Liczba wyświetleń: 1069
Tysiące protestujących wyszło w sobotę na ulice Paryża, aby zaprotestować przeciwko temu, co postrzegają jako próbę wciągnięcia ich w wojnę z Rosją ze strony prezydenta Francji. Twierdzą, że nie zgadzają się z militarystycznym podejściem Emmanuela Macrona do polityki zagranicznej i jego brakiem zainteresowania osiągnięciem pokoju w konflikcie na Ukrainie. Organizatorem demonstracji był Florian Philippot i jego partia, The Patriot.
Tłum skandował hasła i niósł transparenty, takie jak „Nie chcemy umierać za Ukrainę!” i „Macron, nie chcemy twojej wojny!”.
Macron zaproponował w ubiegłą środę rozszerzenie francuskiego odstraszania nuklearnego w celu ochrony krajów UE i wezwał europejskich członków NATO do wzięcia większej odpowiedzialności za własną obronę. Przytoczył niepewność co do zaangażowania Waszyngtonu na rzecz Ukrainy, zwłaszcza gdy stosunki między Kijowem a administracją prezydenta USA Donalda Trumpa uległy pogorszeniu po tym, jak Władimir Zełenski odrzucił wezwania do negocjacji pokojowych z Rosją.
Macron argumentował, że dalsza pomoc dla Ukrainy była kluczowa, ostrzegając, że jeśli prezydent Rosji Władimir Putin odniesie sukces na Ukrainie, nie poprzestanie na tym – twierdzenie, które Moskwa wielokrotnie odrzucała jako nonsens. Rosja uznała ekspansję NATO w kierunku swoich granic i obietnicę członkostwa Ukrainy przez blok kierowany przez USA za jedne z głównych powodów konfliktu.
Wielu demonstrantów na wiecu w Paryżu krytykowało Macrona za priorytetowe traktowanie spraw wojskowych ponad sprawy wewnętrzne. „Kiedy wypowiadasz wojnę, to po to, aby wymazać wszystkie inne niepowodzenia” – powiedział jeden z protestujących. Inny oskarżył Macrona o dążenie do konfliktu, podczas gdy przywódcy tacy jak Trump i Putin mówią o pokoju.
Zwracając się do tłumu, Philippot potępił podejście Macrona, oświadczając, że prezydent „absolutnie nie chce pokoju”. Philippot, były członek Frontu Narodowego, był głośnym krytykiem administracji Macrona i polityki UE. Jego partia sprzeciwia się temu, co postrzega jako niepotrzebne interwencje wojskowe i opowiada się za bardziej niezależną francuską polityką zagraniczną.
Nacisk Macrona na zwiększenie wydatków na obronę napotyka przeszkody, ponieważ Francja zmaga się z deficytem budżetowym i presją ograniczenia wydatków. Zatwierdzenie budżetu na 2025 r. zostało opóźnione z powodu podzielonego parlamentu. W styczniu minister ds. budżetu Amelie de Montchalin ogłosiła plany cięcia wydatków publicznych o 32 mld euro (34,6 mld dolarów) przy jednoczesnym podniesieniu podatków o 21 mld euro.
Krytycy twierdzą, że te środki obciążą rodziny klasy średniej, właścicieli małych firm i emerytów, którzy już zmagają się z rosnącymi kosztami. Tymczasem premier Francois Bayrou odrzucił apele o konsultacje publiczne w sprawie głównych polityk obronnych, twierdząc, że takie decyzje leżą w gestii rządu. Zapytany w piątek, czy Francuzi powinni mieć coś do powiedzenia w sprawie zwiększonych wydatków wojskowych i przejścia na „gospodarkę wojenną”, Bayrou był stanowczy: „Odpowiedzialnością rządu jest powiedzieć, nie, nie możemy pozwolić, aby kraj został rozbrojony. To jest kluczowe”.
Opracowanie: dr Ignacy Nowopolski
Źródło: DrIgnacyNowopolski.Substack.com
Niespodzianka? A może jednak efekt ,,gotowania żab”.
,,W styczniu minister ds. budżetu Amelie de Montchalin ogłosiła plany cięcia wydatków publicznych o 32 mld euro (34,6 mld dolarów) przy jednoczesnym podniesieniu podatków o 21 mld euro.”
