Ptasie serce

Opublikowano: 29.02.2008 | Kategorie: Opowiadania

Liczba wyświetleń: 1052

Usiadłam przy telefonie. Wstałam. Podeszłam do okna. Wróciłam. Wybrałam numer. Odłożyłam słuchawkę. Otworzyłam lodówkę. Zamknęłam. Wróciłam. Wybrałam numer. Poczekałam. Podniósł słuchawkę. Jego głos był zimny. Powiedziałam:

– Ze względu na dzieci muszę z tobą…

Odłożył słuchawkę. Położyłam się na podłodze. Sufit zniżył się i zatrzymał tuż nad moimi powiekami. Czy tylko ze względu na dzieci chciałam z nim porozmawiać? Wstałam. Ubrałam się. Wyszłam z domu. Byłam przed warzywniakiem. Co chciałam? Czosnek czy sałatę? Kupiłam mandarynki. Wróciłam. Włożyłam klucz do zamka. Mandarynki poturlały się po ziemi, niektóre wpadły do rynsztoka. Nie pozbierałam ich. Tamtego dnia biegłam za tamtą mandarynką aż do utraty tchu. Zerwał mandarynkę z jej zielonymi liśćmi, powąchał i rzucił ją w moją stronę.

Weszłam po schodach. Pootwierałam okna. Z zimna zaczęłam szczękać zębami. Zapach spalenizny był nie do zniesienia. Dwa dni temu, kiedy wróciliśmy ze szkoły, ten sam męczący zapach spalenizny wypełniał cały dom.

Dyrektor, głosem, w którym nie było nawet cienia wątpliwości, powiedział:

– Zostaje zawieszona na tydzień, oczywiście procedura jest taka, że powinna zostać w domu do momentu aż brwi odrosną.

Byłam oszołomiona. W myślach próbowałam wytłumaczyć sobie jego słowa oraz odpowiednio zareagować. Ale jakim cudem nie przeszkadzał mu ten zielonkawy wąsik pod ustami? Spojrzał na mnie. Teraz mówił już spokojniejszym tonem. Zapytał:

– Jest pani matką, jak mogła pani nie zauważyć, że wyregulowała sobie brwi?

Jak mogłam nie zauważyć? Ile to już dni, ile tygodni od kiedy na nią nie patrzyłam? Ruszyłam w stronę drzwi, za mną moja córka. Kiedy byłam już na końcu podwórza, zawołała mnie jakaś kobieta:

– Jestem pedagogiem szkolnym, zajmuję się pani córką, proszę ją przyprowadzić do szkoły za trzy dni.

Czy ona też była w gabinecie, kiedy rozmawiałam z dyrektorem? Do domu wróciłyśmy pieszo. Zaczęłam się liczyć z pieniędzmi. Tego samego dnia wieczorem, zabrałam córkę do kina. Gdzieś w połowie filmu przypomniałam sobie, że przecież powinnam ją ukarać.

Nie lubiłam spać. Kiedy zamykałam oczy, ciągle powracał do mnie ten sam koszmar. Doktor Ma’sumi zapytał:

– Co ci się śni?

– Płonący dom bez drzwi i okien. I ja jestem uwięziona w tym domu.

– Czy cię poniżał?

– Nie chcę spać, daj mi coś, żebym mogła się skupić i zrozumieć jakiego nieszczęścia właśnie doświadczam?

Podeszłam do okna. Nie było nikogo, komu musiałabym coś tłumaczyć. Nie musiałam przysięgać. Dlaczego więc nie wychodziłam z tego głupiego domu? Mocno chwyciłam poręcz schodów. Krzyknęłam:

– Idziesz grać w piłkę? Możesz iść nawet do diabła, ale przed dziewiątą masz być w domu!

Młodzieniec, który jeszcze przed chwilą był moim synem, spojrzał w górę. Nic nie powiedział. Jakoś mnie znosił. Czemu krzyknęłam? Nawet jeśli nie wróciłby do dziewiątej, co bym zrobiła?

Współczucie innych mnie nie uspokajało. Denerwowało mnie. Nie odbierałam żadnych telefonów. Nie rozmawiałam z nikim oprócz Mino. Doktor Ma’sumi mówił:

– Rozstanie jest niczym śmierć kogoś z bliskich, następuje po niej czas żałoby, musisz przejść przez tę żałobę, tylko od ciebie zależy w jaki sposób.

Jeśli po raz kolejny nie oczyściłabym drobiu, zepsułby się. Zawsze sam oprawiał drób. Wiedział, że ja tego nienawidzę. Otworzyłam szufladę. Wyjęłam nóż. Tamtej nocy również otworzyłam szufladę. W dłoń ujęłam mocno trzonek noża. Powinnam była załatwić to jednym mocnym uderzeniem. Szyja czy piersi? Wypuściłam nóż z dłoni. Usiadłam w rogu kuchni i przerażona decyzją, którą podjęłam i skuliłam się niczym ślimak we własnej muszli. Znowu powiedział, że Mino jest zepsuta, a jej mąż bez honoru i …

Drób pocięłam na małe kawałki. Umyłam. Wzięłam w dłoń ptasie serce. Jeszcze biło. Położyłam je na drewnianej desce i rzuciłam się na nie z nożem. Było bliskie śmierci. Kilka razy zadałam mocne ciosy. Przestało bić.

Usiadłam przy telefonie. Podniosłam słuchawkę. Wybrałam numer. Odłożyłam słuchawkę. Wyciągnęłam z gniazdka kabel telefonu. Podeszłam do okna. Z całą siłą wyrzuciłam telefon na podwórko.

Autor: Faride Chorrami
Tłumaczenie: Małgorzata Wróblewska
Źródło: Arabia

image_pdfimage_print

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć „Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy autorów i użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji „Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne TUTAJ, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym e-mailem.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.