Małe dzieci i bajki

Opublikowano: 17.07.2008 | Kategorie: Wierzenia

Liczba wyświetleń: 676

„Proszę pana ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No… To… Poprzez… No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę?” – inżynier Mamoń (film „Rejs”)

Małe dzieci uwielbiają, żeby czytać im wciąż jedną i tę samą, doskonale im znaną bajkę. Babcia ma już serdecznie dość, bo jak każda dorosła osoba czuje się tym znudzona i chciałaby przeczytać wnukom coś nowego, czego jeszcze nie znają. Ale wnuki marudzą i nie chcą. One chcą tej samej bajki, co zawsze. One nie chcą niczego nowego. Nie i już. Każdą inną opowieść witają łzami i chowaniem się pod kołdrę.

Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ nadmiar napływającej do nich wiedzy wprowadza chaos w ich niedojrzałych jeszcze umysłach. Mądra babcia powinna poczekać trochę, aż wnuki podrosną, a wtedy same poproszą o coś nowego.

Zdrowo rozwijające się dziecko szybko wyrasta z tego okresu i wcześnie głosu dochodzi u niego zdrowa ciekawość świata. Porzuca więc swoją ukochaną bajkę i z zainteresowaniem zaczyna poznawać inne. Po bajkach przychodzi czas na opowiadania, powieści i gromadzenie wiedzy o otaczającym świecie. Jeśli rozwój postępuje prawidłowo, człowiek co końca życia dużo czyta, ogląda programy dokumentalne w TV, surfuje po internecie, podróżuje po świecie i z pasją odkrywa nowe, fascynujące rzeczy, z którymi wcześniej się nie zetknął.

Na przeciwnym biegunie pozostają ci, którzy zatrzymują się na tym wczesnodziecięcym etapie rozwoju intelektualnego. Zadowalają się oni wiedzą szkolną, a nawet przyjmują ją z oporami, jako zbędną i do niczego niepotrzebną. Ukochaną bajkę z dzieciństwa zastępuje im Biblia, uważana za składnicę ostatecznej i jedynej wiedzy o świecie. Tę księgę znają z kościelnych kazań, w których uczestniczą od najwcześniejszego dzieciństwa, później sami wielokrotnie ją czytają i omawiają ją na zebraniach kółka parafialnego. Tacy ludzie nie tylko nie są ciekawi świata, ale wręcz bronią się przed każdym rodzajem nowej wiedzy. Świat jawi im się jako grzeszny i z tego powodu zagrażający ich bezpieczeństwu. To typowi fundamentaliści religijni, zaślepieni i pełni różnych lęków, a przez to niezwykle groźni.

Kolejny etap rozwoju osiągają ci, którzy zdobywają się na zmianę w myśleniu. Porzucają oni religię swoich przodków i zastępują ją inną lub zupełnie ją odrzucają, stając się ateistycznymi racjonalistami. Wydaje im się, że dokonali epokowego skoku w swoim rozwoju, ale to tylko złudzenie. Nie ma żadnej prawdziwie istotnej różnicy między byciem katolikiem, a byciem racjonalistą. Wielokrotnie pisałam, w jaki sposób taka światopoglądowa klatka ogranicza zdolności poznawcze i jak bardzo pozbawia wolności, zarówno duchowej, jak i intelektualnej.

Są też tacy, którzy poszukując czegoś nowego natykają się na channelingi. Wszystko, co zostało przekazane przez tajemnicze, nieziemskie istoty staje się dla nich nowym objawieniem i dziwnie szybko zaczyna przekształcać się w nową religię. Ludzie ci przyjmują tę wiedzę jako objawienie i traktują zupełnie tak samo, jak katolicy Biblię.

Wszyscy ci skostniali w gorsecie swojego światopoglądu ludzie uważają mnie za swojego wroga.

Najpierw doznałam nękania ze strony katolików, którzy byli głęboko oburzeni moim brakiem szacunku dla jedynej religii gwarantującej mi zbawienie. Przecież sam Pan Jezus, w dowód miłości do mnie, złożył za mnie swoje życie w ofierze, jakże więc mogę pogardzać takim poświęceniem? Zapewniali mnie, że w Biblii jest absolutnie cała potrzebna mi wiedza, a jeśli czegoś w niej nie ma, to znaczy, że to nie istnieje lub prowadzi do grzechu. W bardzo inwazyjny sposób próbowali mnie zmusić do porzucenia tego, co robię, bo przecież to jest zgubne duchowo i niezawodnie zaprowadzi mnie do piekła.