Na początku wojny Francja, w tym Macron była bardzo sceptycznie nastawiona do nie tylko walki z Rosją ale nawet sankcji.
Teraz stała się głównym podżegaczem wojennym.
Ciekawa zamiana ról.
Ciekawe co się stało, jak ich podeszli?
Macron tak jak i reszta dostojników Unijnych albo perfidnie kłamie albo wie więcej i nie chce nam powiedzieć. Zastanówmy się.
Rosja utrzymuje stałą wersję swoich podstawowych żądań, które jednak rosną w raz z postępami jakie czyni na wojnie. Co paradoksalnie zawdzięcza tym wszystkim 'proukraińskim’ i prowojennym agitatorom. Stalin nazywał takowych pożytecznymi idiotami, moja osoba ograniczy się do terminu: zwiedzionych i zmanipulowanych.
Wg ostatnich żądań Rosja domaga się aneksji czterech obwodów tj.: donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego. A także zapewnienia o wykluczeniu Ukrainy z możliwości akcesu w militarne struktury NATO.
Nie ma oczywiście pewności, że po podpisaniu pokoju Putin i jego wierchuszka na tym poprzestanie. Jednak jeżeli spojrzeć na dzisiejszą sytuację, to długotrwałe zawieszenie broni (czyli w tym wypadku pokój) pomogłoby niemal WYŁĄCZNIE Ukrainie, która mogłaby wykorzystać ten czas na ufortyfikowanie swoich granic, w czym na pewno chętnie pomogliby jej oficjalno-nieoficjalni sojusznicy z NATO.
Jeżeli faktycznie by się stało, że Rosja złamałaby ten pokój i powtórnie przekroczyła granicę, to wówczas wszystko stałoby się jasne, i Macron ma dziś absolutną rację. Wszyscy stają po stronie Europy, kontestatorzy siłą rzeczy milkną i całe odium spada na agresora. A więc wówczas należy dokonać ograniczonej interwencji NATO na Ukrainie – posługując się wojskową terminologią używaną przez Rosję jak i Izrael.
Co więcej, taki zapis o interwencji mógłby i powinien znaleźć się w zapisach pokojowych. Rosja, jeżeli jest szczera w swych zapewnieniach o tym, że nie interesuje jej podbój Europy, wówczas podpisałaby to. A NATO miałoby nie tyle pretekst co wręcz prawny obowiązek do podjęcia działań, gdyby tamta sprzeniewierzyła się temu.
A tak, mamy kolejny przykład agitacji w ramach marketingu dla przemysłu zbrojeniowego. Jeden przemysł morduje w miliardach istnień trzodę chlewną, inny morduje zaledwie w tysiącach trzodę ludzką. Co za różnica dla nich. Przecież i tak umrą, po co mają się męczyć tak długo, a dzięki ich poświęceniu część wybrańców będzie mogła zbudować odpowiednie zasoby finansowe, które z pewnością wykorzysta dla dobra ludzkości!
Wynik wojny Ukraina-Rosja od początku był przesądzony. I każdy rozsądny z tych, którzy odrobinę interesował się militariami, zdawał sobie sprawę, że bez interwencji NATO to tylko kwestia czasu.
Jeżeli faktycznie im zależało na pozytywnym dla Ukrainy wyniku to zamiast trzymać populacje ludzkie w strachu przez 3 kolejne lata (tak jak podczas Plandemii), powinni od razu wysłać wojska. Rosja nie miałaby ŻADNYCH szans z kolejną Operacją „Stepowy Sztorm”. A jako, że celem byłoby wyłącznie wypędzenie najeźdźców z ziemi okupowanej, to użycie broni jądrowej przez Rosję byłoby wówczas mocno wątpliwe.
Więc dlaczego tego nie uczyniono? Bo wojna wówczas skończyłaby się w przeciągu kilku miesięcy. A zamiast kilkuset tysięcy zamordowanych i inwalidów byłoby tylko kilka tysięcy takich.
I może właśnie dlatego tego nie uczyniono.
Frinme
,,makaron,, to globalista ich piesek. Na początku jego szefowie lekceważyli Rosję. Kiedy to się zmieniło, ,,pacynka,, ich też zmieniła zdanie..