3/4 Polaków do lat 40 lat nie chce walczyć w obronie ojczyzny

Opublikowano: 18.05.2024 | Kategorie: Polityka, Społeczeństwo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 3187

Polacy przed 40. rokiem życia nie chcą walczyć w obronie polskich granic. Młodzi Polacy są stanowczo przeciwni wprowadzeniu zakazu opuszczania państwa w razie wojny.

Z sondażu IBRiS dla Radia Zet wynika, że 72 proc. Polaków w wieku 18-29 lat nie chce wprowadzenia zakazu wyjazdu z Polski dla mężczyzn w wieku poborowym w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego. Jeszcze więcej, bo aż 79 proc., przeciwników tego rozwiązania jest w grupie wiekowej 30-39 lat.

Za wprowadzeniem zakazu są natomiast przede wszystkim ci, którzy nie muszą obawiać się wysłania na front. Rozwiązanie to popiera 87 proc. w grupie 60-69 lat.

Jeśli zbierzemy razem odpowiedzi osób w każdej grupie wiekowej, to 20,9 proc. jest zdecydowanie za zakazem, a raczej za jest 33,5 proc. Polaków.

Raczej przeciw jest 18,7 proc., a zdecydowanie przeciw 18,6 proc. 8,4 proc. badanych nie ma zdania na ten temat.

Przeciw jest 55 proc., a za zakazem jest 73 proc. mężczyzn. Najbardziej prowolnościową postawę przejawiają wyborcy Konfederacji, z których 75 proc. jest przeciwko przymusowemu zatrzymywaniu mężczyzn w Polsce i zmuszaniu ich do walki. Na drugim miejscu są wyborczy Trzeciej Drogi, wśród których taką postawę przejawia 55 proc. ankietowanych.

Dlaczego ludzie w wieku poborowym nie chcą walczyć za Polskę? Warto tu przypomnieć słowa śp. Michała Marusika, który mówił, że „nadal Polska jest państwem okupacyjnym, które zawłaszcza naszą wolność formalną i materialną. Jeżeli modliliśmy się wielokrotnie za wolność ojczyzny i wolność w ojczyźnie, to musimy pamiętać o tym, że nie tak jest ważna wolność Polski – czyli niepodległość, niezależność od innych państw nie jest tak ważna, jak wolność obywateli w państwie”.

Być może ludzie dziś czują, że nie żyjemy w państwie, za które warto umierać. Podobnie patrzy na ten temat prof. Robert Gwiazdowski.

Przypomnijmy także, że przymusowy pobór to wymysł zupełnie antywolnościowy i w optyce wolnościowej jest to zwyczajne niewolnictwo. „Czym jest wojna, jeśli nie masowym mordem w skali niemożliwej do osiągnięcia przez prywatną policję? Czym jest pobór, jeśli nie masowym niewolnictwem? Czy można sobie wyobrazić prywatną formację policyjną, której uszłoby na sucho popełnienie choćby maleńkiej części tego, co państwa robią bezkarnie, rutynowo, rok po roku i stulecie po stuleciu?” – pisał wolnościowy klasyk Murray Rothbard.

Autorstwo: SG
Na podstawie: Radio Zet, Pafere
Źródło: NCzas.info

image_pdfimage_print

TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

14 komentarzy

  1. LichoNiespi 18.05.2024 12:47

    Jan Zbigniew Potocki jako prezydent 2 Rzeczypospolitej tylko on moze jeszcze uratowac Polske o ile bedzie mial wiecej poparcia Polakow.

