Liczba wyświetleń: 1459
„Herr Tusk: pan jest polską Angelą Merkel, pan jest polską Ursulą von der Leyen, a najgorsze jest to, że jest pan też z tego dumny” – tak zaczął swoje przemówienie niemiecki eurodeputowany, członek atakowanej obecnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD).
Tomasz Froehlich podczas otwarcia 22 stycznia prezydencji Polski w Parlamencie Europejskim powiedział: „Panie Tusk, pan chyba lepiej rozumie po niemiecku, więc zrobię panu tę przyjemność!” – zwrócił się niemiecki polityk do Donalda Tuska piękną polszczyzną, następnie przeszedł, patrząc na polskiego premiera – na język niemiecki. „Politycy tacy jak pan, są największym zagrożeniem dla narodów Europy! Kiedy był pan w opozycji, atakował pan za pomocą UE suwerenność własnego kraju, teraz gdy znów pan rządzi – niszczy pan praworządność w Polsce; opozycja jest ścigana politycznie, niewygodne wyroki sądowe są unieważniane, wasz zamach na media był nielegalny, a teraz grozi pan jeszcze większą cenzurą w internecie, To coraz bardziej przypomina reżim! Czegoś takiego nie było wcześniej. To, czego dokonaliście w jednym roku w kwestii łamania praworządności – PiS nie odważył się w ciągu 8 lat. Unia Europejska pozwala panu na to, w końcu pan był najwierniejszym sługą Brukseli. A teraz może pan zniszczy całą Europę; masowa migracja, cenzura, eskalacja geopolityczna, wokizm zielony ład – jest pan przecież prekursorem tego wszystkiego, nawet jeśli dziś nie chce tego pan już pamiętać. Jest pan polską Angelą Merkel, polską Ursulą von der Leyen”.
Brawo, Tomasz Froelich! Europoseł AfD z polskimi korzeniami okazuje się być bardziej propolskim – niż Donald Tusk.
Podczas gdy pan Frohelich stał przy mównicy, słychać było pomruki na sali, ale nie odebrano mu prawa głosu. Żeby polskiej części społeczeństwa – słuchaczom radia (i czytelnikom polskojęzycznej prasy) przybliżyć dokładniej postać tego 36-letniego Niemca, urodzonego w Hamburgu, absolwenta Politologii i Międzynarodowego Rozwoju na Uniwersytecie w Wiedniu oraz pracownika naukowego Austriackiego Instytutu Ekonomii i Filozofii (pod kierunkiem księdza Prof. Martina Rhonheimera) – zacytuję inne jego wypowiedzi, które go najlepiej charakteryzuję – jako wzór Polityka, szanującego wyższe wartości moralne, oparte na naszej wspólnej, chrześcijańskiej tradycji, człowieka z zasadami i doskonałego obserwatora dzisiejszej sceny politycznej, także w Polsce.
Tutaj może warto wiedzieć, skąd taka wspaniała postawa Tomasza wobec naszej Ojczyzny? Otóż jest on prawnukiem polskiego wynalazcy, studiującego (od 1912) na monachijskim Uniwersytecie Technicznym, wynalazcy „podwójnego śmigła”, który w 1932 roku zgłosił je (to podwójne śmigło) do Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej. Opisał on swój wynalazek między innymi następująco: „Podwójne śmigło według niniejszego wynalazku może być stosowane do helikopterów i do samolotów i specjalnie jest obliczone na lot w ośrodkach rzadszych”. Pradziadek Eurodeputowanego Adolf Froehlich – skończył również studia lekarskie, był także lekarzem-stomatologiem i – co dla nas najważniejsze: oficerem w stopniu ppor. Wojska Polskiego. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku w 9 Dywizji Piechoty jako lekarz dentysta. To dzięki tym korzeniom i rodzinnym tradycjom, przekazywanym z ojca na syna – polskie serce otrzymał w darze niebios dzisiejszy nasz bohater, europoseł AfD – Tomasz Froehlich.
