Liczba wyświetleń: 1220
Minister edukacji Bridget Phillipson mówi wprost – absencje dzieci w szkołach w Wielkiej Brytanii przybrały wymiar „epidemii”. Na tydzień przed rozpoczęciem zajęć szkolnych minister zapowiada, że dla rodziców dzieci, których często nie ma w szkole, nie będzie taryfy ulgowej.
Nowa Minister ds. edukacji Bridget Phillipson nie ma wątpliwości, że szkoły w UK trawi obecnie plaga absencji. Według minister zbyt wielu rodziców pozwala na to, by dzieci zostały w domu z uwagi na różnego typu rodzinne okazje lub tzw. „katar”. Nie mówiąc już o tym, że coraz więcej rodziców pozwala sobie zabierać dzieci w trakcie roku szkolnego na wakacje, argumentując to tym, że poza sezonem wyjazdy są zwyczajnie znacznie tańsze.
W wywiadzie dla „The Sunday Times” Bridget Phillipson zapowiedziała właśnie, że jej priorytetem będzie tworzenie przyjaznego środowiska dla uczniów w szkołach w celu poprawy frekwencji. Ale jednocześnie minister dodała, że nie będzie taryfy ulgowej dla rodziców, których dzieci zbyt często będą zajęcia szkolne opuszczać.
Z raportu The Institute for Fiscal Studies (IFS) opublikowanego na początku roku wynika, że znaczne problemy z absencją w szkole ma aż 37 proc. uczniów pochodzących z mniej uprzywilejowanych środowisk. Dane pokazują, że dzieci te opuszczają średnio co najmniej jeden dzień szkoły co dwa tygodnie.
Przypomnijmy, że przed wyborami powszechnymi laburzyści obiecali zmniejszyć liczbę absencji o pół miliona dni poprzez zapewnienie dzieciom w szkołach podstawowych w Anglii bezpłatnych klubów śniadaniowych. Jeszcze w czerwcu obecna Minister edukacji chwaliła takie kluby śniadaniowe, mówiąc, że są one zachętą dla uczniów „regularnie opuszczających zajęcia szkolne”, by do szkoły przychodzić. A także że dają one dzieciom świetny impuls, by dobrze rozpocząć dzień i przygotować je do nauki.
Autorstwo: Marek Piotrowski
Zdjęcie: 14995841 (CC0)
Źródło: PolishExpress.co.uk
Ja tam problemu nie widzę, przecież aby być You Tube – erem, infuencerem czy jak to się zwie, Tik Tok – erem, piłkarzem, celebrytą, beneficiarzem i wiele innych, nie wymagają jakiegoś specjalnego wykształcenia, wystarczy bez stresowe wychowanie, bogaci rodzice, trochę talentu, tudzież atrakcyjny wygląd. Idiotów nie brakuje, a przykładem może być Justin Bieber który wstawił na fejsie zdjęcie stópki swojego dziecka, a znalazło się 17 milionów osób które dały kciuk w górę.
Nic dziwnego. Nawet dzieci już spostrzegły że w szkołach wali propagandą która z prawdziwą wiedzą nie ma nic wspólnego. No i te LGBT……
Idiotyczne podejscie. Szukaja problemu gdzie go nie ma. Jesli dziecko nie przychodzi do szkoly czesto I zaniedbuje przez to nauke to oczywiscie intereencja jak najbardziej na miejscu.
Jednak kiedy rodzic chce zabrac swoje dziecko z jakiegokolwiek powodu na kilka dni nie powinno robic mu sie problemow. Nie mowiac juz o karachi fainansowych ,ktorej SA po prostu kolejnym sposobem na skubanie ludzii z kasy.
„Bridget Phillipson zapowiedziała właśnie, że jej priorytetem będzie tworzenie przyjaznego środowiska dla uczniów w szkołach”
Środowiska pod dość rozbudowanym tytułem WHO-LGBTQ-WERTY multi-kulti Allachu, Allachu, spuść nam nowego koronawirusa i w gratisie niecenzurowaną Wikipedię z dachu?
No to brytyjskie szkoły dość spory problem mają.
@paullenburg
„Jesli dziecko nie przychodzi do szkoly czesto I zaniedbuje przez to nauke to oczywiscie intereencja jak najbardziej na miejscu.”
Pełna zgoda! Bo później, jak Żydzi znów ogłoszą nakaz kagańcowy, takie dziecko musi mieć dostatecznie sprany mózg, by na każde zawołanie telewizora ów kaganiec założyć. Nawet gdyby groziło mu to śmiercią, ewentualnie ciężką chorobą. Szkoła to szkoła!
Gdyby uczęszczanie do szkoły było wyznacznikiem „możliwości osiągnięcia wysokich pieniędzy, wolności, czy bogactwa ogólnie rozumianego przez każdego” to pewnie był by to problem.
Ale teraz jeśli dużo dzieci nie uczęszcza na zajęcia… to będzie za kilkanaście lat tyle samo wolnych umysłów które albo stoczą się w dół, albo będzie kilku nowych Stiwów Dżobsów 😎
@Dobroca
Nie wybieralem sie az tak daleko w moim wpisie. Oprocz urabiania do odpowiedniej konsystencji mowiac inaczej prania mozgow ,ktoremu w pewnym stopniu rodzice moga zapobiegac balansujac spojrzenie dziecka w domu szkola jest rowniez potrzebna. Nie tylko pod wzgledem edukacji ale rowniez interakcji z innymi dziecmi i tak dalej.
O ewentualnej interwencji mowilem pod katem tego,ze dziecko opuszczajace bardzo duzo zajec procentowo jest w grupie potencjalnego ryzyka (zaniedbanie, problemy w domu itp.).
Oczywiscie w UK dziala to roznie, raz pomoga raz zaszkodza….
Glowna rzecza o jakiej chcialem jednak napisac jest to,ze kompletnie nie zgadzam sie z tak rygorystycznym podejsciem jakie na wyspach sie forsuje. Rodzic powinien miec prawo do decydowania o swoim dziecku, Nie moze byc tak,ze zostaje ukarany za to,ze zabierze je ze szkoly na powiedzmy wycieczke czy wypad do rodziny. Jesli nie zaniedbuje nauki ,chodzi systematycznie do szkoly nie powinno byc to w ogole kwestionowane. Moje dziecko i ja jestem za nie odpowiedzialny. Tak to widze.