  2. Irfy 18.05.2024 13:00

    Niechęć do „obrony ojczyzny” jest prostą konsekwencją quasi-feudalnej struktury polskiego społeczeństwa. Którego ustrój posiada wiele cech feudalnych, poza jedną – „rycerstwo” nie jest klasą walczącą i do walki ani nawet jej sponsorowania wcale się nie poczuwa. Z jednej strony mamy tu więc uwspółcześniony odpowiednik „chłopów”. Ludzi, którzy albo nie posiadają nic (patrz kredyty mieszkaniowe) i pracują praktycznie za wyżywienie (gdyż cała reszta dochodów idzie na spłatę kredytów) w dzisiejszych odpowiednikach folwarków. Czyli najrozmaitszych korporacjach albo na swoich drobnych biznesach, w roli dawnych wolnych kmieci.

    Takim ludziom naprawdę wszystko jedno, kto będzie nimi „rządził”, gdyż tak czy inaczej będzie to człowiek głęboko niezainteresowany ich losem. W dodatku w całości albo po części sterowany przez jakąś odległą centralę. Którą aktualnie w kwestiach gospodarczych i światopoglądowych jest Bruksela a militarnych – Waszyngton. Nie dziwi więc, że tego typu nieszczęsny obywatel chce zachować przynajmniej życie. Tym bardziej, że akurat na nie żaden potencjalny najeźdźca nie dybie. Ostatni człowiek z jakimiś mrzonkami o czystości rasowej i ostatecznych rozwiązaniach ludnościowych skończył marnie 80 lat temu i nikt takich idei już nie usiłuje wskrzeszać. Innymi słowy – ludzie chcą żyć i chcą mieć gdzie żyć. Co oznacza, że nie życzą sobie, żeby ich oraz ich miast czy wsi rozstrzeliwała jakaś artyleria i jakieś rakiety. W czasie „Potopu Szwedzkiego” chłopi też uciekali do lasów, zamiast bohatersko stawiać czoła szwedzkim muszkieterom w obronie pańskich posiadłości.

    Z drugiej strony mamy „szlachtę”. Czyli ludzi, którym się w nowych, pokomunistycznych czasach powiodło. Właścicieli okazałych domów, okazałych majątków, okazałych kont bankowych i okazałych zagranicznych nieruchomości (bardzo ważny element). W epoce feudalizmu byliby oni tym „stanem rycerskim”, który w razie zagrożenia powinni zgromadzić „drużynę” – czytaj – opłacić ją, po czym ruszyć do obrony króla i ojczyzny. I w średniowiecznym feudalizmie miałoby to sens, gdyż w przypadku porażki to właśnie oni potraciliby te majątki i latyfundia, a spora część zapewne też życie. Podczas gdy opuszczone dobra zajęliby nowi właściciele – zdobywcy. Razem ze wszystkimi dobrami i oczywiście chłopami, dla których zmieniłoby się wyłącznie nazwisko ich pana. Problem polega na tym, że dzisiejszym rycerzom też się za „ojczyznę” wojować nie chce, bo i po co, skoro zawsze mogą zwiać na drugi koniec świata, gdzie wojna nie dotrze. I tam żyć spokojnie z jednej czwartej tego, co mają, co i tak wystarczy na kilka pokoleń do przodu.

    W efekcie Polska jest dumną posiadaczką jednorazowej armii o statusie pseudo-najemniczym, której w przypadku zniszczenia nie ma kim zastąpić. Już choćby z powodu braku zaplecza szkoleniowego. Do tego występuje tu cała masa „nowoczesnego chłopstwa”, która na dźwięk pierwszych wystrzałów natychmiast popędzi się do „lasów”. Czyli na „zachód”, zanim te lasy, dobrym, pandemicznym wzorem, zostaną dla biednych kmiotków pozamykane. Niejako wisienką na torcie są natomiast „panowie szlachta”, która ewakuuje się albo równocześnie z plebsem, albo nawet nieco wcześniej. Na czele z bohaterskim ministrem obrony, który, jak sam przecież niedawno stwierdził „plecak ucieczkowy ma już przygotowany”. Trudno więc się dziwić, że „naród” gremialnie za ojczyznę walczyć czy ginąć nie chce. I raczej nie jest to winą tego narodu.