Później zjawili się zbulwersowani moją karygodną ignorancją racjonaliści, nie mogący pojąć, jak mogę nie uznawać nauki za jedyny autorytet. Przecież nauka jest „naukowo zweryfikowana”, a więc nie może się mylić. Jeśli nauka czegoś nie potwierdza, to znaczy, że tego nie ma. Nie istnieje. Koniec. Trzeba się z tym pogodzić i trzeba porzucić błędne ścieżki.

Na końcu objawili się wyznawcy channelingu, głęboko przeświadczeni, że jeśli czegoś w channelingu nie ma, to znaczy, że to nie istnieje, jest kłamstwem albo fałszywą ścieżką. Koniec, kropka, nie ma dyskusji. Jeśli nie jesteś z nami, to znaczy, że jesteś uśpionym ignorantem i owcą.

Wszyscy ci ludzie nie wyrośli jeszcze z dziecięcego etapu czytania wciąż jednej i tej samej bajki.

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Ezoteryczny obraz świata

image_pdfimage_print

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

21 komentarzy

  1. Peak Oil 17.07.2008 05:38

    Autora mogła by przedstawić jeszcze własny światopogląd.

  2. zofia 17.07.2008 15:40

    Droga Mario, widac, ze masz duze doswiadczenie w poznawaniu swiatowych bajek dla doroslych.
    Tylko i wylacznie na wlasnych doswiadczeniach czlowiek dochodzi do Prawdy.
    Widzisz, co inni jeszcze nie moga nawet zauwazyc, ze kazda bajka manipuluje ludzkim umyslem.
    Umysl ludzki jest tak zasmiecony tymi roznymi bajkami(religijami itp), ze czlowiek nie ma mozliwosci byc soba, bo cale zycie czlowieka kreci sie w okolo wymyslonych bajek.Dopiero, kiedy zaczyna oczyszczac swoj umysl i widzi oraz poznaje wiecej jak jedna bajke, czlowiek zdaje sobie sprawe, ze to wszystko to bajeczna ILUZJA.
    Pozdrawiam

  3. sun999 17.07.2008 15:55

    Do Peak Oil – Marysia jest bezwyznaniowa, podobnie jak i ja. Jest urodzoną prowokatorką i wojowniczym skorpionem. Jako ciekawostkę dodam, że w starożytności dowódców wojskowych wybierano spośród chłopców urodzonych w znaku skorpiona. Nie radzę więc zadzierać z nią bez mocnych argumentów. Zawsze mam do niej dużo miłości.:):):), szczególnie wtedy kiedy nie mam argumentów:):):), ale generalnie zgadzamy się, ja tylko mniej gryzę.:):):)
    Ukłony do Zosi :):):). Pa,pa.

  4. Raptor 17.07.2008 18:11

    true, scorpions rulez 😉

  5. zofia 17.07.2008 20:39

    Do sun999 -dziekuje za uklony.
    Serce sie raduje , ze moze spotkac oczyszczone umysly, czyli osoby bez wyznanione – wolne od bajecznych iluzji, trzezwo myslace.Tylko indywidualna praca nad soba uwalnia czlowieka z tego kolka bajecznego i wtedy zycie staje sie ciekawe, radosne i pelne milosci do wszelkich istot zywych.
    Radujmy sie tym cudownym momentem tutaj na ziemi.Niebo jest TU i TERAZ.Spojrz i poczuj te kolorowe pachnace kwiaty, drzewa, ta soczysta zielen,to blekitne niebo, ksiezyc, slonce, gwiazdy…..Jestesmy wieczna czasteczka tego wszystkiego!
    Pozdrawiam

  6. szami 18.07.2008 10:09

    ta kobieta ma chyba problem sama z soba. Religia nie wyklucza tej RACJONALNOSCI, a nawet ateistycznej racjonalnosci;p
    To ze ktos wierzy nie znaczy ze jest ograniczony.

