Liczba wyświetleń: 2085
Politycy każą Polakom przesiadać się na drogie i mało efektywne samochody elektryczne, podobno dla „dobra klimatu”, ale sami, mając do dyspozycji publiczną kasę, po elektryki nie sięgają.
Najnowsze dane pokazują, że polskie instytucje państwowe zarejestrowały w 2024 roku 942 nowe pojazdy, notując 4-procentowy wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Wśród wybranych modeli dominują klasyczne marki premium: Range Rover Velar, Mercedes Klasy S, BMW Serii 7 oraz Audi A6. Nie zabrakło również bardziej ekonomicznych wyborów, takich jak Dacia Duster czy Skoda Superb.
Najbardziej znaczący jest jednak fakt, że żaden z zakupionych pojazdów nie był w pełni elektryczny. To bardzo ciekawe zważywszy na to, że ci sami politycy wprowadzają takie prawo, by kierowcom obrzydzić samochody spalinowe.
Wybór samochodów spalinowych do flot rządowych ma swoje praktyczne uzasadnienie. Pojazdy te często pokonują długie trasy z wysokimi prędkościami, gdzie sprawdzone jednostki napędowe, szczególnie diesle, wciąż oferują optymalną kombinację osiągów i niezawodności.
Sytuacja stwarza jednak wyraźny dysonans komunikacyjny. Z jednej strony obywatele są zachęcani do przesiadania się na pojazdy elektryczne, z drugiej – instytucje państwowe konsekwentnie wybierają napędy konwencjonalne.
W kontekście planowanego przez UE zakazu sprzedaży samochodów spalinowych, decyzje zakupowe administracji państwowej nabierają szczególnego znaczenia. Sektor publiczny najwyraźniej nie ma najmniejszej ochoty stosować się do rozwiązań, które narzucają prywatnym nabywcom.
Autorstwo: KM
Źródło: NCzas.info
Elektryki 'mało efektywne’?! Kto pisze te kawałki? Fan smrodów? 17-konny mikrokar elektryczny odjeżdża przeciętnemu smrodowi! Kosztuje 20 tys. Żeby pisać z sensem to trzeba tego najpierw spróbować!
niusy, ciekawe czemu na tym „odjeżdżaniu” się kończy a na autostradach Tesle zawsze jadą prawym pasem 90-100km/h 🙂 Wiesz może?
@niusy, przestań mówić to przestanie śmierdzieć. Proste? Proste!
Pierdzieć też przestań. Jak ci kiedyś pod domem wybuchnie EV (to nie jest samochód, to szpieguś z funkcją jeżdżenia i wybuchu), to zmienisz szybko zdanie.
@niusy a ile takim elektrykiem zamierzasz jeździć, ile będzie kosztował serwis po skończeniu gwarancji, ile zaliczysz wymian baterii?
Spalinówka śmiga przez około 15 do 20 lat, a elektryk po 5 latach jest już w ciężkim stanie, każda naprawa to x3 do x5 naprawy spalinówki, poza tym co najważniejsze przy byle uderzeniu nie ma kto twoich Tesli naprawiać, bo nikt nie da na to gwarancji, a spalinówki składasz nawet z ćwiartek!
Źródło:
https://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/ciekawostki/news-nowe-elektryki-na-zlom-nikt-nie-chce-ich-naprawiac,nId,4981870
https://e.autokult.pl/samochody-elektryczne-zmora-ubezpieczycieli-zlomuja-je-nawet-po-lagodnych-wypadkach,6917475750230976a
https://motoryzacja.interia.pl/raport-samochody-elektryczne/news-druzgocacy-raport-o-autach-elektrycznych-nawet-roczne-musza-,nId,6898015
Bo elektryki są zwykle tandetnie wykonane, to auta miejskie lub kompakty. Z tesli odpadł dach, tam nie ma normalnych zegarów czy przycisków tylko wyświetlacz jak w telefonie dla leminga.
Niusy – a co to za różnica co komu odjeżdża, głupawa narracja rodem z ławeczki pod gimnazjum, gdzie towarzystwo z meszkiem pod nosem brendzluje się do danych katalogowych wyczytanych w autoświecie. Lecąc sobie na tempomacie licznikowe 60 w pięknym czerwonym kabriolecie przy akompaniamencie pięciuset koni i tak jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, z politowaniem spoglądając na ciamajdę w elektrycznym tosterze na raty.
//A sami wprowadzają prawo obrzydzające auta spalinowe.//
No przecież to taka praca… 😉 Na łopatę i miotłę mają alergię.
Dzisiaj niusy podają, że litowo- siarkowe akumulatory Chińczyki wynaleźli. Będzie nieco bardziej piekielnie…