Liczba wyświetleń: 2484
Z większości niemieckich stacji paliw zaczną znikać tablice informujące o cenach za litr danego paliwa. Zamiast nich pojawić się mają informacje dotyczące teoretycznego kosztu pokonania dystansu 100 km.
Jak wiadomo jedną z podstaw ideologii klimatyzmu jest transformacja energetyczna, która będzie nas kosztowała bardzo dużo pieniędzy. Zdaniem klimatystów żeby ratować klimat konieczne jest zniechęcenie do korzystania z normalnych samochodów. Planuje się nawet zakaz rejestracji aut z silnikami paliwowymi, co w szalonej Unii Europejskiej ma nastąpić już w 2035 roku! Zanim to jednak nastąpi władze realizujące ideologię klimatyczną będą nas oduczać od samochodów windując ceny paliw i podatki.
Klimatyści stawiają na auta elektryczne, które nadal są koszmarnie drogie i kłopotliwe w eksploatacji. Aby jednak jakoś do nich zachęcić planuje się szereg zachęt i represji. Zachętą ma być na przykład możliwość jeżdżenia po tzw. bus pasach, które pojawiają się w miastach wraz z postępami trendu zwężania ulic, który obserwujemy ostatnio. Są i represje, bo coraz więcej miast – na przykład Londyn – wprowadza strefy do których zwykłe samochody nie mogą wjechać i jeśli ktoś nie ma hybrydy lub elektryka musi zostawić auto poza strefą.
Niemcy robią kolejny krok, który ma zmotywować kierowców do przesiadki na samochody elektryczne. Z większości niemieckich stacji paliw zaczną wkrótce znikać tablice informujące o cenach za litr danego paliwa. Zamiast tego pojawić się mają informacje dotyczące teoretycznego kosztu pokonania 100 km korzystając z różnych rodzajów paliw w tym elektryczności.
Ekologiczność aut elektrycznych jest obecnie fetyszyzowana i nikt nie śmie poddawać tego w wątpliwość, a byłoby co zarzucać. Po pierwsze skąd wziąć tyle litu i kobaltu do wytworzenia bateryjek potrzebnych do zasilania tych aut? Dopóki nie upowszechni się górnictwo kosmiczne i ktoś nie złapie asteroidy bogatej w te rzadkie metale, będą one coraz droższe i mniej dostępne. Skąd wziąć energię do ich ładowania bez emisji gazów cieplarnianych? Sami Niemcy budują kolejne elektrownie węglowe, po tym gdy zrezygnowali z energetyki jądrowej. Co to zatem za różnica czy ktoś jedzie autem spalinowym czy elektrykiem zasilonym węglem przerobionym na elektryczność?
Poza tym auta elektryczne mają bardzo krótką żywotność. Już po kilku latach dystans jaki można takim samochodem pokonać na jednym ładowaniu, znacząco spada. Znany jest przypadek gdy 7 letnia Tesla była w stanie przejechać niecałe 100 km, a to dyskwalifikuje chyba każdy samochód. Można zatem powiedzieć, że kupowanie używanych samochodów elektrycznych będzie bardzo ryzykowne, bo wymiana baterii może kosztować drugie tyle ile sam samochód.
Elektromobilność jako taka nie jest niczym złym, ale próba zastąpienia pojazdów spalinowych elektrycznymi to nic innego jak kolejna utopia promowana na siłę bez względu na koszty.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Lepsze baterie wymyślił jeden Niemiec już wiele lat temu, ale jakoś nikt tego nie chciał w życie wprowadzić (CAŁA PRAWDA O SAMOCHODACH ELEKTRYCZNYCH I BATERIACH. CAŁY DOKUMENT PL (BaldTV)).
Samochody elektryczne nie były by złe o ile wprowadziło by się standard baterii i stacje wymiany baterii na naładowane. Jak na razie nie widzę podróży do Polski, gdzie miałbym stawać co 400-500km i ładować baterie przez 40 lub więcej minut, i tak kilka razy w ciągu trasy.
Ciągle też pozostaje fakt zanieczyszczania odpadami ze starych baterii jak i fakt niemożności zaspokojenia popytu na materiały rzadkie. Co innego jeśli auta zasilane były by na wodę (wodór + tlen). Nie wiem tylko czy wtedy nie zabrakło by wody po jakimś długim czasie.
A to nie dziwne ze pandemia utrudnia podróżowanie to jeszcze samochody mają być o małym zasięgu gdzie bateria warta 50 tys zł jest do wyzucenia po 10 latach i koleś kupuję nowe auto i przemyśl się kręci.
HI
W warunkach domowych mogę zmagazynować paliwa płynne umożliwiające mi pokonanie wielu tysięcy kilometrów. W przypadku elektryków zmagazynować sobie mogę g…no. Aby przejechać następnych 200-300 km musze skorzystać ze zmonopolizowanej przez państwo energii elektrycznej. Wniosek jest moim, zdaniem prosty. Władzy chodzi o to, abyśmy nie mogli się przemieszczać na większe odległości bez jej zgody i aprobaty. Jeśli (w nieodległej przecie przyszłości) zaczęły by się jakieś niesprzyjające władzy ruchy, to ta po prostu wyłączy prąd, i będziemy uziemieni (żeby nie powiedzieć udupieni). Powiedzcie mi, że się mylę!
DuDuS