W niemieckiej przestrzeni publicznej – nie zostawia się na nim suchej nitki. Przy jego nazwisku widnieją takie zarzuty: zniesławianie partii demokratycznych, wrogość wobec demokracji, zaprzeczanie legalności demokratycznie wybranego rządu, homofobia, transfobia, prawicowy ekstremizm. Lista win jest długa, ale nie ma mowy ani o odebraniu immunitetu, ani o postawieniu go przed sądem, ani o ściganiu. Nie można w tym momencie nie wspomnieć, że Tomasz jest członkiem konserwatywnej partii niemieckiej Alternatywa dla Niemiec (AfD), której program przedstawiony był już w Radiu Rozmaitości oraz w piśmie „Gwiazda Poranna” nr 12 z 15 czerwca 2024, i który nosił tytuł „Wiatry w Europie wieją z prawej strony”.
Żeby wypowiedź tego członka AfD, który w tym dniu w budynku Parlamentu Europejskiego w Strasburgu – zasłynął słowami cytowanymi na początku niniejszego tekstu, wybrzmiała dla słuchających (i czytających) w pełnej treści, przytoczę jeszcze inne jego, równie mocne – i takie bliskie polskiemu sercu – fragmenty…
„My chcemy innych Niemiec! Niemiec, w których akceptujemy własną płeć, zamiast kwestionować ją na rzecz 67 fikcyjnych płci, Niemiec, w których nasze dzieci cieszą się odpowiednią edukacją, zamiast być poddawane tęczowemu terrorowi”.
„Ponieważ ta lewicowa polityka tożsamości jest skierowana przeciwko wszystkiemu, co definiuje nas jako cywilizację, jest skierowana przeciwko rodzinie, przeciwko naszej płci, przeciwko naszej tożsamości etniczno-kulturowej, przeciwko naszej wierze, przeciwko naszym ludziom, przeciwko temu, co jest prawdą, przeciwko naszej Europie. […] Chcą pozbawić nas naszych korzeni i przekształcić nas w zwykłych konsumentów, w pożytecznych idiotów, w łatwe do kontrolowania znormalizowane istoty ludzkie”.
„Restrykcyjne przepisy aborcyjne nie dyskryminują kobiet i wbrew temu, co obecnie wielu próbuje głosić: aborcja nie jest prawem człowieka! A ONZ i Unia Europejska nie mają prawa ingerować w polskie prawo aborcyjne, bo Polska jest państwem suwerennym”.
„Prawdziwe piekło kobiet jest w Niemczech, to nie w Warszawie kobiety są gwałcone zbiorowo przez migrantów, to nie w Krakowie schroniska dla kobiet pękają w szwach, to nie we Wrocławiu kobiety boją się wyjść nocą na ulice, ale w Berlinie, w Hamburgu, w Kolonii i we Frankfurcie. To właśnie tam mamy piekło kobiet”.
„Podczas gdy 19% kobiet w Polsce pada ofiarą przemocy – w Niemczech ten odsetek wynosi 35%, prawie dwa razy tyle”.
„Polska jest krajem katolickim i mam nadzieję, że taka pozostanie”.
„Haniebnym jest fakt, że polska lewica i polscy liberałowie wykorzystują Unię Europejską do atakowania własnej ojczyzny”.
Z naszej strony słowa podziwu – i wielkie dzięki!
Autorstwo: Maria Legiec
Źródło: Goniec.net
Czy Polacy wolą dalej tradycyjnie szukać wrogów jak najbliżej a pseudo przyjaciół jak najdalej. Myślę, że dopóki Polacy nie przyjmą do wiadomości, iż największym przyjacielem Polaka może być drugi Polak, a jeszcze lepiej Polka, bo z tego mogą być tak bardzo potrzebne dzieci i nie koniecznie z prawego łoża, bo najważniejsze, że będą nasze, polskie. Jeśli Polacy tego nie zrozumieją, pozostaje dać na mszę za coś, co kiedyś nosiło miano Polska ale bez żadnych plugawych dopisków i za ludzi ją zamieszkujących. O wszystko trzeba umieć dbać, a szczególnie o ludzi, bo w dzisiejszych warunkach likwidacja Polski będzie ostateczna i nieodwracalna. Osobiście uważam iż sedno wszelkich związków i stowarzyszeń cywilnych i wojskowych z innymi krajami może być możliwe tylko i wyłącznie oparte na zasadach jedno państwo = jeden głos. Prościej równa ilość głosów niezależnie od ilości ludzi zamieszkujących te państwa. To wyrównało by szanse. Drugi priorytet to powstrzymywanie się państw od dawania pseudo dobrych rad dla innych państw. Trzeci to nie krytykowanie obcych państw, niech o wszystkim decydują ludzie go zamieszkujący. To minimum koegzystencji. Alternatywą są wojny.