Liczba wyświetleń: 2075
Elon Musk ujawnił nazwiska pracowników federalnych, których zamierza zwolnić w ramach w radykalnej reformy państwa. Na początek pożegnać z posadami mają się klimatyści.
Musk i Vivek Ramaswamy poprowadzą zespół DOGE, czyli nieformalne „ciało doradcze” przyszłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Jak pisali ostatnio na łamach „Wall Street Journal”, przedstawią listę tysięcy bezsensownych regulacji, które trzeba znieść. A w związku ze zniesieniem biurokratycznych reguł, nie będzie uzasadnienia dla utrzymywania wielu urzędników federalnych.
Na razie Musk zdradził nazwiska kilku osób, które na początku mają stracić pracę. Skupił się na klimatystach. Zwolnieni mieliby zostać dyrektor ds. różnorodności klimatycznej w Międzynarodowej Korporacji Finansów Rozwoju, główny urzędnik ds. klimatu w Departamencie Energii, starszy doradca ds. sprawiedliwości ekologicznej w Departamencie Zdrowia i Usług Społecznych oraz starszy doradca ds. klimatu w Departamencie Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast. „Tak wiele fałszywych miejsc pracy” – krótko podsumował Musk.
Jak podają amerykańskie media, na wielu urzędników padł blady strach, bo zdają sobie sprawę, że ich dni są policzone. Przy okazji przeciwnicy Muska ostro krytykują jego sposób działania. Według nich podawanie nazwisk osób do zwolnienia w serwisie „X” ma charakter „linczu”. Ich konta w mediach społecznościowych zalała fala wiadomości, często także tych niecenzuralnych. Przeciwnicy Muska sugerują, że w ten sposób chce on wywrzeć na urzędnikach presję, aby sami odeszli z pracy, a do innych wysłać wiadomość, by się zbytnio nie wychylali. Zarzucają także doradcy Trumpa naruszanie prywatności urzędników, którzy nie są na świeczniku. Warto jednak pamiętać, że nazwiska tych osób i sprawowanych przez nich funkcji są publicznie dostępne.
Ramaswamy, były kontrkandydat Trumpa w prawyborach Partii Republikańskiej, zapewnia natomiast, że celem działań nie są urzędnicy, tylko system. „Naszym przeciwnikiem jest biurokracja, a nie indywidualni urzędnicy” – podkreślił.
Autorstwo: KM
Źródło: NCzas.info
U nas przydało by się takie przewietrzenie urzędów z nadmiaru biurokratów i etatystów. Prawo i podatki uprościć i zmniejszyć i Polska sobie poradzi.
NORB, ty tak na poważnie? Trzeba by się najpierw pozbyć WSZYSTKICH ,,myckowych,, pasożytów. A to NIEWYKONALNE. Ale pomarzyć zawsze można…
ten Musk mi zaimponił tym razem:) Przydałby się taki w EU:) a zamiast niego jest urszula won:) żeby nie było nam za dobrze.
@emigrant001 jedynym sensem istnienia eurokołchozu jest by było nam gorzej.
🙂
W końcu ktoś się zabiera za te całe biurokratyczne absurdy. Te „klimatyczne” stanowiska to przecież idealny przykład tego, jak robi się z ludzi balona – niby ważne funkcje, a w praktyce tyle wnoszą, co dmuchanie w wiatrak. Kasa leci, ludzie siedzą, a efektów brak. Jak Musk nazwał to „fałszywymi miejscami pracy”, to ja tylko dodam – święta prawda.
No i nie ma się co czepiać, że ktoś wymienia nazwiska – skoro pracujesz na publicznej posadzie, to sorry, ale to nie tajemnica. Niektórzy chyba za długo grzali stołki i zapomnieli, że ich zadaniem jest coś robić, a nie udawać, że się robi. Musk i Ramaswamy mówią jasno – nie chodzi o ludzi, tylko o ten cały pokręcony system. Ale oczywiście zaraz się zaczyna płacz, że to „presja” i „lincz”. No proszę was. Jak ktoś ma wyrzuty sumienia, to niech lepiej sam spakuje biurko.
UE też by się taki przewrót przydał. Tam biurokracja rośnie szybciej niż ceny energii, a każdy urząd tworzy nowe przepisy, bo co? Bo może! Zamiast coś uprościć, to komplikują wszystko tak, że człowiek nawet nie wie, co podpisał, zanim mu wyślą mandat. Europa potrzebuje kogoś, kto to wszystko rozjebie w drobny mak i zacznie od nowa, bo inaczej będziemy płacić za to wszystko jeszcze dlugo.
Wielki szacun dla Muska i Trumpa za odwagę i jajca, żeby nazwać rzeczy po imieniu i zacząć działać. Może nie wszystkim się to spodoba, ale grunt, że wreszcie ktoś próbuje coś zrobić, zamiast gadać. Tego samego życzyłbym w naszej Europie, bo biurokracja to jak chwast – rośnie wszędzie, a żeby się jej pozbyć, trzeba mocno za to szarpnąć.
Miód dla moich oczu
@replikant3d dokładnie, i zgadzam się z innymi, że w Europie też by się przydało, a przynajmniej rozbić tę mafię.
A ja w tym wszystkim przeczuwam jakieś drugie dno, jakiś podstęp. Przecież durnokraci poddali te wybory walkowerem. Czy naprawdę nie znaleźli w swoich szeregach nikogo poza marazmatycznym starcem i debilką o inteligencji szympansa, która samodzielnie, bez podpowiedzi nie potrafi sklecić zdania, swoje wystąpienia przeplata głupawymi chichotami i powtarzaniem pustych zwrotów? Nawet oficjalne amerykańskie media tego nie maskowały, choć w większości są w rękach durnokratow. Nie wspominając już nawet o tym jak to stworzenie zrobiło karierę polityczną. (Byłby to niezły scenariusz filmu dla dorosłych.)
@Aaron Schwarzkopf
Bez znaczenia kogo by wystawili do wyborów, zmęczenie tą ekipą było tak duże że gdyby istniały komercyjne loty na Marsa to ludzie by jej kupili bilet za własne pieniądze, oczywiście w jedną stronę:)
Katarzyno, wbrew temu co mogłoby się wydawać to tylko potwierdza moje obawy. Czy sądzisz, że durnokraci (ktorzy nie są samoistnym bytem, a narzędziem) zrezygnowali ze swojego destrukcyjnego kursu? To są zbyt wysokie stawki i to nie stawki wyrażone w baksach. A więc albo Trump nie jest tym, za kogo się podaje, albo dojdzie do wydarzeń, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, wydarzeń być może krwawych. Być może nie jest przypadkiem, że Holywood właśnie teraz wypuścił „Wojnę domową” (Civil War).
Co do zmęczenia ekipą durnokratów – to nie jest takie proste. W tej chwili USA są podzielone w stopniu porównywalnym tylko z rokiem 1860. Teraz wystarczy iskra. Nie zapominajmy, że w USA w rękach prywatnych jest ok. 170 milionów (być może więcej) broni palnej.
Obym się mylił.
@Aaron Schwarzkopf jestem przekonana że ustępujący reżim nie przejdzie do historii bez zaminowania za sobą wszystkiego co się da a może i wysadzenia całego świata w WW3.. któż to może wiedzieć co im po łbach chodzi.
A co do Trumpa – jest tym kim jest, myślę że ostatnia wypowiedź Larry’ego Finka (CEO Blackrock) „nieważne jak głosujecie, i tak rządzi Wall Street” mówi wszystko.