    Ja tam lubie sobie poczytac te sama bajke:)

  7. W. 18.07.2008 13:56

    Widzę szami, że jeszcze nie wyrosłeś z pierwszej bajki i dobrze, że się do tego przyznajesz.

    Religia wyklucza racjonalizm, gdyż zawiera w sobie zbiór nieracjonalnych wierzeń. Ale czytający jedną bajkę wierzą, że ta bajka czyni ich mądrymi, kochającymi i… racjonalnymi, a tak nie jest. Wystarczą chwile spotkania z czytającymi inne bajki i wówczas wychodzi szydło z worka, bo każda ze stron uważa, że jest „ach” a jej bajka jest najlepsza.

    Znam wiele osób wierzących i wiem, że są ograniczone. Nawet najbardziej otwarte osoby wierzące zapisują do swoich religii swoje dzieci nie zadając sobie pytanie, czy one tego chcą. To tak, jakby zapisać niemowlęta do partii czy kółka hobbistycznego nie znając ich opinii.

  8. szami 18.07.2008 14:32

    a ty wiesz, czy wierzysz ze Boga nie ma?

  9. W. 18.07.2008 18:09

    Pewnie myślisz, że jestem ateistą? Mylisz się. Podobnie jak autorka – wierzę w istnienie tego, czego doświadczam, nawet jak nie da się tego czegoś udowodnić naukowo. Bo nauka ograniczona jest do wynalazków technicznych (nie wszystko zostało wynalezione i odkryte), a religie do dogmatów i wyznaczonych przez nie granic „prawdy” objawionej (ograniczonej do wiedzy ludzi sprzed setek lat, gdy tworzyły się religie). Trzeba być otwartym na nową wiedzę i nowe doświadczenia i być w stanie odrzucić wszystko to, co okaże się bzdurą i przyjąć to, co okazuje się prawdą, nawet gdy odkryta prawda nam się nie podoba. Na tym polega dojrzały rozwój. Ja nie bałem się odrzucić religii, bez niej stałem się wolny i mam gdzieś słowa księży i papieży. Nie boję się krytykować naukowców za naukowe zaślepienie i twierdzenie, że coś nie istnieje, bo nie da się tego udowodnić przy pomocy prymitywnych narzędzi. Jedyne mądre słowa, jakie znalazłem w pismach świętych, i bynajmniej nie w Biblii, to „jeżeli struna skrzypiec jest zbyt napięta to pęknie, a gdy będzie zbyt luźna, również nie wyda dźwięku”. I stosuję je w życiu. Nie należy popadać w skrajności – bądź to religijną bądź ateistyczną. Brzydzi mnie religijne niewolnictwo i brzydzi mnie naukowe karierowiczostwo. Obłuda religii = obłudzie nauki.

  10. szami 18.07.2008 18:37

    Woda mineralna sklada sie z anionow i kationow?
    Wiesz to z lekcji chemii i wierzysz ze nauczyciel nie zrobil ciebie w wala. Ufasz mu, wierzysz ze taka jest prawda.
    To co dzis jest prawda jutro moze nia nie byc.

    Co jest zlego w 10 przykazaniach? nie znajac ich i tak sie ich przestrzega, nie mowimy o patologiach.
    To, ze ktos wierzy w Boga nie jest tozsame z brakiem rozumnosci i ograniczeniem.

    Dojrzaly rozwoj?:) Jaka masz pewnosc ze cos jest bzdura a cos juz bzdura nie jest. Jak mozesz krytykowac naukowcow, nie znajac sie na danej dziedzinie?:)

  11. mm 19.07.2008 09:21

    Nie ma czegoś takiego jak 10 przykazań i nigdy nie było, jest 10 znaków (lub świadectw) przymierza z Bogiem, a to wielka różnica.