  3. emigrant001 18.05.2024 16:39

    Życie każdy ma tylko jedno i nikt normalny nie będzie go narażał w imię czegoś:) co z tym życiem nie ma nic wspólnego.
    Dziwne, że w ogóle ktokolwiek pomyślałby o tym, że polskojęzyczny tymczasowy zarząd polskiego bantustanu mógłby kogokolwiek do narażenia życia skłonić. W imię czego?
    @Irfy
    popieram

  4. Katarzyna TG 18.05.2024 18:24

    @Irfy

    Po co sięgać tak daleko w przeszłość – to jest zwykła oligarchia.

  5. MasaKalambura 18.05.2024 22:57

    Popatrzmy na to z drugiej strony.

    '”Według Głównego Urzędu Statystycznego, w 2022 roku w Polsce było 9 174 000 dorosłych mężczyzn w wieku 18-39 lat. Stanowi to 40,3% populacji w tym wieku.”

    25% z 9174000 = 2.293.500 chętnych walczyć za ojczyznę i swoich bliskich.
    Do tego spora grupa mężczyzn starszych, wciąż sprawnych, a także kobiet. Spokojnie 3 miliony, może nawet 4 do obrony stanie.

    Rosja planuje 2 milionową armię. A jest ich 140 milionów.

  6. rozrabiaka 18.05.2024 23:27

    „Najbardziej prowolnościową postawę przejawiają wyborcy Konfederacji, z których 75 proc. jest przeciwko przymusowemu zatrzymywaniu mężczyzn w Polsce i zmuszaniu ich do walki” – szkoda, ze glosują na systemowy – antysystem

  7. rozrabiaka 18.05.2024 23:32

    Tak, to dosyć mądre jest myślenie aby w XXI wieku „Polsce było 9 174 000 dorosłych mężczyzn w wieku 18-39 lat.” I wysyłać ich na rzeź w szczególności w imię amerykańskiego interesu.

  8. niecowiedzacy 19.05.2024 01:17

    Dziękuję Autorowi artykułu oraz Panu Irfy za dość zwięzłą, konkretną treść. Dlaczego tak się dzieje. Otóż bardzo duża część społeczeństwa nie identyfikuje się z Solidarną Polską po 1989 roku. Dla dużej ilości Polaków a zwłaszcza dla dorastającej młodzieży Solidarna Polska nie ma nic do zaoferowania poza tyraniem za marne pieniądze.Większość elit politycznych traktuje USA jak coś w rodzaju Boga. Inni chcieli by żyć w Polsce sprzed 1939 roku. Czasami się zastanawiam czy ludzie określający się jako wierzący Katolicy, naprawdę wierzą w Boga. Bo jak wytłumaczyć nienawiść do wszystkiego co Polskie a szczególnie w dziedzinie obronności. Przez 35 lat więcej zrujnowano niż utworzono. Tępi się nie przebierając w środkach Polską myśl wojskową zastępując ją wiarą w cudowne możliwości USA. Nie pozwala się aby powstały w Polsce prywatne firmy zbrojeniowe na dość sporą skalę, które będą produkować uzbrojenie jakiego odpowiedników nie posiada nikt. Np. helicopter bojowy który zdolny będzie zmierzyć się na raz z ośmioma USA helicopterami AH-64 Apache Longbow i wygrać bez żadnego problemu z racji swoich cech konstrukcyjnych. Sprowadza się garstkę obcych żołnierzy i wmawia się iż oni są gwarantem suwerenności Polski. Traktuje się ich jak wyższą rasę która potrafi zdziałać cuda zastępując Polskich żołnierzy przynajmniej w stosunku 1 : 10. Jak naprawdę małej wiary są politycy popierający wszystko co obce. Wmawia się Polakom iż najlepsze rozwiązania i wyroby pochodzą z USA. A taka mała Chorwacja kupuje sobie Francuskie samoloty Rafalle. Czy oni są durni czy myślą trzeźwo i traktują obronność na poważnie. Lata przed uchwaleniem kostytucji 3 maja, Polscy rzekomo patrioci też szukali sobie protektorów w innych państwach i wiadomo jak się to skończyło. Obecnie sytuacja się powtarza i grozi nam Ukraiński scenariusz, bo bliżej nam do obecnej Ukrainy niż do rozwiązań które zapewniają rzeczywistą suwerenność. Rzekomo Polscy patrioci i politycy lansują sprzedaż broni dla każdego Polaka bez żadnych ograniczeń, rzekomo do obrony Polski. Rozmieszczono czołgi prawie że na granicy, nie dając szans na reakcję w razie najazdu. Trwa zabawa w wojsko za duże pieniądze bo lansuje się iż armia ma służyć do odstraszania. Bo do obrony z takim wyposażeniem to z pewnością sie nie nadaje. Chcemy mieć powtórkę z historii na własne życzenie. Zamiast wyciągnąć wnioski z tragicznej historii. Tak więc historia kolejny raz wystawi nam fakkturę za głupotę na sumę kilku milionów trupów.

