Mity wegetarianizmu – cz. 1

Opublikowano: 19.11.2008 | Kategorie: Zdrowie

Liczba wyświetleń: 5897

Badania medyczne dowodzą, że wegetariańska dieta nie jest w stanie dostarczyć organizmowi wszystkich niezbędnych mu składników, w związku z czym nie gwarantuje dobrego zdrowia.

EWOLUCJA MITU

Wraz z niczym niezastąpionymi i nienaukowymi, rozpowszechnianymi w ostatnich dekadach lękami przed tłuszczami nasyconymi i cholesterolem, pojawił się pogląd, że wegetarianizm [1] stanowi znacznie zdrowszą dla ludzi opcję. Eksperci od spraw zdrowia i zajmujące się ochroną zdrowia agencje rządowe przekonują ludzi, aby jedli mniej produktów pochodzenia zwierzęcego, a więcej jarzyn, ziaren, owoców i roślin strączkowych. Wraz z tymi zachętami wygłaszane są też pewne twierdzenia i cytowane badania dowodzące rzekomo, że wegetarianizm jest zdrowszy dla ludzi i że z konsumpcją mięsa wiążą się choroby i śmierć. Wielu ekspertów poddaje te dane w wątpliwość, lecz ich zastrzeżenia są zazwyczaj ignorowane.

Jak wykażę w dalszej części, wielu wegetariańskich twierdzeń nie da się obronić, a niektóre z nich są po prostu fałszywe, wręcz niebezpieczne. W pewnych określonych warunkach zdrowia dieta wegetariańska ma zalety, są również ludzie, którzy lepiej funkcjonują przy mniejszej ilości tłuszczu i protein, lecz jako lekarz, który miął do czynienia z wieloma wegetarianami i weganami, znam w pełni niebezpieczne efekty diety pozbawionej zdrowotnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Żywię nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu czytelnicy będą ostrożniej podchodzili do wegetarianizmu.

MIT 1: KONSUMPCJA MIĘSA PROWADZI DO KLĘSKI GŁODU I POWAŻNIE NARUSZA NATURALNE ZASOBY ZIEMI

Niektórzy wegetarianie utrzymują, że trzoda chlewna i bydło wymagają pastwisk, na których można by hodować zboża dla wykarmienia głodującej ludności krajów Trzeciego Świata. Głosi się również, że karmienie zwierząt głodu wśród ludzi, ponieważ żywy inwentarz zjada żywność, którą mogliby konsumować ludzie, czyli że rozwiązaniem problemu głodu jest wegetarianizm. Te argumenty są nielogiczne i przekłamane.

Pierwszy z nich ignoruje fakt, że około 2/3 naszych lądów nie nadaje się do uprawy. To głównie otwarte pastwiska, pustynie i tereny górskie, które dostarczają pożywienia dla pasących się zwierząt i są obecnie dobrze użytkowane [2].

Drugi argument ma również wady, ponieważ całkowicie ignoruje wręcz witalny wkład zwierząt domowego inwentarza w ogólnie dobre samopoczucie ludzi. Również błędny jest pogląd, że żywność przeznaczona na paszę dla zwierząt może być zamieniona na pożywienie dla ludzi:

Zwierzęta hodowane przez rolników zawsze miały ogromny wpływ na dobre zdrowie i samopoczucie ludzkich zbiorowisk, służąc im jako pożywienie, dając osłonę, paliwo, nawozy oraz inne produkty i usługi. Stanowią one odnawialny zasób i czynią użytek z kolejnego rodzaju odnawialnych zasobów – roślin do wyprodukowania tych produktów i usług. Co więcej, ich odchody pomagają w poprawie żyzności gleby, zwiększając w ten sposób plony. W niektórych rozwijających się krajach odchody nie mogą być stosowane jako nawóz, mogą być za to suszone i stosowane jako paliwo.

Jest wielu, którzy uważają, że przyrost liczby ludzi jest większy od przyrostu żywności i że coraz mniej stać nas na produkcję pożywienia dla zwierząt, ponieważ pasienie zwierząt karmą roślinną jest bardzo mało wydajnym sposobem zużywania pożywienia, które może potencjalnie służyć jako pokarm dla ludzi. To prawda, że bezpośrednie spożywanie przez ludzi produktów roślinnych jest znacznie efektywniejsze od przekształcania ich na pokarm dla ludzi poprzez pasienie nimi zwierząt. Hodowla zwierząt daje w najlepszym przypadku około pół kilograma mięsa, a nawet jeszcze mniej, z każdego półtora kilograma pasz roślinnych. Ten brak wydajności dotyczy jednak tych roślin i produktów roślinnych, które człowiek mógłby zużytkować na własne potrzeby. Ponad 2/3 pasz zwierzęcych to substancje niepożądane lub zupełnie niemożliwe w jadłospisie człowieka. Tak więc zwierzęta, a dzięki ich zdolności do zamiany niejadalnych dla człowieka materiałów roślinnych, nie tylko nie konkurują z człowiekiem, ale wręcz wspomagają diety ludzkich zbiorowisk, zarówno pod względem ilości, jak i jakości [3].

Co więcej, w chwili obecnej na tej planecie jest więcej żywności, niż jej potrzeba do wyżywienia wszystkich ludzi. Problemem jest rosnąca bieda, która powoduje, że ludzi nie stać na kupno żywności. W swoim wyczerpującym raporcie Biuro ds. Populacji wiąże problem głodu na świecie z ubóstwem, a nie ze spożywaniem mięsa [4], nie uważa również, że wegetarianizm może być rozwiązaniem problemu głodu.

Co by się jednak stało, gdyby hodowlę zwierząt całkowicie zastąpiono hodowlą roślin po przejściu całej ludzkości na wegetarianizm? Gdyby duża liczba ludzi przeszła na wegetarianizm, zapotrzebowanie na mięso w Stanach Zjednoczonych i w Europie spadłoby i wzrosłyby znacząco dostawy ziarna, lecz siła nabywcza biedaków (głodujących) w Afryce i Azji wcale by się nie zmieniła.

Wynik takiego obrotu sprawy jest łatwy do przewidzenia – nastąpiłby masowy exodus ze wsi. Podczas gdy dziś ogólną ilością produkowanego ziarna można wyżywić 10 miliardów ludzi, ilość ziarna w tym postmięsnym świecie spadłaby najprawdopodobniej do ilości wystarczającej dla 7 do 8 miliardów. W rezultacie farmerzy zaczęliby sprzedawać ziemię inwestorom [5].

Mówiąc inaczej, byłoby mniej żywności. Co więcej, monokultury zbóż i strączkowych, które stanowiłyby większość upraw po zaprzestaniu hodowli zwierząt i uzależnieniu świata wyłącznie od żywności pochodzenia roślinnego, bardzo szybko doprowadziłyby do degeneracji gleby i zaistniałaby konieczność intensywnego stosowania sztucznych nawozów, do których wyprodukowania jednej tony potrzeba trzech ton ropy naftowej [6].

Jeśli chodzi o wpływ na nasze środowisko to po dokładnym przyjrzeniu się sprawie okazuje się, że grozi to poważną degradacją, którą może spowodować wyłącznie roślinna produkcja i to na dużą skalę. Mark Purdey, brytyjski farmer organiczny i naukowiec zajmujący się hodowlą bydła mlecznego, bardzo rozsądnie podkreśla, że “gospodarka rolna ukierunkowana na dietę wegańską spowodowałaby totalne uzależnienie od gleby, stosowanie agrochemii, erozję gleb, wzrost upraw nastawionych na zysk, stepowienie i spadek zdrowotności” [7].

Pogląd ten podziela autor książki “Neanderthin”, Ray Audette, stwierdzając:

“Od najdawniejszych czasów najbardziej niszczącym środowisko czynnikiem były rolnicze monokultury. Produkcja pszenicy w starożytnym Sumerze przekształciła niegdyś żyzne równiny w słone pustynie, które mimo upływu 5000 lat wciąż pozostają całkowicie sterylne. Oprócz degradowania gleby i źródeł wody rolnictwo monokulturowe szkodzi również środowisku zakłócając delikatną równowagę naturalnych ekosystemów. Na przykład uprawa ryżu na świecie w roku 1993 spowodowała 155 milionów przypadków malarii poprzez dostarczenie komarom dogodnych dla ich rozwoju terenów – wodnych poletek. W tym samym roku kontakt człowieka z kaczkami na tych samych ryżowiskach zaowocował 500 milionami przypadków grypy” [8].

Prawie nie ma wątpliwości, że metody rolnictwa komercyjnego, bez względu czy dotyczy ono produkcji roślinnej, czy zwierzęcej, szkodzą środowisku. Zachodzi pilna potrzeba, aby w miejsce intensywnego stosowania bardzo pospolitych we współczesnym rolnictwie nawozów sztucznych, pestycydów, hormonów, steroidów i antybiotyków znaleźć lepsze metody zintegrowania hodowli zwierząt z potrzebami uprawy roślin. Jedną z możliwości jest powrót do rolnictwa “mieszanego” według niżej opisanych zasad.

Wykształcony konsument i oświecony farmer są w stanie doprowadzić do powrotu do rolnictwa mieszanego, w którym uprawa owoców, jarzyn i zbóż jest połączona z hodowlą żywego inwentarza i drobiu w proporcjach gwarantujących efektywność i nieszkodliwość dla środowiska. I tak na przykład kury biegające po ogrodzie zjadają owady-szkodniki i jednocześnie dostarczają wysokiej jakości jajek; owce pasące się w sadach eliminują potrzebę stosowania herbicydów, zaś pasące się w zagajnikach i na innych terenach o marginalnym znaczeniu krowy dostarczają pełnego, czystego mleka, czyniąc te tereny ekonomicznie rentownymi dla rolnika. Hodowla zwierząt nie jest tym, co prowadzi do głodu, są nimi nierozsądne praktyki rolnicze i monopolistyczny system dystrybucji [9].

“Mieszane rolnictwo” jest również zdrowsze dla samej gleby, która rodzić będzie większe plony, jeśli będzie się ją traktowało zgodnie z tradycyjnymi zasadami uprawy. Mark Purdey podkreśla, że pole uprawiane według zasad mieszanego rolnictwa może dać rocznie pięciokrotny plon [10], podczas gdy monouprawy dają maksymalnie jeden lub dwa plony [11]. Zatem który rolnik produkuje więcej żywności dla ludzi? Purdey trafnie ukazuje ekonomiczny horror tak zwanych “farm bateryjnych” [12] i wskazuje przyszłe rozwiązania:

“Nasze rolnicze establishmenty z łatwością mogłyby postawić poza prawem zakochanych w maksymalizacji zysku farmerów prowadzących intensywną hodowlę żywego inwentarza, systemy “bateryjne” i burgerowych biurokratów z ich wszystkimi stratami i godnym ubolewania okrucieństwem oraz antyozonowymi systemami rozprowadzania odchodów, wywoływaną przez leki i chemikalia immunotoksyczność, której wynikiem jest BSE i salmonella, znikanie lasów tropikalnych etc. Nasza przyszłość to pójście w kierunku zdrowej alternatywy w postaci mieszanego rolnictwa, ożywienie starych, tradycyjnych ekstensywnych metod i praktykowanie ich jako zasadniczej ramy, a następnie wykorzystywanie w produkcji rolniczej bardziej aktualnych osiągnięć nauk biologicznych” [13].

Nie wydaje się więc, aby hodowanie żywego inwentarza przy stosowaniu właściwych metod szkodziło środowisku. Co więcej, nie wydaje się również, aby świat wegetariański polegający wyłącznie na produktach roślinnych jako źródle pożywienia był praktycznym i ekologicznie rozsądnym pomysłem.

MIT 2: WITAMINĘ B12 MOŻNA UZYSKAĆ ZE ŹRÓDEŁ POCHODZENIA ROŚLINNEGO

Spośród wszystkich mitów ten jest prawdopodobnie najniebezpieczniejszy. Podczas gdy mleczni i mleczno-jajowi wegetarianie posiadają źródła witaminy B12 (kobalamina) w swoich dietach (produkty mleczne i jaja), weganie (totalni wegetarianie) nie mają ich. Nie uzupełniający swojej diety witaminą B12 weganie cierpią w ostatecznej konsekwencji na anemię (stan grożący śmiercią), jak również na wiele dolegliwości systemu nerwowego i pokarmowego. Większość, a być może nawet wszyscy weganie, ma uszkodzony metabolizm witaminy B12 i wszystkie badania grup wegan wykazały bardzo niskie stężenie witaminy B12 u większości z nich [14]. Wykonano wiele badań dokumentujących niedobór witaminy B12 u dzieci wegan, co bardzo często miało wręcz zgubne konsekwencje [15]. W promującej wegetarianizm literaturze mówi się, że witamina B12 znajduje się w pewnych algach, tempehu (produkt uzyskiwany ze sfermentowanej soi) oraz w drożdżach piwowarskich. To nieprawda – witamina B12 znajduje się jedynie w pokarmach pochodzenia zwierzęcego. Zarówno piwowarskie, jak i konsumpcyjne, drożdże nie zawierają w stanie naturalnym witaminy B12 – uzyskują ją z zewnętrznych źródeł [16].

W źródłach pochodzenia roślinnego nie ma prawdziwej witaminy B12, są tam jedynie analogi tej witaminy, które nie są dokładnie takie same jak oryginalna witamina B12 i z tego powodu nie są one biodostępne [17]. Należy tu podkreślić, że te analogi witaminy B12 mogą uszkodzić mechanizmy absorpcji prawdziwej witaminy B12 w następstwie konkurencyjnej absorpcji, co potęguje u wegan i wegetarian spożywających duże ilości soi, alg i drożdży ryzyko zapadania na choroby wynikające z niedoboru tej witaminy [18].

Niektóre autorytety wegetarianizmu utrzymują, że witamina B12 jest wytwarzana w okrężnicy przez pewne bakterie fermentacyjne. Jest to możliwe, ale znowu nie jest to forma używana przez organizm. Aby B12 mogła być absorbowana w jelicie krętym, potrzebny jest nieodzowny czynnik pochodzący z żołądka. Ponieważ produkt bakterii nie posiada związanego z nim tego czynnika, nie może być absorbowany [19].

Jest prawdą, że hinduscy jogini zamieszkujący w pewnych partiach Indii nie cierpią z powodu niedoboru witaminy B12, co doprowadziło do wniosku, że witaminy tej dostarczają niektóre produkty roślinne. Ten wniosek jest jednak całkowicie błędny, ponieważ wiele małych insektów, ich fekalia, jajeczka, larwy, i ich resztki pozostają na roślinach w wyniku niestosowania pestycydów i niezbyt dokładnego mycia produktów roślinnych, które ci ludzie spożywają. W ten sposób ludzie ci uzyskują swoją dawkę witaminy B12. To wnioskowanie oparte jest na tym, że kiedy hinduscy weganie emigrowali do Anglii, w ciągu kilku lat zapadali na niedokrwistość megaloplastyczną. W Anglii produkty żywnościowe są znacznie czyściejsze i pozostałości po insektach są całkowicie usuwane z roślinnego pożywienia [20].

Jedynymi źródłami witaminy B12 są produkty pochodzenia zwierzęcego, zwłaszcza mięso organów wewnętrznych i jajka [21]. Witamina ta, acz w trochę mniejszej ilości, znajduje się również w produktach mlecznych, lecz jeśli ktoś ich nie toleruje, wówczas koniecznością stają się jajka, najlepiej od kur chowanych w sposób naturalny.

To, że witaminę B12 można uzyskać jedynie z produktów pochodzenia zwierzęcego, jest najmocniejszym argumentem przeciwko wegetarianizmowi jako “naturalnemu” sposobowi żywienia ludzi. Dziś weganie mogą uniknąć anemii przyjmując uzupełniające tabletki z witaminami lub wzbogacone nimi pokarmy roślinne. Gdyby ci ludzie żyli kilkadziesiąt lat temu, kiedy takie preparaty były niedostępne, szybko by umarli.

MIT 3: NASZE PROBLEMY W ZAKRESIE WITAMINY D MOŻE ZAPEWNIĆ SŁOŃCE

Nie jest to wprawdzie mit wegetariański per se, niemniej panuje powszechne przekonanie, że zapotrzebowanie na witaminę D można zaspokoić poprzez wystawienie ciała na działanie promieni słonecznych prze 15 do 20 minut kilka razy w tygodniu. Zawsze istniały obawy o niedostatek witaminy D u wegetarian i wegan, ponieważ jej pełna złożona forma znajduje się tylko w tłuszczach zwierzęcych [22], których weganie nie spożywają z uwagi na swoją bezmięsną dietę, zaś ci bardziej umiarkowani spożywają je jedynie w niewielkich ilościach.

Jest prawdą, że ograniczona liczba roślinnych pokarmów, takich jak alfalfa, pestki słonecznikowe i awokado zawierają roślinną formę witaminy D: ergokalcyferol lub witaminę D2. Chociaż witamina D2 może być stosowana w celach zapobiegawczych w przypadkach niedoboru witaminy D u ludzi, tak zwanej krzywicy, jest sprawą problematyczną, czy ta jej forma jest równie efektywna jak zwierzęcego pochodzenia witamina D3 (cholekalcyferol). Pewne badania dowodzą, że D2 nie jest tak dobrze użytkowana przez zwierzęta jak D3 [23], i klinicyści donoszą o niezadowalających wynikach przy stosowaniu witaminy D2 w leczeniu schorzeń wymagających podawania witaminy D [24].

Chociaż witamina D może być produkowana w naszym organizmie podczas naświetlania naszej skóry promieniami słonecznymi, to jednak bardzo trudno jest uzyskać jej optymalną ilość za pomocą krótkiej kąpieli słonecznej. Ze słońca pochodzą trzy zakresy promieniowania: A, B i C. Jedynie zakres B jest zdolny do katalizowania przemiany cholesterolu w naszym organizmie w witaminę D [25], poza tym promienie UV-B pojawiają się jedynie w pewnych porach dnia na określonych szerokościach geograficznych i w określonych porach roku [26]. Co więcej, w zależności od koloru naszej skóry uzyskanie 200-400 międzynarodowych jednostek (International Units; w skrócie IU) witaminy D poprzez naświetlanie promieniami słonecznymi wymaga często około dwóch godzin ciągłego opalania się [27]. Jak z tego wynika ciemnoskóremu weganowi nie uda się uzyskać optymalnej ilości witaminy D poprzez opalanie się kilka razy w tygodniu po dwadzieścia minut, nawet jeśli będzie opalał się o właściwej porze dnia i roku, gdy występuje promieniowanie UV-B.

Zalecana obecnie dzienna dawka (RDA) witaminy D wynosi 400 IU, ale badania dra Westona Price’a na temat diety zdrowych dorosłych ludzi wykazały, że dzienne dawki witaminy D (zwierzęcego pochodzenia) były dziesięciokrotnie większe i wynosiło 4000 IU [28]. W związku z tym dr Price przywiązuje dużą wagę do zawartości witaminy D w diecie. Bez witaminy D niemożliwe jest na przykład przyswajanie takich soli mineralnych, jak wapń, fosfor i magnez. Najnowsze badania potwierdziły zalecane dla dorosłych przez dra Price’a dawki witaminy D [29].

Biorąc pod uwagę potwierdzenie występowania krzywicy i niskiego poziomu witaminy D u wielu wegan i wegetarian [30] oraz to, że w diecie wegetariańskiej brakuje lub jest niedostateczna ilość tłuszczów zwierzęcych (jak również w ogólnej diecie mieszkańców krajów zachodnich, którzy starają się spożywać jak najmniej tłuszczów zwierzęcych), że promienie słoneczne stanowią źródło witaminy D tylko w określonych godzinach i na określonych szerokościach geograficznych i że obecnie zalecane dawki witaminy D są zbyt niskie, niezwykłej wagi nabiera konieczność korzystania z pewnych i obfitych źródeł tej substancji odżywczej. Te dobre źródła to wątroba dorsza, smalec świń, które były wystawione na promienie słoneczne, krewetki, dziki łosoś, sardynki, masło, pełnotłuste produkty mleczarskie oraz jajka od właściwie hodowanych kur.

