Liczba wyświetleń: 2552
W Wielkiej Brytanii picie piwa ma głębokie korzenie kulturowe. Pomimo tłumów w pubach, w ostatnich latach sprzedaż piwa w UK spadła o miliard litrów w porównaniu do 2018 roku. Wzrost cen, Brexit oraz pandemia odegrały tu swoją rolę. Obecnie obserwujemy jednak odrodzenie zainteresowania piwem, zwłaszcza markami premium, co utrzymuje piwo jako jeden z najpopularniejszych trunków.
Chociaż nadmiar piwa może prowadzić do wielu chorób przewlekłych, umiarkowane spożycie może przynosić niewielkie korzyści zdrowotne. Na przykład, Guinness jest znany z małej ilości żelaza oraz antyoksydantów z jęczmienia i chmielu. IPA (India Pale Ale), z kolei, zawiera więcej polifenoli o działaniu przeciwzapalnym, ale ma także wyższy poziom alkoholu i kalorii, co może negować jego potencjalne korzyści zdrowotne. Piwo zawiera także humulon – związek obecny w chmielu, który według badań może zmniejszać ryzyko osteoporozy. Belgian Abbey, jak Leffe, bogaty w krzem, sprzyja mineralizacji kości. Tradycyjne piwa pszeniczne, takie jak Hoegaarden, dzięki dodatkowej fermentacji, zawierają korzystne dla jelit drobnoustroje.
Regularne, umiarkowane spożycie alkoholu może obniżyć ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, ale zwiększa ryzyko nowotworów. Optymalna ilość to 1-2 drinki 2-3 razy w tygodniu, z zachowaniem kilku dni abstynencji. Nadużywanie piwa prowadzi do licznych problemów zdrowotnych: od stłuszczenia i marskości wątroby, przez zaburzenia trawienia, po nowotwory i choroby serca. Acetaldehyd, toksyna powstała w procesie rozkładu alkoholu, powoduje uszkodzenia komórek wątroby, mózgu oraz przewodu pokarmowego.
Piwo działa relaksująco, ale po kilku godzinach może zakłócać sen, nasilając chrapanie i prowadząc do częstych pobudek na toalecie. Nadmierne spożycie zwiększa także ryzyko stanów lękowych. „Piwny brzuszek” nie jest spowodowany samym piwem, ale nadmiarem kalorii. Piwo zawiera od 170 do 300 kalorii na pintę, a spożywane w nadmiarze kalorie są odkładane jako tłuszcz, co może prowadzić do nadwagi i związanych z nią chorób. Piwo wpływa także na trawienie – alkohol może podrażniać błonę śluzową żołądka i zmieniać mikroflorę jelitową. Badania wskazują, że niektóre piwa, szczególnie fermentowane, mogą wspierać zdrowie jelit.
Picie piwa w umiarkowanych ilościach może mieć wpływ na poziom cholesterolu, szczególnie na tzw. „dobry” cholesterol, czyli lipoproteiny o wysokiej gęstości (HDL). HDL pomaga transportować cholesterol do wątroby, skąd jest usuwany z organizmu, co wspiera zdrowie serca. Badania sugerują, że spożycie alkoholu – w tym piwa – może zwiększyć poziom HDL we krwi o około 5-10%. Dzieje się tak, ponieważ alkohol, w odpowiednich ilościach, spowalnia działanie białka odpowiedzialnego za przenoszenie cholesterolu z HDL do „złego” cholesterolu (LDL). Efektem jest wyższy poziom HDL, co może pomagać w redukcji ryzyka chorób serca. Warto jednak pamiętać, że korzystne działanie jest widoczne jedynie przy niskim, umiarkowanym spożyciu – regularne picie dużych ilości piwa może zadziałać odwrotnie, podnosząc poziom „złego” cholesterolu, a nawet prowadzić do problemów z sercem i wątrobą. Dlatego osoby, które decydują się na picie piwa w celach „prozdrowotnych”, powinny pamiętać o umiarze i mieć na uwadze inne czynniki, takie jak dieta i styl życia, które również wpływają na poziom cholesterolu.
Choć alkohol jest diuretykiem, piwa o niskiej zawartości alkoholu i wysokiej zawartości wody mogą być dobrym wyborem na nawodnienie. Regularne spożycie alkoholu wiąże się jednak z wyższym ryzykiem chorób przewlekłych, takich jak nowotwory, choroby sercowe czy cukrzyca. Z drugiej strony, piwo zawiera witaminy i minerały, co czyni je potencjalnie lepszym wyborem niż mocne alkohole.
