedniejszych państw, sprzyjają podobnym zbrodniom.”
Przypomnijmy może fakty, które na dziś nie budzą kontrowersji. Kobieta była Kurdyjką, należącą do Jazydów i została ukamienieniowana za to, że spotykała się z wyznawcą islamu. Co więcej to muzułmanie chcieli ją chronić przed zemstą rodziny i gdyby nie posłuchała obietnic członków jej rodu, o możliwości bezpiecznego powrotu do domu, to pewnie nic by jej się nie stało.
Mamy więc zupełnie odwrotną historię, kiedy to “dobrym księciem” jest muzułmanin, a “złą czarownicą” są Jazydzi. Co więcej stosunek społeczeńśtw muzułmańskich do kamieniowania jest w stosunku do tej zbrodni całkiem jednoznaczny i negatywny.
Szczerze mówiąc nie wiem czym można wytłumaczyć tekst Sochaczewskiego, który na początku pisze, że:
“Rodzina Doaa Khalil Aswad należała do kurdyjskiej sekty wrogiej muzułmanom, więc gdy dziewczyna pokochała “niewiernego”, została wyklęta i bestialsko zamordowana.”
Tym samym dostrzega, że to nie muzułmanie są winni. Następnie odwołuje się do kultury i obyczajów, jako przyczyn tragedii. Dlaczego zatem kończy takim idiotyzmem o nastrojach w społeczeństwach muzułmańskich? Jednym z rozsądniejszych wytłumaczeń, jakie się nasuwają jest mityczna dla wielu “islamofobia”, jak każda fobia zaburzająca zdolność racjonalnego myślenia. Tak jak Kartagina musiała być zniszczona, tak jeśli chodzi o kamieniowanie to koniec końców winni muszą być muzułmanie. Oczywiście mogła to być zwykła nieuwaga, gapiostwo i “skrót myślowy”, ale jak mawiał Freud nie ma czegoś takiego, jak przypadkowe i nic nie znaczące przejęzyczenia.
Biorąc pod uwagę powyższą głupotę popełnioną przez Sochaczewskiego (tym większą, że tekst CNN stanowiący źródło informacji był całkiem jednoznaczny) zwracanie uwagi na taki detal, jak opisanie jedynie demonstracji w Londynie (czytaj: na Zachodzie, gdzie broni się praw człowieka, a nie w tej “arabsko-muzułmańskiej” dziczy), z pominięciem reakcji świata muzułmańskiego, choćby tamtejszych organizacji pozarządowych, jak i rządu kurdyjskiego wydaje się zwykłym czepialstwem.
Autor: Paweł Kubicki
Źródło: Arabia
PS. Tekst dedykuję uczestnikom projektu “Wielokulturowa Europa” , z którymi miałem się przyjemność spotkać w niedzielę 20 maja podczas dyskusji o wizerunku islamu w mediach.