MIT 4: ZAPOTRZEBOWANIE ORGANIZMU NA WITAMINĘ A MOŻE BYĆ W PEŁNI ZASPOKOJONE ZE ŹRÓDEŁ POCHODZENIA ROŚLINNEGO

Prawdziwa witamina A, inaczej retinol, i towarzyszące jej estry znajdują się jedynie w tłuszczach zwierzęcych i takich narządach jak wątroba [31]. Rośliny posiadają beta-karoten, substancję, którą organizm jest w stanie przekształcić w witaminę A przy spełnieniu pewnych określonych warunków (patrz poniżej). Sam beta-karoten nie jest witaminą A. Wśród wegan i wegetarian (oraz popularnych specjalistów ds. żywienia) powszechne jest twierdzenie, że pożywienie roślinne takie jak marchew i szpinak, zawiera witaminę A oraz że beta-karoten jest równie dobry jak sama witamina A. Nie jest to prawda, aczkolwiek beta-karoten jest ważnym dla człowieka składnikiem pokarmowym.

Zamiana karotenu w witaminę A w jelitach może zachodzić jedynie w obecności soli żółci. Oznacza to, że z karotenami należy spożywać tłuszcz, aby pobudzić wydzielanie żółci. Ponadto niemowlęta i osoby z niedoczynnością tarczycy, problemami z pęcherzykiem żółciowym, problemami z cukrzycą (czyli większa część społeczeństwa) w ogóle nie mogą dokonywać tej konwersji lub zachodzi ona u nich w bardzo ograniczonym zakresie. No i ostatnia sprawa: konwersja karotenu w witaminę A w organizmie człowieka nie jest procesem wydajnym. Potrzeba około sześciu jednostek karotenu do wyprodukowania jednej jednostki witaminy A. Oznacza to, że słodki ziemniak (batat), który zawiera około 25 000 jednostek karotenu, zamieni się jedynie w 4000 jednostek witaminy A, pod warunkiem, że osoba która go spożyła, zje go z tłuszczem, nie jest chora na cukrzycę i nie ma żadnych problemów z tarczycą i pęcherzykiem żółciowym [32].

Tak więc poleganie na roślinnych źródłach witaminy A nie jest zbyt rozsądne i stanowi kolejny powód do włączenia pokarmów i tłuszczów zwierzęcych do diety. Masło i pełnotłuste produkty mleczarskie, zwłaszcza pochodzące od wypasanych krów, są dobrym źródłem witaminy A, podobnie jak olej z wątroby dorsza. Witamina A jest bardzo ważna w naszej diecie, ponieważ umożliwia przyswajanie protein i soli mineralnych, poprawia wzrok, wzmacnia układ immunologiczny, umożliwia reprodukcję i zwalczanie infekcji [33]. Jak ustalił dr Price, w diecie zdrowych, prymitywnych ludzi znajduje się wystarczająca ilość witaminy A, podobnie jak ma to miejsce w przypadku witaminy D, co raz jeszcze podkreśla ogromne zapotrzebowanie organizmu na ten składnik pokarmowy, który utrzymuje organizm w optymalnym stanie, zarówno obecnie, jak i w przyszłych pokoleniach.

MIT 5: SPOŻYWANIE MIĘSA POWODUJE OSTEOPOROZĘ, CHOROBĘ NEREK, ZAWAŁY SERCA I RAKA

Weganie i wegetarianie bardzo szybko próbują odstraszyć ludzi od spożywania pokarmów i tłuszczów pochodzenia zwierzęcego, twierdząc, że dieta wegetariańska daje ochronę przeciwko pewnym chorobom chronicznym, na przykład wymienionym w tytule tego podrozdziału. Takie twierdzenia są jednak trudne do pogodzenia z faktami o charakterze historycznym i antropologicznym. Wszystkie wymienione choroby wystąpiły głównie w XX wieku, natomiast ludzie spożywają mięso i tłuszcze zwierzęce od tysięcy lat. Co więcej, jak wykazały badania dra Price’a istniał i istnieje na świecie szereg narodów (Innuici, Masajowie, Szwajcarzy etc.), których tradycyjna dieta była i jest bardzo bogata w produkty zwierzęce, a mimo to nie cierpiały one na wyżej wymienione choroby [34]. Niezależne badania Masajów przeprowadzone przez dra George’a Manna wiele lat po badaniach dra Price’a potwierdziły, że występowanie u Masajów zawałów serca i innych chronicznych schorzeń, mimo iż są oni konsumentami prawie wyłącznie produktów zwierzęcych, jest znikome lub żadne [35]. Dowodzi to, że na wywoływanie tych schorzeń oprócz mięsa muszą mieć wpływ jeszcze inne czynniki.

Wiele badań dowodzi rzekomo, że spożywanie mięsa jest przyczyną różnych chorób, lecz po dokładnej analizie zwykle okazuje się, że te badania niczego takiego nie dowodzą, na co wskazują poniższe opisy.

Osteoporoza

Badania dr Herty Spencer dotyczące spożywania protein i utraty spoistości kości dowodzą, że spożywanie protein w formie prawdziwego mięsa nie ma wpływu na gęstość kości. Badania, które rzekomo dowodzą tego, że nadmierne spożycie protein prowadzi do utraty gęstości kości, nie były wykonane na populacji spożywającej prawdziwe mięso, ale frakcjonowane proszki proteinowe i wyizolowane aminokwasy [36]. Ostatnie badania wykazały, że spożywanie protein przyczynia się do zwiększenia gęstości kości zarówno u mężczyzn, jak i kobiet [37]. Niedawne badania ludzi stosujących dietę wegańską i wegetariańską wykryły u kobiet predyspozycje do osteoporozy [38].

Choroba nerek

Chociaż dieta z ograniczoną ilością protein pomaga ludziom chorym na nerki, brak jest danych wskazujących na to, że ich schorzenia są następstwem spożywania mięsa [39]. Wegetarianie często utrzymują również, że zwierzęce proteiny powodują zakwaszenie krwi, co prowadzi do wypłukiwania wapnia z kości i stwarza tendencję do formowania kamieni w nerkach. Ta opinia jest jednak błędna. Teoretycznie biorąc zawarte w mięsie siarka i fosfor mogą tworzyć kwasy, kiedy znajdą się w środowisku wodnym, ale to nie znaczy, że właśnie tak się dzieje w organizmie. W rzeczywistości mięso posiada pełen komplet protein oraz witaminę D (jeśli spożywana jest skóra i tłuszcz), które pomagają w utrzymaniu równowagi pH w krwioobiegu. Co więcej, jeśli ktoś przyjmuje pożywienie zawierające wystarczającą ilość magnezu i ogranicza spożywanie rafinowanego cukru, nie musi martwić się o kamienie w nerkach, bez względu na to, czy spożywa mięso, czy nie [40]. Pokarmy pochodzenia zwierzęcego, takie jak wołowina, wieprzowina, ryby i baranina, stanowią dobre źródło magnezu i witaminy B6, co można sprawdzić w każdej tabeli żywieniowej.

Zawał serca

Przekonanie, że proteiny zwierzęce przyczyniają się do wystąpienia zawału serca, jest bardzo popularne, aczkolwiek w naukach o żywieniu brak jest jakichkolwiek podstaw do takich przypuszczeń. Poza wątpliwej wartości badaniami jest bardzo niewiele danych przemawiających na korzyść poglądu, że spożywanie mięsa prowadzi do zawału serca. Na przykład jadłospis Francuzów charakteryzuje się jednym z najwyższych wskaźników pod względem zawartości mięsa, a mimo to wskaźnik zawałów w tej nacji jest bardzo niski. W Grecji spożycie mięsa jest większe od przeciętnego, lecz wskaźnik zawałów serca również i tam jest bardzo niski. W Hiszpanii okazało się, że przyrost spożycia mięsa (w połączeniu z ograniczeniem spożycia cukru i innych węglowodanów) prowadzi do spadku liczby zawałów serca [41].

Rak

Przekonanie, że mięso, a w szczególności czerwone, przyczynia się do występowania raka, jest równie popularne co nieuzasadnione. Chociaż jest prawdą, że są badania, które wykazały istnienie związku między spożywaniem mięsa i pewnymi rodzajami raka [42], należy jednak przyjrzeć się tym badaniom uważnie, aby ustalić, o jakie rodzaje mięsa chodzi i jakie sposoby jego przygotowania. Ponieważ mamy w języku tylko jedno słowo na określenie “mięsa”, czasami trudno dociec, o które “mięso” chodzi w badaniach, zwłaszcza jeśli autorzy nie określą go dokładnie.

Badania, które zapoczątkowała teoria “mięso równa się rak”, w latach siedemdziesiątych przeprowadził dr Ernst Wynder. Twierdził on, że istnieje bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy między spożywaniem zwierzęcego tłuszczu a występowaniem raka okrężnicy [43]. W rzeczywistości jego dane odnoszące się “tłuszczów zwierzęcych” odnosiły się do tłuszczów roślinnych [44]. Inaczej mówiąc, teoria “mięso równa się rak”, bazuje na fałszywych założeniach.

Jeśli przyjrzymy się uważnie jego badaniom, bardzo szybko zorientujemy się, że chodzi o przetworzone mięso, takie jak pieczeń na zimno i parówki, którym przypisuje się zazwyczaj powodowanie raka [45], a nie o mięso jako takie. Co więcej, w jego zdolności do wywoływania raka zdaje się odgrywać również rolę sposób jego przyrządzania [46]. Innymi słowy, należy winić chemikalia dodawane do mięsa i sposób jego przyrządzania, a nie je samo.

Mimo iż czasami udaje się znaleźć związek między mięsem i rakiem, rzeczywisty mechanizm tego, skąd się on bierze, umyka naukowcom [47]. Oznacza to, że w wywoływaniu pewnych typów raka oprócz mięsa rolę odgrywają prawdopodobnie jeszcze inne czynniki. Proszę pamiętać, że badania przeprowadzone na ludziach konsumujących mięso w tradycyjny sposób wykazały małą częstotliwość występowania raka, co dowodzi dużego prawdopodobieństwa udziału w pojawianiu się raka u współczesnego człowieka spożywającego mięso innych czynników. Branie pod uwagę tylko jednego czynnika przy jednoczesnym ignorowaniu innych, bardziej prawdopodobnych kandydatów na sprawców, jest niepoprawną naukowo procedurą.

Adwentyści Dnia Siódmego są grupą często poddawaną badaniom w ramach badań populacji, których celem jest udowodnienie, że dieta wegetariańska jest zdrowsza i związana ze spadkiem ryzyka zapadnięcia na raka (proszę jednak zwrócić uwagę na jeden z dalszych akapitów tej części). Chociaż jest prawdą, że większość wyznawców tego odłamu chrześcijaństwa nie jada mięsa, faktem jest również, że nie palą oni tytoniu ani nie piją alkoholu, kawy i herbaty, które są bardzo prawdopodobnymi czynnikami rakotwórczymi [48].

Mormoni to często pomijana w badaniach wegetarianizmu grupa wyznaniowa. Chociaż ich Kościół nawołuje do umiarkowania, mormoni nie stronią od mięsa. Podobnie jak adwentyści, mormoni również unikają tytoniu, alkoholu i kofeiny. Mimo iż jadają mięso, badania mormonów z Utah [49] wykazały, że mają oni o 22% mniejszą liczbę przypadków raka w ogólności i o 34% mniejszą liczbę zgonów z powodu raka okrężnicy w stosunku do średniej w USA [50]. Badania Portorykańczyków, którzy spożywają duże ilości tłustej wieprzowiny, wykazały bardzo małą zapadalność na raka okrężnicy i piersi [51]. Można przytoczyć jeszcze wiele podobnych wyników w celu wykazania, że mięso i tłuszcz zwierzęcy nie korelują z rakiem [52] i że muszą tu najwyraźniej odgrywać rolę inne czynniki.

Zwykle utrzymuje się, że wśród wegetarian występuje mniejsza liczba przypadków raka niż u zjadaczy mięsa, ale przeprowadzone w roku 1944 badania wegetarian, kalifornijskich Adwentystów Dnia Siódmego, wykazały, że podczas gdy występowała u nich mniejsza liczba pewnych rodzajów raka (np. piersi i płuc), z kolei częściej występowały u nich inne rodzaje (ziarnica złośliwa, czerniak złośliwy, rak mózgu, skóry, macicy, prostaty, rak endometrialny, szyjki macicy i jajników) – w niektórych przypadkach nawet w bardzo znaczącej ilości. Prowadzący te badania w rzeczywistości przyznali, że

“konsumpcja mięsa nie wiąże się ze wzrostem ryzyka zapadnięcia na raka”

oraz że

“nie odnotowano istotnego związku między rakiem piersi i konsumpcją dużych ilości tłuszczów zwierzęcych bądź produktów pochodzenia zwierzęcego w ogólności” [53].

Co więcej, zwykle utrzymuje się, że dieta bogata w składniki pochodzenia roślinnego, takie jak proste produkty zbożowe i strączkowe, zmniejsza ryzyko zapadnięcia na raka, jednakże obejmujące ostatnie stulecie badania retrospektywne wykazały, że to właśnie dieta oparta na węglowodanach stanowi jedną z głównych, wynikających z diety, przyczyn raka, a nie potrawy sporządzone z minimalnie przetworzonego mięsa [54].

Media lekarskie głównego nurtu oraz wegetariańskie przeprowadziły bardzo efektywną akcję w postaci “nagonki na wołowinę”, tak że niektórym ludziom wydaje się, iż w mięsie nie ma nic zdrowego, zwłaszcza w czerwonym. W rzeczywistości pożywienie oparte na takim mięsie, jak wołowina lub baranina, stanowi doskonałe źródło całej gamy składników pokarmowych, które wymienia każda tabela żywieniowa. W wołowinie, baraninie, wieprzowinie, rybach, skorupiakach i drobiu występują obficie takie składniki pokarmowe, jak witamina A, D, witaminy z grupy B, zasadnicze kwasy tłuszczowe (w niewielkich ilościach), magnez, cynk, fosfor, potas, żelazo, tauryna i selen. Obecne są w nich również takie czynniki żywieniowe, jak koenzym Q10 i kwas alfa-lipidowy. Niektóre z tych składników żywieniowych występują wyłącznie w pożywieniu pochodzenia zwierzęcego – rośliny ich nie zawierają.

MIT 6: TŁUSZCZE NASYCONE I ZAWARTY W DIECIE CHOLESTEROL POWODUJĄ ZAWAŁY SERCA, MIAŻDŻYCĘ TĘTNIC I RAKA, ZAŚ DIETY NISKOTŁUSZCZOWE, O MAŁEJ ZAWARTOŚCI CHOLESTEROLU, SĄ DLA LUDZI ZDROWSZE

Powyższy mit również nie jest mitem wyłącznie wegetariańskim, tym niemniej ludzie często są przekonywani do diety wegetariańskiej lub wegańskiej, ponieważ panuje przekonanie, że przeciwdziałają one zawałom serca i rakowi, jako że zawierają bardzo mało lub w ogóle nie zawierają składników pochodzenia zwierzęcego oraz tłuszczów.

Chociaż powszechnie uważa się, że nasycone tłuszcze i zawarty w diecie cholesterol “zapychają” arterie i są przyczyną zawału serca, tacy naukowcy, jak Linus Pauling, Russell Smith, George Mann, John Yudkin, Abraham Hoffer, Mary Enig, Uffe Ravnskov i inni wykazali, że takie poglądy są fałszywe [55]. Badania wykazały, że jest wręcz odwrotnie, że płytki miażdżycowe są zbudowane głównie z nienasyconych tłuszczów, a zwłaszcza wielonienasyconych, a nie z nasyconych tłuszczów zwierzęcych, palmowych lub kokosowych [56].

Naukowcy tacy jak Enig, Mann i Fred Kummerow wykazali, że kwasy tłuszczowe typu trans są w przeciwieństwie do tłuszczów nasyconych czynnikami powodującymi przyspieszenie arteriosklerozy, chorobę wieńcową, raka i inne dolegliwości [57]. Kwasy tłuszczowe typu trans występują w takich współczesnych pokarmach, jak margaryna i tłuszcze roślinne do pieczenia oraz w potrawach wytwarzanych przy ich zastosowaniu. Dr Enig i jej koledzy wykazali również, że spożywanie wielonienasyconego kwasu tłuszczowego Omega-6 zawartego w rafinowanych olejach roślinnych jest jedną z głównych przyczyn raka i zawałów serca, a nie tłuszcze zwierzęce.

Przeprowadzone niedawno badania tysięcy Szwedek potwierdziły ustalenia dr Enig. Nie znaleziono żadnej korelacji między spożywaniem nasyconych kwasów a wzrostem ryzyka zachorowania na raka piersi. Badania wykazały jednak, podobnie jak prace dr Enig, silny związek między spożywaniem olejów roślinnych i częstością występowania raka piersi [58].

Główne badania populacji, które dowiodły rzekomo słuszności teorii mówiącej, że tłuszcz zwierzęcy i cholesterol powodują zawały serca, po dokładnym przyjrzeniu się im w rzeczywistości wcale tego nie dowodzą. Jako dowód, że spożywanie cholesterolu i nasyconych tłuszczów powoduje choroby serca i ogólnie zły stan zdrowia, często cytowane są Badania Serca Franinghama. W badaniach tych, którym poddano 6000 ludzi, porównywano co pięć lat przez wiele dziesięcioleci dwie grupy pacjentów. Jedna z nich spożywała bardzo mało cholesterolu i nasyconych tłuszczów, podczas gdy druga spożywała ich duże ilości. O dziwo, kierownik badań, dr William Castelli, oświadczył:

… im więcej nasyconych tłuszczów, im więcej cholesterolu, im więcej kalorii spożywała dana jednostka, tym mniejszy miała poziom cholesterolu w surowicy krwi. … odkryliśmy, że ludzie, którzy spożywali najwięcej cholesterolu, jedli najwięcej nasyconych tłuszczów, ważyli najmniej i byli najbardziej aktywni fizycznie [59].

Dane Franinghama wskazują na to, że u osobników, którzy mieli podwyższony poziom cholesterolu i ważyli więcej, występowała trochę większa szansa zapadnięcia na chorobę wieńcową, poza tym okazało się, że przyrost wagi i podwyższony poziom cholesterolu w surowicy krwi miały odwrotną korelację z tłuszczem i cholesterolem spożywanymi w posiłkach. Inaczej mówiąc, nie było żadnej korelacji [60].

W ramach podobnie daremnych prób, US Multiple Risk Intervention Factor Trial, sponsorowanych przez Narodowy Instytut Serca i Płuc, porównano śmiertelność i przyzwyczajenia pokarmowe ponad 12000 ludzi. Okazało się, że u tych, którzy spożywali mniej nasyconych tłuszczów i cholesterolu występowała trochę mniejsza liczba przypadku zawałów serca, lecz ogólna liczba zgonów była znacznie większa niż wśród pozostałych badanych [61].

Jak z tego wynika, dieta uboga w tłuszcze i cholesterol wcale nie jest dla ludzi zdrowsza. Badania wielokrotnie dowodziły, że taka dieta wiąże się z depresją, rakiem, problemami natury psychicznej, chronicznym zmęczeniem, gwałtownością i skłonnościami samobójczymi [62]. Kobiety o niższym poziomie cholesterolu w surowicy żyły krócej od tych z wyższym poziomem [63]. Podobne wyniki odnotowano wśród mężczyzn [64].

U dzieci z dietą niskotłuszczową lub wegańską mogą występować problemy ze wzrostem, niedorozwój i problemy z uczeniem się [65]. Pomimo tych ustaleń dr Benjamin Spock rekomenduje Amerykańskiemu Stowarzyszeniu Serca (American Heart Association) niskotłuszczową dietę dla dzieci! Można tylko użalać się nad losem tych pechowych dzieci, które będą wychowywane przez rodziców, którym podano tak błędną, wręcz zabójczą informację.

Nasycone tłuszcze mają w zależności od ich rodzaju różnorakie własności poprawiające stan zdrowia. Na przykład olej kokosowy jest bogaty w kwas laurynowy, substancję o własnościach grzybobójczych i bakteriobójczych. Ponadto kokosy zawierają znaczne ilości kwasu oktanowego, który również posiada własności grzybobójcze [66]. Masło z mleka krów wypasanych na pastwiskach jest bogate w elementy śladowe, zwłaszcza w selen, a także w rozpuszczalne w tłuszczu witaminy i korzystne dla zdrowia kwasy tłuszczowe, które stanowią ochronę przed rakiem i infekcjami grzybami [67].

Tak naprawdę do właściwego spożytkowania niezbędnych kwasów tłuszczowych organizm potrzebuje nasyconych tłuszczów [68]. Tłuszcze nasycone obniżają również poziom niszczących arterie lipoprotein (a) we krwi [69], są potrzebne do właściwego włączania wapnia do kości [70], stymulują układ immunologiczny [71], są preferowaną przez serce i inne witalne organy odżywką [72] i umacniają razem z cholesterolem stabilność strukturalną komórek i ścianki jelita [73]. Są doskonałe do smażenia, jako że są chemicznie stabilne i nie rozpadają się pod wpływem ciepła, w przeciwieństwie do wielonienasyconych olejów roślinnych. Unikanie ich w diecie jest złą radą.

