Liczba wyświetleń: 2004
Rząd nałoży kaganiec na suplementy diety. Mają być oddzielone w aptekach od leków, będą potężne zmiany w ich reklamach.
Jak informuje portal Wyborcza.biz, Ministerstwo Zdrowia na celownik wzięło suplementy, czyli środki spożywcze, dietetyczne, witaminy, które widzimy przy okienkach aptek. Zmienić się mają ich reklamy. Po pierwsze, pojawić się tam ma komunikat: „Suplement diety jest środkiem spożywczym, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety. Suplement diety nie ma właściwości leczniczych”. Do tego ma dojść informacja, że jeśli ktoś się w miarę zdrowo i normalnie odżywia, to wszystkie witaminy, składniki odżywcze i mineralne ma zapewnione w pokarmie, a suplementacja powinna być stosowana wyłącznie jako uzupełnienie niedoborów diety, czyli w rzadkich przypadkach.
Na ekranach mają się już nie pojawiać lekarze, pielęgniarki, autorytety i eksperci w dziedzinie nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Koncerny nie będą mogły pokazywać w nich stetoskopu, aparatu do mierzenia ciśnienia, łóżka, sprzętu do ćwiczeń fizjoterapeutycznych czy wagi, ani wywoływać bezpośrednich skojarzeń z leczeniem.
„Wynika to z tego, że niektóre praktyki stosowane przez przedsiębiorców mogą wprowadzać konsumentów w błąd, co do właściwości suplementów diety i w związku z tym niezbędne jest wprowadzenie zakazu takich praktyk” – tłumaczy Ministerstwo Zdrowia w informacji o przygotowywanej zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia.
Zgodnie z wykazem prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów projekt ustawy ma być przyjęty przez rząd w czwartym kwartale tego roku. Czy uda się go przeforsować? Można mieć tu wątpliwości.
NIK już sześć lat temu przekonywała, że rynek suplementów diety wymaga szczególnego nadzoru. Między innymi domagała się zakazu reklamy suplementów diety z wykorzystaniem wizerunku osób ze środowiska medycznego i farmaceutycznego. Bez efektu.
Źródło: NowyObywatel.pl
„Jeśli ktoś się zdrowo odżywia…” czym? Marketowym mięsem? Gdzie tylko 60% to mięso, a reszta to rakotwórcze prochy. Holenderskimi jabłkami? Które są tak nasączone chemią, że mogą leżeć miesiąc na półce w sklepie i nic się z nimi nie stanie. I to nie tylko skórka owoców i warzyw jest nasączona. Szeroko stosuje się środki o działaniu systemicznym, które krążą po roślinie razem z jej sokami. I panowie eksperci zapewniacie nas, że nie potrzebujemy supli?
Tak radziłbym wysłać armię chemików do zbadania marketowych produktów bez uwzględnienia norm unijnych tylko zdroworozsądkowych lub naukowo zbadanych, pewnie rosyjskie normy by były wzorcowe. Nie ograniczyłbym się do marketów, przy produkcji żywności też dobre wałki się kręcą. Akurat suplementy to najmniejszy problem.
Niedługo to trzeba będzie źreć tylko te suplementy, bo już niemal wszystka „żywność” w sklepach jest pozbawiona wartości odzywczych i trzeba fest się napychać żeby z sił nie opaść, a po jakimś czasie raki albo inne cholerstwa niemal gwarantowane!
Co tam, globaliści mają już dla nas gotowe rozwiązanie. Zdrowe i pożywne suszone robaki! Albo pyszne mięso z drukarki 3D.
– „Suplement diety nie ma właściwości leczniczych”
– Jakieś 60 jednostek chorobowych jest wynikiem niedoborów składników pokarmowych. Jeśli więc suplement je uzupełnia, to ma właściwości lecznicze.
Prawdziwe jedzenie można zastosować jako lekarstwo, terapię i można prawdziwym jedzeniem leczyć nowotwory złośliwe, a nawet choroby psychiczne. Sęk w tym, że bardzo niewiele osób ma dostęp i spożywa prawdziwe jedzenie.
„Niech to co jesz bedzie twoim lekarstwem, a lekarstwem bedzie twoje jedzenie”. To slowa Hipokratesa, kto to dzisiaj stosuje?