Liczba wyświetleń: 1031
Mleko z tłuszczem roślinnym, pasztet drobiowy bez mięsa albo ser zamiast wędzenia potraktowany aromatem – takie sztuczki stosują niektórzy producenci. Dlatego trzeba dokładnie czytać etykiety – radzi „Dziennik Polski”.
Gazeta podaje liczne przykłady takich nadużyć. Np. w „Galaretce mocno owocowej” w ogóle nie było owoców. „Pasztet drobiowy z pomidorami” z Dębicy nie zawierał drobiu, tylko „tłuszcz wieprzowy” i „tkankę łączną wieprzową” oraz susz… marchwiowy. „Organiczny sok z aronii” powstał z 63 proc. soku z jabłek i 5 proc. koncentratu jabłkowego. „Naturalny” filet śledziowy miał w składzie (nieujawnione na etykiecie) stabilizator, konserwanty, aromaty i alergen: dwutlenek siarki. Takie działania producentów można wyliczać bez końca – czytamy w gazecie.
Walczy z nimi Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, która nadużycia ogłasza na swojej stronie internetowej. Inspektorzy radzą zachować czujność i dobrze czytać to, co producenci piszą na opakowaniach. Zwłaszcza, gdy z etykiet stosunkowo niedrogich produktów krzyczą takie hasła, jak „świeży”, „tradycyjny”, „domowy”, „wiejski”…
Opracowanie: XaViER
Źródło: CIA
Zauważyłem też coraz częstsze przypadki, że ceny na stoisku są mniejsze niż te, które nalicza kasjerka.
A co jeśli producent nie napisze prawdy? Jak wtedy wiedzieć co jest zawarte w produkcie?
Od tego są właśnie takie inspekcje i powinny kontrolować i karać wszystkich fałszerzy, a nie karać i zatajać kto jest kto. Jeśli są winni, zostało to stwierdzone to niech ponoszą skutki swoich działań.
Karza …. mandatami po kilka stowek 😛
Te kilka stówek to nawet dla mniejszego biznesu to grosze. Utrata marki to jest realny problem. I tego powinni się bać.
Gdzie mogę zgłosić kłamstwo, gdy znajdę taki rarytas? Podobna sytuacja jest z serami żółtymi, gdzie opisane jak SER w rzeczywistości są wyrobami seropodobnymi, chodzi o te tanie w supermarketach.
Jeśli etykiety były by zgodne z prawdą to nie trudno nauczyć się rozszyfrowywać trucizny i ich kody a tak to trzeba sobie urządzić prywatne laboratorium;)
Jeszcze się nie spotkałem żeby tanie produkty były nie nafaszerowane świństwem.Jeśli znacie takie to poproszę o nazwy.Nie które produkty po prostu są zabawne np. karp z dorsza albo ser o smaku goudy,ementalera.Znam dużo ludzi którzy wiedzą że to syf ale na inne ich nie stać:(
Wiecie co, jeden z niewielu plusów tej Unii, że chociaż jakaś jest tu kontrola żywności. Na wschodzie mam na myśli Rosję, to się dzieje istny koszmar. Boję się tam kupować jaki kolwiek produkt. Oglądałem wiele rosyjskich programów temu poświęconych i wiedzcie u nas nie jest, aż tak źle.
Niewidzialna reka rynku falszuje zywnosc? Zawsze kupuje zywnosc na wolnym rynku i nigdy nie byla zafalszowana. Falszowac to moze widzialna reka „przedsiebiorcy”, ktoremu Wasze panstwo nadalo koncesje. Prawda, XaViERku?
Dziwne ,ze Sanepid nie upublicznia wyników swoich kontroli. Sanepid jest publiczny za publiczne pieniadze NIE dla publiki.
Ja tu widzę, że fałszują producenci, a nie żadna „niewidzialna ręka rynku”. Niech autor najpierw zapozna się co oznacza ten termin, a dopiero potem go używa.
No i w czym problem? Ano w tym, że oto pojawiła się kolejna przeszkoda w drodze do budowanej sielanki. Przeszkkodą tą są etykiety a właściwie, potrzeba czytania ich treści. Już my mamy instytucje, co się tym zajmą, by Kowalski nie musiał trudzić się myśleniem.
Trzeba także brać pod uwagę, że niektóre składniki tanich produktów żywnościowych powolnie zabijają. Prosty przykład – tanie masło, które zawiera w swoim składzie tłuszcz zwierzęcy (właściwy składnik masła) i tłuszcz roślinny. Ten drugi jest oczywiście najtańszym utwardzonym olejem roślinnym ( metodą bromowania, brom zastępuje jod, możesz poczytać tutaj http://nowaziemia.cba.pl/viewtopic.php?t=313 ) Taka mieszanka tłuszczów jest w konsekwencji zabójcza, nie mówiąc już o stosowaniu tanich (technicznych) utwardzanych olei roślinnych. Powinno się karać takich producentów.
Czy jedzenie w McDonaldsie jest tanie? Czy coca-cola jest tania? A mimo to bardzo wielu ludzi uważa takie jedzenie za rarytas. (pytanie – czy cukier jest zdrowy?) Producenci sciemniaja, zeby utrzymywac jak najnizsze ceny, kto ma leb nie kupuje najtanszego jedzenia, albo po prostu je rzeczy malo przetworzone (czy wedliny albo kielbasy sa zdrowe? albo ser zolty?). Jak nie pasuje – rosnie oferta produktow „bio” – i to jest wlasnie wolny rynek, wybor. Wystarczy minimum zdrowego rozsadku, a nie obrazanie sie na tych zlych producentow… Najlepsze sa bary mleczne takie postPRLowskie (gdzieniegdzie sa jeszcze takie, z tradycja…) gdzie na porzadku dziennym podaje sie kielbary myte plynem do naczyn…