Jeśli chodzi o arteriosklerozę, zawsze mówi się, że wśród wegetarian występuje znacznie mniejsza liczba przypadków tego schorzenia niż u konsumentów mięsa. W przeprowadzonych w roku 1968 badaniach w ramach Międzynarodowego Projektu Arteriosklerozy zbadano ponad 20 000 ciał z różnych krajów i wyciągnięto wniosek, że u wegetarian występuje ta sama liczba przypadków miażdżycy arterii, co u konsumentów mięsa [74]. Badania innych populacji dały te same wyniki [75]. Wynika to stąd, że miażdżyca arterii nie zależy w zasadzie od diety – jest konsekwencją starzenia się organizmu. Są czynniki przyspieszające proces narastania arteriosklerozy, takie jak uszkodzenia arterii pochodzące od wolnych rodników w wyniku uszczuplenia antyoksydacyjnego (wywołanego takimi czynnikami, jak palenie tytoniu, niedożywienie, nadmiar wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, najróżniejsze ułomności układu pokarmowego, narkotyki etc.), lecz należy je odróżniać od odkładania tłuszczu i stwardnienia arterii, które pojawiają się z czasem u wszystkich ludzi.

Nie wygląda również na to, aby dieta wegetariańska chroniła przed zawałami serca. Przeprowadzone w roku 1970 badania wegan dowodzą, że u kobiet weganek występuje większa śmiertelność z powodu zawału serca niż u pozostałych kobiet [76]. Niedawne badania wykazały, że wśród Hindusów obserwuje się, mimo iż są wegetarianami, bardzo dużą liczbę przypadków choroby wieńcowej [77]. Wysokowęglowodanowe i jednocześnie niskotłuszczowe diety (takie właśnie diety są wegetarian) mogą wystawić ich zwolennika na wysokie ryzyko zawału serca, cukrzycy i raka w wyniku ich hiperinsulinistycznego oddziaływania na organizm [78]. Najnowsze badania dowodzą również, że wegetarianie mają wyższy poziom homocysteiny we krwi [79], która jest czynnikiem sprawczym zawałów serca. No i wreszcie wysokowęglowodanowe i jednocześnie niskotłuszczowe diety, które, jak się ogólnie uważa, zapobiegają lub leczą stany zawałowe serca, nie mają żadnej z tych własności i mogą, de facto, zwiększyć ryzyko zapadnięcia na tę chorobę [80].

Badania, z których wynika, że wegetarianie są wystawieni na mniejsze ryzyko zawału serca, bazują zazwyczaj na fałszywych wskaźnikach mniejszego spożywania nasyconych kwasów, niższych poziomów cholesterolu i stosunku HDL/LDL [81]. Ponieważ wegetarianie mają inklinację do spożywania mniejszej ilości tłuszczów nasyconych i zazwyczaj występuje u nich niższy poziom cholesterolu w surowicy krwi, panuje przekonanie, że są wystawieni na mniejsze ryzyko zawału serca. Kiedy jednak zdamy sobie sprawę, że to nie są właściwe wskaźniki podatności na chorobę serca, złudna ochrona w postaci wegetarianizmu rozpływa się jak zeszłoroczny śnieg [82].

Należy cały czas pamiętać, że na to czy dana osoba zapadnie na chorobę serca lub raka, wpływa cały szereg czynników. Zamiast ogniskować uwagę na fałszywych przesłankach wynikających z obecności w diecie nasyconych tłuszczów i cholesterolu oraz na spożywaniu mięsa, ludzie powinni zwracać większą uwagę na inne, bardziej sprawcze czynniki, takie jak kwasy tłuszczowe trans, spożywanie nadmiernych ilości cukru i innych węglowodanów, palenie tytoniu, niedobór pewnych witamin i soli mineralnych oraz otyłość. Wszystkie te ułomności nie występowały u zdrowych ludzi, których badał dr Price.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Autor: dr Stephen Byrnes
Tłumaczenie: Jerzy Florczykowski
Źródło: “Nexus” nr 5 (31) 2005

PRZYPISY

1. System odżywiania oparty na produktach pochodzenia roślinnego. Niektórzy wegetarianie, zwłaszcza zachodni, dopuszczają jednak spożywanie mleka i jego produktów oraz jajek, natomiast ci z nich, którzy wykluczają wszelkie produkty zwierzęce, włącznie z mlekiem i jajkami, określani są mianem wegan – są to tak zwani totalni wegetarianie. – Przyp. tłum.

2. (a) S Fallon and M Enig. Nourishing Traditions, (New Trends Publishing; Washington, D.C.), 2000, 5;
3. (b) Breeds of Livestock. University of Oklahoma, Department of Animal Science posted at http://www.ansi.okstate.edu/breeds.

4. Breeds of Livestock. University of Oklahoma, Department of Animal Science posted at http://www.ansi.okstate.edu/breeds.

5. W. Bender and M. Smith. Population, Food, and Nutrition. Population Reference Bureau;1997.

6. B. Carnell. Could vegetarianism prevent world hunger? Posted at http://www.animalrights.net/faq/topics/diet/vegetarianism_world_hunger.htm, and accessed on January 3, 2002.

7. M. Purdey. The Vegan Ecological Wasteland. Journal of the Price-Pottenger Nutrition Foundation [hereafter referred to as Jnl of PPNF], Winter 1998; also posted at http://www.westonaprice.org.
Ibid.

8. R. Audette with T. Gilchrist. Neanderthin. (St. Martins; NY), 1999, 2002.

9. S. Fallon and M Enig, Nourishing Traditions, 6.

10. Oczywiście w ciepłej strefie klimatycznej, ale, niestety, a może na szczęście, nie u nas. – Przyp. tłum.

11. M. Purdey, op cit.

12. Typ farmy, na której na małej przestrzeni hodowane są ogromne ilości zwierząt, na przykład kur. – Przyp. tłum.

13. M. Purdey, “The Vegan…”

14. (a) L Dunne. The Nutrition Almanac, 3rd ed. (McGraw Hill; New York), 32-33; (b) AL Rauma and others. Vitamin B-12 status of long-term adherents of a strict uncooked vegan diet (“living food diet”) is compromised. J Nutr, 1995, 125:2511-5; (c) MG Crane and others. Vitamin B12 studies in total vegetarians (vegans). J Nutr Med, 1994, 4:419-30; (d) I Chanarin and others. Megaloblastic anaemia in a vegetarian Hindu community. Lancet, 1985, Nov 2:1168-72 ; (e) M Donaldson. Vitamin B12 and the Hallelujah Diet, posted at http://www.chetday.com/b12.html. (f) MS Donaldson. Metabolic vitamin B12 status on a mostly raw vegan diet with follow-up using tablets, nutritional yeast, or probiotic supplements. Ann Nutr Metab, 2000, 44(5-6):229-234

15. (a) S Ashkenazi and others. Vitamin B12 deficiency due to a strictly vegetarian diet in adolescence. Clin Pediatr, 1987, 26:662-3; (b) G Cheron and others. [Severe megaloblastic anemia in 6-month old girl breast-fed by a vegetarian mother.] Arch Fr Pediatr, 1989, 46:205-7; (c) T Kuhne and others. Maternal vegan diet causing a serious infantile neurological disorder due to vitamin B12 deficiency. Eur J Pediatr, 1991, 150:205-8; (d) MC Wighton and others. Brain damage in infancy and dietary vitamin B12 deficiency. Med J Aust, 1979, 2:1-3.

16. Ktoś tu rozmija się z prawdą. Wydany po polsku “Przegląd Reader’s Digest: Uzdrawiająca moc witamin, minerałów i ziół na stronie 171 podaje: “Najbogatszym źródłem witaminy B12 są artykuły pochodzenia zwierzęcego: podroby, jajka, mięso, ser oraz ostrygi, ryby i drożdże piwowarskie”. Natomiast w Encyklopedii Britannice czytamy: “…wynikajace z diety brak witaminy B12 występuje u wegan, którzy nie spozywają zwierzęcego tłuszczu. Taka dieta dopiero po pięciu albo i wiecej latachdaje symptomy wynikające z jej braku, jako że zapasy witaminy B12 w wątrobie, aczkolwiek wynoszące zaledwie około 1,5 miligrama, wystarczają na okres 5 lat, ponieważ dzienne jej zapotrzebowanie przez organizm wynosi 1 mikrogram. – Przyp. tłum.

17. (a) PC Dagnelie and others. Vitamin B12 from algae appears not to be bioavailable. Amer J Clin Nutr, 1991, 53:695-7; (b) L Lazarides. The Nutritional Health Bible. (Thorsons Publishing; CA), 1997, 22-23; (c) V Herbert. Vitamin B12: plant sources, requirements, and assay. Amer J Clin Nutr, 1988, 48:852-8.

18. (a) I.E. Baille. The first international congress on vegetarian nutrition. J Appl Nutr, 1987, 39:97-105; (b) A. Smith. Soybeans: Chemistry & Technology, vol 1 (Avi Publishing Co; CT), 1972, 184-188.

19. L. Dunne. Nutrition…, 22-23.

20. (a) H.L. Abrams. Vegetarianism: An Anthropological/Nutritional Evaluation, J Appl Nutr, 1980, 32:2:53-87; (b) M Rose. Serum cholesterol and triglyceride levels in Australian adolescent vegetarians. Lancet, 1976, 2:87.

21. (a) L. Dunne. Nutrition Almanac, 31; (b) J Groff and S Gropper. Advanced Nutrition and Human Metabolism, Third Edition. (Wadsworth/Thomson Learning; CA.), 1999, 298.

22. W.A. Price. Nutrition and Physical Degeneration. (Keats Publishing; CT.), 1989, 256-281.

23. R.L. Horst and others. Discrimination in the metabolism of orally dosed ergocalciferol and cholecalciferol by the pig, rat, and chick. Biochem J, 1982, Apr 20:4:185-9.

24. Krispin Sullivan, CN, personal communication on January 3, 2002.

25. (a) H. Glerup and others. Commonly recommended daily intake of vitamin D is not sufficient if sunlight exposure is limited. J Int Med, 2000, 247:260-8; (b) BL Diffey. Solar ultraviolet radiation effects on biological systems. Phys Med Biol, 1991, 36:299-328.

26. (a) K. Sullivan. The miracle of vitamin D. Wise Traditions, 2000, 3:11-20. Also posted at http://www.westonaprice.org; (b) RM Sayre and others. Vitamin D production by natural and artificial sources. Photo Medical Society Meeting, 1998, March 1–Conference Proceeding.

27. (a) Sullivan, op cit.; (b) LY Matsuoka and others. In vivo threshold for cutaneous synthesis of vitamin D3 in skin. Nutr Rev, 1989, 47:252-3.

28. Price, Nutrition and…, 256-281.

29. R. Vieth. Vitamin D supplementation, 25-hydroxyvitamin D concentrations, and safety. Am J Clin Nutr, 1999, 69:842-56.

30. (a) M. Hellebostad and others. Vitamin D deficiency rickets and vitamin B12 deficiency in vegetarian children. Acta Paediatr Scand, 1985, 74:191-5; (b) E. Zmora and others. Multiple nutritional deficiencies in infants from a strict vegetarian community. Am J Dis Child. 1979, 133(2):141-4; (c) ED Shinwell, R. Gorodischer. Totally vegetarian diets and infant nutrition.
Pediatrics, 1982, 70(4):582-6; (d) P Millett and others. Nutrient intake and vitamin status of healthy French vegetarians and nonvegetarians. Am J Clin Nutr, 1989, Oct 50:718-27; (e) C Lamberg-Allardt and others. Low serum 25-hydroxyvitamin D concentrations and secondary hyperparathyroidism in middle-aged white strict vegetarians. Am J Clin Nutr, 1993, Nov 58:684-9; (e) T Outila and others. Dietary intake of vitamin D in premenopausal, healthy vegans was insufficient to maintain concentrations of serum 25-hydroxyvitamin D and intact parathyroid hormone within normal ranges during the winter in Finland. J Am Diet Assoc, 2000, 100:434-41.

31. J. Groff and S. Gropper, op cit, 317.

32. (a) Dunne, op cit., 14; (b) S Fallon. Vitamin A Vagary. Jnl of PPNF, Summer 1995. Also posted at http://www.westonaprice.org; (c) I Jennings. Vitamins in Endocrine Metabolism. (Charles Thomas; Ill.), 1970, 39-57.

33. (a) I. Jennings, op cit., 39-57; (b) J Groff and S Gropper, op cit, 323-6.

34. W.A. Price, Nutrition and…

35. (a) G. Mann. Atherosclerosis and the Masai. Amer J Epidem, 1972, 95:6-37; (b) Diet and disease among the milk and meat eating Masai warriors of Tanganyika. Food Nutr, 1963, 24:104.

36. (a) H Spencer and L Kramer. Factors contributing to osteoporosis. J Nutr, 1986, 116:316-319; (b) Further studies of the effect of a high protein diet as meat on calcium metabolism. Amer J Clin Nutr, 1983, 924-929; (c) Do protein and phosphorus cause calcium loss? J Nutr, 1988, 118(6):657-60.

37. (a) RG Munger and others. Prospective study of dietary protein intake and risk of hip fracture in postmenopausal women. Amer J Clin Nutr, 1999, 69:1:147-52; (b) MT Hannan and others. Effect of dietary protein on bone loss in elderly men and women: The Framingham Osteoporosis Study. J Bone & Min Res, 2000, 15:2504-2512; (c) C. Cooper, and others. Dietary protein and bone mass in women. Calcif Tiss Int, 1996, 58:320-5.

38. (a) J.F. Chiu and others. Long-term vegetarian diet and bone mineral density in postmenopausal Taiwanese women. Calcif Tiss Int, 1997, 60:245-9; (b) EM Lau, T Kwok, J Woo, and others. Bone mineral density in Chinese elderly female vegetarians, vegans, lacto-vegetarians and omnivores. Eur J Clin Nutr, 1998,52:60-4.

39. J. Dwyer and others. Diet, indicators of kidney disease, and late mortality among older persons in the NHANES I Epidemiologic Follow-up Study. Amer J of Pub Health, 1994, 84:(8): 1299-1303.

40. (a) V. Rattan and others. Effect of combined supplementation of magnesium oxide and pyrodoxine in calcium-oxalate stone formers. Urol Res, 1994, 22(3):161-5; (b) NJ Blacklock. Sucrose and idiopathic renal stone. Nutr Health, 1987, 5(1): 9-17.

41. (a) S. Renauld and M. DeLorgeril. Wine, alcohol, platelets, and the French paradox for heart disease. Lancet, 1992, 339:1523-6.; (b) TLV Ulbright and DAT Southgate. Coronary heart disease: seven dietary factors. Lancet, 1991, 338:985-992; (c) L Serra-Majem and others. How could changes in diet explain changes in coronary heart disease? The Spanish Paradox. Amer J Clin Nutr, 1995, 61:1351S-9S.

42. (a) W. Willett and others. New Eng J Med, December 13, 1990, 323:1664-72; (b) E Giovannucci and others. Can Res, 1994, 54:(9):2390-7.

43. E.L. Wynder and others. J Natl Can Inst, 1975, 54:7.

44. M.G. Enig. Know Your Fats: The Complete Primer for Understanding the Nutrition of Fats, Oils, and Cholesterol. (Bethesda Press; MD.), 2000, 84-85.

45. M. Gaard and others. Dietary factors and risk of colon cancer: a prospective study of 50,535 young Norwegian men and women. Eur J Cancer Prev, 1996, 5:445-54.

6. (a) E. de Stefani and others. Meat intake, heterocyclic amines, and risk of breast cancer: a case-control study in Uruguay. Cancer Epidemiol Biomarkers Prev, 1997,6:573-81; (b) M Gaard and others. Dietary factors and risk of colon cancer: a prospective study of 50,535 young Norwegian men and women. Eur J Cancer Prev, 1996, 5:445-454.

47. D. Forman. Meat and cancer: a relation in search of a mechanism. The Lancet, 1999, 353:686-7; (b) JS Baghurst and others. Does red meat cause cancer? Aust J Nutr Diet, 1997, 54(4):S1-S44.

48. (a) HL Abrams. Vegetarianism: another view, in The Cambridge World History of Food. K Kiple and K Ornelas, editors. (Cambridge University Press; UK), 2000, vol. 2, 1567; (b) J Dwyer. Vegetarianism. Contemporary Nutr, 1979, 4:1-2.

49. 45 stan USA, który powstał w wyniku kolonizacji dokonanej przez baptystów, którzy znaleźli tam schronienie przed prześladowaniami w stanach Ohio, Missouri i Illinois… – Przyp. tłum.

50. J.L. Lyon and others. Cancer incidence in Mormons and non-Mormons in Utah, 1966-1970. New Eng J Med, 1976, 294:129.

51. M.G. Enig and others. Dietary fat and cancer trends–a critique. Fed Proc, 1978, 37:2215.

52. (a) Ibid.; (b) K. Erikson and N.E. Hubbard. Dietary fat and tumor metastasis. Nutr Rev, 1990, 48:6-14.

53. J. Mills and others. Cancer-incidence among California Seventh-day Adventists, 1976-1982. Am J Clin Nutr, 1994, 59 (suppl):1136S-42S;

54. (a) S. Francheschi and others. Intake of macronutrients and risk of breast cancer. Lancet, 1996, 347:1351-6; (b) W.J. Lutz. The colonisation of Europe and our Western diseases. Med Hypotheses, 1995, 45:115-120; (c) J. Witte and others. Diet and premenopausal bilateral breast cancer: a case control study. Breast Canc Res & Treat, 1997, 42:243-251; (d) S. Francheschi and others. Food groups and risk of colo-rectal cancer in Italy. Inter J Canc, 1997, 72:56-61; (e) S Seely, and others. Diet Related Diseases–The Modern Epidemic (AVI Publishing; CT), 1985, 190-200; (f) V. Stefansson. Cancer: Disease of Civilization. (Hill and Wang; NY), 1960.

55. (a) J. Yudkin, Sweet and Dangerous, Bantam Books, Nowy Jork. 1972, 85-102; (b) L. Pauling, How to Live Longer and Feel Better, Avon Books, Nowy Jork, 1985; (c) A. Hoffcr, M. Walker, Putting lt Ali Together: The New Orihomolecular Nutrition, Keats Publishing, Con-necticul, 1995, 82-84; (d) R. Smith, E. Pinckncy, The Cholesterol Conspiracy, Warren Greene, Inc., Illinois, 1991; (e) G. Mann (pod redakcją), Cnronaty Heart Disease: The Dietary Sense and Nonsense, Veritas Society, Londyn, 1993; (f) M.G. Enig. Know YourFats, Bethcsda Press. 2000, 76-80; (g) U. Ravnskov, The Cholesterol Myths, New Trends Publishing, Waszyngton, 2000.

56. C.V. Felton i inni, “Dietary polyunsaturated fatty acids and composition of human aortic plaques”, Lancet, 1994, 344:1195.

57. (a) G.V. Mann, “Metabolic consequences of dietary trans-fatty acids”, Lancet, 1994, 343:1268-71; (b) M.G. Enig i inni. “Dietary fat and cancer trends – a critique”. Fed. Proc, 1978, 37:2215; (c) F. Kummerow, ,.Nutritional effects of isomeric fats. Dietary Fats and Health, Horisberger and Bracco, Amer. Oil Chem. Soc, 1983, 391-402; (d) CM. Oomen i inni, “Association between trans fatty acid intake and 10-year risk of coronary heart disease in the Zutphen Elderly Study: a prospective population-based study”. Lancet, 20 marca 2001. 357:9258 746-51.

58. A. Wolk i inni, “A prospective study of the association of monounsaturated fal and other types of fat with risk of breast cancer”, Arch. of Inter. Med., 1998, 158:41.

59. W. Castelli, Arch. Int. Med, 1992, 152:7:1371-2.

60. H. Hubert i inni, Circulation, 1983, 67:968.

61. “Multiplc Risk Factor Intervention Trial: Risk factor changes and mortality results”. /. Amer. Med. Assoc, 1982, 248:12:1465.