  12. Wendol 21.07.2008 10:19

    Napisałeś Szami: „To, ze ktos wierzy w Boga nie jest tozsame z brakiem rozumnosci i ograniczeniem”.
    Ja np. też wierzę w jakąś formę tzw. „Boga”, ale nie jest to Bóg przedstawiany przez jakąkolwiek religię, bo to ogromne uproszczenia, a nawet celowe przekręty – takie, by jak najbardziej ograniczać myślenie wiernych.
    Wielu ludzi podobnie jak Ty Szami myli Boga z religią. Dla mnie Bóg z religią wiele wspólnego nie ma, a już cała ta otoczka obrzędowa i instytucjonalna w wydaniu Kościoła, to śmiech na sali i totalna niedorzeczność. Dorośli ludzie biorą w tym udział?
    Wiara w bajki to jeden z objawów niedojrzałości. Ogólnie biorąc spora część społeczeństwa jest infantylna i prawdopodobnie ci ludzie nigdy nie staną się dojrzali i samodzielni – pozostaną wiecznymi dziećmi, najpierw słuchającymi bezkrytycznie rodziców, a następnie starych kawalerów w sukienkach. Ja dla moich rodziców bardzo szybko stałem się partnerem w dyskusji i szybko stałem się sam odpowiedzialny za swoje wybory i czyny. W tym sensie nie podlegałem tzw. „katolickiemu wychowaniu”, uczono mnie natomiast samodzielnego, logicznego myślenia, zadawania pytań i szukania odpowiedzi. Z religii wyrosłem już jako dziecko, bo nigdy nie bałem się myśleć.

  13. szami 21.07.2008 10:42

    Po pierwsze definicji religii jest od kopa. I czasem jest bog, a czasem go nie ma.
    Po drugie w bajkach jest pelno madrosci
    Po trzecie co Ty chcesz od religii, podstawowymi zasadami kierujesz sie na codzien, daje ci pewna baze, pomaga w zyciu.
    Jezeli uwazasz, ze katolickie wychowanie to chodzenie co niedziela do kosciola, podporzadkowanie sie mui rodzica, to jestes taki plytki, ze nie warto z toba wogole gadac.
    Z religii wyrosles juz jako dziecko, mowisz jakby to byla[religia] wrog publiczny no.1
    Nikt ci nie karze sluchac ksiedza, co ci broni bedac wiernym zadawac pytania?
    Utozsamiasz religie z niedorozwojem, nie dosc glupcow na nia juz wytoczylo armat:)

  14. Wendol 21.07.2008 12:40

    Tak chaotycznie piszesz Szami, że ciężko się do tego odnieść.
    „Po pierwsze definicji religii jest od kopa. I czasem jest bog, a czasem go nie ma.” – nie rozumiem, jaką głęboką myśl tu zawarłeś 🙂
    „Po drugie w bajkach jest pelno madrosci” – oczywiście, bajki niosą jakieś przesłanie (tzw. morał), ale nie należy ich brać dosłownie.

    „Za pośrednictwem mitów (…) boski pierwiastek
    zostaje wlany w serca wielu, którzy nie są
    w stanie poznać go w czystej postaci,
    a to poprzez symbole i za pomocą przedstawiania mitów.”
    Julian Apostata, Mowa VII

    ?Patrzcie, co bajka o Jezusie Chrystusie dla nas zrobiła?. Papież Leon X

    Koncepcja boga w starych religiach wynika z lęku. Ludzie wierzą w boga, bo nie potrafią ufać sobie samym. Potrzebują postaci ojca, wielkiego tatusia. Są ciągle dziecinni, potrzebują kogoś, kto dałby im odwagę i zapewnił ochronę. Po prostu boją się zostać sami.

    „Po trzecie co Ty chcesz od religii, podstawowymi zasadami kierujesz sie na codzien, daje ci pewna baze, pomaga w zyciu.”
    Ja się kieruję zasadami uniwersalnymi – czymś, co każdy wrażliwy człowiek ma w sobie – to jest niezależne od przekonań religijnych – po prostu traktuję innych jak siebie – tak, jak sam chciałbym być traktowany. Prosta zasada wzajemności.
    „Nikt ci nie karze sluchac ksiedza, co ci broni bedac wiernym zadawac pytania?” Te pytania można zadawać tylko w bardzo ograniczonym zakresie, dopóty dopóki nie dotrzesz do dogmatu, czyli zakazu myślenia i zadawania dalszych pytań – w razie czego zawsze uzyskasz odpowiedź: „bo to wielka tajemnica wiary” 🙂
    Każdy człowiek ma prawo wierzyć w co chce, nawet w największe niedorzeczności, ale pod warunkiem, że nie wprowadza się „jedynie słusznego” modelu życia jako obowiązującego dla całego społeczeństwa, które przecież danego światopoglądu podzielać nie musi. W Polsce dochodzi do absurdu, gdy jacyś „rzecznicy Boga” naciskają na ludzi, wprowadza się religię do szkół państwowych, czy namawia lekarzy by nie wykonywali swoich obowiązków. Dobrze, że zaczyna się to już jednak zmieniać.
    Bądź sobie owieczką Szami, jeśli Ci to odpowiada.
    Ludzie są przeważnie leniwi, nie chce się im zdobywać nowych informacji, uczyć się przez całe życie – właśnie na takich ludziach bazuje religia, która wg mnie bierze się głównie z niewiedzy i lenistwa – w tym umysłowego.
    Mi jedna bajka nie wystarcza – jestem ciekawy i chcę wiedzieć jak najwięcej – to siła napędowa mojego życia, mimo że podobno ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła 🙂

