Demokratyczna tyrania

Opublikowano: 12.10.2024 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1769

Poseł Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz na „Twitterze” wspomniał o demokracji jako systemie tyranii, w którym prawo jest konsekwentnie deptane. W swoich wystąpieniach na sali sejmowej mówił w ostatnim czasie o konieczności ratowania polskiej energetyki i górnictwa, obwiniając za kryzys tych sektorów gospodarki regulacje unijne. Redaktor „Najwyższego Czasu!” Julia Gubalska, w rozmowie z posłem, poprosiła o rozwinięcie tych tematów.

– Na jakiej podstawie mówi Pan o tyranii ustroju demokratycznego i jaki ustrój Pan popiera? Czy istnieje ustrój idealny i czy dysponujemy możliwościami wprowadzenia go?

– Nazwa naszej partii jednoznacznie wskazuje na koronę. My tęsknimy za monarchią i bardzo bym nam było miło, gdyby ją przywrócić, co oczywiście nie będzie łatwym zadaniem. Być może będzie można rozplanować to na dziesięciolecia, ale dlaczego tyrania demokracji? Będąc w Sejmie, widzę wszystkie te zagadnienia z bliska, i powiem szczerze, że nie spodziewałem się, że będzie to aż tak widoczne i namacalne. Prawo zostaje zdeptane przez demokratyczną tyranię na wielu poziomach, na przykład na poziomie prac Komisji Spraw Zagranicznych, której jestem członkiem. Przewodniczący Komisji Paweł Kowal ewidentnie łamie prawo, np. nie doprowadzając do końca głosowania nad kandydaturą Pana Jerzego Marka Nowakowskiego na ambasadora Armenii. Głosów było pół na pół i Pan Nowakowski nie uzyskał rekomendacji. Pan Kowal zamiast ogłosić wynik głosowania, ogłosił przerwę do następnego dnia. W międzyczasie dokooptowano jeszcze jednego człowieka z Sejmu do składu Komisji Spraw Zagranicznych, żeby była większość. Na drugi dzień zamiast rozpocząć posiedzenie, które było przerwane, wszczął zupełnie inne posiedzenie. Nie można tak robić, bo głosowanie musi być doprowadzone do końca. Prawdopodobnie przez członków Komisji Spraw Zagranicznych z Prawa i Sprawiedliwości został złożony wniosek do Najwyższej Izby Kontroli. Mamy tutaj ewidentne niedopełnienie obowiązków przewodniczącego komisji, czyli Pana Pawła Kowala. To na poziomie sejmowym. Oczywiście na wyższym poziomie mamy kompletny zanik przestrzegania prawa na poziomie wymiaru sprawiedliwości. Czy prokuratorem krajowym jest Pan Barski, czy Pan Korneluk – to jest pierwsza rzecz do wyjaśnienia. Wszystko wskazuje na to, że zgodnie z tym, co powiedział Sąd Najwyższy, jest to Pan Barski. Ale większość rewolucyjna, która stanowi większość polskiego rządu w tej chwili, mówi wprost: „Nie mamy Pana płaszcza i co nam Pan zrobi?”. To łamanie prawa na rympał – Pan Barski nie był dopuszczony do swojego gabinetu. Mamy naprawdę gigantyczny problem prawny, będzie na tym prawdopodobnie robione wiele habilitacji dla naukowców związanych z naukami prawnymi. Cierpi na tym oczywiście cała Polska, bo mamy totalne zamieszanie. Dlatego mówię o tyranii demokratycznej i o tym, dlaczego monarchia jest lepszym ustrojem, biorąc również pod uwagę koszty tych dwóch różnych ustrojów. Jeżeli sobie pomyślimy, jaki jest typowy akt sprawczy dla ustroju demokratycznego, to pierwsze, co przychodzi nam na myśl, to akt wyborczy. W przeciągu półtora roku obecnie realizujemy cztery różne wybory. Dzięki temu, że mieliśmy casus Jacka Sasina, wiemy, że jeden Sasin wynosi ponad 70 milionów złotych. Ale to jest, proszę Państwa, tylko wydrukowanie kart, pieczątki i kwestie kancelaryjne. Nie ma kosztów związanych z zatrudnieniem ludzi do pracy we wszystkich komisjach wyborczych. To wszystko musi być opłacone i są to wielokrotnie wyższe kwoty. A wciąż najniższe z tych, które państwo polskie ponosi w związku z aktami wyborczymi. Dodatkowo musi doliczyć miliardy przeznaczane na kampanie wyborcze. Wszystkie komitety wyborcze muszą wydać gigantyczne pieniądze na banery, plakaty, ulotki i ogłoszenia, a to wciąż nie jest najwyższy koszt utrzymania akty wyborczego. Największym kosztem realizowanym w dziesiątkach, a nawet setkach miliardów złotych są obietnice wyborcze, które potem ci, co wygrają, muszą realizować. W monarchii te koszty nie istnieją.