62. (a) “The Lipid Research Clinic’s Coronary Primary Prewention Trial Results. Reduction in incidence of coronary heart disease”, J. Amcr. Med. Assoc., 1984, 251:359; (b) B. A. Golomb, “Cholesterol and violence: Is there a connection?”,/l/m. Int. Med., 1998, 128:478-87; (c) M.F. Muldoon i inni, “Lowcring choiesterol concentrations and mortality: A quantitative review of primary prevcntion trials”, Brit. Med. ]., 1990, 301:309-14; (d) G.N. Stemmermann i inni, “Serum cholesterol and colon cancer incidence in Hawaiian Japanese men”, I National Canc. Inst., 1981, 67:1179-82; (e) D.L. Morris i inni, “Serum cholesterol and cancer in the hypertension detection and followup program”, Cancer, 1983, 52:1754-9.

63. (a) D. Jacobs i inni, “Report of the conference on Iow blood cholesterol”, Circulation, 1992, 86:3:1046-60; (b) B. Forette i inni, “Cholesterol as risk factor for mortality in older women”, Lancet, 1989, 868-870.

64. I.J. Schatz i inni, “Cholesterol and all-cause mortality in elderly peopie from the Honolulu Heart program: a cohort study”, Lancet, 2001, 358: 351-55.

65. (a) G. Kerr, “Babies who eat no animal protein fail to grow at normal ratę”, J. Amer. Med. Assoc., 1974, 228:675-6; (b) D. Erhard, “The New Vegetarians”, cz. 1, Nutr. Today, 1973, 8:4-12; (c) M.M. Smith, F. Lifshitz, 1’ediatrics. 1994, 93:3:438-443; (d) M.J. lentze, “Vegetarian and outsider diets in childhood”, Schweiz Rundsch Med. Prax., 25 lutego 1992, 81 (9):254-8.

66. (a) M.G. Enig, Know Your Fats, 114-115; (b) M.G. Enig, “Lauric oils as antimicrobial agents: theory of effect, scientific rationale, and dietary application as adjunct nutritional support for HIV-infected individuals, in Nutrients and Foods in AIDS, R.R. Watson (pod redakcją), CRC Press, 1999, 81-97.

67. S. Fallon, M. Enig, Nourishing Traditions, 15-18.

68. (a) M.L. Garg i inni, FASEB J, 1988, 2:4:A852; (b) R.M. Oliart Ros i inni, Meeting Abstracts. American Oil Chemists Society Proceedings, maj 1998, Chicago.

69. (a) G.H. Dahlen i inni, J. Intern. Med. listopad 199S, 244(5):417-24; (b) P. Khosla, K.C. Hayes, J. Am. Coli. Nutr., 1996, 15:325-339; (c) B.A. Clevidence i inni, Arterioscler. Thromb. Vasc. Biol, 1997, 17:1657-61.

70. B.A. Watkins i inni, “Importance of Vitamin E in Bone Formation and in Chondrocyte Function”, Purdue University, Lafayette. Indiana, ACOS Proceedings, 1996; B.A. Watkins. M.F. Seifert, “Food Lipids and Bone Health, in Food Lipids and Health”, Marce! Dekker, Inc., Nowy Jork, 1996.

71. J.J. Kabara, The Pharmacological Effects of Lipids. American Oil Chemists Society. Illinois, 1978, 1-14.

72. L.D. Lawson, F. Kummerow, Lipids, 1979, 14:501-503; M.L. Garg, Lipids, 1989, 24:334-9.

73. (a) S. Fallon, M. Enig, Nourishing Traditions, 11: (b) R.B. Alfin-Slater. L. Aftergood. Lipids. In Modern Nutrition in Health and Disease, VI wydanie, 1980, 134.

74. H.C. McGill i inni, Lab inves, 1968, 18:(5):498.

75. (a) D. Groom i inni, Ann. Int. Med., lipiec 1961, 55:1:51-62; (b) W.F. Enos i inni,/. Amer. Med. Assoc, 1955. 158:912; (c) W. Laurie i inni, Lancet, luty 1958, 231-232; (d) W.B. Robertson, Lancet, 1959, 1:444; (e) T. Gordon. Pul Health Rep., 1957,51:270; (f) OJ. Pollack, Lancet, 1959, 1:444.

76. Ellis. Path, Montegriffo, “Veganism: Clinical findings and investigations”. Amer. J. Clin. Nutr., 1970,32:249-255.

77. E.A. Enas, “Coronary artery disease epidemie in Indians: a cause for alarm and cali for action”, J. Indian. Med. Assoc, listopad 2000. 98(Il):694-5, 697-702.

79. (a) Herrmann, Schorr, Purschwitz, Rassoul, Richter, “Total homocysteine, vitamin B (12), and total antioxidant status in vegetarians”, Clin. Chem., 2001, 47(6):1094-10; (b) D. Mazzano i inni, “Cardiovascular risk factors in vegetarians. Normalization of hyperhomocys-tcinemia with vitamin B(12) and reduction of platelet aggregation with n-3 fatty acids”, Thromb. Res., listopad 2000, 100:153-60.

80. (a) L. Corr, M. Oliver. “The low-fat/low cholesterol diet is ineffective”, Eur. Heart .J., 1997, 18:18-22; (b) G. Taubes, “The Soft Science of Dietary Fat”. Science, 30 marca 2001, 291:5513 2536-45; (c) D.M. Dreon i inni, “A very-low-fat diet is not associated with improved lipoprotein profiles in men with a predominance of large, low-density lipoproteins”, Amer. J. Clin. Nutr, 1999, 69:411-8.

81. HDL to High-Density Lipoprotein (lipoproteina wysokiej gęstości), zaś LDL to Low-Density Lipoprotein (lipoproteina niskiej gęstości). – Przyp. tłum.

82. (a) U. Ravnskov, The Cholesterol Myths, 47-113, 79-80; (b) A. Ascherio i inni, “Dietary fat and risk of coronary heart disease in men”, Brit. Med. J., 1996, 313:84-90.


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

64 komentarze

  1. [spamer] 29.11.2008 16:51

    WEGETARIANIZM WZMACNIA ORGA(NI)ZM:)! BEZ MIĘSA I WSZYSTKICH CHORÓB: SERCA RAKA MIAŻDZYC ŻOŁĄDKA ZAWAŁU, WYLEWU CUKRZYCY 90% ZATRUĆ OTYŁOŚCI BSE (SZALONE KROWY) PTASIEJ GRYPY, SARS, PRYSZCZYCY (ŚWINIE) PASOŻYTÓW

    WEGETARIANIE 95% mniej raka o 99% MNIEJ CHORÓB SERCA -dane z najszacowniejszego pisma medycznego “British Medical Journal” =wyniki z 13 lat badań stanu zdrowia 11 tys. osób- wegetarian. Badania nazwane “Studiami Oksfordzkimi”, określiły pozytywne konsekwencje zdrowotne diety wegetariańskiej

    SŁAWNI WEGETARIANIE:Pamela Anderson, Briggite Bardot, Kate Winslet, Tina Turner, Kim Basinger+ Dustin Hoffman, Bryan Adams, David Duchowny, Moby, Bono(U2), Leonard Cohen, Bob Dylan, John Cage, Johny Rotten, Beastie Boys, JaRule, KRS-One, RZA, Bruce Lee…Jezus, Platon, Sokrates, Leonardo Da Vinci, Newton, Darwin, Einstein, Edison, Tesla, Kafka, Tołstoj,Wolter, Ghandi, Twain, Rifkin

    Mięso zawiera 10-1000x więcej szkodliwych substancji niż rośliny kumulowanych ze środowiska (bo na 1 kg mięsa potrzeba 10 kg paszy roślinnej)+szkodliwe pozostałości tuczu i przemysłowego przetwarzania mięsa:konserwanty,antybiotyki,sztuczne hormony i inne dodatki.

    Ryby kumulują wszystkie skażenia z wody:związki rakotwórcze,toksyczne,metale ciężkie,PCB,powodujące uszkodzenia genetyczne

    “PIJ MLEKO BĘDZIESZ WIELKI”? = poszukaj artykułu “PIJ MLEKO BĘDZIESZ KALEKĄ” = mleko krowy jest zdrowe dla cielaków ale nie dla ludzi, tym bardziej dorosłych a nie dzieci

    TYLKO WEGETARIANIZM EPIDEMIE RAKA POWODUJE MIĘSO ZANIECZYSZCZENIE ŚRODOWISKA WODY POWIETRZA ŻYWNOŚCI

    DZISIEJSZA MEDYCYNA JAK PIJAWKI SSIE KASE WPEDZA W CHOROBY WEGETARIANIZM ZDROWIE

    WEGETARIANIZM ZDROWIE BEZ MIESA LEKARZE WPEDZAJA W CHOROBY BO NA TYM ZYSKUJĄ LEKARZE, APTEKARZE, KONCERNY MEDYCZNE ZAMIAST LECZYĆ WPĘDZAJĄ DLA ZYSKU W CHOROBY,KOSZTOWNE TERAPIE, LEKI, BADANIA. „LECZĄC” JEDNĄ CHOROBĘ WPĘDZAJĄ W JESZCZE GORSZE. SYMBOLEM JEST BYŁY MINISTER ZDROWIA Z PIS RELIGA- NAŁOGOWY PALACZ PAPIEROSÓW – ZAMIAST PRZESTAĆ PALIĆ OFERUJE PRZESZCZEP SERCA (EKSPERYMENTOWANO NAWET Z ZASTAWKAMI SERCA OD ŚWIŃ WSZCZEPIANYCH LUDZIOM).

    LEPIEJ ZAPOBIEGAĆ CHOROBOM ZAMIAST BEZSKUTECZNIE ŁAGODZIC SKUTKI !

    W CHINACH LEKARZ DOSTAJE PIENIĄDZE TAK DŁUGO,JAK LUDZIE KTÓRYMI SIĘ OPIEKUJE SA ZDROWI,JAK ZACHORUJĄ PRZESTAJE MU SIĘ PŁACIĆ, BO JEST NIEKOMPETENTNY I NIESKUTECZNY, A LEKARZY CESARZA NAWET W TAKIM PRZYPADKU ZABIJANO!

    LEKARZOM NIE ZALEŻY NA TYM BY JAK NAJSZYBCIEJ I NAJTANIEJ POMÓC, BĘDĄ KRĘCIĆ I PRZEWLEKAĆ CHOROBĘ, BY WYCISNĄĆ Z FRAJERÓW JAK NAJWIĘCEJ PIENIĘDZY.

    ZA KILKA LAT Z DZISIEJSZEJ „MEDYCYNY” BĘDZIEMY SIĘ ŚMIALI TAK JAK Z ŚREDNIOWIECZNEGO SPUSZCZANIA KRWI, PIJAWEK CZY PICIA GORĄCEJ RTĘCI.

    GDYBY NIE MIĘSO,PAPIEROSY,ALKOHOL LEKARZE STRACILIBY ZYSKI Z
    WIECZNIE CHORYCH PACJENTÓW.

    WEGETARIANIZM: PORZUCENIE MIĘSA, PAPIEROSOW,ALKOHOLU = NAJZDROWSZE ŻYCIE! MIĘSO TO WSZYSTKIE CHOROBY, NAJLEPIEJ NIE CHOROWAĆ = LEPIEJ ZYĆ ZDROWO I NIE CHOROWAĆ, ZAPOBIEGAĆ NIŻ BEZSKUTECZNIE SIĘ LECZYĆ = CZY TO NIE ZNAK BY PRZESTAĆ JEŚĆ MIĘSO?

    MITY PRODUCENTÓW O„NIESZKODLIWOŚCI” MAJĄ ZWIĘKSZYĆ SPRZEDAŻ UŻYWEK I WYMYSLAJĄ JE PRODUCENCI UKRYWAJĄC ICH SZKODLIWOŚC NP.
    “CUKIER KRZEPI” = cukier psuje zęby
    “PIJ MLEKO BĘDZIESZ WIELKI” = poszukaj artykułu “PIJ MLEKO BĘDZIESZ KALEKĄ” = mleko krowy jest zdrowe dla cielaków ale nie dla ludzi, tym bardziej dorosłych a nie dzieci
    “ALKOHOL W MAŁYCH ILOŚCIACH np. wino PRZECIWDZIAŁA MIAŻDZYCY” alkohol pity regularnie powoduje martwicę wątroby, zatruwa organizm i prowadzi do uzależnienia (szczególnie regularnie, małe dawki)

    NP. były Minister Zdrowia z PIS Religia pali 20 papierosów je smalec a potem sam ma raka i chce przeszczepiac ludziom swinskie serca jak czesc samochodowa lekarz? “szewc bez butów chodzi”

    LEONARDO DA VINCI-WEGETARIANIN “WYRZEKŁEM SIĘ MIĘSA-PRZYJDZIE CZAS,I LUDZIE BĘDĄ PATRZEĆ NA MORDERCĘ ZWIERZĄT TAK JAK NA MORDERCĘ LUDZI.”

    Np. HITLER ZNANY BYŁ Z OKRUCIEŃSTWA W STOSUNKU DO ZWIERZĄT: NP. BIŁ I OTRUŁ SWOJEGO PSA: “Aby piętnować wszelkie przejawy słabości i łagodności, od niektórych członków SS wymagano, by hodowali owczarka niemieckiego przez dwanaście tygodni, a następnie musieli go własnoręcznie udusić w obecności oficera SS”. Sax, Animals in the Third Reich, 169

    Z WEGETARIANIZMEM WŚRÓD MIĘSOŻERCÓW JEST JAK Z KANIBALIZMEM JAK PRZEKONAĆ KANIBALA ZE JEDZAC LUDZI ROBI COS ZLEGO (PRZECIEZ WYCHOWAŁ SIE W RODZINIE KANIBALI, W WIOSCE, SPOLEZENSTWIE KANIBALI GDZIE TO JEST “NORMALNE”) ?TAK JAK CIEZKO BYLO PRZEKONAC LUDZI ZE NIEWOLNICTWO JEST CZYMS ZŁYM ALBO ZE KOBIETY ZASLUGUJA NA NAUKE CZYTANIA ALBO PRAWO GLOSU W WYBORACH:)

    ludzie którzy jedzą mięso zachowują się jak dzikie bestie każdy chce kogoś pożreć okłamac oszukac i wykorzystać a życie w ciągłej walce prowadzi do zagłady taki jest los wszystkich drapieżników od czasu dinozaurów do wilków
    gdy człowiek przestaje jeść mięso i być padlinożerca czy drapieżcą, relacje agresji zamienione zostają na związki symbiotyczne – harmonijnego współistnienia organizmów w środowisku korzystnego dla wszystkich stron i stabilności środowiska (relacje drapieżnik – ofiara są podatne na zachwiania równowagi grożące katastrofą ekologiczną i wyginięciem gatunków). Człowiek z jaskiniowca odzianego w skóry przemienia się w twórcę – opiekuna świata

    dlatego przestaje mysleć o wykorzystywaniu oszukiwaniu okłamywaniu innych ludzi chce im pomóc MIĘSO=MORDERSTWO ZWIERZĄT,ZDROWOTNE SAMOBÓJSTWO!BSE(SZALONE KROWY) TEŻ UKRYWANO =W ANGLII ZMARŁO DO DZISIAJ OKOŁO 300 OSÓB(OSTATNIO 18-LETNIA DZIEWCZYNA-ŚMIERĆ TO POSTĘPUJĄCY PARALIŻ I ZWYRODNIENIE MÓZGU).SZACUJE SIĘ ŻE ZARAŻONYCH SKAŻONĄ WOŁOWINA JEST OKOŁO 300 TYS. OSÓB.30% ANGLIKÓW PO TYM SKANDALU Z NIESKUTECZNĄ KONTROLĄ(W HIPERMARKETACH SPRZEDAWANO SKAZONE MIĘSO Z FAŁSZYWYMI WYNIKAMI BADAŃ) UNIKA MIĘSA.

    EKOLODZY OSTRZEGALI PRZED PRZEMYSŁOWĄ HODOWLĄ-NP.DODAWANIE DO PASZ MARTWYCH KRÓW SPOWODOWAŁO POWSTANIE EPIDEMII SZALONYCH KRÓW

    NAIWNOŚCIĄ JEST WIERZYC,ZE SKAZONE MIESO BYŁO NISZCZONE-DUZA CZESC SPRZEDANO LUDZIOM BY ZMNIEJSZYC STRATY HODOWCÓW. Faktem jest ze badania są fałszowane-też w Polsce,a części mięsa wogóle się nie bada(próbki wyrywkowe)

  2. [spamer] 29.11.2008 16:53

    CZŁOWIEK TO WEGETARIANIN. ZĘBY SKÓRA JELITO ŻOŁĄDEK JEZYK PALCE: PORÓWNANIE CECH DRAPIEŻNIKÓW I ROŚLINOŻERCÓW:
    “1.Zęby drapieżników charakteryzują się tym, że siekacze są słabo rozwinięte podczas gdy trzonowce są ostre, długie spiczaste. Natomiast u człowieka, podobnie jak u roślinożernych małp np. orangutana, siekacze są rozwinięte dobrze, a trzonowce są płaskie, przystosowane do rozgniatania i rozcierania pokarmu.
    2.Ślina mięsożerców ma skład potrzebny do trawienia białka zwierzęcego: nie zawiera ptialiny przeznaczonej do trawienia skrobi, jej odczyn jest kwaśny. Natomiast ślina owocożercy jest alkaliczna, przystosowana do trawienia skrobi i cukrów – taki jest skład ludzkiej śliny.
    3.Żołądek mięsożercy ma kształt okrągłego woreczka i wydziela 10 razy więcej kwasu solnego niż żołądek zwierząt roślinożernych. Kształt żołądka roślinożerców jest też zupełnie odmienny, bardziej podłużny, o złożonej strukturze.
    4.Jelito mięsożercy jest trzy razy dłuższe niż jego tułów, natomiast jelito roślinożercy jest dłuższe od tułowia 12 razy. I taka jest właśnie długość jelita ludzkiego.
    5.Kończyny drapieżników mają ostre pazury, służące do zabijania i rozrywania mięsa.
    6.Skóra drapieżników, w przeciwieństwie do skóry zwierząt owocożernych, nie ma porów i nie wydziela potu, np.pies nie poci się-nadmiar ciepła wydziela biegając z wywieszonym językiem. Człowiek ma gruczoły potne. Mięso zanieczyszcza organizm i zatyka pory potne, dlatego miesożercy nie maja gruczołów potnych ,mają krótsze jelito itd.
    7.Język mięsożerców jest szorstki, a owocożerców – gładki.”
    Maria Grodecka ” Wszystko o wegetarianizmie”

    nie porównujcie czlowieka do krowy,bo krowa jest roslinożerna!
    Człowiek NIE JEST W STANIE ZAMORDOWAC BEZ NARZEDZI I JESC SUROWEGO MIESA,BO JEST OWOCOŻERNY!

  3. [spamer] 29.11.2008 16:54

    CZŁOWIEK MA DŁUGIE PALCE JAK NP. GORYL DO ZRYWANIA OWOCÓW ZA TO NIE MOZE JAK WILK ZAGRYZC KROWY CZY SWINI I JESC SUROWEGO MIĘSA Z KRWIĄ I WNĘTRZNOŚCIAMI BO UMARŁBYŚ OD PASOZYTÓW

  4. [spamer] 29.11.2008 16:55

    PRZEMYSŁ MIĘSNY jest współodpowiedzialny za: Panujący na świecie głód! Śmierć milionów ludzi umierających z powodu ataków serca, wylewu, cukrzycy i raka! Wycinanie ogromnych obszarów lasów pod pola uprawne! Skażenie środowiska na dużą skalę (gleba, woda, powietrze)! Powstanie chorób, zagrażających milionom ludzi np. BSE, SARS, tzw. Ptasia Grypa, itd…! Kolosalne zużycie światowych zasobów wody pitnej! Powstawanie kwaśnych deszczów! Powiększanie się dziury w warstwie ozonowej! Powodowanie nieodwracalnej erozji gleby na dużą skalę! Przekształcanie się znacznych obszarów Ziemi w pustynię! Szybko postępujące globalne ocieplenie! Doprowadzanie do śmierci oceanów!