  15. szami 21.07.2008 12:54

    nawet freud na ktorego sie powolujesz, nie zarzucal nic ludziom gleboko wierzacym, tylko tym co traktuja religie powierzchownie:)

  16. Wendol 21.07.2008 13:36

    Nawet nie wiedziałem, że sam wpadłem na to, do czego doszedł Freud 🙂
    Wolę Junga, choć ze wszystkiego można jakąś naukę wynieść.
    Głęboko wierzący to dla mnie ten, kto nie ogranicza się do żadnej religii. Mimo, że formy wyznawania religii bywają śmieszne, to jednak religie u swych podstaw mają coś wspólnego – i na tym należałoby się skupić, a nie na małostkowych animozjach. Religia ściśle wszystko określa – nie pozwala na dowolność, dlatego wyznawcy różnych religii tak zwalczają inne wyznania, czy niezależność. Ludzie ci w swej zapalczywości zapominają o najważniejszej sprawie – o dobrych stosunkach międzyludzkich opartych na empatii, szczerości, otwartości, poszanowaniu godności drugiego człowieka i jego prawa do samostanowienia.
    W tych kwestiach religia ponosi fiasko – sama jest źródłem wielu konfliktów, bo nie uczy myślenia, a jedynie bezmyślnego przestrzegania określonych zaleceń biorącego się ze strachu, a nie ze zrozumienia, czy czucia.
    W tym sensie misję Jezusa uważam za straconą – niewielu go zrozumiało, a jego przekaz został przekręcony, przekłamany i podporządkowany jakiejś jednej religii wywodzącej się ze Starego Testamentu i niepotrafiącej przełknąć iście rewolucyjnego przekazu Jezusa, który zresztą z religią miał bardzo niewiele wspólnego.

  17. szami 21.07.2008 13:42

    to czlowiek jest winien, wiara nie ma nic do tego.
    z mojej strony to wszytko
    wiara jest jak dupa, trzeba ja miec

  18. zofia 21.07.2008 15:04

    Szami, napisales:”wiara jest jak dupa,trzeba ja miec” – jak tak myslisz to tak masz.
    Dla mnie wiara jest dla ciemnych mas, wiedza dla poszukujacych, a madrosc odnajduja w sobie nieliczni.
    Ciekawe informacje dotyczace wiary i religii mozesz znalesc w ksiazce”Zakaz myslenia” prof.Herb.Mlynarka, a o kosciele katolickim ciekawie opisal byly ksiadz w ksiazce”Bylem ksiedzem”.
    Pozdrawiam i zycze przebudzenia.

  19. Wendol 21.07.2008 15:55

    Jeśli jesteśmy już przy „dupnej” retoryce, to polecam Ci Szami tekst pt. „Dupa Henryka” – wrzuć w google i dobrej zabawy życzę 🙂
    Możesz jeszcze sprawdzić hasło „pastafarianizm” – to „test” na logiczne rozumowanie 🙂

  20. Raptor 21.07.2008 19:09

    szami: „wiara jest jak dupa, trzeba ja miec”

    Pozwolę sobie rozszerzyć nieco to porównanie: „wiara jest jak dupa bo codziennie wychodzi z niej kupa”.

  21. FelikS 26.07.2008 12:58

    Czy to jest wypracowanie z gimnazjum?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.