Liczba wyświetleń: 552
Tegoroczne spotkanie Grupy Bilderberg, które odbyła się w dniach 12–15 czerwca w Sztokholmie, znów wzbudziło kontrowersje. Wśród jedenastu tematów oficjalnie podanych na stronie BilderbergMeetings.org, ostatni punkt – „Depopulacja i migracja” – przykuł szczególną uwagę opinii publicznej. Powód? Brak jakichkolwiek wyjaśnień, co kryje się pod tak delikatnym i niepokojącym sformułowaniem.
Dziennik „De Andere Krant” zwrócił się do organizatorów konferencji z pytaniem, co dokładnie rozumieją przez słowo „depopulacja” i czy uczestnicy spotkania dążą do redukcji liczby ludności, czy może jedynie wyrażają zaniepokojenie tym zjawiskiem.
Odpowiedź padła, ale tylko dolała oliwy do ognia. Anonimowy członek Grupy Bilderberg odpowiedział krótko i wymijająco: „Nie rozmawiamy z osobami trzecimi o powodach wyboru tematów. Nie definiujemy również żadnego z nich. Zalecamy skorzystanie ze słownika lub wiarygodnych źródeł, jeśli chcecie wiedzieć, co dane słowo oznacza”.
Tak niejasna i defensywna postawa tylko wzmocniła podejrzenia o celowe zatajanie informacji. W obliczu faktu, że spotkania Grupy Bilderberg odbywają się za zamkniętymi drzwiami, bez obecności niezależnych mediów, brak wyjaśnień w sprawie tak kontrowersyjnego tematu staje się nie do zignorowania. Co omawiali uczestnicy – przedstawiciele światowych rządów, wojska, korporacji, banków i koncernów technologicznych – gdy w zamkniętych salach debatowali o „depopulacji”? Czy chodziło o obawy związane z migracją i presją demograficzną? A może dyskutowano o metodach świadomego ograniczania liczby ludności, takich jak kontrola urodzeń, ograniczanie dostępu do opieki zdrowotnej czy inne środki wykraczające poza demokratyczną kontrolę?
Krytycy Grupy Bilderberg od lat zarzucają jej całkowitą nietransparentność, elitarny charakter i wpływ na kierunki polityki międzynarodowej z pominięciem społeczeństwa. Brak odpowiedzialności wobec opinii publicznej oraz fakt, że uczestnicy konferencji – często pełniący wysokie funkcje publiczne – nie mogą być rozliczani z tego, co ustalają za zamkniętymi drzwiami, budzi zrozumiałe obawy. Szczególnie w kontekście tematu, który może dotyczyć fundamentalnych praw człowieka – prawa do życia i swobodnego przemieszczania się.
Wobec milczenia Grupy Bilderberg nie pozostaje nic innego, jak postawić pytanie wprost: czy globalna elita przygotowuje grunt pod masowe ludobójstwo? Brak jasnej odpowiedzi i cyniczne odsyłanie dziennikarzy do słownika sugerują, że podejrzenia mogą być zasadne.
Autorstwo: Aurelia
Na podstawie: DeAndereKrant.nl, UncutNews.ch
Źródło: WolneMedia.net
„Nie definiujemy również żadnego z nich”.
Skoro nie wybierają tematów, to są tak samo pionkami w grze kogoś postawionego wyżej. Kogoś, kto się nie ujawnia a tylko pociąga za sznurki z ukrycia.
Z jakiegoś filmu na YT dowiedziałem się, że może to też być problem wyludniania się z powodu małej dzietelności. Ale czy o to im chodziło? Być może skoro to jest w jednym zdaniu z imigracją.
Nie wzięli pod uwagę tego, że tylko biali będą się szczepić, a reszta będzie kombinować.
A może chodzi o to, że serwowane nam środki depopulacyjne, oparte głównie na indoktrynacji i propagandzie działają zbyt wolno i ktoś rzuca pomysł by przynajmniej rozważyć czy nie zagrać ostrzej? W przeszłości już rozważali różne poronione propozycje, jak np. zatruwanie wody (w ścisłym sensie, nie tam tą odrobiną fluoru czy czymś takim), ale rezygnowali ze względu na zbyt duże ryzyko skandalu po ewentualnej wtopie. Ale kto wie, może po kilkudziesięciu latach temat wróci na tapetę, tyle że w jakiejś bardziej subtelnej formie? Jeżeli tak, to oby z tym samym skutkiem.
durni są
@Radek Wicherek
Wróci, wróci, na przykład w postaci klimatycznych loterii depopulacyjnych – przy takiej skali naruszania naszych podstawowych praw byłby to logiczny następny krok.. moim zdaniem dzieli nas od niego (maksimum) kilkanaście lat prania mózgów.