Liczba wyświetleń: 532
Widmo końca płatności gotówkowych wisi nad obywatelami państw członkowskich Unii Europejskich. Nowe regulacje i prace nad wprowadzeniem cyfrowego euro nasuwają pytania o wolność i prywatność mieszkańców Starego Kontynentu.
Ostatnie lata przynoszą coraz więcej ograniczeń, jeśli chodzi o transakcje gotówkowe. Unia Europejska przyjęła regulacje dotyczące tej kwestii. Pracuje także nad wdrożeniem rozwiązań cyfrowych. Dla obywateli oznacza to wzmożoną inwigilację.
Przypomnijmy, że unijne regulacje, przyjęte 24 kwietnia 2024 roku, sprawią, że od 2027 roku pojawią się nowe limity płatności gotówką. Wszystkie transakcje gotówkowe powyżej 10 tys. euro będą zakazane. Płacić takie sumy będzie można wyłącznie elektronicznie – przelewem bankowym lub kartą płatniczą. Regulacje obejmują wszystkie waluty, które są używane w państwach członkowskich. Poszczególne kraje będą mogły dostosować limity do potrzeb. A wszystko to pod pretekstem „walki z przestępczością finansową”.
Jednak restrykcje zaczną się już przy mniejszych kwotach. W myśl unijnych przepisów, jeśli konsument będzie chciał zapłacić za coś więcej niż 3 tys. euro (czyli ok. 13 tys. zł), będzie musiał się wylegitymować. Sprzedawcy będą musieli sprawdzić nie tylko dokument tożsamości, ale także zarejestrować dane i zgłosić transakcję do odpowiednich organów. W przypadku Polski będzie to Generalny Inspektorat Informacji Finansowej (GIIF).
Unijne regulacje wpłyną więc niewątpliwie na rynki finansowy, nieruchomości, dóbr luksusowych czy motoryzacyjny. Przedstawiciele tych sektorów będą zmuszeni do dostosowania swoich procedur do wymogów Wspólnoty.
Kolejne zmiany dotyczą także kryptowalut – tutaj przy transakcjach powyżej 1 tys. euro obowiązywać będzie weryfikacja klienta.
Równocześnie Unia Europejska pracuje nad wprowadzeniem cyfrowego euro, jako nowej oficjalnej waluty cyfrowej. Oficjalnym celem tego postępowania jest uproszczenie płatności oraz zwiększenie nadzoru nad przepływami środków. Ma to pomóc w walce z przestępczością finansową.
Autorstwo: MMP
Ilustracja: WolneMedia.net (CC0)
Na podstawie: „Business Insider”, Infor, Radio Zet
Źródło: NCzas.info
Cóż, oczywiście cała ta „walka z przestępczością finansową” to oczywiście bzdura i wiadomo, że chodzi niemal wyłącznie o kontrolę na skalę totalitarną. Mimo to „gotówka” i tak nie jest tu rozwiązaniem. Każdemu, komu wydaje się, że gotówka zapewni mu wolność, polecam na początek obejrzenie filmu „Wielki Szu”. To kawał dobrego polskiego kina, ale przede wszystkim pokazuje… gotówkę.
Wystarczy przyjrzeć się banknotom, o które tam się gra i uzmysłowić, co obecnie można by za nie kupić. Otóż nie można by za nie kupić dokładnie nic. Ktoś, kto w 1980 roku zakopał sejf z milionem ówczesnych złotówek w gotówce, dzisiaj mógłby z tego wyciągnąć co najwyżej kilka tysięcy złotych. Ze sprzedaży banknotów na Allegro, jeśli byłyby nowe albo w bardzo dobrym stanie. Jeśli byłyby w stanie złym, mógłby się nimi podetrzeć.
Również „państwo” może w banalny sposób sprawić, że gotówka stanie się bezwartościowa. Patrz „reforma walutowa” w roku 1950. W wyniku „ograniczonej wymiany” UNIEWAŻNIENIU uległo ok. 60% obiegu pieniężnego. Posiadanie gotówki w domu nikogo wtedy nie uchroniło. Dlatego kluczowa jest zmiana mentalności. Ktoś, kto nie przepada za inwigilacją, może rozważyć umowy barterowe. Ja komuś taki a taki przedmiot a on mi w zamian tyle i tyle uncji/kg złota/srebra.
W totalitarnych warunkach złoto w ogóle wydaje się być dobrą lokatą kapitału. Ma jednak tę wadę, że władza może z łatwością przyjść i je złupić. To samo mogą zrobić też niepowiązani z rządem zwykli rabusie. Inną opcją jest trzymanie poważniejszych środków na kontach w bankach spoza UE. ZEA, Singapur, Mauritius, Malediwy… W takim wypadku władza wprawdzie dowie się o transakcji, ale nie będzie miała pojęcia, ile zostało na koncie. Bardzo trudno będzie jej też takie konto zamrozić.
Podsumowując – gotówka w postaci zadrukowanych papierków to relikt na miarę muszelek czy grzywien – metalowych kamiennych toporków. Osobnicy ceniący sobie wolność powinni się z tym pogodzić i po prostu zmienić nastawienie oraz niektóre metody transakcyjne. Droga pojawi się zresztą sama, bo narkomani czymś przecież będą płacić za działki, politycy – za usługi prostytutek a wszyscy zainteresowani – za broń. Wolność wyklaruje się więc sama.
A gdzie niby i jak założyć konto poza eurokołchozem, bo w goglu niemal same wyniki z kontami w ue?