Liczba wyświetleń: 508
Uwaga na wysokie ceny nad Bałtykiem! Nordkurier przestrzega swoich czytelników przed wakacjami nad polskim morzem. Dziennikarze podkreślają, że urlop w Gdańsku, Gdyni czy Sopocie może okazać się znacznie droższy, niż mogłoby się wydawać. Koszt wyjazdu nad polskie morze może przewyższyć nawet ofertę wakacji all inclusive w bardziej egzotycznym miejscu.
Z analizy cen przygotowanej na początku czerwca wynika, że za trzy noce w Sopocie (od 19 do 22 czerwca) trzeba zapłacić blisko 1000 zł. W Gdańsku średni koszt noclegu to około 800 zł, a w Gdyni – nieco ponad 700 zł. Dla porównania siedmiodniowy pobyt w Egipcie w formule last minute kosztuje niewiele ponad 1000 zł.
Nie tylko zagraniczne kierunki okazują się bardziej opłacalne. Również wyjazd w polskie góry, np. do Zakopanego, wiąże się z niższymi kosztami. Noclegi w tym samym terminie można było znaleźć tutaj za około 500 zł.
Nordkurier szczególnie mocno podkreśla wzrost cen codziennych, typowo wakacyjnych przysmaków. Wskazano, że rok temu za gałkę lodów płacono średnio 8 zł, a obecnie trzeba zapłacić nawet 9 zł. Za klasycznego gofra trzeba zapłacić 11 zł, a wersja z owocami i bitą śmietaną kosztuje już 26 zł. W centrum Gdyni cena tzw. luksusowego gofra przekracza nawet 40 zł.
Nieco drożej niż w zeszłym roku jest także w restauracjach. Za klasyczne danie obiadowe trzeba obecnie zapłacić około 40 zł (kilka zł więcej niż w 2024). Szczególnie wysokie ceny dotyczą dań rybnych – flądra z frytkami i surówką kosztuje już 55 zł, a rodzinny obiad z dorszem lub łososiem to wydatek rzędu 200 zł.
Wzrost kosztów widać także w cenach lokalnych atrakcji. Dziennikarze Nordkuriera wskazują, że rejs statkiem z Gdyni na Półwysep Helski dla rodziny to wydatek przekraczający pół tysiąca.
Mimo rosnących cen zainteresowanie polskim morzem wśród turystów – w tym Niemców – wcale nie słabnie. Jak informuje Pomorska Organizacja Turystyczna, obłożenie obiektów noclegowych w długi czerwcowy weekend osiągnęło 85 proc. i był to poziom identyczny jak przed rokiem.
Autorstwo: Miłosz Magrzyk
Zdjęcie: Maurycy Hawranek
Źródło: PolishExpress.co.uk
Jak ja bym chciał zwiedzić Australię i to był by pewnie koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych (jak nie więcej) to każdy by mi powiedział – „to zapracuj na to”, natomiast raczej by nikt nie podnosił szumu we wszystkich mediach, że loty samolotem zdrożały, że znowu podwyżki w Australii… itp.
U nas to wygląda tak, że jak ktoś chce przyjechać za darmo, to w mediach piszą jak to „coraz drożej nad morzem, jak śmiesz, hańba” 😁 a to że UE dorzucą nam koszty, że osoby zasiadające w rządzie tak rozporządzają majątkiem państwowym, że zadłużenie nie znika tylko rośnie – to już brak info. Lepiej szczuć jednych na drugich. A konsekwencją jest to, co opisano w artykule.
Prezes, co za lody kręcisz nad Bałtykiem, że prawda tak cię zabolała? 😁😁😁