– Czy rządy prawa mogą tak naprawdę współistnieć z demokracją?

– Nie. Bardzo dobre pytanie, które też podkreślałem. Wynikiem wszystkich zawirowań na najwyższych poziomach władzy w Polsce jest jedna wielka konkluzja. Art. 2. polskiej Konstytucji jest wewnętrznie sprzeczny, a mówi o demokratycznym państwie prawa, realizującym jeszcze postulaty sprawiedliwości społecznej, co określić można jako wielkie pomieszanie z poplątaniem. Monarchia wygrywa na każdym poziomie z demokracją i dlatego nazywam to tyranią.

– W Sejmie wypowiadał się Pan na temat sytuacji górników. Jak obecnie ona wygląda i czy Polskę czeka całkowite zamknięcie kopalni? Jeśli tak, to w jakim okresie jest to planowane i jakie skutki za sobą pociągnie?

– W minionym tygodniu skupiałem się na energetyce ściśle powiązanej z górnictwem, ponieważ w Polsce elektrownie są głównie opalane węglem, a więc są to naczynia ściśle połączone. Mapa drogowa zamykania polskiego górnictwa została już dopracowana ok. 4 lata temu i zatwierdzona przez związki zawodowe, czyli główne centrale górnicze w Polsce. Skutkowało to tym, że 2049 rok będzie rokiem, w którym zamknięta zostanie ostatnia kopalnia węgla kamiennego na Śląsku, czyli KWK Jankowice – po kilkuset latach. Za naszego życia jest koniec z tym wszystkim, odcinamy sobie dostęp do cennego skarbu, który jest kilkaset metrów pod poziomem ziemi, dlatego że Unia Europejska tego pragnie. Pragnie transformacji zielonej, ekologicznej, wprowadzenia różnych ładów, bo po prostu ideologia tutaj zwycięża. A nasi rządzący się temu podporządkowali. Przechodząc już bezpośrednio do energetyki, której dotyka teraz problem. Doprowadziłem do konferencji z przedstawicielami załóg elektrowni w Sejmie. Pracownicy elektrowni Rybnik zostali oszukani. Pracuje tam obecnie 500 osób, a dodając do tego serwisantów, dostawców i kooperantów, to będzie armia kilku tysięcy ludzi. To największy taki zakład w moim okręgu wyborczym. Oszukani zostali dlatego, że mieli obiecane funkcjonowanie tego zakładu przynajmniej do 2035 roku. Teraz wyszedł na jaw dokument, który wskazuje na 2025 rok. A więc w przyszłym roku ci ludzie muszą się pożegnać z pracą, a my będziemy cierpieć, bo nie będziemy mieli skąd brać energii elektrycznej. Proszę Państwa, ci pracownicy to są ludzie ok. 50 roku życia. Brakuje im paru lat do emerytury. Będzie im trudno znaleźć pracę, a są oni przyzwyczajeni do swojego fachu, są to specjaliści od energetyki. Nawarstwi się więc dodatkowo problem społeczny. Dochodzą do tego również inne elektrownie, które w najbliższym czasie będą mogły być zamknięte. Mówiłem o elektrowni Siersza, Łagisza, Łaziska i Jaworzno. W perspektywie 10 lat również elektrownia Bełchatów zostanie zamknięta, największa nasza elektrownia opalana węglem brunatnym, ponieważ złoża się kończą, a nie chce się przetransportować złóż na odległość kilkunastu czy kilkudziesięciu kilometrów. Jednym słowem, cała konwencjonalna energetyka ma być zamknięta ze względów ideologicznych, ze względów przynależności do Unii Europejskiej. Co gorsza, jeżeli teraz zostaną zamknięte te elektrownie, to kopalnie węgla kamiennego, o które Pani zapytała, również będą zamykane wcześniej, ponieważ ich głównym klientem są wspomniane wcześniej elektrownie, które znikną. Więc dana kopalnia nie będzie mieć klienta, ponieważ Polacy nie mogą już indywidualnie użytkować pieców węglowych z racji, że są nieekologiczne. W oficjalnym mainstreamie one nigdy nie są nazywane węglowymi, tylko kopciuchami albo jakimiś śmierdzącymi rzeczami, aby się źle kojarzyło. To jest, Szanowni Państwo, dowód na to, jak lewacka ideologia – tęczowa, zielona, czerwona czy jakakolwiek inna – wchodzi do nas z buciorami i my nie potrafimy się przed tym obronić. Mówiąc „my”, mam na myśli polskojęzycznych rządzących, którzy podpisują wszystko, co do nas z Unii Europejskiej płynie, a są to bardzo szkodliwe, wręcz antyludzkie rozwiązania.

