Liczba wyświetleń: 1324
Wdowa po najbardziej znanym polskim reporterze – Alicja Kapuścińska – oznajmiła, że według jej informacji w tym roku PAP nie wręczy nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego.
Doroczna nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego była przyznawana przez PAP za najlepsze reportaże prasowe, radiowe, telewizyjne i fotoreportaże i miała wysoka rangę. W Kapitule znajdowali się tak znani reporterzy i dziennikarze jak Mariusz Szczygieł, Maria Wiernikowska, Maciej Wierzyński, Wojciech Jagielski, Mirosław Ikonowicz, a także naukowcy: Jan Miodek i Henryk Samsonowicz. Laureatami w poprzednich latach byli dziennikarze, których nazwiska potem potwierdzały wybór Kapituły.
Nowy prezes PAP, Artur Dmochowski, z rozdania PiS oczywiście, w tym roku zadecydował, że przyznania nagrody nie będzie. Oficjalnie nie wyjaśnił, jakie powody legły u podstaw jego decyzji. Alicja Kapuścińska w rozmowie z TVN24 powiedziała, że padło z ust prezesa sformułowanie „Kapuściński komuch, nie będziemy robić jego nagrody”.
Nie wiadomo też, czy decyzja prezesa PAP ma charakter jednorazowy, czy też w następnych latach również nie będzie przyznawane to wyróżnienie. Prezes PAP nie odpowiedział na żadne pytania w tej sprawie zadawane przez dziennikarzy TVN24, co jest interesującym nowym standardem dziennikarskim jak na agencję prasową, pretendująca na wzorzec obiektywizmu.
Autorstwo: MW
Źródło: Strajk.eu
Komuch czy niekomuch mnie osobiście mniej interesuje, a to choćby dlatego, że najpierw owe komuszostwo należałoby zdefiniować. Komuch to kto? Osoba wyznająca idee lewicowe, tj. socjaldemokratyczne, socjalistyczne, komunistyczne, anarchistyczne? Czy też komuch to na przykład osoba z ówczesnego układu. Sorry, ale dla mnie nie ma żadnych wątpliwości, że Kapuściński był człowiekiem z układu, i to bardzo dobrze w nim ulokowanym. Inaczej w żadnym wypadku nie byłoby wtedy możliwe jego zaistnienie czy jego kariera (dzisiaj zresztą też). Bardziej natomiast zastanawia mnie cielęcy zachwyt nad jego twórczością. Tymczasem jest to twórczość typowo dziennikarska, czyli powierzchowna, pobieżna, niekiedy nawet stereotypowa. Kapusta stosuje poza tym proste, by nie rzec prościutkie, sztuczki stylistyczne, mające sprawiać wrażenie mistrzostwa w posługiwaniu się słowem. Czytuję czasami podobną literaturę niemieckojęzyczną czy anglojęzyczną, również dotyczącą tematów i spraw poruszanych przez Kapuścińskiego, np. związanych z Afryką, i stety czy niestety, ale na ogół są one znacznie lepsze od tych tworzonych przez Kapustę. No i na koniec nie sposób chyba nie dostrzec koniunkturalizmu Kapusty. W publikacjach z lat powiedzmy 60. czy 70. jest on zwolennikiem lewicy, ot Che Guevara, Allende, Lumumba i takie tam; ale już w początkach lat 90. pluje na każdą lewicowość, nie tylko na jej tzw. wypaczenia, ale w gruncie rzeczy na samą myśl lewicową. Już w Imperium Kapusta objawia się jako zwolennik liberalizmu, nowej jedynie słusznej linii, potem (Lapidarium) jedynie potwierdza tę woltę ideologiczną. Tak że bez szczególnej afirmacji dla tego człowieka. Nauczcie się solidnie jakiegoś języka zachodniego, tak by móc bez przeszkód czytać w nim beletrystykę, zobaczycie wtedy różnicę.