Liczba wyświetleń: 966
Filipińczycy zatrudnieni w śląskich szklarniach pracowali po kilkanaście godzin na dobę. W końcu powiedzieli: dość!
„Dziennik Zachodni” informuje, że pracę w gospodarstwach rolnych na Śląsku oferowała kilkudziesięciu Filipińczykom firma z Warszawy, roztaczając przed nimi perspektywy świetnego zarobku. Niestety tuż po przyjeździe umowy zostały zmienione na niekorzystne. – Pracowali przede wszystkim w szklarniach, gdyż łatwiej od innych nacji znosili wyższą temperaturę. Pracowali po ponad dwanaście godzin na dobę – mówi Marlena Brauner, koordynator ds. przeciwdziałania handlu ludźmi w Straży Granicznej, oddział Śląsk i Małopolska. Po kilku miesiącach doszło do buntu; część obywateli Filipin poprosiła o pomoc swoją ambasadę w Warszawie, część wróciła do ojczyzny.
– To klasyczny przykład przymusowej, niewolniczej pracy, która jest elementem handlu ludźmi – komentuje Brauner. Szacuje się, że problem dotyczy 15 tys. osób przebywających w naszym kraju, ale jest bardzo słabo rozpoznany. By dokładnie monitorować zjawisko i skutecznie z nim walczyć, wojewoda śląski Piotr Litwa powołał specjalny zespół ds. przeciwdziałania handlowi ludźmi. – Chodzi o wdrożenie konkretnych działań. Od szkoleń, jak rozmawiać np. z ofiarą przemocy seksualnej, by nie zlekceważyć przekazywanych przez nią sygnałów, aż po zapewnienie miejsc noclegowych w ośrodkach – wyjaśnia wojewoda.
Problem nasila się w związku z coraz większym napływem obcokrajowców z państw objętych konfliktami zbrojnymi, czy skrajnie ubogich. Najwięcej cudzoziemców przyjeżdża do Polski z ogarniętej wojną Ukrainy, jednak część z nich traktuje pobyt nad Wisłą jedynie jako przystanek przed próbą nielegalnego dostania się na Zachód. Coraz więcej trafia do nas mieszkańców egzotycznych krajów, jak Nepal czy Bangladesz.
Źródło: Nowy Obywatel
Jedni niewolnicy niewola drugich.
Jakimze narodem sie stalismy?
Współczesne niewolnictwo – zwane często „pracą najemną”, nie wiąże się zawsze z pozbawieniem wolności osobistej. Robotnik i tak zazwyczaj nie może sobie pozwolić na zrezygnowanie ze świadczenia usług na rzecz „pracodawcy” z powodów ekonomicznych. Wynagrodzenia zazwyczaj ledwo wystarczają na przeżycie, zgromadzenie oszczędności jest praktycznie niemożliwe co wiąże się z koniecznością stałego świadczenia pracy. Warte zauważenia jest to, że współczesna wartość „siły roboczej” jest o wiele niższa niż w czasach czystego niewolnictwa, dlatego też „pracodawcy” nie odczuwają konieczności siłowego przetrzymywania „niewolników”. Nie interesuje ich także los robotników w okresach gdy pozostają oni bez pracy – klasyczny właściciel niewolników musiał zapewnić całoroczne utrzymanie…
Większe klatki, dłuższe łańcuchy – nic poza tym, to cały czas ten sam schemat.
Też podobnie myślałem, aż poszukałem jakie książki polecają przedsiębiorcy, przeczytałem i już nie mam przekonania, że nic nie można zmienić. Poczytajcie… ale codziennie po 1 h. Nie stac mnie na książki? Zacznij od darmowej: Stefan Górka – Sztuka zdobywania majątku.
Matematyczną niemożliwością jest powszechny „sukces w biznesie” – aby ktoś mógł uznać się za (względnie) bogatego ktoś musi być biedniejszy, czyli na bogactwo „ludzi sukcesu” ktoś musi pracować. Nie ma opcji faktycznego zdobycia majątku własną pracą, można względnie stabilnie żyć, nic poza tym.
@norbo
Dokładnie tak.
@argon / @norbo
proponuję lekturę od wczesnych lat 20 po Huxleya; futuryści z 20 wieku zakładali iż wzrost produkcji i automatyzacja spowodują spadek potrzeby ilości świadczonej pracy i wszyscy będą pracować max 2 /3 dni w tygodniu żyjąc w relatywnym dobrobycie oczywiście bez długu. Taki model super skandynawski! Obecnie mamy raczej model 1984 ala wojna to pokój; ale inny świat jest możliwy…
-co to jest 1000 banksterów w rowie z krokodylami?
-dobry początek
@Fenix, „na zachodzie” jest dokładnie tak samo.
Polska kraj środka. Ceny zachodnie, zarobki wschodnie.