    Prawda jest taka, że w krajach, których mieszkańcy umierają z głodu, uprawia się zboża, które są następnie eksportowane i przerabiane na paszę dla zwierząt hodowlanych krajów zachodnich. Etiopia dotknięta zarazą w 1984, uprawiała w tym czasie zboża z przeznaczeniem dla europejskich zwierząt hodowlanych, podczas gdy jej ludność umierała z głodu. Wstrząsające jest to, iż 80% głodujących na świecie dzieci żyje w krajach, gdzie istnieje nadwyżka produkowanej żywności, produkowanej niestety dla zwierząt, które zostaną zjedzone przez zaledwie 480 milionów ludzi z krajów bogatych.
    Do takiego stanu rzeczy przyczynia się przede wszystkim niewyobrażalne marnotrawstwo pokarmu roślinnego, z którego “produkuje się” mięso.
    Aby otrzymać 1kg mięsa, hodowane zwierzę musi zjeść prawie 10 kg paszy lub innego pokarmu roślinnego. Stąd blisko 90% upraw na świecie (w tym obszary pastwisk) przeznaczonych jest na produkcję pokarmu dla zwierząt!
    A oto kilka przykładów tego niesłychanego marnotrawstwa człowieka:
    Z tego samego kawałka ziemi, można uzyskać pokarm sojowy dla 60 osób, lub zaledwie 2 osób spożywających pokarm mięsny.
    1 akr ziemi = 20.000 funtów ziemniaków, 165 funtów wołowiny
    amerykański przemysł mięsny wytwarza 158 milionów ton odchodów rocznie
    hodowla bydła – nr.1 na liście przyczyn zanieczyszczenia wód w USA
    75% zbóż wysyłanych do krajów trzeciego świata zużywa się na wyżywienie bydła
    kraje stojące najwyżej pod względem spożycia produktów zwierzęcych to również kraje z najwyższym wskaźnikiem zachorowań na raka, choroby serca, cukrzycę, osteoporozę
    50% mężczyzn jedzących mięso umiera z powodu chorób serca, 4% mężczyzn nie spożywających żadnych produktów zwierzęcych umiera na zawał
    80% amerykańskich inspektorów hodowli kurcząt USDA nie spożywa drobiu
    tylko 1 na 10 małych szympansów przeżywa podróż z dżungli do Zoo
    miliard zwierząt zabija się każdego roku podczas eksperymentów
    Amerykanie spędzają ponad miliard godzin w korkach ulicznych rocznie
    ponad 8 milionów ton ropy wylewa się każdego roku do oceanów
    1 tona papieru z odzysku oszczędza 17 drzew, 7000 galonów wody oraz ilość energii wystarczającej do ogrzewania przeciętnego domu przez pół roku

    Podaż mięsa potroiła się od 1980 roku: farmy hodowli zwierząt zajmują obecnie 70 procent całej ziemi rolnej i pochłaniają jedną trzecią światowych zbóż. W bogatych krajach konsumujemy na głowę trzy razy więcej mięsa i cztery razy więcej mleka niż mieszkańcy biednego świata.

  5. Raptor 29.11.2008 17:49

    A cóż to za nawiedzona propaganda? Coś takiego widziałem ostatnio na onecie i ciągle te same wklejone teksty.

    Po pierwsze, należy określić precyzyjnie co nazywamy wegetarianizmem i wtedy można dyskutować, bo odmian jest mnóstwo i nie wszystkie mają pozytywne skutki, niektóre wręcz przeciwnie, jak np. weganizm.
    W niektórych roślinach jest mnóstwo wartościowych substancji i minerałów w ilościach skondensowanych, dużo większych niż w mięsie, ale duża część roślin lub produktów roślinnych (np. większość pieczywa) jest też z punktu widzenia odżywiania się człowieka zwykłym zapychaczem. Istnieje też bardzo duża grupa produktów zwierzęcych i pochodzenia zwierzęcego, niezwykle wartościowa, bogata w łatwo przyswajalne białka, witaminy i minerały, dlatego z tego nie można też całkiem rezygnować.

    Mądra dieta, to dieta zrównoważona, roślinno zwierzęca, jak najbardziej naturalna i nieprzetworzona. Takie desperackie nawoływanie wszystkich do jedzenia tylko i wyłącznie roślin jest dla mnie po prostu niezrozumiałe.

    A teksty typu: “PRZEMYSŁ MIĘSNY jest współodpowiedzialny za: Panujący na świecie głód!” to już kompletna bzdura, świadczy to ignorancji i całkowitym braku zrozumienia problemu, którym nie jest mięso, tylko system ekonomiczny.

    Albo coś takiego: “CZŁOWIEK MA DŁUGIE PALCE JAK NP. GORYL DO ZRYWANIA OWOCÓW ZA TO NIE MOZE JAK WILK ZAGRYZC KROWY CZY SWINI I JESC SUROWEGO MIĘSA Z KRWIĄ I WNĘTRZNOŚCIAMI BO UMARŁBYŚ OD PASOZYTÓW”

    A człowiek ma wysoki współczynnik inteligencji oraz wiedzę, pozwalającą mu wykorzystać substancje odżywcze zgromadzone w ciele zwierzęcia, za pomocą zbudowanej przez niego broni i technik polowania; a następnie potrafi odpowiednio wybrać wartościowe części zwierzęcia i przy wykorzystaniu ognia zwiększyć ich wartość spożywczą. Brzmi tak jakbyśmy byli do tego przygotowani naturalnie, w razie potrzeby.

    Oczywiście przemysł mięsny to dziś jedno wielkie G. i mam poważne opory żeby zaryzykować kupno sklepowych wyrobów.

  6. ufal 29.11.2008 19:49

    Raptor ma racje, co to za wklejki???

  7. krystynagaga 29.11.2008 20:31

    Nie rozumiem, co sie moim przedmowcom nie podoba ? To jest akurat prawda o przemysle miesnym w przeciwienstwie do danych w artykule, ze trzeba jesc mieso , aby sie dobrze odzywiac ! Sama jestem wegetarianka i w wielu dyskusjach na temet jedzenia miesa zauwazylam, ze miesozerni sa bardzo odporni na wiedze o zdrowym jedzeniu, a jak sie mowi o tym, ze jak sie mowi o barbarzynstwie, jakim jest przemyslowa hodowla i masowe usmiercanie zwierzat, to stwierdzaja, ze zwierzeta po to sa ! Ja i moja rodzina nie jemy miesa od blisko 10 lat, moje dzieci same wybraly wegetarianizm w wieku 15 i 13 lat , bo mieso im smierdzialo. Tak przeszlismy do wegetarianizmu i stwierdzam, ze bez miesa zyje sie o wiele lepiej. To prawda, ze w warzywach i owocach jest pelno chemii, ale w mieso jest tyle swinstwa, ze tylko samobojcy moga sie tym zajadac ! Nie musze sie zamartwiac krowimi i ptasimi wirusami no i czuje sie lepiej jako czlowiek, ktory nie jest obojetny na cierpienie zwierzat.

  8. krystynagaga 29.11.2008 20:35

    Naturalnie, nie mozna stwierdzic, ze tylko przemysl miesny jest odpowiedzialny za glod na swicie, bo jest to planowa polityka zmierzajaca do wyeliminowania poprzez glod czesci ludzkosci, ale w znacznym stopniu sie do tego przyczynia.

  9. Raptor 30.11.2008 03:13

    Każdy przemysł przyczynia się do wzrostu liczby głodujących, tak samo przemysł roślinny, a to poprzez maksymalizację zysków i minimalizację strat. W kapitalizmie nie ma bardziej i mniej winnych, są tylko większe i mniejsze korporacje.

    Ale najbardziej rozbraja mnie stronka “sławni wegetarianie”, gdzie za przykład wegetarianina podają Jezusa z Nazaretu (oczywiście wszyscy wiemy co jadał na śniadanie). Jeśli człowiek ten istniał, to w Biblii przypisuje mu się współudział w mordowaniu sklonowanych ryb, więc gdzie tu wegetarianizm? 🙂

    Mnie też można nazwać wegetarianinem w pewnych okresach czasu, bo mięsa mało jadam, natomiast zawsze jakiś jego udział w mojej diecie będzie (szczególnie jeśli chodzi o ryby – nikt mi nie wmówi, że ryba to nie mięso, idiotą jeszcze nie jestem). Co to byłby za Raptor, gdyby nie był choć w kilku procentach mięsożerny? 🙂

  10. W. 30.11.2008 05:45

    Komentarze agitującego wegetarianina pokazują, co z umysłem człowieka robi wegetarianizm. Przestaje zdroworozsądkowo myśleć, cały czas krzyczy na wszystkich forach co myśli, a zarazem nie da sobie nic powiedzieć, bo każdą niepomyślną odpowiedź traktuje jak atak. O naciąganiu faktów do swojej wizji świata nie wspominając.

    Która dieta czyni człowieka bardziej agresywnym? Kto wypowiada się bardziej merytorycznie i logicznie, a kto irracjonalnie i fanatycznie? Wystarczy poczytać komentarze wegetarianina, oraz nie-wegetarian. Widać gołym okiem.

    Czytałem przekazy Plejadan (nie wiem czy prawdziwe są czy fałszywe, mniejsza z tym), którzy mówili, że nadmiar mięsa w posiłku sprawia, że człowiek staje się uległy, rozleniwony, i bezładnie myśli. Natomiast o wegetarianach napisali, że to ludzie przewrażliwieni, niechętni wobec krytyki i łatwo ulegający fanatycznym ideom. Osoby niezdolne do przyjmowania krytyki. Od lat czytam wypowiedzi wegetarian i nie-wegetarian i widzę, że coś w tym jest.

    Myślę, że zdrowa dieta, to sporo warzyw, zbóż i owoców, ale także jajka, mleko i mięso (w małych ilościach), najlepiej z fermy ekologicznej lub własnego gospodarstwa.

    Przy okazji – rozmawiając o wpływie mięsa na zdrowie człowieka trzeba uwzględnić całą chemię, jaką karmią zwierzęta hodowlane, oraz wszystkie chemikalia jakimi sprykują rośliny spożywcze. Mięso naszpikowane chemią może wywołać np. raka, tak samo jak owoce i warzywa spryskane nawozami i konserwantami.

    Jedzenia mamy aż nadto, by wykarmić całą ludzkość i jeszcze by zostało w spichlerzach. Przyczyną klęski głodu nie jest brak pożywienia, lecz brak pieniędzy na zakup pokarmu. Polecam artykuł “12 mitów o głodzie”

    http://wolne-media.h2.pl/?p=373

  11. [spamer] 30.11.2008 14:24

    jestem autorem stron zieloni.republika.pl zieloni.free.pl i slawni-wegetarianie.free.pl [te trzy linki zostawiamy – red. WM] tak wiec mam prawo uzywac ich nazw natomiast cytaty z podaniem źródła – linków z innych stron sa zgodne z prawem autorskim

    dziwne jest wiec cenzurowanie – ukrywanie źródeł pochodzenia tekstów np. [usunięty spam – drugi raz podano te same linki w jednym komentarzu – red. WM] pod pozorem “wolnych mediów”

    skomentowany przeze mnie tekst “Mity wegetarianizmu – cz. 1 ” jest pelen kłamst manipulacji i nieprawdziwych informacji, pomimo pozorów “obiektywizmu” znany jest jako tekst lobbingowy powstaly ewidentnie na zamówienie producentów mięsa -amerykanskich koncernów spożywczych zamieszanych w afery z niezdrową żywnością.

    Podobnie jak teksty “o nieszkodliwosci palenia papierosów” finansowane byly skrycie przez producentów papierosów – koncerny tytoniowe , a pseudonaukowe klamstwa negujące efekt cieplarniany finansowane są przez konceny naftowe i gazowe, dla których rozwój darmowej odnawialnej ekologicznej energii oznacza bankructwo.

    Każdy zainteresowany powinien miec prawo do zapoznania sie z naszymi argumentami, tym bardziej że w przeciwnieństwie do autora tekstu “Mity Wegetarianizmu” nie mamy nic do ukrycia odnośnie tego kim jesteśmy i dlaczego głosimy określone poglady, co może być kluczowe przy ocenie naszej wiarygodności.

    [usunięty spam – trzeci raz podano te same linki w jednym komentarzu – red. WM] -wegetarianizm-wszystko o diecie bezmięsnej – zdrowszej, ekologicznej, polecanej przez lekarzy, dietetyków – wegetarianie od Jezusa do Einsteina, naukowcy, artyści, twórcy, gwiazdy muzyki, filmu.

  12. Raptor 30.11.2008 16:54

    Skoro panie autorze stron piszesz o manipulacjach, to już wspomniałem wyżej, że ta ściema z Jezusem nie ustępuje wcale rzekomym kłamstwom zawartym w artykule. Ale oczywiście niewygodne fakty lepiej przemilczeć i dalej krzyczeć swoje. Strategia “siać, siać i jeszcze raz siać”, nie przejmując się tym, że jeszcze są myślący ludzie.
    Nie podobają mi się Twoje fanatyczne metody, dlatego jeśli zdecyduję się na wegetarianizm, to tylko a podstawie własnych przemyśleń i badań. Z fanatyzmem żywieniowym już się kiedyś spotkałem, dając się przy tym samemu w to wkręcić i wrażenia mam niezbyt pozytywne (co do tego jakie spustoszenie w umyśle robi sama postawa fanatyczna).

  13. [spamer] 01.12.2008 13:38

    cenzura nie ma nic wspolnego z “wolnymi mediami” ocenzurowales tez tekst “mity wegetarianizmu” za agresywne kłamstwa? a moje wpisy tak

    tekst “mity wegetarianizmu” jest tak samo nieprawdziwy jak pseudonaukowe artykuly na zamowienie producentow papierosów o “nieszkodliwosci palenia” a popieranie zabijania/zjadania zwierzat to tak jakbys zamiescil artykuly uzasadniajace ludobójstwo holocaustu (podpierajace sie np. eugenika) albo popierajace niewolnictwo (jako np. “recepte na kryzys gospodarczy”)

    “Jeżeli jeszcze raz nachalnie podasz te same linki – otrzymasz bana.” jak inaczej mam sie wiec podpisac by zachowac ciaglosc z poprzednimi wpisami:)?

    “Uważasz, ze artykuł “Mity wegetarianizmu” zawiera kłamstwa? Udowodnij to! Ale konkretnymi odpowiedziami na konkretne argumenty autora. Jeżeli autor twierdzi, że dieta wegetariańska nie dostarcza witaminy B12 (czy co tam napisał) – udowodnij, że to nieprawda. Ale merytorycznie, a nie propagandowymi hasełkami.” – np. marynarze Kolumba kiedy skończyly im sie zapasy owoców -zostalo tylko suszone mieso umierali na szkorbut – z braku witamin

    zarzucacie wegetarianom fanatyzm? czy zarzucalibyscie fanatyzm tez ludziom przeciwnym holocaustowi czy niewolnictwu? czy jest może odwrotnie: to miesożercy jak alkoholicy narkomani nie mogą porzucic szkodliwego uzależnienia od mięsa, próbuja je “zracjonalizować” ? pomimo oczywistego faktu, że szpitale sa pelne chorych od miesa a nie zdrowszych wegetarian! A dietecy np. w “piramidzie zdrowia” zalezaja jedzenie miesa najwyżej raz na tydzien/2 tygodnie:)?

    co do Jezusa: Adwentysci to wegetarianie -Jezus zniósł wszelkie ofiary ze zwierząt w żydowskich świątyniach = podczas ostatniej wieczerzy zrezygnował z żydowskiej tradycji ofiar ze zwierząt – zamiast zarżnięcia baranka mięso zastąpił chlebem , a krew – winem, co nakazał też czynić uczniom na swoją pamiątkę! V przykazanie:”nie zabijaj”.dotyczy tez zwierząt nie dopisujcie “nie zabijaj ludzi”,”nie zabijaj ludzi tego samego wyznania,przyjaciół” itp. innych okresleń usprawiedliwiajacych zabijanie wrogów,ludzi innych religii,zwierząt itp. Jezus zakazał chrzescijanom zabijania zwierzat a np. muzułmanie i żydzi zabijaja je rytualnie do dzisiaj

    podaje kilka cytatów proszac moderatora-cwenzora o wyrozumialosc i nie banowanie prawdy i moich wpisów – nie wiem jak mialby inaczej je prztytoczyc:)

    pierwsi chrześcijanie byli wegetarianiami-w odróżnieniu od rzymian nie jedli mięsa,unikali alkoholu:,,jak mówi apostoł(rzym. 14,21):będzie lepiej,jeśli nie zjesz mięsa i nie napijesz się wina.gdyż używanie wina zaczęło się ze spożywaniem mięsa,po potopie…”.św. hieronim. św. paweł w i liście do rzymian rozdział 14 21 “dobrą jest rzeczą nie jeść mięsa i nie pić wina, i nie czynić niczego, co twego brata razi”

    ludzie w raju byli wegetarianami:biblia podaje,że na początku, tuż po akcie stworzenia bóg oznajmił ludziom iż wolno spożywać im tylko żywność roślinną.,,i przemówił bóg: oto dałem wam wszelką roślinność wydającą nasienie, która jest na powierzchni całej ziemi i wszelkie drzewo, na którym jest owoc drzewa wydający nasienie. niech wam służy za pokarm. biblia ks.rodzaju 1:3,,i wszelkiemu dzikiemu zwierzęciu ziemi,i wszelkiemu latającemu stworzeniu niebios oraz wszystkiemu,co się porusza po ziemi,w czym jest życie jako dusza,dałem na pokarm wszelką zieloną roślinność.i tak się stało.” biblia ks.rodzaju 1:29 następnie jednak nadchodzi czas wielu lat upadku człowieczeństwa,gdy ludzie niewolą innych ludzi,prowadzą wojny,zjadają zwierzęta oraz dopuszczają się wielu innych okrutnych czynów.(stary testament) jednak i wtedy bóg przestrzega przed mięsem: “nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia” biblia ks.rodzaju 9:4.

    wzmianki o spożywaniu ryb przez jezusa – cudowne rozmnożenie chleba i ryb oraz spożywanie posiłku z uczniami po zmartwychstaniu (co wskazywałoby że unikał mięsa ale nie ryb – był wiec jaroszem) w dzisiejszych przekładach biblii to skutek złego tłumaczenia słowa oznaczającego gorący posiłek. poza tym np. jezus zabronił rybakom łowić ryby, czyniąc z nich swoich uczniów – apostołów, mówiąc , że od tej pory będą łowić ludzkie dusze. ewangelie były spisywane około 70 lat po jego śmierci na podstawie ustnych przekazów czasem przez osoby które osobiście nie były świadkami opisywanych tych wydarzeń więc wiele szczegółów uległo zatarciu bądź nawet przekłamaniu. oczywiście poza niewielkimi nieścisłościami w złych tłumaczeniach ewangelii, w biblii wskazania na bezmięsny sposób odżywiania jako polecany przez boga są wyraźne.

    chcesz usprawiedliwic błednymi tlumaczeniami biblii zabijanie? wiesz ze biblia pisala ze ziemia jest kulista a złe tlumaczenie ze jest płaska a za prawde ludzi palono na stosach?

    św. franciszek z asyżu (1181-1226) wegetarianin naszym podstawowym obowiązkiem w stosunku do naszych młodszych braci jest niekrzywdzenie ich, jednak poprzestanie na tym to nie wszystko. mamy ważniejszą misję – służyć im pomocą, kiedykolwiek będą jej potrzebować.”

    bazyli wielki, ojciec kościoła, arcybiskup cezarei “ciało, które obciążone zostaje potrawami mięsnymi, nękane jest chorobami, umiarkowany tryb życia czyni je zdrowsze i silniejsze i ucina korzenie zła. opary potraw mięsnych zaciemniają światło ducha. obojętnie jakiego rodzaju potrawami mięsnymi napełniony zostaje żołądek, powoduje to nieczyste ruchy, dusza zostaje zagłuszona pod ciężarem pożywienia, traci panowanie i zdolność myślenia. tak długo jak się żyje umiarkowanie, mnoży się szczęście domu, zwierzęta będą znajdować się w bezpieczeństwie, nie będzie przelewana krew, zwierzęta nie będą zabijane. kuchenne noże będą bezużyteczne, stół będzie pokryty owocami, które daje natura i można się tym zadowolić. (…) jeśli kochasz mięso i tuczysz swoje ciało, duch twój staje się ociężały, tłuszcz, który osadza się z mięsa, osłabia siły ducha. czy nie gardzisz tymi szkodliwymi potrawami mięsnymi? trudno jest kochać cnoty, jeśli cieszy się potrawami mięsnymi i ucztami”.

  14. Raptor 01.12.2008 18:38

    No i redaktor mnie wyręczył w komentowaniu tych szokujących “faktów żywieniowych”. Byle co jesz, byle co gadasz – mądre śląskie powiedzenie.

  15. a 06.12.2008 00:50

    Z wielu naukowych artykułów dowiedziałem się, że mleko jest szkodliwe tylko dla alergików.
    Nic nie wskazuje na to, by miało być szkodliwe dla zwykłych zdrowych ludzi.
    Alkoholu nie piję i nie palę.
    Jak przeżyję tych co nie piją mleka itp. to będzie najlepszy dowód. Żywy dowód.
    Jem mięso i jestem jednym z najspokojniejszych ludzi.
    A co do psów to mam psią fobię.
    Mój ojczym ugryzł psa, więc zębami człowiek też potrafi.
    Był też naukowiec co żył z wilkami jak wilk. Był o tym dokument.
    Najzdrowsza dieta to jaskiniowca.
    Najdłużej żyją Japończycy co wcinają suchi.