– Ale w Europarlamencie mamy teraz reprezentanta Konfederacji Korony Polskiej. Jak Pan ocenia wystąpienia Grzegorza Brauna?

– Rzeczywiście przemawia głosem donośnym. Nie wiem, jakim cudem może tam zabrać głos. Rozmawiałem z Grzegorzem Braunem i pytałem, jakim cudem może się dorwać do mikrofonu. Powiedział, że zgłasza się do każdej dyskusji i jeżeli jest wolne, to akurat coś powie. Oczywiście mówi on rzeczy, które są zorientowane na nasz wewnętrzny, polski rynek polityczny. Stara się mówić pięknie po angielsku, to jest troszkę inna mowa Grzegorza Brauna niż po polsku. W języku polskim ma imponujący zasób słownictwa, ale w języku angielskim ma amerykański akcent, więc myślę, że na tle innych jest posłem wyróżniającym się angielszczyzną. Mówi rzeczy oczywiste, tak jak mówił w polskim Sejmie. Ma mniej czasu na wypowiedzi i nie są one oczywiście dla nikogo wiążące. Parlament Europejski jest ciałem niedecyzyjnym. Muszę rozwiać tę wątpliwość, bo zasób kompetencji tego Parlamentu niejednokrotnie jest przesadnie interpretowany.

– Czy wypowiedziami lub obecnością paru posłów Konfederacji można tam cokolwiek zmienić? Czy jest to mechanizm nie do przeskoczenia?

– Nie miejmy tutaj żadnych złudzeń. Jest to ciało liczące ponad 700 posłów, ale kojarzy nam się ono przede wszystkim z mocą ustawodawczą. A tak nie jest. Parlament Europejski nie ma żadnej mocy ustawodawczej. On tylko opiniuje decyzje Komisji Europejskiej, zabiera głos i umożliwia lansowanie się – wielu parlamentarzystów właśnie z tego korzysta. Ale ilość absurdów oraz koszty związane z jego funkcjonowaniem są po prostu niewiarygodne. Przejazdy do Strasburga i z powrotem, wszystkie tiry z papierami, koszty funkcjonowania biur – to niewyobrażalne kwoty. Unia Europejska ponosi gigantyczne koszty, zupełnie niepotrzebne. Biznes europejski cierpi na tym straszliwie, a udział krajów unijnych w konkurencyjności na rynkach światowych drastycznie spada.

– W jakich krajach widzi Pan przykład konkurencyjnej gospodarki?