  9. MasaKalambura 19.05.2024 11:30

    Tych 2.300.000 samych chętnie (jak donosi artykuł) do obrony stanie. Najwyraźniej rozumieją oni, ze interesy mocarstw w obliczu wroga pragnącego unicestwić ojczyznę to śpiewka drugo i trzeciorzędna. A ze większość obywateli do obrony stawać się nie biedzie chciało to nie dziwota. Tym odróżniała się szlachta od pospólstwa w przeszłości. Na podstawie takich decyzji szlachta z pospólstwa była wyłaniana. Bo przecież i kiedyś było coś takiego jak pospolite ruszenie.

    Jeśli już do wojny dojdzie. I do takiego podziału w społeczeństwie chcącym spełnić obowiązek i uchylających się od niego dojdzie. To po ewentualnym wroga odparciu, powinnismy tez zająć się naszą definicja obywatela czyli posiadającego prawa demokratyczne. Dziś głosują wszyscy. Obrońcy i tchórze. Jutro takie prawa pozostaną tylko przy nowej szlachcie i tych, co na miano szlachetnego i obywatela zasłużą.

    Prawa i Obowiązki. To definiuje obywatela. Nie chcesz spełnić obowiązku to praw się sam pozbawiasz pozostawiając je tym, dla których Ojczyzna to coś więcej. Którzy dla Niej gotowi są postawić swoje życie na szali. Rozumiejąc, jak ważne jest mieć za sobą wspólnotę narodowa dążącą do wspólnego dobra i dostatku.

  10. rici 19.05.2024 12:15

    Szlachta gdy ruszala do pospolitego ruszenia to zabierala ze soba kilku czy kilkunastu chlopow, czy sluzacych, ktorzy w czasie wojny jej uslugiwali i w czasie bitwy szli za nia walczyc pieszo, by taki szlachcic mogl spokojnie w tym czasie uciec. A lupy jakie w czasie wojny zdobyli walczacy chlopi szly dla niej.
    Szarze jazdy szlacheckiej w czasie wojny, to byl bardzo rzadki wyjatek.
    To jest tak samo teraz, glupi zolnerze ida walczyc, a lupy dostaja korporacje.
    I o co tu sie bic?.

  11. MasaKalambura 19.05.2024 12:24

    Wlasnie o to chodzi by oddzielić tchórzy i tych co zatracili przynależność narodową od tych, co sprawy takie rozumieją Bo tylko oni powinni mieć na politykę ojczyzny wpływ.

    Nowe Szlachectwo to status zarobiony lub zdobyty, a nie dziedziczony. To status, który można tez utracić, również przez zachowanie. W każdym następnym pokoleniu. Tak powinnismy stworzyć i pomnażać nowe elity Narodu.

