Czy zatrzymanie Pawła Durowa, twórcy i właściciela „Telegramu” ma związek z jego „nadmierną” niezależnością? Czy mamy do czynienia z powtórką podobnych represji? I czym to zaowocuje dla nas wszystkich? O tym mówią Mateusz Piskorski i Tomasz Jankowski.
Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!
Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.
Nie dajcie się w to wkręcić. To jest ustawka. Telegram wcale nie jest aplikacją dbającą o prywatność. Gdyby był, nie pytaliby o numer telefonu, aby móc się zarejestrować. Ba, nie kazaliby się w ogóle rejestrować. Do tego jest dziurawy jak sito. Na niebezpieczniku nawet o tym pisali, a dodatkowo na Secure Messaging Apps Comparison jest podane, że nie jest odporny na MITM, czyli nie realizuje prawdziwego szyfrowania E2E. Wolna od powyższego jest Valkyria Besiada. Tam można szukać prywatności a nie w dziurawym oprogramowaniu możliwym do podsłuchiwania w miejscu serwera.
Biorąc pod uwagę, skalę problemów z bezpieczeństwem Telegrama oraz reklamę, którą aktualnie temu programowi robią, jest możliwe, że celowo próbuje się pchnąć ludzi w kierunku telegrama, tak aby nie poszukali zamiast telegrama innego – bezpiecznego programu komunikacyjnego.
Nie dajcie się w to wkręcić. To jest ustawka. Telegram wcale nie jest aplikacją dbającą o prywatność. Gdyby był, nie pytaliby o numer telefonu, aby móc się zarejestrować. Ba, nie kazaliby się w ogóle rejestrować. Do tego jest dziurawy jak sito. Na niebezpieczniku nawet o tym pisali, a dodatkowo na Secure Messaging Apps Comparison jest podane, że nie jest odporny na MITM, czyli nie realizuje prawdziwego szyfrowania E2E. Wolna od powyższego jest Valkyria Besiada. Tam można szukać prywatności a nie w dziurawym oprogramowaniu możliwym do podsłuchiwania w miejscu serwera.
Biorąc pod uwagę, skalę problemów z bezpieczeństwem Telegrama oraz reklamę, którą aktualnie temu programowi robią, jest możliwe, że celowo próbuje się pchnąć ludzi w kierunku telegrama, tak aby nie poszukali zamiast telegrama innego – bezpiecznego programu komunikacyjnego.