Liczba wyświetleń: 523
Po wstępnych wynikach referendum w Irlandii, wielu spośród dziennikarzy z pogardą pisze, że tylko 1% obywateli Unii zadecydowało o jej losie. Ciekawą rzeczą jest fakt, że zapominają o tym, że pozostałym 99% nie dano takiej możliwości. Czy to jest rzetelność dziennikarska? Pan Borusewicz się wypowiada, że to nieuczciwe, a czy uczciwym jest, że za większość obywateli tej właśnie Unii zadecydowało kilka tysięcy osób?
Jeśli mam brać pod uwagę liczebność, to jestem przekonany, że te pięć milionów Irlandczyków, to znacznie więcej niż składy wszystkich europejskich parlamentów. Irlandczycy wypowiedzieli się w referendum także w imieniu tych, którym brukselska i nie tylko biurokracja próbowała zamknąć usta. Politycy mają pełne gęby demokracji, ale tylko wtedy gdy ludzie robią to co oni zechcą, gdy jest obawa, że obywatele się na coś nie zgodzą, jakoś dziwnym trafem zapominają czym jest demokracja.
Czy to z czym mieliśmy do czynienia podczas próby ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego było demokracją?
Jeśli tak, to zastanawiam się w którym momencie idea demokracji przeszła takie przeobrażenie. Gdyby Ci wszyscy, którzy dziś mówią o tym jaka to tragedia dla Europy i że 1% i tak dalej – zastanowili się przez chwilę, czy naprawdę chcą żyć w Europie, w której dokonuje się takich manipulacji.
Niestety bezkrytyczne przyjmowanie niektórych poglądów stało się dziś normą, a media w kształtowaniu takich postaw mają swój wielki udział. Wstyd mi za tych wszystkich dziennikarzy, którzy dla kilku groszy sprzedają nie tylko własną duszę, ale i dusze tych dla których piszą.
Ponad dwadzieścia lat temu wszyscy ci, którzy dziś załamują ręce na przegranym w Irlandii referendum krzyczeli: „Nic o nas bez nas!”, ale wydaje mi się, że to tylko dotyczyło ich osobiście, czyli nic o nas bez „nich”, a reszta niech milczy i patrzy jaką piękną Europę budują, w której obywatel znaczy wszystko, to znaczy tyle ile mu pozwolą.
Tak ważna sprawa jak Konstytucja (nazwana dla zmyłki „traktatem”) musi być zaakceptowana przez obywateli, jeśli ktoś próbuje wprowadzić ją tylnymi drzwiami, to prędzej czy później, to się musi źle skończyć. Być może dziś się komuś wydaje, że jest to dobre i że gdyby udało się przepchnąć Traktat Lizboński, to ludzie po jakim czasie przestali by mówić i przyzwyczaili się, to może i na krótką metę miałby rację, ale obawiam się, że w dłuższej perspektywie skończyłoby się to tragicznie.
Być może zrobiliśmy mały krok do tyłu, ale daje nam to szansę na zmianę kierunku, bo że Europa zdążała w złym o tym jestem przekonany. Sposób w jaki próbowano oszukać społeczeństwa Unii, był dla mnie czymś ohydnym i jeśli wspólnota miałaby powstawać na skutek tak ohydnych czynów, to lepiej, żeby jej nie było.
Autor: Sokrates
Wolne Media