Liczba wyświetleń: 990
Około 200 osób demonstrowało 15 października w obronie warszawskiego skłotu Syrena, zagrożonego licytacją komorniczą. Wczoraj komornik miał pojawić się na miejscu aby pokazać nieruchomość potencjalnym kupcom. Nie został jednak wpuszczony przez tłum skandujący „Komornicy do piwnicy”.
W proteście wzięły udział różne środowiska, między innymi Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza, korzystające z pomieszczeń na Syrenie. Lokatorzy przypomnieli, że dzięki dyżurom prawnym prowadzonym przy Wilczej 30 pomoc uzyskało co najmniej kilkaset osób z reprywatyzowanych budynków.
Wypowiadali się mieszkańcy innych, reprywatyzowanych kamienic, między innymi w ul. Wilczej. Jednym z mówców był mieszkaniec lokalu socjalnego, któremu, wraz z żoną, miasto przyznało lokal do którego nie można nawet wstawić pralki. Wszyscy podkreślali, że sytuacja Syreny nie jest odosobnionym przypadkiem.
Przedstawiciele OZZ IP mówili z kolei o solidarności pracowniczej oraz przeciwstawieniu się neoliberalnemu dogmatowi, uznającemu, że własność jest ważniejsza niż sytuacja ludzi.
Mieszkańcy skłotu wygłosili oświadczenie, w którym tłumaczą dlaczego zajęli pustostan i że było to wynikiem braku dostępu do tanich mieszkań czynszowych. Zwrócili uwagę, że system stwarza sytuację, w której ludzie młodzi chcąc mieć dach nad głową muszą brać wieloletnie kredyty mieszkaniowe. Podczas demonstracji wystąpiła grupa bębniarzy, śpiewano również piosenki. Rozwinięte zostały transparenty „Syrena znaczy walka” oraz „Stop grabieży miasta”.
Kolektyw Syrena zapowiedział kolejne wydarzeni związane z obroną skłotu. Dziś o godzinie 18.30 ma się odbyć spotkanie o społecznym wymiarze historii, a w piątek o 11.30 pikieta przed sądem przy ul. Marszałkowskiej 82, podczas sądowej licytacji budynku.
Przedmiotem licytacji jest połowa udziałów w budynku. Właściciel kamienicy, który wcześniej doprowadził do eksmisji lokatorów komunalnych nie uregulował opłat i zadłużył ją na około 200 tysięcy złotych. Następnie porzucił budynek, który w roku 2011 zajęli skłotersi.
Skłotersi zwracają uwagę, że zadłużony budynek mogłoby z powrotem przejąć miasto.
Autor: Michał Warecki
Źródło: Lewica.pl
Czyli skłotersi chca zeby miasto zaplacilo stare dlugi po poprzednim wlascicielu a potem oddalo budynek skłotersom .Niezly biznes plan :)Wygnac skłotersow ktorzy nielegalnie zajmuja nie swoj budynek zlicytowac i oddac kase dluznikom.W koncu jakies prawo tu chyba obowiazuje?
Gaz lzawiacy i paly, są najlepszym lekarstwem na wirus zwany „lewicowimi poglądami”
Dopuszczanie do czasowego przywlaszczenia własności, zwanego „skloterstwem”, jest oznaką słabości wymiaru sprawiedliwości i policji.
@accidentalprotege
heh, jak lubię oglądać stwierdzenia ludzi, którzy na podstawie kilku przesłanek stają się tubą systemu na takich portalach jak WM 😉
Szkoda wielkiej polemiki – ale np. o dziwo, zdarzają się gdzieniegdzie skłoty „prawicowe” (w Berlinie był nawet ultraprawicowy ;), poza tym – jak się obudzisz za 20 lat w świecie, w którym znikoma własność będzie już w rękach lokalnych ludzi (na rzecz korporacji i banków oczywiście)… przypomnisz może sobie, że sam tego chciałeś (pisząc dzielnie takie komentarze jak ww. ;)), kiedy będą Cię eksmitować za zaległości w jakimś podatku od czystego powietrza, czy VATu od promieni słonecznych 😉 (niemożliwe? – spójrz na historię, i jakie podatki się (nie)płaciło kilka pokoleń wstecz).
To o czym piszesz, może miałoby rację bytu w „normalnym” systemie, który ma solidne podstawy… z tymże wtedy praktycznie nie powinno być potrzeby skłotowania czegokolwiek – w objawiającej się coraz wyraźniej na naszych oczach korpo-bankokracji – obawiam się, że nawet przedstawiciele kurczącej sięw Polsce tzw. klasy średniej będą za X-lat mieć tyle do powiedzenia a’propos prywatnej własności, co za komuny (komunę zastępuje korpobankokracja… a my na nią codziennie głosujemy… portfelami).
Nie wspominam już o tym, że rynek nieruchomości przekręty wokół przejmowania nieruchomości, developerki, mieszkań komunalnych itp. itd… to jest po prostu patologia (która tworzy dalszą patologię, na niższych warstwach społecznych)…
Nie uważam się za lewicowca – to pojęcie jest mi obce, natomiast jako człowiek żyjący w tym systemie – wcale nie dziwię się wszelkim skłotersom (to, że skłotersi to jacyś „lewacy” -modne słowo ostatnio- to też spore mentalne uproszczenie). Jeśli kiedyś będę bogatym bambrem z masą nieruchomości – to jakbym miał jakąś ruderę – bez problemu dogadałbym się, jeśli ktoś chciałby zrobić w taki sposób z tego użytek (ustalając konkretne zasady).