Liczba wyświetleń: 1386
Zespół lekarzy pod kierownictwem prof. Przemka Kwinty, kierownika Katedry Pediatrii i Kliniki Chorób Dzieci Collegium Medicum UJ opracował dokument „Analizy postaw rodzicielskich wobec szczepień i ich wpływu na wdrożenie kalendarza szczepień dzieci w Polsce” na podstawie historii przypadków ze swojego szpitala.
Przeprowadzono 300 ankiet wśród rodziców na temat tego, czy obawiają się szczepień, skąd mają wiedzę na temat ich rzekomej szkodliwości i co dokładnie wiedzą o odczynach poszczepiennych. Okazało się, że 12 procent z nich zniechęcił do szczepienia dziecka sam lekarz.
Ale to nie wszystko: 12 procent uznało też, że „lepiej nabyć odporność naturalną drogą – czyli przez infekcję” ponieważ szczepionki mają szkodliwe substancje. 13 proc. przyznało, że nie widzi sensu w szczepieniach. 51 procent stwierdziło, że „widzi bezpośrednie korzyści”.
„Prawie 12 proc. rodziców, którzy chcą zrezygnować ze szczepienia, bo tak mówi lekarz, to jest bardzo dużo” – mówi prof. Przemko Kwinta. „Bardzo niepokojącą kwestią jest to, że część rodziców uznała, że nie widzi sensu szczepienia dzieci, bo przecież chorób zakaźnych, na które są szczepienia, już nie ma albo są rzadkie, gdzieś daleko. Albo rodzice uznali, że ich dzieci nie będą chorować, bo jeśli choroby nie istnieją, to nie ma się od kogo zarazić.”
Źródło: Strajk.eu
Szkoda, że brakło dalszej części artykułu, a widać, że pisał go kompletny bałwan:
„Od początku 2018 do szpitala w Prokocimiu trafiło kilkanaścioro dzieci z krztuścem. W 2017 zmarło na niego trzytygodniowe niemowlę. Do marca na odrę zachorowało w Polsce 30 osób, w samej czeskiej Pradze – 70. Wirus szaleje również w Rumunii, Niemczech, Francji, Włoszech i na Ukrainie.
Jak podaje „GW”, niedawno Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego-Państwowy Zakład Higieny informował, że szczepienia przeciwko odrze są na granicy bezpieczeństwa dla całej populacji. Ministerstwo Zdrowia zaplanowało na 2018 tylko dwa kursy szkoleń na temat szczepień.”
Jako ciekawostkę na temat skrajnej niekompetencji wymienionego wyżej NIZP-PZH, a szczególnie niejakiej pani Augustynowicz, wypisującej różne brednie na temat szczepień, można podać, że nie potrafi odpowiedzieć na najprostsze pytania, np. jaka jest faktycznie liczba osób zaszczepionych i posiadających odporność na odrę w Polsce, w jakich krajach EU występują „epidemie” odry albo czy ona sama i inne urzędasy z instytucji, w której udaje, że pracuje podpisały oświadczenie o braku konfliktu interesów.
Rozważając zalety/wady szczepień nie można abstrahować od ilości tych szczepień. Kiedyś szczepień było bardzo niewiele i generalnie były skuteczne – właśnie dlatego że było ich niewiele.
Tak jak dawniej sporadycznie stosowane antybiotyki były niezwykle skuteczne.
Co do bezpieczeństwa populacji to należy się skupić na najważniejszych zagrożeniach (przyczynach zgonów): 1. choroby serca; 2. nowotwory; 3. skutki uboczne interwencji medycznych; 4. skutki uboczne leków. A na te problemy szczepionki jeszcze nie wymyślono.
’12% lekarzy zniechęca do szczepień’ – naprawdę? Ja widzę tylko, że 12% rodziców zostalo zniechęconych:
’ Przeprowadzono 300 ankiet wśród rodziców na temat tego, czy obawiają się szczepień, skąd mają wiedzę na temat ich rzekomej szkodliwości i co dokładnie wiedzą o odczynach poszczepiennych. Okazało się, że 12 procent z nich zniechęcił do szczepienia dziecka sam lekarz.’
12% rodziców a 12% lekarzy jest zasadniczo różne. Równie dobrze wszystkich rodziców mógl zniechęcać jeden lekarz (albo nawet 80% ze wszystkich lekarzy – nie mowię że nie – po prostu jedno z drugim nie jest tożsame). Tytuł w takim razie nie ma związku z treścią i jest manipulacją.
Czy na szkarlatynę jest podawana jakaś szczepionka po kryjomu? Zmniejsza się ilość zachorowań od lat 40-tych, a to jak wiadomo może być tylko wynikiem szczepień;)
Szczepienia obrzydzili mi:
1) lekarka: rzecznik odpowiedzialności zawodowej zaszczepiła mi córkę mimo istnienia poważnych przeciwwskazań (okazało się już po szczepieniu, że ma zapalenie płuc);
2) pielęgniarka: na uwagę o autyźmie poszczepiennym, powiedziała żonie, że nie ma związku, a poza tym dziewczynki rzadziej zapadają na autyzm 😀
3) minister zdrowia: nie dysponuje wynikami niezależnych badań składu szczepionek;
4) polska służba chorób: po nawałnicach dopuszczono do szczepienia preparatami nieodpowiednio przechowywanymi, a sprawa wyszła na jaw po czasie;
5) samepind: znajomemu nie udało się zgłosić NOPu neurologicznego mimo wielu wizyt i starań. Buja się sam z kosztami;
6) prukur…atorzy i niezawiśli(jeszcze) sędziowie: do tej pory nie wyjaśniono poszczepiennej „śmierci łóżeczkowej” u 18-latka, co miało miejsce kilka lat temu.
Zwierzęta u weterynarza dostają bezpieczne szczepionki, ludzkie dzieci dostają preparaty zawierające rtęć, aluminium, glifosat, obce dna. Badania pokazują, że nieszczepieni są zdrowsi od szczepionych. Jakie będą skutki tych trucizn dowiemy się za kilkadziesiąt lat. Teraz, już po kilku widać, że bezpieczne to one nie są (autyzm, zapalenie ucha, obniżenie odporności) Przecież można wyprodukować bezpieczne substancje, przetestować je i przebadać ale wtedy przestaną służyć depopulacji a już nie na rękę nwo.