Liczba wyświetleń: 3451
Unia Europejska pracuje nad wprowadzeniem nowego podatku od ogrzewania, który ma objąć użytkowników węgla, gazu, ekogroszku oraz oleju opałowego. Nowa opłata jest częścią szerszych działań mających na celu redukcję emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS (Emission Trading System), rozszerzonego o sektory budownictwa i transportu, znanego jako ETS 2.
Planowane zmiany wynikają z potrzeby ograniczenia emisji gazów cieplarnianych w celu przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Nowy podatek będzie naliczany na podstawie emisji CO2 produkowanych przez gospodarstwa domowe, co oznacza, że każde gospodarstwo domowe ogrzewające swoje domy paliwami kopalnymi będzie musiało ponosić dodatkowe koszty.
Według szacunków, średnie gospodarstwo domowe w Polsce emituje rocznie około 6 ton CO2. Przy obecnej stawce 45 euro za tonę, oznacza to, że roczny koszt podatku wyniesie około 1200 złotych. Dokładne kwoty oraz sposób naliczania opłat mają zostać ogłoszone w 2026 roku, a same przepisy mają wejść w życie w 2027 roku, z możliwością przesunięcia na 2028 rok, jeśli ceny energii będą wyjątkowo wysokie.
W Polsce nowa opłata może dotknąć miliony gospodarstw domowych. Dane Centralnej Emisyjności Budynków wskazują, że około 3,2 mln gospodarstw ogrzewa dom gazem, a 4,6 mln węglem. Dla wielu Polaków oznacza to znaczący wzrost kosztów utrzymania, szczególnie w zimowych miesiącach.
Unia Europejska, oprócz wprowadzenia nowego podatku, oferuje także wsparcie finansowe na transformację energetyczną. Programy takie jak „Czyste Powietrze” czy „Mój Prąd” mają na celu pomóc gospodarstwom domowym w przejściu na bardziej ekologiczne źródła energii. Społeczny Fundusz Klimatyczny, z budżetem wynoszącym 87 miliardów euro, ma również wspierać gospodarstwa zagrożone ubóstwem energetycznym. Jednak bez ich działania nie trzeba by było tych ludzi wspierać.
W obliczu nadchodzących zmian pojawiają się głosy krytyki i obawy dotyczące wzrostu kosztów życia. Wielu Polaków może postrzegać nowy podatek jako dodatkowe obciążenie finansowe, co może prowadzić do rosnącej frustracji i niechęci wobec polityki Unii Europejskiej. W kontekście takich wyzwań niektórzy politycy i obywatele zaczynają rozważać, czy wyjście z UE nie byłoby dla Polski lepszym rozwiązaniem. Argumentują, że suwerenność w kwestiach energetycznych i klimatycznych mogłaby być korzystniejsza dla kraju, który zmaga się z niskimi temperaturami przez znaczną część roku.
Zdjęcie: ri (CC0)
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Jeśli w 2030 roku będzie jeszcze istnieć EU to znaczy, że żyjemy już w Idiokracji.
„W kontekście takich wyzwań niektórzy politycy i obywatele zaczynają rozważać(..)” – ZACZYNAJĄ ??? !! To już powinny być podjęte przygotowania. Na co czekają? Na realizację przysłowia „mądry Polak po szkodzie”??
Suwerenność we wszystkich kwestiach byłaby korzystniejsza dla kraju, dla Polaków…
Hipokryzja ekoszaleńców polega również na tym, że wymyślają nowe podatki od emisji CO2 i jednocześnie karczują lasy w Ameryce Południowej co samo w sobie jest aburdalne.
Akurat ten podatek dla Polaków ma sens. Od upadku komunizmu w Polsce mieli tyle lat, by ustawić sią na tyle, aby stać ich było na ekologiczne ogrzewanie. Nieudaczników trzeba odstrzelić, jeśli niedosłownie, to choćby takimi podatkami. Nie potrzebujemy biedoty wśród siebie, której nie stać na prostą pompę ciepła czy fotowoltaikę. Te 7 mln polskich nieudaczników po przyduszeniu różnorodnymi podatkami docelowo spokojnie można zapakować na ukraiński front, żeby się ich raz na zawsze pozbyć. Inaczej Polska nigdy nie stanie się drugą Japonią, utrzymując na socjalu tyle polskiej biedoty.
@Dobroca
Tzw. nieudacznicy i biedota będą zawsze. Klasyfikacja do tej kategorii jest subiektywna i gratuluję dobrego podejścia: kapitalistycznego.
Jednakże twoje wnioski są dosyć płytkie i krótkowzroczne.
W Polsce jest około 15mln osób pracujących. Komentujący chciałby się pozbyć 7mln.
