Liczba wyświetleń: 1970
Polska obecnie zmaga się z trudną sytuacją pogodową, a nadchodzący weekend zapowiada się jeszcze bardziej niepokojąco. Niż genueński o nazwie Boris uderzył już w południowo-zachodnią część kraju, przynosząc intensywne opady deszczu, które mają się nasilić. Wiele regionów już od wczoraj otrzymuje alerty, a sytuacja się pogarsza.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) wydał ostrzeżenia hydrologiczne, szczególnie dla południowych województw, takich jak Śląsk, Małopolska i Podkarpacie. W tych regionach przewidywane są opady na poziomie 100-150 mm w ciągu doby, co stwarza wysokie ryzyko powodzi, zwłaszcza błyskawicznych.
IMGW ostrzega, że sytuacja hydrologiczna może gwałtownie się pogorszyć, szczególnie na mniejszych rzekach, które już osiągają stany ostrzegawcze. Miejsca takie jak Karpaty, Podhale i tereny przygraniczne mogą być szczególnie narażone na niebezpieczne wezbrania wód. Oczekuje się także burz, które mogą dodatkowo utrudniać sytuację.
Prognozy meteorologiczne przewidują, że w niedzielę strefa opadów przesunie się na wschód, obejmując większą część kraju. Na północy i północnym zachodzie opady będą znacznie słabsze. Temperatura będzie zróżnicowana — na południu chłodniej (około 14-17°C), a na wschodzie nawet do 23°C.
W sobotę, 14 września będzie najgorzej na Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie, Śląsku i w Małopolsce, gdzie zapowiadane są silne opady deszczu, w tym nawałnice.
Największe sumy opadów: na Dolnym Śląsku, a zwłaszcza w Sudetach, do 70 mm; w województwie opolskim również do 70 mm; w śląskim i małopolskim do 90 mm; w łódzkim do 50 mm; w podkarpackim, lubelskim i świętokrzyskim do 40 mm.
W niedzielę, 15 września, nadal największe opady na południu kraju (najsilniejsze w Kotlinie Kłodzkiej, na Opolszczyźnie, Śląsku i w Małopolsce). Sumy opadów: w województwie dolnośląskim i opolskim do 80 mm, w śląskim i małopolskim do 100 mm; w podkarpackim do 40 mm; w świętokrzyskim, łódzkim i na południu mazowieckiego do 35 mm; w lubelskim do 20 mm. Wysoko w górach śnieg z deszczem i śnieg. Prędkość wiatru do 100 km/h. Podczas burz porywy wiatru do 65 km/h.
Choć prognozy są porównywalne z tymi z 1997 roku, wielka powódź już Polsce nie grozi. Bowiem po 1997 roku, zainwestowano w ochronę przeciwpowodziową i zabezpieczenia rzek. Wielomiliardowe inwestycje mają zapewnić, że nie dojdzie już do powodzi takich jak w 1997 roku. W ciągu 20 lat od powodzi wydano około miliarda złotych na inwestycje tylko na Dolnym Śląsku. Nadciągające ulewy, szczególnie budzą obawy mieszkańców Wrocławia, który w 1997 roku odniósł największe straty.
Obecnie stan rzek w Polsce jest zróżnicowany, a wiele regionów zmaga się z zagrożeniem powodziowym. Intensywne opady deszczu na południu kraju powodują szybki wzrost poziomu wody, zwłaszcza w rzekach górskich i podgórskich. Szczególnie zagrożone są zlewnie rzek takich jak Nysa Kłodzka, Bóbr, Kwisa i Oława. IMGW ostrzega przed możliwością wystąpienia powodzi błyskawicznych, które mogą dotknąć obszary zurbanizowane, prowadząc do lokalnych podtopień.
W rejonie górnej Odry oraz Wisły hydrolodzy przewidują dalszy wzrost poziomu wód, co może skutkować przekroczeniem stanów ostrzegawczych, a nawet alarmowych w niektórych miejscach. W niedzielę kulminacja fali wezbraniowej spodziewana jest na Wiśle w rejonie Wyszogrodu, gdzie poziom rzeki może przekroczyć stan alarmowy o około 30 cm. Prognozy hydrologiczne przewidują, że sytuacja hydrologiczna na rzekach w całym kraju może się pogarszać w najbliższych dniach. W związku z tym służby monitorują sytuację na wałach przeciwpowodziowych, a w niektórych miejscach już teraz trwa ich wzmocnienie.
Mieszkańcom zagrożonych obszarów zaleca się monitorowanie lokalnych ostrzeżeń i przygotowanie się na ewentualne ewakuacje, szczególnie w dolinach rzek. W wielu miejscowościach straż pożarna i służby ratownicze pozostają w gotowości, aby reagować na powodzie i podtopienia. Również w wielu miastach wydawane są worki z piaskiem, aby mieszkańcy mogli uszczelniać swoje posesje.
Zdjęcie: _Alicja_ (CC0)
Źródło: PolishExpress.co.uk
Powodzie na miarę tej z 1997 roku nam na razie nie grożą. Wtedy non-stop lało rzęsiście przez kilka tygodni, aż bąble się robiły na kałużach, od Czech po połowę Polski (a na północy była wówczas susza). Więc nie ma nawet co porównywać obecnej sytuacji z tamtą. Jeśli teraz media biją na alarm, to tylko po to, żeby sensację zrobić.
Pamiętam 97, tak było – sucho i jakoś to w lipcu wyszło, można znaleźć na YT nagrania z tamtego czasu – wspomnę też że można podziwiać polską motoryzację przy okazji, której już nie ma…
Oczywiście że nie grozi nam powtórka z 97′. Jednak czy ktokolwiek wspomniał że te susze przeplatane ulewnymi deszczami mogą wynikać z majsterkowania pogodą? Chemtrial-sy i inne magiczne sztuczki nie są obojętne. Dlaczego tak trudno przewidywać dokładnie pogodę – bo oprócz samych sił natury działają „niewidoczne rączki”.