  16. W. 06.12.2008 04:18

    Ja też nie palę alkoholu 🙂

  17. mr_craftsman 07.12.2008 05:11

    pan spamer ewidentnie nie widzi, że szkodzi sprawie za którą oręduje.
    albo widzi, tylko czy chce mu się siedzieć i walić wszędzie irytujące prowokacje?

    jest wiele argumentów anatomicznych za tym, aby stwierdzić że naturalnie człowiek jest istotą owocożerną.
    nie wyklucza to jednak mutacji i adaptacji do rozmaitych pokarmów, np. z potrzeby przetrwania zlodowacenia.
    niemniej jeśli nie musimy jeść mięsa – po co to robić?
    nie tak dawno brytyjczycy (rządowe agendy) przygotowali nową wzorcową piramidę zdrowia, w odpowiedzi na kryzys zdrowia.
    w nowej piramidzie mięso czerwone i jego produkty są na równi ze słodyczami i używkami – jako produkty “rozrywkowe”, których zalety dietetyczne są nikłe w porównaniu z wadami.
    od razu uzyskujemy odpowiedź po co niektórzy jedzą mięso – bo lubią. podobnie jak przyjemnie jest zapalić sobie fajeczkę i popić szklaneczką whisky, podobnie miło jest zjeść sobie kotleta.
    mitem jest natomiast stwierdzenie o tym, że mięso jest niezbędnym składnikiem diety.

    siła przyzwyczajenia jest wielka i nie zmienią jej krzyki i propaganda.

    poza tym – konsumpcji mięsa sprzyja kapitalizm i konsumpcjonizm – nieodłączne składniki kultury zachodniej.
    kapitalizm gloryfikuje zysk finansowy – przestawienie się ludności na pożywienie mało przetworzone, roślinne, wygeneruje nadprodukcję we wszystkich dziedzinach wielkopowierzchniowego rolnictwa (dominującego np w USA).
    i co wtedy zrobią producenci? podarują żywność biednym krajom? zamienią zabójcze dla ekosystemów monokultury na inne bardziej kosztochłonne metody uprawy?
    przestawienie się społeczeństwa na dietę roślinną, mało przetworzoną, przesunie władzę (pieniądze) z powrotem do klasy indywidualnych farmerów. więcej osób będzie mogło pracować na roli za godziwe pieniądze przejadane przez przetwórców masowych.
    szansę na odrodzenie będą miały społeczności wiejskie, które nie muszą być zacofane w epoce globalnej komunikacji, ale mogą stanowić alternatywę spokojnego życia bliżej natury, które i tak coraz częściej wybiera wielu mieszczuchów.

    argumenty biblijne to żadne argumenty niestety.
    niemniej, biblia nie może być wiarygodnym argumentem za jedzeniem mięsa i zabijaniem zwierząt.
    w apokryfach biblijnych – które są po prostu księgami które nie pasowały pewnym ludziom i teraz się ich nie uznaje, “bo nie” – są przypadki pochylania się autorów nad losem zwierząt. np ewangelia wg św tomasza prezentuje przypowieści o jezusie sprzeciwiającemu się zabijaniu i wykorzystywaniu zwierząt do zbyt ciężkiej pracy.
    przy obiektywnym potraktowaniu biblii – jest to argument przeciw jedzeniu mięsa, chociaż o dość słabej wadze – jak cała biblia i inne teksty mityczno-historyczne.
    niemniej każdy zrównoważony katolik powinien sobie to przemyśleć.
    to już nie te czasy, kiedy mordowano miliony katarów czy innych sekciarzy-wegetarian o ścisłych kodeksach moralnych, wykorzystując właśnie to jako podstawę zarzutów o herezję.
    nawiasem mówiąc próba jedzenia mięsa była jedną z metod wykrycia heretyka.

    co do artykułu – zadałem sobie trud przeglądnięcia części źródeł. bardzo czasochłonne,jak zwykle przy “nexusie”.
    jak dotąd nie znalazłem podstaw dla których autor wykorzystał źródła do twierdzenia o szkodliwości diety wegetariańskiej. odnoszę wrażenie, że były dobrane ilościowo, wg. klucza “przytłoczyć czytelnika autorytetem ilości przypisów”, lub “za mało przypisów – pan profesor recenzent nie weźmie mnie poważnie! co by tu jeszcze wstawić…?”
    wiem, bo sam piszę takie prace często ;-))
    niestety dziedzina nie jest moją kierunkową, więc weryfikacja zajmuje strasznie dużo czasu. może kiedyś napiszę polemikę 😉

  18. Raptor 07.12.2008 09:55

    “w nowej piramidzie mięso czerwone i jego produkty są na równi ze słodyczami i używkami”

    W oficjalnej piramidzie żywieniowej jest wiele przekrętów na rękę korporacyjnej służbie zdrowia i przemysłowi farmaceutycznemu. Nie kieruję się czyimiś ustaleniami, tym bardziej jeśli są to ludzie, którym nie ufam. Wyciągam wnioski z zawartości witamin i minerałów w konkretnych produktach i sam ustalam sobie logiczną piramidę. Przykładowo jaja kurze (konkretnie żółtka jaj) zawsze były produktem przeklętym (mimo niemal wzorcowego składu witaminowo-pierwiastkowo-aminokwasowo-energetycznego) ze względu na cholesterol, który niby odkłada się potem powodując miażdżycę, co jest kompletną bzdurą, bo nigdy nie udowodniono, że cholesterol zawarty w produkcie odkłada się. Natomiast wykazano, że cząsteczki węglowodanów znakowane radioaktywnie zamieniały się w cholesterol i odkładały się w tętnicach. Czyżby żółtka jaj były zbyt dobre i miały zbyt zbawienny wpływ na organizm człowieka, żeby opłacało się je promować? Piramida w wielu podobnych przypadkach stoi na głowie, więc to dla mnie żaden argument.

    “mitem jest natomiast stwierdzenie o tym, że mięso jest niezbędnym składnikiem diety.”

    Po pierwsze, nigdzie w roślinach nie znajdziesz niezbędnych białek, tak łatwo przyswajalnych przez człowieka bez żadnego przetwarzania, gotowych do bezpośredniego użycia, jak w mięsie i podrobach (za wyjątkiem wspomnianych wyżej żółtek jaj). Białko to życie, a jeśli można odciążyć organizm ze zbędnej pracy, to należy to zrobić.

    Przykłady zbawiennego działania produktów zwierzęcych: ryby – bogate źródło kwasów tłuszczowych omega-3, witaminy B12, A, D łatwo przyswajalnych białek; wątroba (dowolna) – bardzo duża kondensacja witaminy A (prawdziwy zastrzyk w przypadku niedoboru), witamina B1,B2, B5, B12, PP, kwas foliowy, wysokiej jakości kwasy tłuszczowe i łatwo przyswajalne białka (znajdźcie mi roślinę o takim składzie).

    Ale oczywiście zgadzam się, że mięso nie jest niezbędne, bo to wszystko można znaleźć właśnie w żółtkach jaj, z czego osobiście korzystam jako substytutu mięsa.
    http://www.zdrowie.med.pl/witaminy/wit_3.html

    Oczywiście rośliny tj. większość owoców i warzywa są równie cenne, przykładowo ze względu na zawartość witaminy C, selenu czy rodu.

  19. mr_craftsman 07.12.2008 12:37

    @ Raptor
    piramida – ale skąd bierzesz informacje ile sobie ustalić dawki tych “pierwiastków”, skoro wszelkie ustalenia oficjalne są niewiarygodne? 😉
    akurat ta nowa piramida to – jak dla mnie przynajmniej – krok naprzód, a na pewno postęp w stosunku do zaleceń typu “dużo mięsa, cukru, mleka” które dominowały jeszcze nie tak dawno.

    do takich starych przekonań należy stwierdzenie o konieczności spożywania mięsa dla białka.
    po pierwsze – człowiek nie jest mięsożercą stricte, i duże ilości białka po prostu przechodzą przez właściwy odcinek przewodu pokarmowego nadtrawione. przyswajalność mięsa jest niska.
    po drugie – nie ma potrzeby spożywania takiej ilości białka. kompleksowy posiłek roślinny ew. z dodatkiem lekkiego nabiału zawiera wystarczająco dużo białek aby pokryć straty.
    nadmiar białek w większości nie jest magazynowany po spożyciu, tylko zostaje spalony w mitochondriach.
    nie jest to wcale korzystne.preferencyjnym źródłem energii powinny być węglowodany (piszę z perspektywy osoby trenującej), względnie tłuszcze.
    inne składniki się odkładają. natomiast na potrzeby budulcowe organizm zużywa niepotrzebne już białka – na uzupełnienie straty wystarczają ilości z pożywienia roślinnego.
    przynajmniej tak powinno być w ideale. produkty energetycznej przemiany białek i niestrawione białko są po prostu w większej ilości szkodliwe dla organizmu.
    jeśli chcesz odciążyć organizm ze zbędnej pracy – jedz mniej białka, bo usuwanie produktów przemiany białek to dopiero harówka. człowiek nie ma co się równać np z kotem czy innymi mięsożercami – krótki przewód pokarmowy,inna wydolność układu wydalniczego (nerki), krew, synteza własnej witaminy C – umożliwiają dietę tylko mięsną.

    poza tym – białko to białko. roślinne, zwierzęce – składa się z łańcuchów aminokwasów, i tak jest przyswajalne – po przetrawieniu i rozłożeniu. przyswajalność zależy od możliwości rozłożenia białek – stężenia enzymów, kwasów katalizatorów…u człowieka te możliwości są niewielkie w porównaniu z mięsożercami. stosunek objętościowo-ilościowy białek w pożywieniu jest korzystniejszy dla pokarmu roślinnego, jeśli chodzi o możliwości przetrawienia i przyswojenia przez człowieka.
    witaminy, tłuszcze…wszystko można znaleźć w dobrych proporcjach w posiłkach typu “warzywa,owoce,orzechy,nasiona,tłuszcze roślinne”. produkty zwierzęce były dodatkiem lub substytutem.
    jeszcze przed rewolucją przemysłową był to rzadki produkt na stołach większości – żelazna racja,odświętnie, dla żołnierzy lub bogaczy. obecnie dzięki diecie “mięso+cukier+mleko” cywilizacja zachodnia pada ofiarą chorób “cywilizacyjnych”, nieznanych lub przypadkowych sto lat temu.
    pozostanę więc przy poglądzie, że mięso nie jest konieczne. to tylko przyzwyczajenie. wyjątek podyktowany kiedyś okolicznością, przy którym ludzie pozostali

  20. W. 07.12.2008 13:20

    Ludzie nie są ani roślinożercami, ani mięsożercami. Są wszystkożercami. Zwierzęta roślinożerne posiadają długie przewody pokarmowe (niektóre mają po kilka żołądków), mięsożerne krótkie. Człowiek ma przewód pokarmowy porównywalny z przewodem pokarmowym wilka. Nieprawdą jest, że zwierzęta uważane za roślinożerne, nie spożywają białka nieroślinnego. Spożywają wraz z trawą owady, dżdżownice, a czasami żabki i mniejsze zwierzaki.

    Im dalej człowiek żyje od równika, tym więcej powinien spożywać tłuszczy zwierzęcych, aby jego organizm był odporniejszy na mrozy. Im bliżej równika, tym mniejsze zapotrzebowanie na tłuszcze, a większe na owoce i warzywa. Zimą trzeba spożywać więcej pokarmu zwierzęcego, a latem roślinnego. Dlaczego? Bo owoce i warzywa wychładzają organizm – latem pozwalają radzic sobie z upałami, a zimą narażają go na przeziebienia. Z kolei mięso i zawarte w nim tłuszcze zwierzęce podtrzymują ciepło. Nie bez powodu od wieków – zgodnie z ludową praktyką – osobom przeziębionym podaje się rosół. Pomaga dojść do zdrowia.

  21. Raptor 07.12.2008 15:13

    @ mr_craftsman
    “skąd bierzesz informacje ile sobie ustalić dawki tych “pierwiastków”, skoro wszelkie ustalenia oficjalne są niewiarygodne?”

    Ustalam to na podstawie wielu niezależnych źródeł wywodzących się z nauki bądź tradycji kulinarnych i kierując się logiką eliminuję produkty mało przydatne bądź szkodliwe, pozostawiając na własny użytek pokarm najbardziej wartościowy z najwyższą kondensacją substancji odżywczych. Stąd właśnie doszedłem do wniosku, że na żółtkach, oliwie, maśle, orzechach, pewnej ilości warzyw i owoców można żyć całkiem zdrowo i wydajnie.

    “obecnie dzięki diecie “mięso+cukier+mleko” cywilizacja zachodnia pada ofiarą chorób “cywilizacyjnych”, nieznanych lub przypadkowych sto lat temu.”

    Choroby te wynikają głównie z nieumiejętnego posługiwania się pokarmami i mieszania ze sobą w równych proporcjach pokarmów właściwych energetycznie dla danej strefy klimatycznej z produktami do niej nieprzystosowanymi, na co duży wpływ miała światowa gospodarka eksportowa, która wprowadziła niemałe zamieszanie w kuchniach świata zachodniego. Ponadto można też niewłaściwe posługiwać się produktami rodzimymi, tj. mieszając jednocześnie duże ilości tłuszczów, białka i cukrów, co powoduje spalanie substancji najbardziej energetycznych (w tym przypadku tłuszczów), natomiast substancje mniej pożądane (nadmiar białka i węglowodanów) nadmiernie obciążają układ pokarmowy, a znaczna ich część odkładana jest w postaci tkanki tłuszczowej (spożywany tłuszcz nigdy się nie odkłada, natomiast odkładają się cząsteczki pochodzące z nadmiaru białka i węglowodanów, które przetwarzane są na magazynowane tłuszcze, jako najbardziej energetyczna substancja zapasowa – tak przynajmniej dzieje się w naszej strefie klimatycznej). To są fundamentalne zasady biochemii, które “ktoś” z pewnych przyczyn przeinacza bądź pomija.

    To co piszesz o nadmiarze białka jest prawdą, dlatego powinno być go możliwie mało i możliwie najwyższej jakości. Tak się składa, że najwyższej jakości białka, to białka zwierzęce (tutaj potrzebna jest wiedza o tym, które części żywej tkanki zwierzęcej są najbardziej wartościowe) bądź pochodzenia zwierzęcego (nabiał, jaja), przy czym korzystniejsze z wielu powodów są te pochodzenia zwierzęcego, a nie samo mięso. Białko absolutnie nie powinno być podstawowym źródłem energii, bo jest budulcem, a jego spalanie jest mało efektywne. Węglowodany natomiast odpowiadają za dostarczanie komórkom tlenu do spalania wolnych kwasów tłuszczowych. Żeby cały system metaboliczny działał sprawnie niezbędne są również odpowiednie ilości witamin i minerałów, których jest w naszym wyjałowionym i przetworzonym pożywieniu coraz mniej, stąd pojawiają się poważne problemy, które potem niektórzy nieumiejętnie zrzucają na same produkty, nie zagłębiając się to, że ich skład jest mocno zubożony. Puste kalorie wynikają właśnie z braku odpowiednich enzymów, witamin i minerałów, których organizm nie jest w stanie sobie sam wyprodukować, a jedyne co może zrobić, to odłożyć je w postaci najbardziej energetycznej substancji, czyli tłuszczu (a to kosztuje go trochę pracy).

    Z kolei to, co piszesz na temat przyswajalności aminokwasów (“białko to białko, roślinne, zwierzęce”), nie jest prawdą, gdyż rośliny mają w większości zupełnie inny ich zestaw niż produkty zwierzęce, czy pochodzenia zwierzęcego i wymagają one dodatkowego przystosowania na potrzeby organizmu, czyli syntezy potrzebnych człowiekowi białek z aminokwasów (na które uprzednio muszą zostać rozłożone białka roślinne), które w dostarczonej postaci są zbędne, bo całkowicie nie wpasowują się w strukturę białkową człowieka. Natomiast w produkty odzwierzęce zawierają gotowe białka odpowiadające zapotrzebowaniu organizmu. Duża część białek roślinnych jest zupełnie nieprzydatna, bo nie ma możliwości przeprowadzenia z nich syntezy białek potrzebnych człowiekowi (nie wiem nawet czy to nie dotyczy 2/3 wszystkich białek roślinnych). Tak więc nie ma sensu zmuszać ciała do takiego przepracowywania się, skoro pewne białka można z natury uzyskać w całości.

    Poza tym przychylam się w 100% do tego co napisał W. Człowiek jest wszystkożercą i posiada właściwość przystosowania się pod względem żywienia do określonego klimatu. Miejsce, w którym mieszkasz i właściwe jemu warunki naturalne w znaczącym stopniu determinują skład twojej diety. W klimacie chłodnym dominującym paliwem dla organizmu powinny być tłuszcze, bo są najwydajniejsze energetycznie, natomiast w klimacie gorącym ich udział może być już znacznie niższy i mogą już przeważać pokarmy roślinne. To nie jest tak, że można sobie ustalić jedną dietę dla wszystkich i narzucić ją arbitralnie całemu światu i wszystkim planetom. Wszystko musi być odpowiednio dostosowane do warunków.

  22. kroton 13.12.2008 09:30

    Jestem wegetarianinem od ponad 13 lat. Mam lat 50. Gdy postanowiłem zrezygnować z jedzenia mięsa, znajomi i rodzina przepowiadali mi wiele zdrowotnych kłopotów. Nic z tego się nie sprawdziło. Natomiast to właśnie oni są nękani przez różne choroby: cukrzyca, kłopoty z sercem,, słaby wzrok.
    Jedzenie miesa nie daje ani siły, ani zdrowia. Jest natomiast przyczyną wielu chorób nękających ludzi. Zwłaszcza, że jak wiadomo jest ono pełne chemii.

  23. W. 13.12.2008 10:03

    To nie mięso jest przyczyną chorób, ale chemikalia dodawane do jedzenia. Do mięsa i warzyw.

  24. kroton 13.12.2008 16:23

    Przyczyny chorób są różne. Ich źródłem jest poza jedzeniem, również rodzaj myśli jakie ma sie w głowie i otoczenie. Mozna sie zdrowo odżywiać lecz jeśli mieszka się w skażonym, nieczystym miejscu to zdrowym raczej się nie będzie.
    Ze strawieniem mięsa nasz układ trawienny ma spore kłopoty. Układ trawienny człowieka jest typowym dla roślinożerców,, dlatego mięso zalega w nim długo, gnije i tym zartuwa toksynami cały organizm. Prowadzi to do wielu dolegliwości.
    Poza tym istnieje w świecie cos takiego jak prawo przyczyny i skutku. Co siejesz to zbierzesz. Ludzie chcą dla siebie szczęścia, spokojnego, radosnego życia. Jednak nikt nigdy nie osiągnął tego kosztem cierpienia innych żywych istot. Owocem tego co ludzie sieją, zabijając bez potrzeby inne stworzenia, jest cierpienie jakie na nich spada. Zabijanie, zwierząt, takie jakie jest obecnie praktykowane przez ludzi na calym świecie, jest głównną przyczyną cierpień jakie sami doznają w różnej postaci.

  25. Raptor 13.12.2008 17:54

    @kroton
    Z aspektem zabijania zwierząt się zgadzam. Podobnie zgadzam się z wpływem myśli i otoczenia na nasz stan zdrowia. Ale skąd masz takie informacje?:

    “Ze strawieniem mięsa nasz układ trawienny ma spore kłopoty. Układ trawienny człowieka jest typowym dla roślinożerców,, dlatego mięso zalega w nim długo, gnije i tym zartuwa toksynami cały organizm.”

    I na miłość boską, o jakich toksynach piszesz? W. już powiedział, że jedyne toksyny jakie można znaleźć w mięsie (ale i w pokarmach roślinnych), to te dodane celowo przez człowieka (nie wnikam w jakim celu).

    Nie mamy kłopotów ze strawieniem mięsa, ale ze strawieniem nadmiaru wszelkiego rodzaju pokarmu (w przypadku mięsa – nadmiaru białka, a w przypadku roślin – nadmiaru błonnika, białek roślinnych i węglowodanów). Więc jak zjesz od czasu do czasu mięso to nie zaszkodzisz sobie, tylko wzbogacisz swoją dietę.