Wybór piwa bezalkoholowego może być korzystny z perspektywy zdrowotnej, zwłaszcza jeśli chodzi o poziom cholesterolu i zdrowie serca. Choć piwo bezalkoholowe nie wpływa bezpośrednio na podniesienie poziomu „dobrego” cholesterolu (HDL) tak, jak dzieje się to w przypadku alkoholu, ma kilka innych zalet. Przede wszystkim, piwo bezalkoholowe zawiera mniej kalorii niż zwykłe piwo, co może pomóc w utrzymaniu zdrowej masy ciała – ważnego czynnika w kontrolowaniu poziomu cholesterolu. Dodatkowo, piwo bezalkoholowe często jest źródłem antyoksydantów, witamin z grupy B oraz minerałów, takich jak magnez i potas, które mogą wspierać zdrowie serca i układ krążenia. Niektóre badania sugerują, że spożywanie piwa bezalkoholowego może poprawić profil lipidowy krwi, ponieważ jego składniki, takie jak polifenole (pochodzące z chmielu i słodu), mogą wpływać na obniżenie poziomu „złego” cholesterolu (LDL) i zmniejszenie ryzyka stanów zapalnych w organizmie. Podsumowując, piwo bezalkoholowe może być dobrą alternatywą dla osób dbających o zdrowie serca, zwłaszcza tych, które chcą ograniczyć spożycie alkoholu i jednocześnie cieszyć się smakiem piwa.
Eksperci są zgodni, że choć alkohol nie przynosi korzyści zdrowotnych, umiarkowane spożycie piwa 2-3 razy w tygodniu, z zachowaniem dni abstynencji, jest stosunkowo bezpieczne. Spożywanie piw o niskiej zawartości alkoholu, z bioaktywnymi związkami może przynieść korzyści dla zdrowia kości i jelit. Warto jednak pamiętać, że wpływ piwa na zdrowie zależy od ilości, a nie od ceny czy jakości marki. Prof. David Nutt sugeruje, że picie do 14 jednostek alkoholu tygodniowo minimalizuje zagrożenia zdrowotne i skraca życie jedynie o kilka miesięcy w skali całego życia.
Źródło: Brytol.com
„Eksperci są zgodni, że choć alkohol nie przynosi korzyści zdrowotnych”
podkreślmy tu raz jeszcze . Nie ma żadnych najmniejszych korzyści dla zdrowia. To czysta trucizna.
” skraca życie jedynie o kilka miesięcy w skali całego życia.”
…zabija tylko troszeczkę. Zamiast w 2056 w styczniu 21 zabije cię w 2054, w grudniu przed świętami, jeśli pijesz minimalną jego ilość. Bo jak częściej to tak jakoś w kwietniu 2034, o ile Putin nie zdecyduje się wcześniej syntezo-nuklearnie wyleczyć permanentnie i wszystkich z picia alkoholu.
Wszystko zależy od dawki – Paracelsus.
Podobnie jak wyżej kolega, uważam że wszelki alkohol, używany w celach tzw. rekreacyjnych jest barterem chwilowej ulgi od rzeczywistości kosztem trucia swego ciała, umysłu i duszy.
Każdy sam musi dokonać oceny czy wartościowa to wymiana. Moim zdaniem, zdecydowanie NIE.
Ale trzeba pamiętać, że alkohol może służyć też w celach leczniczych biorąc pod uwagę jego właściwości dezynfekujące, niszczenia bakterii i pasożytów.
I tak na ten przykład, podczas znacznego osłabienia organizmu lub choroby polecałbym kielonek (setka) czystego, nierozdrobnionego spirytusu. Przeczyszcza cały układ pokarmowy, ze szczególnym uwzględnieniem jelit. Co wydatnie uwalnia gros sił układu immunologicznego, które musiały być tam do tej pory zaangażowane.
Kiedyś czytałem opracowanie wg którego za 99% chorób układu immunologicznego (również raka) odpowiadają notoryczne i permanentne infekcje (np. spowodowane niestrawionymi złogami mięsa) w układzie jelitowym, a raczej to że organizm nie jest w stanie sobie z nimi poradzić. Co skutkuje brakiem odpowiednich sił na reagowanie na zagrożenia w innych częściach organizmu.
Cieszę się z tego tematu gdyż albowiem mogeł siem wypowiedzieć jako ekspert jako że jest to o alkoholu. Czujeł sieu nathnienty wczorajszymi dwiema potrójnymi szkockimi a raczej irlandzkimi i teraz się rozwinę alkoholicko.