  12. rici 19.05.2024 13:07

    Tchorz to jest ten ktory wybiera smierc na wojnie, a nie chce codzienna, monotonna i trudna praca budowac przyszlosci wlasnej spolecznosci-ojczyzny.
    Masa; poszukaj sobie czegos takiego jak „tajne przymierze Sanhedrynu”, to ci duzo wyjasni.

  13. Irfy 19.05.2024 15:49

    Cały problem z jakimiś „milionami chętnych poborowych” polega na tym, że żyjemy w 21 wieku. W którym nie wygrywa ten, kto pośle do walki kilka milionów ludzi z pepeszami na sznurku. A widzę, że takie wyobrażenie wciąż gdzieś krąży. Otóż nie. Wygrywa ten, kto jest w stanie przerwać linie zaopatrzenia przeciwnika, ewentualnie zniszczyć jego przyfrontowe magazyny a następnie zniszczyć jego siłę żywą. Za pomocą amunicji krążącej albo artylerii dalekiego zasięgu.

    Tymczasem Polska nie posiada nawet odpowiednio głębokiego zaplecza. W efekcie, po zniszczeniu jej, powtórzę po raz kolejny, jednorazowej armii w bitwie granicznej albo co gorsza, w jakiejś awanturniczej eskapadzie – na przykład podczas próby pomocy zaatakowanym Bałtom – kolejnej armii zwyczajnie nie będzie. Gdyż armia to – znów powtórzę – nie złapana w ulicznej łapance zbieranina, której ktoś wręczył kałachy, tylko przede wszystkim specjaliści, potrafiący obsługiwać najnowsze systemy uzbrojenia. Nie da się jej (również administracyjnie) zebrać i wyszkolić w warunkach nieustannego ostrzały baz szkoleniowych. A taki ostrzał miałby miejsce, ponieważ w przypadku przegrania bitwy granicznej (nie wiem, jak mielibyśmy ją wygrać) przeciwnik, jeśli mielibyśmy szczęście, zatrzymałby się i okopał na linii Wisły.

    Można oczywiście zaoponować, że rosyjski car walczy właśnie zgrają mużyków z kałachami, których wysyła do czołowych ataków. Owszem, tyle że car oprócz tego dysponuje też olbrzymimi ilościami rakiet, dronów, amunicji artyleryjskiej i nieograniczonym zasobem zwykłych, „głupich” bomb, które przerabia na „inteligentne” poprzez banalne dodanie im skrzydełek i jakichś prymitywnych systemów sterowania i naprowadzania. Polska nie posiada żadnej z tych rzeczy, ponieważ jej koncepcja obronna zakładała (i nadal zakłada) walkę „u boku sojuszników”. Co przez polskich polityków odczytywane jest jako „gotowanie i mycie wychodków dla Amerykanów, którzy odwalą za nas całe wojowanie”.

    Tyle że coraz więcej wskazuje na to, że odbędzie się psikus. I Amerykanie potraktują Polaków jako kolejnych Ukraińców. Którym od czasu do czasu coś tam dostarczą, ale przede wszystkim będą dużo chwalić i bardzo dużo poklepywać po plecach. Politykom to oczywiście pasuje, ale ludziom średnio. Również tym, którzy teraz, na kanapie, wojowniczo wywijają szabelką. Ale po tym, kiedy podmuch od wybuchu głupiego, 82 mm pocisku moździerzowego odrzuci ich na 10 metrów w tył i wbije głową w błocko, pobiją rekord w ultramaratonie. Uciekając kilkaset kilometrów aż do najbliższej granicy.

  14. MasaKalambura 20.05.2024 07:41

    „.. nie wygrywa ten, kto pośle do walki kilka milionów ludzi z pepeszami na sznurku.”
    Na pewno tak jest. Ale jest też tak, że ten, kto do obrony wojska nie znajdzie, ten przegrywa już pierwszego dnia. I na tym najeźdźcy najbardziej zależy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.