  26. kroton 13.12.2008 19:11

    Dietę mam dość bogatą. Nie narzekam. Nie ma potrzeby urozmaicać jej trupami zwiarząt.
    Ludzie rozczulają się nad kotkami i pieskami, mieniąc się milosnikami zwierząt, lecz nie przyjdzie im do głowy, że karmią te swoje pupilki karmą zrobioną z innych zwierząt. Kto wie, czy między innymi nie z innych kotów i psów.
    Połóż mięso na talerzu – nie w lodówce – poczekaj jakiś czas i zobaczysz o co mi chodzi mówiąc o tym, że gnijące w jelitach mięso zatruwa nasz organizm. Rozchodzący się po domu smród psującego się mięsa zatruje ci życie i tak samo jest wtedy, gdy zalega ono w jelitach.
    Jelita mięsożerców są krótkie, a to dlatego, aby zjedzone mięso zostało jak najszybciej wydalone na zewnątrz W przeciwnym wypadku za długo pozostaje w jelitach i gnijąc, zatruwa organizm osłabiac go. Ludzkie jelita, podobnie jak i innych roślinożerców, są długie. Pokarm roślinny nie psuje sie tak szybko i dlatego też może leżeć dłużej, co pozwala na dokładniejsze jego strawienie.

  27. Raptor 13.12.2008 23:25

    Dlatego właśnie układ pokarmowy człowieka jest krótki, jedynie 8-9m. Właśnie podałeś argument przeciwko tezie, jakoby człowiek miał być z założenia roślinożercą. I powiedz, co takiego jest w mięsie co zatruwa organizm? Konkretnie proszę.
    Wszystko co wartościowe szybko się psuje, bo szybko pada ofiarą mikroorganizmów. Dlatego cukier się nie psuje, bo jest trucizną, mięso psuje się bardzo szybko, wiadomo dlaczego.

  28. Cas 13.12.2008 23:27

    Mięsa z wielu powodów nie radziłbym spożywać na co dzień . (Można od czasu do czasu)
    Zużywanie dużych ilości białka zwierzęcego (mięso, wędliny itp. ) w ilościach kilkakrotnie przekraczających zapotrzebowanie na nie w organizmie, powoduje ciągłe gnicie w układzie pokarmowym, zaparcia i zanieczyszczenie organizmu kwasem mlekowym, szczawiowym i moczowym (sprawcami bólów kręgosłupa, osteoporozy, chorób stawów i innych narządów ruchu.)
    Jak wiemy mięso niema smaku zapachu i dlatego do jego spożycia smażymy je, gotujemy, dodajemy różne przyprawy i solimy. W trakcie czego wytwarza sie w nim ok 20 trujących substancji, które niszczą naczynia krwionośne i uk nerwowy.
    Na jego strawienie organizm potrzebuje spore ilości witamin i mikroelementów jeśli jest ich mało mięso niezostanie do końca strawione i zacznie zalegać w jelitach. Proces gnicia rozpocznie się nasze Ph stanie się zasadowe co będzie idealnym warunkiem do rozwinięcia komórek chorobotwórczych, szczególnie rakowych. Wszyscy nadmiernie spożywający mięso są mocno narażeni na choroby nowotworowe.
    Najbardziej narażone są dzieci we wczesnym dzieciństwie, niezbędne do trawienia witaminy i mikroelementy będą pobierane z krwi, gdy ich zabraknie rozwinie się anemia i choroby krwi, uczulenia wszelkiego rodzaju, egzemy, przeziębienia, anginy katary itp.
    Dodatkowo według filozofi wschodu każdy produkt który spożywamy zawiera wszelkie informacjie o swoim życiu. W momencie zabijania zwierząt tworzy się mnóstwo hormonów “agresji” strachu. Stajemy się bardziej wybuchowi i agresywni. Jak wiemy agresja rodzi agresję. Bytło także zostaje karmione pokarmem białkowym zamiast rośłinnym, a w licznych krajach także hormonami czy antybiotykami jak kurczaki.
    Jako ciekawostkę dodam że w klasztorze Szaolin skazanych na śmierć karmiono wyłącznie mięsem, po 20-40 dniach umierali. ( Na podstawie książki Michał Tombak – “Czy mozna żyć 150 lat?”)

  29. Cas 13.12.2008 23:44

    Mięsa nie polecam, ale pozostałe produkty zwierzęce (oprócz mleka) są wskazane szczególnie sery czy jogurty.

  30. TheBlackMan 14.12.2008 00:54

    @Raptor

    [[[Wszystko co wartościowe szybko się psuje, bo szybko pada ofiarą mikroorganizmów. Dlatego cukier się nie psuje, bo jest trucizną, mięso psuje się bardzo szybko, wiadomo dlaczego.]]]

    Jedna uwaga:

    No niezupełnie. Sól też się nie psuje, a na pewno nie jest trucizną, bo człowiek jej potrzebuje do życia. Tak, od nieprzyjmowania dodatkowej soli w przyprawach – oprócz tej co w pokarmie – się umiera.

    Co do reszty poprzedniego komentarza się zgadzam.

  31. Raptor 14.12.2008 01:20

    @Cas
    Zgadzam się. Ale nie należy unikać produktów zwierzęcych, szczególnie ze względu na optymalny zestaw białek i kwasów tłuszczowych. Za to nie należy przesadzać z jego ilością bo nadmiar białka obciąża układ pokarmowy i powoduje problemy. Zresztą podobnie jak nadmiar każdego pożywienia i składnika pokarmowego, a nawet witamin.

    @TheBlackMan
    Sól jest również trucizną, dlatego właśnie używa się jej do konserwacji żywności (podobnie jak cukru), bo unieszkodliwia mikroorganizmy i nie rozwija się w niej żadne życie. Samej soli człowiek nie potrzebuje, może chodziło Ci o sole mineralne a nie czyste NaCL, albo o izotopy jodu, które są do soli dodawane w ostatnich czasach, powodując niedoczynność tarczycy (np. jod 131)?

    Najbardziej wartościowe substancje poznać właśnie po tym, że w optymalnych warunkach życie wokół nich rozwija się błyskawicznie. I te też należy jak najczęściej spożywać. W końcu organizmowi trzeba dostarczać życia.

  32. TheBlackMan 14.12.2008 02:11

    @Raptor

    [[[Sól jest również trucizną, dlatego właśnie używa się jej do konserwacji żywności (podobnie jak cukru), bo unieszkodliwia mikroorganizmy i nie rozwija się w niej żadne życie]]]

    Mylisz się drastycznie. Tak bardzo, że aż coś mnie trafia. Takich bzdur to już dawno nie czytałem.

    1. BZDURA X 1.

    _CZYSTA_ sól kuchenna, wydobywana z kopalni czy solanek / whatever jest elementem niezbędnym człowiekowi do zycia.
    Na 100% przy spożyciu niedoboru soli w pokarmach występuje jakaś ciężka choroba – zdaje się że obrzęki prowadzące do uduszenia i śmierci, ale nie jestem do końca pewien. W każdym razie to co wywołuje brak soli, jest śmiertelne.

    2. BZDURA X 2. Praktycznie z punktu widzenia człowieka nie ma czegoś takiego jak trucizna. To dawka czyni truciznę. Wiele znanych trucizn (w tym nawet JAD najgroźniejszego węża) w bardzo małych ilościach leczy. Nawet głupie promieniowanie radioaktywne w małych ilościach polepsza zdrowie (udowodnione naukowo) a w dużych ilościach zabija. Tak jest praktycznie ze wszystkim.

    3. BZDURA X 3. To czy coś jest “trucizną”, czy nie, zależy tylko od tego czy dany organizm jest przystosowany do trawienia tego czy nie. Np. są bakterie potrafiące żywić się ASFALTEM. Czy to znaczy że asfalt jedzony przez człowieka nie będzie dla niego trucizną, bo jakaś bakteria się nim żywi ?

    4. BZDURA X 4. Skąd wiesz że niby żaden organizm nie żywi się cukrem ? Może to tak jak z tymi bakteriami potrafiącymi zjadać asfalt a nawet tworzywa sztuczne – odkryto je przecież niedawno…. Może bakterie potrafiące żywić się czystym cukrem po prostu nie zostały jeszcze odkryte, albo nawet zostały odkryte, ale nikt nie wie że potrafią trawić cukier ?

    5. BZDURA X 5. OMG. Przecież nawet mrówki i pszczoły łaszą się na cukier. Wystarczy go rozpuścić, bo gdy jest w postaci suchej to nie mogą go zwyczajnie wyczuć….

    [[[Najbardziej wartościowe substancje poznać właśnie po tym, że w optymalnych warunkach życie wokół nich rozwija się błyskawicznie. I te też należy jak najczęściej spożywać. W końcu organizmowi trzeba dostarczać życia.]]]

    Skoro tak to proszę bardzo:
    Morze (woda morska) też jest słona i TRUJĄCA dla człowieka a życie rozwija się w niej rewelacyjnie, hmmm ? Ale nie wierz mi – lepiej sprawdź sam – spróbuj kilka dni pić wodę słoną zamiast słodkiej – do zobaczenia na intensywnej terapii.

  33. W. 14.12.2008 04:15

    “Dietę mam dość bogatą. Nie narzekam. Nie ma potrzeby urozmaicać jej trupami zwiarząt.”

    Czyli należy spożywać trupy roślin? Nie wiem czy wiesz, że rośliny są czującymi organizmami. Odczuwają np. ból, ale w odróżnieniu od zwierząt nie potrafią krzyczeć. Jesteś zwykłym hipokrytą. Przejmujesz się losem zwierząt, a roślinami nie. Bo nie potrafią krzyczeć z bólu i płakać? Bardzo wygodna postawa!

    “Ludzie rozczulają się nad kotkami i pieskami, mieniąc się milosnikami zwierząt, lecz nie przyjdzie im do głowy, że karmią te swoje pupilki karmą zrobioną z innych zwierząt.”

    Tak się składa, że zwierzęta – np. pies czy kot – muszą spożywać mięso. Nawet w naturze same polują i zjadają inne zwierzęta. Więc co z tego, że w karmach dla zwierząt mięsożernych jest mięso?

    “Połóż mięso na talerzu – nie w lodówce – poczekaj jakiś czas i zobaczysz o co mi chodzi mówiąc o tym, że gnijące w jelitach mięso zatruwa nasz organizm. Rozchodzący się po domu smród psującego się mięsa zatruje ci życie i tak samo jest wtedy, gdy zalega ono w jelitach.”

    To samo dotyczy roślin. Połóż cebulę na talerzu i nie chowaj do lodówki. Zobaczysz, jak z czasem pleśnieje, gnije – a cebula zaczyna śmierdzieć. Przy okazji – jeśli mięso wystawisz na światło słoneczne w gorącym kraju, to ono wyschnie. Niektóre ludy tak przygotowują mięso do przechowania. Różnica w czasie gnicia – między mięsem a roślinami – wynika z tego, że rośliny odżywiają się światłem słonecznym i wilgocią zawartą w powietrzu. Dlatego utrzymują dłuższą świeżość.

    “Jelita mięsożerców są krótkie, a to dlatego, aby zjedzone mięso zostało jak najszybciej wydalone na zewnątrz.”

    Człowiek ma jelita takiej samej długości co wilk i znacznie krótsze od jelit krowy czy owcy. Ma też jeden żołądek, jak wilk – a owca czy krowa kilka.

  34. Raptor 14.12.2008 04:50

    @TheBlackMan

    Oczywiście, że mówimy tu tylko i wyłącznie o dawkach (tzn. myślałem, że to oczywiste, dlatego nie wspominałem o cyjanku potasu, czy fluorku sodu), dlatego nie ma co się oburzać. Wiem, że to co napisałeś jest prawdą, a ja tego w swojej wypowiedzi nie uwzględniłem, mój błąd, uprościłem, przepraszam i błagam o wybaczenie.

    Organizmowi ludzkiemu potrzebny jest cały komplet różnych związków, ale w odpowiednio małych dawkach. Jeśli chodzi o takie substancje jak chlorek sodu, to dawki nie powinny przekraczać kilku gram dziennie (nie ma sensu używać dodatkowo _CZYSTEJ_ soli kuchennej, ponieważ znajduje się ona już w większości produktów, w pieczywie, maśle, serach, rybach czy przetworach mięsnych – i tak są to dawki zbyt duże; jeśli uważasz inaczej, to masz złe dane, bo nie byłoby nas dziś, gdyby nasi prehistoryczni przodkowie nie wydobywali soli – a nie wydobywali), a w przypadku sacharozy każda dawka jest zbędna (chociaż tutaj mogę się mylić). Napisałem o soli i cukrze, bo dziś bardzo łatwo nieświadomie przedawkować te specyfiki.

    Tak jak piszesz, są wyjątki w przyrodzie, które żywią się substancjami, do których spożywania większość organizmów nie jest przystosowana (bez przemyślenia napisałem o soli, że “nie rozwija się w niej żadne życie”, bo to rzeczywiście nie jest prawdą). Jednakże to, że znajdziesz wyjątek nie świadczy o tym, że substancja jest dla ciebie dobra, tak samo jak w przytoczonym przez Ciebie przykładzie z bakteriami żywiącymi się asfaltem.

    TAK, cukier i sól są dla człowieka groźnymi truciznami, których długotrwałe codzienne spożywanie w ilościach PRZEKRACZAJĄCYCH MINIMALNĄ DOPUSZCZALNĄ DAWKĘ może powodować poważne problemy zdrowotne. O intensywną terapię martwić się nie muszę (nie wiem skąd się to bierze, że tyle osób mi tego życzy), bo tych substancji nie spożywam dodatkowo.

    Co do powyższych substancji, które nie przyczyniają się do kwitnięcia życia biologicznego, jakoś dziwnie się składa, że nie są dla człowieka wskazane jako główny składnik pożywienia. Z kolei przykładem kwitnącego życia w oceanach nie musimy się przejmować, bo mówimy o środowisku lądowym, a człowiek nie jest istotą przystosowaną do życia w morzu (czyli do wchłaniania dużej ilości soli morskiej – brak filtrów). Nie widzę zatem problemu w drugim zdaniu, co do którego miałeś wątpliwości.

    Pozdrawiam

  35. Raptor 14.12.2008 04:55

    @W
    “Czyli należy spożywać trupy roślin?”

    Dawno nie słyszałem piękniejszego i bardziej eleganckiego argumentu w dyskusji z serii “fanatyzm kontra rozum” 🙂

  36. kroton 14.12.2008 08:44

    @ Raptor
    “Dawno nie słyszałem piękniejszego i bardziej eleganckiego argumentu w dyskusji z serii “fanatyzm kontra rozum” :)”

    Nie widzisz różnicy pomiędzy zabijaniem zwierząt, a wyrywaniem np. marchewki. Jeśli nie to przejdź się do rzeźni, a potem do ogródka i porównaj atmosferę w jednym i drugim miejscu.

    Coś jeść musimy a jakiekolwiek jedzenie wiąże sie tutaj z zabijaniem innych stworzeń. Czy to zwierząt czy to roślin. Nie uniknie się tego.
    To, że nie jem mięsa nie ma nic wspólnego z fanatyzmem:). To jest właśnie sensowny, zdroworązsądkowy wybór. natomiast trzymanie się usilnie przy mięsnej dieciie, choc jest ona szkodliwa pod każdym niemal względem, jest własnie dla fanatyzmem 🙂

  37. W. 14.12.2008 12:13

    Fanatyzmem jest kurczowe trzymanie się jakiejkolwiek diety, także wegetariańskiej, i nazywanie wszystkożerców “zjadaczami zwłok” i “fanatykami kurczowo trzymającymi się mięcha”. Ideologia żywieniowa to fanatyzm. Najgorsze, że osoby o Twoich poglądach mają poczucie wyższości nad wszystkożercami. “Ja jestem super gość, bo mięcha nie jem – a oni to świry i idioci bo nie wiedzą co czynią”. Czysty rasizm żywieniowy.

    Rozumiem, że według ciebie wyrwanie marchewki jest etyczne, bo marchewka nie potrafi wyrywać się i kwiczeć.

    “Nie widzisz różnicy pomiędzy zabijaniem zwierząt, a wyrywaniem np. marchewki. Jeśli nie to przejdź się do rzeźni, a potem do ogródka i porównaj atmosferę w jednym i drugim miejscu.”

    Byłem na wsi. Śmierdziało po równo w zagrodzie jak i na polu. I tu tam śmierdziało odchodami, bo akurat rolnik nawoził pole.

    Powinieneś wiedzieć, że specjalistyczna aparatura potrafi zarejestrować stres rośliny, a niektóre nawet “krzyk” w postaci trzasków. Czy to czyni cię lepszym? Bo czego nie widać i nie słychać – tego sercu nie żal?

    Zdaję sobie sprawę, że zjadam żywe stworzenia. Dzięki temu cenię jedzenie i dobrze pożytkuję. Sam też kiedyś zostanę zjedzony przez robaki. A być może – jeśli będę podróżować – pożarty np. przez krokodyla lub anakondę. Tak przyroda jest skonstruowana, że wszyscy nawzajem się pożerają. Nawet rośliny walczą z innymi roślinami o przetrwanie, a niektóre zjadają żywe stworzenia bezpośrednio, lub zapuszczając pędy w zgniłe zwłoki, aby czerpać składniki odżywcze.

    Jak sie czujesz ze swiadomością, że wszystkie rośliny jakie zjadasz są nafaszerowane nawozami sztucznymi lub wyrosły na odchodach zwierząt i ludzi? Że to co jesz odżywiało się, za przeproszeniem, śmierdzącą kupą?

    W odróżnieniu od Ciebie moja urozmaicona dieta nie wynika ani z fanatyzmu ani z ideologii. Jem co podpowiada mi organizm za pomocą “apetytu”. On mówi, czego mi potrzeba. Natomiast zmuszanie innych do jedzenia jakichś rzeczy z przyczyn ideologicznych i zbaraniania innych – to fanatyzm a nawet sadyzm. Bo mi np. brukselka, soja, kukurydza, oliwki i szpinak nie smakują. Są owoce i warzywa które lubię, tak jak i istnieje mięso które lubię i nie lubię (nie cierpię wołowiny i wieprzowiny, lubię ryby i drób).

  38. Raptor 14.12.2008 16:17

    @kroton
    “trzymanie się usilnie przy mięsnej dieciie, choc jest ona szkodliwa pod każdym niemal względem, jest własnie dla fanatyzmem :)”

    Dieta czysto mięsna jest tak samo szkodliwa jak dieta czysto roślinna. Fanatyzmem jest twierdzenie, że zjadanie jakiejkolwiek ilości pokarmów pochodzenia zwierzęcego jest szkodliwe 🙂 Tym bardziej , że pokarmy pochodzenia zwierzęcego (nie/niekoniecznie samo mięso) są najbardziej wartościowe dla człeka, o czym już zresztą pisałem.

    Czekam nadal na wyjaśnienie, jakież to toksyny zawarte w mięsie zabijają człowieka? DDT, czy może chodzi o GMO?

    Oczywiście zabijanie zwierząt na taką skalę i takimi metodami jak się to robi obecnie nie jest korzystne i nie pochwalam tego, bo taki stopień ludzkiego bestialstwa powoduje olbrzymi stres i wypełnia mięso adrenaliną. To samo tyczy się antybiotyków i szczepionek, które dostają się do mięsa podczas hodowli.

    Jeśli technologia umożliwi nam dostarczanie organizmowi białek i składników odżywczych znajdujących się w mięsie, to zabijanie należy niezwłocznie zakończyć. To się nazywa postęp, a nie uciekanie się do ascezy i umywanie rąk, bo nie wiemy co zrobić, żeby było lepiej.

  39. kroton 14.12.2008 20:26

    uff… nawet nie chce mi sie z Wami dyskutować.
    Ja po prostu nie jem mięsa i tyle. I nie wynika to z jakiegoś fanatyzmu, który mi tu wmawiacie. Nie jem bo jest to dla mnie lepsze. Tak uważam i opieram to na swoim osobistym doświadczeniu. pewnego dnia podjąłem taka decyzję i jestem z niej zadowolony. Nie muszę zabijac zwierząt, aby sie najeść. Owszem, zabijam rosliny, bo nie da sie inaczej, lecz przecież często wcale nie muszę ich zabijać aby zjeśc ich dary. Czy muszę zabijać jabłoń, aby zjeśc jabłko? Nie jestm oczywiście szczęśliwy z faktu, że są one posypywane chemikaliami w procesie produkcji. Nie mam jednak wyjścia. Nie wszystko udaje sie wyprodukować na działce:)
    Aha. I nie umartwiam się, ani nie praktykuje ascezy:). Żyję sobie całkiem na luzie:)
    Dziękuję za wymianę poglądów.
    Pozdrawiam i zyczę wszystkiego dobrego.

