Liczba wyświetleń: 751
Pomimo tego, że koty domowe – szczególnie w miastach – sieją poważne spustoszenie w populacji ptaków i innych zwierząt, to ich właściciele mają zamiaru zrobić niczego, by chronić środowisko przyrodnicze. W piśmie „Ecology and Evolution” ukazały się wyniki badań przeprowadzonych przez uczonych z University of Exeter dotyczących postaw właścicieli kotów. Uczeni skupili się na badaniu kociej populacji i jej właścicieli w dwóch brytyjskich wsiach – Mawnan Smith oraz Thornhill.
Z badań wynika, że mimo iż właściciele kotów wiedzą, który z nich poluje, a który nie, to nie mają pojęcia, jak wiele zwierząt zabijają ich koty. Niezależnie też od tego, ile ofiar przynosi kot do domu, właściciele kotów zaprzeczają, jakoby ich pupil szkodził środowisku naturalnemu i odmawiają trzymania zwierzęcia w domu. Zgadzali się jednak z sugestią, że warto kota wykastrować. Działanie takie jest uważane za dobre dla kociego zdrowia.
Naukowcy doszli zatem do wniosku, że „jeśli chcemy zmniejszyć spustoszenie, jakie w środowisku przyrodniczym czynią koty domowe, powinniśmy wykorzystać argument o działaniu dla dobra kota”.
Współautor badań, profesor Matthew Evans z Queen Mary University zauważa, że przed obrońcami przyrody stoi trudne zadanie. Właściciele kotów zaprzeczają bowiem faktom i odmawiają współpracy w celu ograniczenia ofiar ich pupili. Działania na rzecz zmniejszenia liczby zwierząt zabijanych przez koty są szczególnie istotne na terenach cennych przyrodniczo. Koty są oczywiście częścią środowiska naturalnego, jednak na obszarach zamieszkanych przez ludzi występuje ich nienaturalnie duże zagęszczenie, przez co czynią szkody w habitacie.
Szacuje się, że w obywatele samej tylko Wielkiej Brytanii trzymają w domach ponad 10 milionów kotów.
Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: www.ScienceNewsLine.com
Źródło: KopalniaWiedzy.pl
Po co w ogóle pisać taki bełkot? To jakieś nieudolne tłumaczenie z pisma pokroju „Fakt”? Co ma 10 milionów kotów w domach, do kotów, które wychodzą na dwór i w ogóle mogą polować? Nawet mojego komentarza szkoda a autorowi życzę zajęcia się poważniejszymi tematami.
I jeszcze ten tytuł… po co komu clickbaity na stronie bez reklam?
Koty wybijają myszy i ptactwo, czasem też płazy i gady oraz owady. Dzięki temu w miastach ptactwo ma selekcję naturalną, a myszy i szczury nie rozmnażają się na potęgę roznosząc choroby i pasożyty po mieszkaniach. Sprytne i inteligentne ptaki nie dadzą się złapać, a chore i głupsze tak. Bardziej martwiłabym się obecnością kun w miastach i miasteczkach. Nie dość, że polują na wszystkie dzikie zwierzęta mniejsze od siebie, to jeszcze ptactwo hodowlane, kociaki i szczeniaki, czasem dorosłe koty, to jeszcze przegryzają kable w samochodach, niszczą ocieplenia i robią dziury w zadaszeniach. Jeśli ktoś nie chce, by jego kot realizował swoje myśliwskie zapędy wystarczy, że założy mu obrożę z dzwoneczkiem. Jednak trąci to wszystko hipokryzją, gdy ktoś się skarży, że koty wybijają dzikie zwierzęta w miastach… dzikie zwierzęta w MIASTACH. Przecież najbardziej tam szkodzi im człowiek.