Liczba wyświetleń: 804
Na tegorocznej konferencji WWDC 2025 Apple ogłosiło nową funkcję w systemie iOS 26: cyfrowe paszporty i dowody osobiste w aplikacji Wallet. Choć prezentowane jako narzędzie „dla wygody” użytkowników, w rzeczywistości oznaczają milowy krok w stronę pełnej integracji cyfrowej tożsamości z życiem codziennym.
Zgodnie z zapowiedzią Apple, użytkownicy iPhone’ów będą mogli używać cyfrowego ID m.in. podczas kontroli bezpieczeństwa TSA na lotach krajowych w USA oraz w aplikacjach wymagających weryfikacji wieku lub tożsamości. Apple twierdzi, że nie zastępuje to fizycznego dokumentu, ale fakty są inne: cyfrowy dokument staje się oficjalnym środkiem identyfikacji – i to wspieranym przez amerykańskie instytucje rządowe.
Cyfrowa tożsamość: od wygody do obowiązku
To nie pierwszy raz, gdy Apple integruje dokumenty tożsamości ze smartfonem – wcześniej były to mobilne prawa jazdy w niektórych stanach. Teraz proces nabiera tempa. Wprowadzenie paszportów i dowodów do Walleta to nie tylko technologiczna innowacja, ale polityczna zmiana o fundamentalnym znaczeniu: obywatel staje się coraz bardziej zależny od urządzenia, systemu i platformy.
Z każdym kolejnym krokiem – od mobilnych praw jazdy po cyfrowe paszporty – umacnia się model, w którym udział w życiu społecznym i gospodarczym wymaga korzystania z narzędzi Big Techu. Już dziś mówi się o wykorzystaniu cyfrowych dokumentów tożsamości nie tylko do podróżowania, ale też do logowania się do portali rządowych, dostępu do usług bankowych, używania mediów społecznościowych, a nawet czytania wiadomości w krajach o restrykcyjnych regulacjach.
Apple przedstawia tę zmianę jako udogodnienie – zintegrowany paszport, karta pokładowa z mapą terminalu, śledzenie bagażu przez AirTag – wszystko w jednej aplikacji. Ale pod tą „wygodą” kryje się radykalna zmiana paradygmatu: od autonomii jednostki do totalnego monitorowania i śledzenia. Lecz im bardziej cyfrowe tożsamości stapiają się z codziennym funkcjonowaniem, tym trudniej pozostać poza systemem. Odmowa korzystania z cyfrowego ID może skutkować wykluczeniem – technologicznym, urzędowym czy społecznym, o czym wiedzą np. klienci banków, którzy nie mogą posiadać konta bez powiązania go z numerem telefonu.
Wraz z jesienną premierą iOS 26 cyfrowe dokumenty tożsamości staną się de facto obowiązkiem, a nie wyborem. I nie dlatego, że ludzie tego chcieli – ale dlatego, że nowa infrastruktura, wspierana przez korporacje i państwa, narzuca ten model jako domyślny.
To, co dziś jest „opcjonalne”, jutro stanie się niezbędne. Cyfrowa tożsamość przywiązana do smartfona z czasem staje się warunkiem uczestnictwa w społeczeństwie – technologicznym, administracyjnym i kulturowym. To, co obserwujemy, to cichy, ale systematyczny demontaż prywatności i budowa globalnej infrastruktury nadzoru pod przykrywką wygody. Cyfrowy paszport to nie tylko dokument – to klucz do cyfrowego świata, który coraz mniej przypomina wolną przestrzeń, a coraz bardziej zamknięty system dostępu.
Wolność, prywatność, anonimowość – to nie są luksusy. To fundamenty społeczeństwa obywatelskiego. Dlatego dziś najważniejsze pytanie nie brzmi już, czy cyfrowy dowód się przyjmie – ale jak daleko pozwolimy mu sięgnąć, zanim będzie za późno.
Autorstwo: Aurelia
Na podstawie: ReclaimTheNet.org
Źródło: WolneMedia.net
Od kilku lat na codzień korzystam z 6S – w sumie głównie dlatego że mój procesor dźwięku jest „made for iPhone” co niesie za sobą pewne ułatwienia; to jest mój drugi po 5S – i ostatni – smartfon od Apple.
Kiedyś było miło ale .. się skończyło. Czekam tylko aż się zepsuje i następny będzie jakiś model z linuksem na pokładzie.
@KatarzynaTG, Powinnaś skończyć uzależnianie się od robocików, czy to Google, czy Apple czy też innego z «Linuxem», bo to nie jest tak, że tam jest tylko linux. Firmware, na którym uruchomiony jest Halium będący najniższą warstwą tego «linuxa» na smartfona też potrafi śledzić. pora przestać być robotem i stać się częścią natury i z ludźmi rozmawiać normalnie – naturalnie. Odnośnie procesorów dźwięku zrobionych dla iPhone, zmartwię Cię. Nie ma aplikacji dla Linuxa. Jest dostępna tylko dla dwóch robocików: Apple oraz Google. Rozważ więc zakup pilota do tego procesora dźwięku, bowiem dla części modeli są dostępne. Pilot nie będzie Cię podsłuchiwał. Nie będzie Cię też nikt zmuszał do instalacji rządowych i innych FAPlikacji, bo jak wiesz w Jewrosojuzie już poszli w tym kierunku. Robocika będziesz musiała posiadać by móc czytać Twittera, Facebooka i inne strony uzależniających gigantów technologicznych. W Temu też nie zrobisz zakupów od lipca, bo Temu jest też VLOP. Możliwe że będzie potrzebny czas by zorientowali się że Temu to też VLOP.
To co jest pewne, od lipca nie skorzystasz z wyszukiwarki Google, GMaila, Facebooka, Twittera i generalnie całego GAFAM, bo to wymaga weryfikacji czy ma się 13 lat.
Rozważ też opuszczenie Jewrosojuza.
Ja do życia nie potrzebuję smartfona z linuxem (mimo, że wiem co trzeba kupić i co trzeba zainstalować). Do życia wystarczą mi koty, psy, wilki (w okolicy brakuje mi kotów, są tylko psy i wilki) by się móc cieszyć oraz kilku znajomych mądrych osób, z którymi można rozmawiać i docelowo kawałek ziemi poza ЄС, kilka kur, kaczek i zwierząt hodowlanych by mieć zapewnione przetrwanie. + oczywiście dom, ale niepodlegający pod złodziei z ЄС, bo jak inaczej nazwać ETS2 i ETS, certyfikaty cyfrowe CO2, jak nie kradzieżą i wywłaszczeniem.
Nie zamierzam czcić i głaskać szatana, niezależnie czy nazywa się Google, Apple czy «smartfon z linuxem». Choć przyznam, że używanie smartfona z linuxem i sprzętowymi wyłącznikami mikrofonu i kamery jest mądrzejszym wyborem niż dalsze głaskanie GApple.