Alkohol jest to neurotoksyna, której jak uczy prof Żdanow nikt pić nie powinien a zwłaszcza Słowianie więc wew tym memęcie odnajduję w sobie geny semickie i chromolę.
Kiedyś za punkowych czasów potrafiłem wyduldać za koleją dwie pryty duszkiem co chwalebną kartą żywota nie jest ani też osiągnięciem wartym naśladownictwa. Jest to skrajna głupota nazwijmy to po imieniu.
Przez wiele lat organizm mój był poddawany testom które mogły się skończyć śmiercią.
Udało mi się śmiertelnie nie przesadzić ale organizm mój wypracował mechanizmy obrony przed moją dezynwolturą i głupotą co powoduje że samo powąchanie alkoholu niskiej jakości czyni u mnie prąd i odrzut.
Pijam głównie dobre wina gdyż znam się i lubuję ale nie pogardzę specjałami destylowanymi najlepiej jak zajeżdżają starym meblem i wcale nie chodzi tu o politurę. Nie pijam piwa od lat namiętnie aczkolwiek ostatnio przy rzadkim spotkaniu wessałem 7 a wytłumaczę się tylko tym że było to Staropolskie będące obecnie jedynym piwem jakie wypiję bo do Watry mam za daleko.
Piwo piję niezwykle rzadko i prócz tego szaleństwa z siedmioma piję jedno lub dwa. Gdyby to były piwa powszechnie pite i gdybym wypił dwa już miałbym suszę muła i ból głowy bo wszystko to syf. Wypicie Staropolskiego tego nie spowoduje a ja jestem chodzącym testem jakości. Nie warto pić żadnego alkoholu niskiej jakości i żadnego w nadmiarze bo jak tu mądrze napisano jeśli umiarkowana ilość działa prozdrowotnie to nadmiar odwrotnie. Ja sobie nie wyobrażam nie wypić piwa w górach.
Żyć mądrze to mieć umiar we wszystkim i tyle a wielu przyczyn i skutków nie ogarniamy tak jak tego co nam służy jak i kiedy bo wiedza to ogromna ale uczyć się trzeba albowiem doświadczenie w nauce jest niezbędne.
Niechaj Was chór stu żuli do snu dziś utuli 😉
Moim zdaniem najzdrowsze (przynajmniej jak dla mnie) piwo, to piwo bezalkoholowe tzw. 0,0% I nie przekona mnie nikt, że takie piwo to nie piwo, bo przykładowo taki Żywiec jest bardzo smaczny, a mam doświadczenie w piciu wielu piw z etanolem, co jednak czyniłem bardzo dawno. Ponadto ponoć piwo zero posiada także bardzo wiele walorów zdrowotnych co piwo z etanolem, oprócz tych powodowanych przez etanol, który posiada nie tylko własciwości szkodliwe.
@Kazma,
Skoro piwo bezalkoholowe robi się z alkoholowego (w uproszczeniu) to oczywistym jest, że tylko alkoholem różni się.
Wiadomym jest, że wirusy i bakterie są śmiertelnie niebezpieczne i to przez nie występuje zdecydowana większość zgonów, czyli ze starości. Zatem jeśli ktoś dożywa 90 lat i wykańczają go wirusy, może sobie odżałować te kilka miesięcy życia których pozbawia go alkohol, zatem można pić ale trzeba wstawać rano, żyć zdrowo i pić procenty rozsądnie, kiedy ciało mówi że po jednej secie mogę przyjąć drugą to piję, kiedy myślę „może bym się napił” warto zadać pytanie ciału czy można, jeśli odczucie będzie na nie to nie piję
@Grohmanon dwa tygodnie osłabiony byłem, dzięki adaptogenom nie miałem ani przewlekłego kaszlu, kataru, gorączka raz biła a raz nie biła ale szło znieść, raz czy dwa tylko zachlałem ze 2 piwa i ćwiartkę po czym rano miałem lekki kaszel ale i to szybko przechodziło, regularnie parzę sobie też korzeń łopianu i werbenę liść zatem przypuszczam że i one pomogły. Na infekcje przewodu pokarmowego lepiej nie pić alkoholu np na taką jelitówkę, ze dwa dni mnie trzymała i jestem pewien, że gdybym wypił te 100 ml spirytusu to karetkę musieliby do mnie wzywać. Alkohol może i dezynfekuje od środka ale też osłabia i nadwyręża, o czym warto pamiętać