Z tej tzw. biedoty rekrutują się specjaliści, którzy są w stanie na telefon za przystępną cenę wymienić magazyn energii, wyprodukować w fabryce komponent do twojego pojazdu, skosić trawnik, posprzątać cały dom, odebrać złom, dostarczyć przesyłkę, albo kratę jaj co tydzień pod drzwi. Tzw. biedota wychodząca z biedy wybuduje ci podjazd, rozbuduje ogrodzenie gdy kupisz działkę obok.
Implementacja twojego podejścia wymagałaby eliminacji np. twoich kolegów gdy im się noga powinie, bo np. funkcja klasyfikująca nieudaczników będzie nie definiowana przez ciebie tylko przez kogoś innego, kto powiąże nieudacznictwo z biedą i np. z brakiem potomstwa. Funkcja będzie korygować zbiór cały czas na bazie populacji i jeżeli sobie odpuścisz, bo nic więcej ci nie trzeba do życia, jesteś szczęśliwy i masz wszystko to wypadniesz do zbioru którego chciałbyś się pozbyć.
Nie ma bogatych bez biednych 🙂
Zamiast tego po prostu zero ZUS, opieki zdrowotnej i innych danin wyjąwszy opcjonalne, np. zwolnienie ze służby, dobrowolna danina na prywatne fundacje pomagające ludziom w trudnej sytuacji. To by bardziej pasowało pod twoją wizję.
Jedynym sensownym podatkiem jest podatek obrotowy i gruntowy. Przy czym ten obrotowy to już w zasadzie funkcjonuje od lat w skomplikowanej formie jako VAT. Gdyby tak ten VAT trafiał w połowie do gminy zamieszkania płatnika VATu a w drugiej połowie dopiero do skarbu państwa to podatek dochodowy jest zbędny, jak i inne.
Podatek gruntowy pozostawałby w formie niezmienionej.
A tutaj jeszcze odnośnik do fragmentu, który powinieneś przesłuchać:
https://www.youtube.com/watch?v=U1fUSerC49A&t=1393s
Komentarz bardziej dla przypadkowych czytelników, niż odpowiedź do przedstawiciela ciemnogrodu 🙂
@j3w
Trudno to lepiej ująć, a już na pewno w przypadku Doborcy:)
Podobno przed wojną był facet, który sprzedawał puszki z powietrzem z Paryża, a może z Alp. Oczywiście był to gruby przekręt – na owe czasy. Teraz geszefciarze w porozumieniu z rządami państw postanowili złupić obywateli sprzedając prawo do emisji CO2. Za przeproszeniem, kto im dał upoważnienie do sprzedaży czegoś, czego przecież nie mieli i nie mają? Europejczyk nie będzie miał prawa puścić bąka bez zapłacenia mandatu, Azjata jak się tym nie przejmował, tak w dalszym ciągu będzie to olewał, USA co miały produkować, będą produkować. Mafijno-spiskowe masońskie rządy robią z nas kretynów i łupią ile wlezie, a oś ziemska w precesji wróci do dzisiejszego punktu za ~26000 lat. Planeta Ziemia przejdzie przez lokalne klimaty tropikalne i zlodowacenia – o ile Ziemi szlag albo rozpędzony meteoryt nie trafi. Te zmiany klimatu to nic nowego, powinien o tym wiedzieć każdy, kto nie spał na wykładach z geologii. Pamiętacie z czego powstały złoża węgla kamiennego i skąd się w węglu wzięły znajdowane od czasu do czasu skamieniałe pnie palm? Bo był czas, kiedy rosły palmy na terenach dzisiejszego Śląska i innych chłodnych dzisiaj terenów , a potem przyszła zmiana klimatu. A skąd się wzięły zamrożone zwłoki roślinożernych mamutów większych od dzisiejszych słoni na dzisiejszej Syberii? Bo miały tam co jeść, miały dość roślinności tam, gdzie dzisiaj wieczna zmarzlina. Potem przyszła zmiana klimatu związana z precesją osi ziemskiej, mamuty zamarzły i dzisiaj od czasu do czasu odkopuje się takiego kolosa. Oczywiście Greta Thunberg mądra inaczej nie wie o takich drobiazgach i była nadymana na guru ekologów, dopóki się nie strefiła. Myślący człowiek nie powinien wierzyć w bzdury, że produkcja CO2 w ilościach n-tego miejsca po przecinku w stosunku do wagi atmosfery zmieni nam klimat. Tym bardziej, że rośliny zużywają CO2 do rozwijania się i bez CO2, podobnie jak bez O2 przestałyby istnieć. Jakoś mało się mówi o milionach ton plastikowych śmieci spływających Gangesem i innymi azjatyckimi rzekami, ale europejski „gaz cieplarniany” „być bardzo niedobra”. A kasa ściągana od ogłupionych ludzi „być bardzo dobra!”