  40. zofia 14.12.2008 21:18

    Rozumiem Ciebie @Kroton doskonale bo tez jestem juz wolna od wszelkiego rodzaju mies i kielbas okolo 10 lat i czuje sie super.Ale, kazdy sam sobie powinien wybrac diete i jesc to co jest dla niego dobre, ale czasami lekarz musi decydowac o diecie i to juz jest za pozno…
    Rozumiem Ciebie @Raptor i @W, bo przez 50 lat mego zycia zajadalam sie kotletami schabowymi, gulaszem,bigosem, dobrymi rybkami itd…Wtedy jadlam prawie wszystko i wiem jak to smakuje i jak sie po takich obiadkach czulam, a specjalnie kiedy jadlam ziemniaczki z miesem.
    Kiedy sama zmienilam swoja diete( a nie jest to wcale takie latwe)odzylam.Pozbylam sie wielu dolegliwosci, ktore mi dokuczaly.To ze od 10 lat nie jadam miesa nie znaczy, ze jestem fanatyczka.Jest to moj wybor i tyle.
    Kazdy kiedys do tego dojrzeje….
    Zycze wszystkim “Smacznego” i wiecej tolerancji , a przede wszystkim zrozumienia czyli milosci.
    Pozdrawiam i usmiech zostawiam

  41. Raptor 14.12.2008 21:29

    No i takie podsumowanie, jakie przedstawili powyżej rozmówcy, jest bardzo pozytywne 🙂
    A kotletów schabowych nie jadam i mięso bardzo rzadko 😉 Wolę to, co oferują nam zwierzęta bez potrzeby zabijania ich.

    Pozdrawiam i również życzę dużo zdrowia.

  42. mr_craftsman 15.12.2008 13:00

    @Raptor – co do długości przewodu pokarmowego..fakt, w porównaniu z jakimś przeżuwaczem, człowiek ma krótki przewód. tyle,że to wartość bezwzględna. porównując długość przewodu sprawdza się w proporcjach do wielkości anatomicznych ciała. tutaj człowiek wypada jako roślinożerca.
    toksyny w mięsie? nie napisałem o tych w mięsie. toksyny powstają pod wpływem działania bakterii gnilnych na dużej masie białka zwierzęcego.
    dowodem na to jest 100% reakcja immunologiczna na spożycie mięsa. nie jest ona bardzo silna, ale występuje zawsze, nawet przy malutkich porcjach mięsa.

    kwestie etyczne: zamieszczona nawet w linku w wolnych-mediach “ewangelia życia” znana mi także jako ewangelia tomasza:
    http://www.geocities.com/legaba2010/5_ewangielia.htm

    względem tego apokryfu chrześcijanin musi być wegetarianinem. do zaleceń chrystusa stosowały się w pełni grupy, które zostały potem posądzane o herezje, a następnie eksterminowane, na przykład liczni swego czasu katarzy .

  43. TheBlackMan 15.12.2008 16:35

    @Raptor

    [[[błagam o wybaczenie.]]]

    No bez przesady. Nie jestem jakąś wielką osobistością żeby mnie błagać o cokolwiek.

  44. W. 15.12.2008 19:49

    “człowiek ma krótki przewód. tyle,że to wartość bezwzględna. porównując długość przewodu sprawdza się w proporcjach do wielkości anatomicznych ciała. tutaj człowiek wypada jako roślinożerca.”

    Człowiek jest anatomicznie i fizycznie większy od wilka, więc jeśli to co piszesz to prawda, to proporcjonalnie człowiek ma krótszy przewód pokarmowy od wilka zakłądając, że jego długość jest identyczna w centymetrach. Bo wilki są mniejsze od ludzi. Druga sprawa – przeżuwacze mają po kilka żołądków, a człowiek jeden.

    Ale nie zamierzam w tych kwestiach się spierać, bo anatomem i biologiem nie jestem. Warto zwrócić uwagę, że mięso można produkować bez konieczności zabijania zwierząt. Wystarczy rozmnażanie komórkowe metodą podobną do tworzenia skóry na przeszczepy. Czytałem gdzies, że naukowcy nad tym pracują, ale mają problemy, bo mięso nie rośnie wzwyż, tylko wzdłuż i można co najwyżej zrobić pasztet albo coś w rodzaju mielonki.

  45. Raptor 15.12.2008 20:25

    @ TheBlackMan
    Spoko, wiem… to tylko lekko humorystyczny zwrot z mojej strony; coś pomiędzy koniecznością wyjaśnienia niedopatrzeń, w tym co napisałem a gwałtowną reakcją jaką te niedopatrzenia wywołały 😉

    No więc właśnie, z tym wilkiem to jedna sprawa. Jeszcze jest u człowieka uzębienie “mieszane”, które jest charakterystyczne dla wszystkożerców (kły nie pojawiły się u nas dla żartu) – niewątpliwie wiąże się to ze zdolnością przystosowania się człowieka do określonego środowiska i klimatu.

    Właśnie rozmnażanie komórek mięsa miałem na myśli pisząc: “Jeśli technologia umożliwi nam dostarczanie organizmowi białek i składników odżywczych znajdujących się w mięsie, to zabijanie należy niezwłocznie zakończyć.”

  46. Raptor 15.12.2008 23:32

    Ciekawe spostrzeżenie. Nasuwa się na myśl kolejny paradoks, przestaniemy zabijać pewne gatunki, a one przez to same wymrą, bo “poczują się” niepotrzebne 🙂

  47. kroton 16.12.2008 07:09

    @realista
    Krasule będą – dają mleko. Po to właśnie są. Przerabiają niejadalną dla nas trawę na potrzebne nam mleko
    Oczywiście nasi dzielni naukowcy mogą kiedyś wymysśeć jakies sztuczne mleko produkowane w ich laboratoriach. Wtedy stwierdzimy, że krowy można wybić bo tylko zajmują miejsce potrzebne na domy, drogi, fabryki śrubek i plastykowych zabawek.

  48. Raptor 16.12.2008 07:41

    Bydło owszem, z uwagi na nabiał pozostanie w “użytku”, ale co ze świnkami, nic przecież nie produkują… prócz g… 🙂 Chyba, że nadają się na zjadaczy odpadów biologicznych i producentów nawozu.

  49. mr_craftsman 16.12.2008 18:33

    @W , ale właśnie dlatego proporcje są różne, bo gatunki są różne jeden mięsożerny,drugi nie.
    druga sprawa – nie mylmy roślinożerców z trawożercami. jedno zawiera się w drugim, ale człowiekowi najbliżej do owoców i orzechów a nie do trawy.
    @raptor – kły? ciekawe. zapewne u słoni też nie pojawiły się bez przypadku. słonie polujące swoimi największymi na świecie kłami na lwy to zapewne codzienność ;>
    kły człowieka służą do jedzenia owoców. jeśli nie wierzysz, zrób sobie eksperyment – upoluj, porozrywaj na sztuki i zjedz np kozę za pomocą własnych kłów i pazurów. potem możesz wyrokować o ewolucyjnym dostosowaniu człowieka do pokarmu mięsnego ;p

    poza tym lekko przeraża mnie na wskroś utylitarne traktowanie zwierząt. pozyskiwanie mleka i jaj przy okazji – fajnie. ale wyobraźcie sobie specjalne ciągłe zapładnianie kobiet, aby dawały mleko. jak ktoś ma dzieci to sam przyzna, że laktacja u samic ssaków nie jest 100% przyjemna i bezbolesna. jeszcze pofaszerujcie kobietę hormonami żeby była bardziej “mleczna”.
    tak samo okres nośności u kur – wygasa okresowo(zima), żeby kura odpoczęła. podaje się hormony, żeby niosła nieprzerwanie.etc…
    po prostu przesadny apetyt na białko generuje tak czy siak cierpienia.
    genetyczna hodowla jest jakimś rozwiązaniem, ale czy jest konieczna? białko nie musi być tak często dostarczane. zdrowy organizm wykorzysta sobie swoje niepotrzebne i chore komórki i rozmaitych intruzów.

  50. Raptor 16.12.2008 21:17

    @mr_craftsman
    “kły? ciekawe. zapewne u słoni też nie pojawiły się bez przypadku.”

    Mylisz kompletnie rodzaj przyrządów. Zupełnie inna konstrukcja i zastosowanie, tylko nazwa taka sama. Gdybym miał kły jak słoń, a nie jak lew, to poważnie zastanawiałbym się, czy aby a pewno nie powinienem się odżywiać tak jak słoń. Ale tak nie jest.
    Kły do jedzenia owoców? Które owoce wymagają używania kłów, banany, czy maliny?
    Eksperymentów z jedzeniem surowego mięsa mi nie potrzeba. Od tego mamy dar świadomego życia i wysokiej inteligencji, żeby uczyć się udoskonalać dary natury, bądź wykorzystywać je w coraz lepszy sposób. Stąd, od nie wiadomo jak dawna używamy ognia do zwiększania wartości biologicznej pokarmów (może od początku – w śmieszną wizję z filmu “Walka o ogień” absolutnie nie wierzę i dziwię się, że ktoś daje się na to nabierać). Dlatego nie mamy kłów jak tygrys, bo tygrys nie ma takiego mózgu jak my.

    Co do technik pozyskiwania mięsa, mleka i jaj, to nie będę wcale tutaj bronił chciwości wielu hodowców, którzy wyrządzają zwierzętom krzywdę (a przez to niejednokrotnie swoim klientom), tylko po to, żeby zarobić dodatkową złotówkę na 10 kilogramach. Brak empatii względem zwierząt jest dla mnie pewnego rodzaju defektem umysłowym, albo efektem prania mózgu, na jedno wychodzi – jest to jakiegoś rodzaju upośledzenie, coś z psychopatii (tj. psychopata upośledzony jest względem odczuwania krzywdy wyrządzanej innym ludziom).

    “białko nie musi być tak często dostarczane. zdrowy organizm wykorzysta sobie swoje niepotrzebne i chore komórki i rozmaitych intruzów.”

    Z tego co wiem, to obumarłe komórki i komórki intruzów są w dużej mierze spalane lub wydalane.

    Białko jest związkiem kluczowym dla organizmu i pełni w nim wszystkie niemal funkcje, od budulcowej przez transportową aż do enzymatycznej. W ciągu doby organizm ludzki traci 20-30 gram aminokwasów, dlatego regularna dostawa białka wysokiej jakości jest niezbędna. Ilość tego białka zależy od warunków i stanu organizmu, np. podczas leczenia potrzeba go nieco więcej. Wartość biologiczną białka określa się na podstawie ilości zawartych w nim aminokwasów i proporcji ilościowych między nimi, które powinny być jak najbardziej zbliżone do proporcji w białkach ustrojowych. Pod tym względem najbardziej wartościowe jest białko zawarte w żółtku jaja kurzego oraz białko zawarte w mleku kobiecym.

  51. Nowy 21.12.2008 21:51

    Autor tego art. dr. Stephen Byrnes zmarl na wylew w wieku 41…

  52. W. 22.12.2008 03:38

    Sprawdziłem twoją informację. Faktycznie zmarł w wieku 41 lat. Zmarł na udar mózgu (wylew krwi do mózgu) 10 czerwca 2004 roku podczas upalnego dnia. Miał też podobno AIDS z powodu którego musiał przyjmować wiele leków i to one były najprawdopodobniej przyczyną pogarszajacego się stanu zdrowia (leki, albo AIDS, albo oba czynniki naraz).

    Znalazłem też przy okazji informację, że był ex-wegetarianinem. Co oznacza, że przez wiele lat nie spożywał mięsa. Czyli, że (zakładając że dieta mięsna prowadzi do miażdżycy) teoretycznie proces miażdżycy musiał u niego przebiegać wolniej niż u przeciętnego wszyskożercy, bo miał ileśtamletnią przerwę w diecie mięsnej.

    Miałem w dzieciństwie kolegę z podwórka, który miał wylew w wieku 9 lat i zrobił na całym osiedlu sensację, bo przyjechała po niego karetka. Dostał wylewu podczas domowej awantury, gdy podniosło mu się ciśnienie.

    Moja prababcia zmarła w wieku 97 lat, pradziadek w wieku 84. Całe życie jedli wszystko, w tym mięso i nigdy nie mieli zawału.

    I czego to dowodzi? Niczego. Bo zawał może przydarzyć się każdemu, bez względu na dietę i wiek. Doktor musiał być cały czas atakowany przez wegetarian – niezłego szumu narobił za granicą swoim artykułem i pewnie żył w stanie podwyższonego stresu, podobnie jak mój kolega z dzieciństwa.

    Poczytajcie to:
    http://blog.plantpoisonsandrottenstuff.info/2006/03/28/vegans-lies-and-the-death-of-dr-stephen-byrnes/&sa=X&oi=translate&resnum=1&ct=result&prev=/search%3Fq%3Ddr

    I z pomocą tłumacza google, jak ktoś nie zna angielskiego:
    http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://blog.plantpoisonsandrottenstuff.info/2006/03/28/vegans-lies-and-the-death-of-dr-stephen-byrnes/&sa=X&oi=translate&resnum=1&ct=result&prev=/search%3Fq%3Ddr%2BStephen%2BByrnes%2Bdead%26hl%3Dpl%26lr%3D%26sa%3DG

  53. Alex 30.12.2008 00:43

    Nie ma co panikować nad dietą wegetariańską. Wit B12 dzienną porcję znajdziemy w kilku plasterkach żółtego sera (a przecież jest jeszcze mleko, jaja itp). Wszystkie inne witaminy i minerały oraz inne składniki odżywcze znajdziemy w produktach roślinnych. Piramida żywienia (polska wersja, czyli ta bardziej ostrożna niż np. kanadyjska) zaleca na samym malutkim czubku odrobinę mięsa lub ryb (takie mają rozróżnienie) lub roślin strączkowych. Już nawet w PL mięso nie jest super produktem, niezastąpionym i niezbędnym. Ja tam nie jem mięsa kilkanaście lat i się tym nie przejmuję, owoców też prawie nie jem, ale też się tym zbytnio nie przejmuję 🙂 Pozdrawiam

  54. thr 19.01.2009 08:39

    hmm? nawet ignorując błędy logiczne i merytoryczne, które zawarł w tej pracy, nawet przyjmując za dobrą monetę jego niepoparte rzetelnymi dowodami, naciągane autorskie teorie, nadinterpretacje badań, swobodne żonglowanie faktami i naginanie ich do przedstawionych tez, nawet ignorując to, że powołują się na niego na przykład zwolennicy tzw. diety Kwaśniewskiego, nawet gdyby przez chwilę zapomnieć, że Byrnes promował również leczenie AIDS akupresurą i homeopatią i zaprzeczał, że ta choroba powodowana jest przez wirusa, to i tak trudno by go było uznać go za wiarygodnego naukowca. nie wiem dlaczego nagle polska prasa przypomniała sobie o tym właśnie niszowym pseudonaukowcu. mamy ich na pęczki, a teorie większości z nich nie są tak groźne, jak jego właśnie. ten tekst powstał 9 lat temu, Byrnes zmarł 5 lat temu. czas pozwolić mu w końcu spocząć w pokoju.

  55. w. 19.01.2009 10:56

    Zazwyczaj gdy ktoś przedstawia poglądy, które komuś się nie podobają, ten drugi ktoś stara się albo ośmieszyć autora, albo podważyć jego wiarygodność. Skoro są jakieś błędy logiczne, to wymień je.

    Jeśli idzie o AIDS – do dzisiaj nie udowodniono związku między HIV a AIDS. Postawiono hipotezę, która stała się nieudowodnionym dogmatem nauki w który naukowcy WIERZĄ. Nie wszystkie osoby chore na AIDS mają w sobie wirusa HIV, i wiele osób mających wirusa HIV nie choruje na AIDS. O ile to drugie da się wytłumaczyć okresem inkubacji, o tyle pierwsza rzecz jest podejrzana.

  56. thr 19.01.2009 18:35

    AIDS nie jest chorobą per se, tylko pewnym zespołem symptomów i infekcji, a obecność HIV w organizmie jest warunkiem koniecznym do jego zdiagnozowania. teorie spiskowe są fajne, o ile nie giną przez nie ludzie. podzielająca twoje poglądy była minister zdrowia RPA swoim “leczeniem” AIDS sokiem z cytryny i czoskiem doprowadziła do śmierci kilkuset tysięcy osób, a większość działaczy ruchów, zaprzeczających związkowi między HIV a AIDS opuściła już ten świat z powodu związanych z nim powikłań. polemika z osobą, która posługuje się w argumentacji groźnymi, ordynarnymi kłamstwami i ślepą negacją faktów mija się z celem.

  57. ufal 19.01.2009 18:44

    Doprowadził do śmierci przede wszystkim ich styl życia, nie może być tak że ktoś sie szlaja, ćpa i jest bezkarny, a bydlaki wyciągają od zwykłych ludzi kasę na te patologie.

  58. thr 19.01.2009 19:12

    może się znajdzie jakiś moderator? wolność słowa jest święta, ale to, co ci ludzie wypisują jest gorsze od kłamstwa oświęcimskiego…

  59. qazsew 19.01.2009 19:18

    Nie wiem jaki jest poziom twojej wiedzy medycznej, ale coraz więcej osób mówi trochę inaczej niż koncerny farmaceutyczne.
    Wpisz sobie w wyszukiwarkę hasło:” aids kontrowersje “

  60. thr 19.01.2009 19:41

    twój natomiast poziom wiedzy medycznej jest oczywisty. halo! czas się obudzić. nagle w Polsce przypomniano sobie o jakichś przestarzałych bzdurach, od których na całym świecie dawno już ze wstydem się odcięto. temat w oczywisty sposób będzie wzbudzał kontrowersje. jednak żerowanie na naiwności, przesądach i pseudotezach (szlajanie i ćpanie? powiedz to ofiarom Simona Mola.) to zwykła zbrodnia. to właśnie ludzie wam podobni twierdzą, że współżycie z dziewicą skutecznie leczy z AIDS. jesteście gorsi niż Zakon Świątyni Słońca, bo ci przynajmniej tylko sobie odebrali życie. wy jesteście zagrożeniem dla nas wszystkich. miałem wrażenie, że Wolne Media to porządny portal, ale widzę, że komentarze gorsze niż na wp.pl. nie będę sobie krwi psuł, do takich jak wy racjonalne argumenty po prostu nie dotrą.

  61. qazsew 19.01.2009 20:09

    Wolne Media są po to aby każdy mógł się wypowiedzieć . Dlatego ja wyrażam swój pogląd ,a ty swój pogląd, to się nazywa polemika ,która jest pochodną tolerancji.Możemy ze sobą rozmawiać dopóki nikt nikomu nie ubliża.
    Spróbuj tak się wypowiadać na onecie lub wp , a zostaniesz zmieszany z błotem wyzwany od pisuarów i pokemonów, jak ci to odpowiada to już twoja sprawa.

  62. ufal 19.01.2009 20:12

    Nie opowiadaj bzdur, jakie “ofiary” Simona? Kto im kazał się puszczać? Jaka zbrodnia? On ich nie gwałcił! Skoro takie cnotliwe mogły poprosić o wspólne badania, w XXI wieku o normalne, ale jak się ma łeb w kroczu to się nie myśli przezornie.

  63. thr 19.01.2009 20:29

    poglądy nie są jakąś świętością, podlegają normalnej, racjonalnej weryfikacji z rzeczywistością. jeśli są fałszywe, należy im stanowczo zaprzeczyć. co z tego, że niektórzy Amerykanie sądzą, że Europa leży w Stanach? kłamstwo i głupotę należy piętnować bez skrępowania, a tolerować zła i podłości nie można nigdy.
    ulafie, jeśli potrafisz postrzegać seks wyłącznie w kategorii puszczania się, wpółczuję. świadome zarażanie śmiertelną chorobą jest podłą zbrodnią, zabezpieczanie się nie ma tu nic do rzeczy. poza tym po co sugerujesz badania, skoro według ciebie to nie HIV powoduje AIDS? na co w takim razie miałyby się wspólnie z nim badać? na “puszczanie się i ćpanie”? oczywiście i tak wiem, że nic nie jest w stanie cię przekonać. bez skrępowania będziesz przeczył sam sobie i wymyślał bzdurne pseudoargumenty, żeby tylko udowodnić swoje chore, sekciarskie racje. obrzydliwe.

  64. ufal 19.01.2009 21:46

    Sam jesteś chory, na głowę, po to są badania na choroby tego typu żeby z nich korzystać. No ale skoro uważasz że to są moje wymysły to już Twój problem…z fantazją.