Liczba wyświetleń: 2542
Praca drzew w Warszawie warta jest przynajmniej 170 mln zł rocznie, jak ocenia zespół badaczy z SGGW. Po co zatem je wycinać?
Jak informuje Portal Samorządowy, w stolicy Polski rośnie ok. 9 mln drzew. Wedle informacji stołecznego ratusza, w ubiegłym roku zasadzono ponad 210 tysięcy nowych. Ich obecność poprawia jakość powietrza i przyczynia się do retencji wody.
Oczyszczanie powietrza z dwutlenku azotu, dwutlenku siarki, pyłów zawieszonych, a także magazynowanie dwutlenku węgla i produkcja tlenu – to tylko niektóre z korzyści, jakie przynosi miastu i jego mieszkańcom obecność drzew (do tego można dodać jeszcze redukcję miejskich wysp ciepła i wkład w retencję wody). Im więcej drzew, tym więcej korzyści.
Na złotówki ich obecność spróbował przeliczyć zespół badawczy SGGW, wykorzystując w tym celu specjalistyczne oprogramowanie i szczegółowe pomiary wskaźników biofizycznych. Analiza powstała we współpracy ze stołecznymi urzędnikami samorządowymi. I choć dokładna wycena „pracy” drzew w mieście nie jest możliwa, to orientacyjne szacunki mówią o co najmniej 170 mln zł rocznie.
Tylko 1300 przebadanych drzew na warszawskiej Woli w ciągu jednego roku przyczynia się do oczyszczenia powietrza z ok. 440 kg szkodliwych substancji, produkując ponad 50 ton tlenu i pochłaniając oraz magazynując 20 ton dwutlenku węgla z powietrza. Bilans jednej topoli białej w średnim wieku, która rośnie na jednym z wolskich osiedli, to 190 kilogramów produkowanego niemal każdego roku tlenu.
Polityka wycinki jest zatem antyzdrowotna i antyludzka.
Źródło: NowyObywatel.pl
Wszyscy plują na Szyszko, a zapominają że najlepsiejszy prezydenter Trza! wyrżnął w 2020 w stolycy ok 9 ha drzew.
HI
Jak będzie „preziem” kraju, (ostatnio się nie udało, ale aspiracje są!!!), to wyrżnie nie 9ha ale wszystko co się da! To „komercjalista” nie znający żadnych granic. Znowu wpadniemy z deszczu pod rynnę. No ale my tak mamy 🙁
DuDuS
Ciekawe, kto beknie za betonozę i zniszczenie wielu polskich rynków i ich drzew? Może powinnismy pozywać zbiorowo ówczesnych włodarzy osobowo? Imiennie? Może, jak jeden zapłaci karę za spowodowanie katastrofy ekologicznej, to następni pomyślą dwa razy? Albo po prostu, klasyczny łomot może by wystarczył? I kto szarpie kasę z zamordowanych miejskich drzew? Wielkie, piękne deski….