Liczba wyświetleń: 1909
Odkąd zniesiono krótkoterminowe wizy, oczekiwania płacowe Ukraińców pracujących w Polsce wzrosły nawet o 1/3.
Według agencji pośrednictwa pracy Upper Job jest to skutek otwarcia zamożniejszych rynków na Ukraińców. Podwyżek żądają głównie osoby zatrudnione w hotelarstwie, kucharze murarze i tynkarze oraz kierowcy kategorii D.
Stawki 9 czy 10 złotych za godzinę okazują się już dla nich niewystarczające. Ukraińcy chcą podwyżek nawet o 25 procent i więcej.
— Od dwóch miesięcy obserwujemy zdecydowanie zwiększone potrzeby finansowe ukraińskich pracowników — komentuje Iwona Załuska, członek zarządu Upper Job. — Obserwujemy wzrost od 15 do 35 proc., a największe oczekiwania mają pracownicy fizyczni. (…) Mamy teraz rynek pracownika. Jesteśmy w stanie wyselekcjonować dla firm pracownika o właściwych kompetencjach i z odpowiednimi oczekiwaniami finansowymi. Uświadamiamy pracodawców, że pracownicy ukraińscy powinni zarabiać więcej. Pracodawcy są zaskoczeni, a pracownicy ukraińscy na tym korzystają, po prostu nie chcą pracować, jeśli stawka wynagrodzenia nie będzie taka, jakiej oczekują.
Rzeczywiście, zwłaszcza przy pracach sezonowych widać już praktycznie całkowite wycofanie się Polaków z tych branż, gdzie zarobki porównywalne były do przychodu z programu 500 plus. W ten sposób rynki uzależniają się od migrantów zarobkowych — a co za tym idzie, od ich roszczeń.
Niektóre statystyki mówią już nawet o 1,3 mln Ukraińców w Polsce. Jednak za chwilę Eldorado dla polskich pracodawców może się skończyć: — Obserwujemy duże zainteresowanie wyjazdami za granicę, zwłaszcza do Niemiec, gdzie pracownicy ukraińscy mają cztery razy wyższe stawki, jeśli są w stanie tę pracę pozyskać. Z tego wynika zdecydowany wzrost oczekiwań finansowych — ostrzega Załuska.
W maju średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 4391 zł miesięcznie. W ciągu niecałego pół roku wzrosło prawie o 5 procent. To oznacza, że z „roszczeniowości” i rosnącego apetytu Ukraińców może płynąć też jakaś korzyść i dla polskich pracowników. Żarłoczność jednych nakręca żarłoczność drugich i w efekcie podwyżek domagają się wszyscy.
W związku z napływem Ukraińców narodziła się też zupełnie nowa gałąź — usługi i produkty dedykowane tylko dla nich (specjalne taryfy wprowadziły sieci komórkowe, powstaje coraz więcej sklepów z ukraińskim tradycyjnym jedzeniem). Pytanie tylko, co się stanie, kiedy fala Ukraińców popłynie na zachód, gdzie płacą w euro.
Autorstwo: Dawid Blum
Źródło: pl.SputnikNews.com
I bardzo dobrze!
Oby ta fala popłynęła na zachód!
No to chyba nie dziwne że nie chcą ciężko pracować za słabą stawkę. Ludzie nie istnieją po to żeby pracować, celem pracy jest stworzenie sobie warunków do życia.
Pewnie, że dobrze!
Polski pracodawca nie powie: rób za grosze, bo mam 10 Ukraińców na twoje miejsce. Człowiek musi umieć cenić swoją pracę. Jak znajdą się idioci, którzy robią za darmo, to pracodawcy w ogóle przestaną płacić. W taki sposób w Afryce małe dzieci harują na swych rodziców, bo starym szef musiałby zapłacić więcej a dzieciakom wiadomo. A jak ludzie znają swoją wartość, to nie biorą roboty tylko dlatego, że „lepsza taka niż żadna”.
Kiedyś było nawet tak, że zawodowo pracowali tylko mężczyźni i trzeba było im zapłacić tak, by utrzymali całą rodzinę. Ale później ktoś wpadł na sprytny pomysł, że wmówi kobitkom, iż siedzenie w domu i zajmowanie się dziećmi to głupota i dyskryminacja. Kobitki to łyknęły, rzuciły się do pracy i tak na rynku pracy znalazło się 2 razy więcej pracowników. Zgodnie z prawem popytu i podaży wartość takiego pracownika spadła o połowę, czyli zaczęto płacić mu połowę stawki. Dla kapitalistów idealna sytuacja. A dla roboli tragedia. Teraz, żeby utrzymać się przy życiu musi pracować nie tylko ojciec, ale i matka. I nie jest to kwestia wyboru, ale konieczność, bo ten ojciec nie zarobi na wszystkich.
Teraz oboje wracają do domu styrani; nikt nie ugotował, bo przecież żona w robocie – no to zjedzą na mieście albo kupią gotowy chemiczny szajs wydając to, co dodatkowo zarobili; zmęczeni nie mają czasu dla siebie i dzieci; te ostatnie oddano w opiekę instytucjom publicznym, bo ktoś musi z tymi dziećmi siedzieć – kolejne wydatki; stres, frustracja, awantury, rozwody, samobójstwa…
Bo głupi ludzie uwierzyli sprytnej propagandzie.
Ludzie tak dali się otumanić, że jak państwo rzuciło te 500 plus, to głupcy mówią, że to demoralizujące, bo odciąga kobiety od roboty.
A ja pytam jak bardzo ta kobieta jest zmęczona i zdesperowana, że gotowa jest zrezygnować z pracy dla 500 zł! No bo ona weźmie 500 zł, ale nie wyda na niańkę, przedszkole, dojazdy do pracy, zajmie się domem, ugotuje, upierze, odpocznie, zacznie wreszcie wychowywać swoje dzieci, nauczy je czegoś, pomoże w lekcjach itd, itp. Głupia by była, gdyby z tego nie skorzystała!