Liczba wyświetleń: 1647
Jak grzyby na deszczu pojawiają się kolejne pomysły na to, czym można zastąpić planowaną przez rząd podwyżkę podatku VAT. Wszystkie główne partie poza PO mówią o opodatkowaniu banków, SLD chce pozabierać podatkowe ulgi Kościołowi, doradca rządu prof. Filar proponuje wprowadzić jednolitą „niższą” (ale bez ulg) 19% stawkę VAT na wszystko oraz zwiększenie składki rentowej dla pracowników, a prof. Jan Czekaj chciałby zwiększenia stawki podatku dochodowego dla najbogatszych.
Wszystkie te pomysły sprowadzają się do tego, by rząd zamiast zabrać jednym, zabrał drugim. Ewentualnie, żeby jednym zabierał mniej, a drugim więcej. Przypomina to namawianie złodzieja, by okradł zamiast nas bogatszego lub gorzej zabezpieczonego sąsiada. To, że można sprzeciwić się okradaniu jako takiemu – a choćby tylko zwiększaniu jego rozmiarów – autorom tych pomysłów nie wpadnie nawet do głowy. Bo przecież państwo musi mieć pieniądze dla emerytów, bezrobotnych, szpitali, szkół, policjantów i na to, by budować nam stadiony i autostrady.
I myślę, że nie wpadnie to do głowy większości z nas – a nawet jak wpadnie, to zostanie to uznane za absurd czy oszołomstwo. Wizja utraty „darmowego” leczenia, szkolnictwa, zasiłków i „gwarantowanych” przez państwo emerytur – o „darmowej” policyjnej ochronie nie wspominając – jest dla nas wystarczająco przerażająca, dlatego bardziej identyfikujemy się z interesami złodzieja niż z interesami innych okradanych.
Staliśmy się – a przynajmniej przytłaczająca większość z nas stała się – ludźmi, „którzy są związani z państwem tysiącznymi potrzebami osobistymi, którzy w każdej sprawie rachują tylko na instytucje biurokratyczne i którzy, wskutek tego, solidaryzują się jak najzupełniej ze wszystkimi interesami państwa i umieją cenić praktyczną wartość obywatelskiego posłuszeństwa władzom”. Tak, jak to przewidywał Edward Abramowski, narastający przez pokolenia etatyzm zmienił ludzkie sumienia.
Autor: Jacek Sierpiński
Zdjęcie: Saxon