– Pokazuje się nam najczęściej dwie opcje do wyboru. Albo Unia, albo Białoruś. Ja bym spojrzał na Daleki Wschód, na kraje, takie jak Singapur czy Korea Południowa. Nieprawdopodobne, jak bardzo te kraje się rozwinęły na przestrzeni obecnych dziesięcioleci, a ich udział w globalnym rynku jest gigantyczny.

– Dziękuję bardzo za rozmowę.

Z Romanem Fritzem rozmawiała Julia Gubalska
Zdjęcie: Adrian Grycuk (CC BY 3.0 PL)
Źródło: NCzas.info

image_pdfimage_print

TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. Grohmanon 12.10.2024 14:24

    Jakbym słuchał Marksa. Dobrze analizuje bolączki rzeczywistości i daje mało roztropne rozwiązania czyli w tym wypadku, luźno rzucone hasło: Monarchia.

    A kto niby miałby zostać Monarchą? Kto miałby go wybrać? Naród? Poprzez wybory, które są festiwalem tego kto ładniej mówi, śliczniej się uśmiecha i więcej obiecuje. A jak się nie sprawdzi. Typu będzie miał wywalone na Naród, i będzie usługiwać korporacjom to co wówczas? Można odwołać?

    Dalej. Dynastyczna? Nawet przy założeniu, że Naród wybierze takiego wspaniałego i niewątpliwie szlachetnego męża stanu, chociażby jak waćpan Tusk, który zapewniam, na pewno umyślnie nie wspomagał działaniom żywiołu Powodzi2024.
    To jaka gwarancja, że jego dzieci nie będą hedonistycznymi półgłówkami, i władza wówczas przejdzie w ręce jednej z dworskich kamaryli rządzących z cienia tronu. Jak to zawsze bywało w przypadku słabych władców.

    A może elekcyjna monarchia? Jedna z przyczyn upadku IRP. Przebogate pole do korupcji, podbijania zawiści, nienawiści i innych egocentrycznych stanów.

    Monarchia ma swoje zalety. Stałość aparatu rządów, więc i lepszą i głębszą znajomość zagadnień. Więcej tych zalet nie dostrzegam.

    Rozwiązaniem mogłaby być jakaś nowożytna forma a’la monarchii parlamentarnej, tej podobnej właśnie z okresu IRP.
    Jednak podstawą tejże monarchii zamiast demokracji powinna być merytokracja, przy jednoczesnym zachowaniu świętej zasady Nihil novi – nic o nas bez nas. A więc wymagającej akceptacji społeczeństwa.
    W końcu państwa rzekomo tworzy się dla lepszej egzystencji tychże? No, przynajmniej powinno się.

    System taki, który łączyłby w sobie założenia anarchii, demokracji, merytokracji, monarchii i zbudowany byłby na ekonomicznie sprawiedliwym kapitalizmie (komuno-kapitalizmie).

  2. niecowiedzacy 13.10.2024 02:49

    Zastanawia mnie dlaczego mimo takiej nienawiści do UE Szanowny Pan kandydat na króla Polski nie ogłosi iż chce wystąpienia Solidarnej Polski z UE. No i te nazwiska takie jakieś nie Słowiańskie.

  3. Dandi1981 13.10.2024 09:44

    Bo demokracja opiera sie na starym systemie kopertowym gdzie wybiera sie darmozjady na 5 lat , a przeciez jest internet wybory moga nic nie kosztowac a decyzje podejmowane wspolnie przez caly narod od wyborow sedziow , przez ustawy wspolnymi glosowaniami w internecie ktore beda jawne zawsze kazdy moze sprawdzic czy ktos glosowal zgidnie z wpisem w internecie.
    Wiec wieksza przejzystosc wyborow oraz wieksza wladza glosujacych , a teraz jest tak ze obiecuja gruszki na wierzbie aby tylko ich wybrali a pozniej klada lache na wyborcow przez 5 lat i przed wyborami sobie o nich przypominaja laza w serduszkach obiecuja tania benzene, kwoty wolne od podatku a pozniej maja gdzies wyborcow a do liczow rzadzacych w demokracjach cywilizowanych nie dochodzi i moze tu jest problem

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.