Żegnaj, szkoło

Opublikowano: 01.02.2015 | Kategorie: Edukacja, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1004

Nawet kilkaset szkół może zniknąć z mapy Polski w tym roku. Niezadowoleni rodzice, uczniowie i nauczyciele wychodzą na ulice.

„Gazeta Wyborcza” pisze, że do kuratoriów oświaty przed 23 stycznia wpłynęło ok. 50 uchwał o woli likwidacji placówek, a to dopiero początek. Zgodnie z prawem oświatowym gminy na podjęcie takich uchwał mają czas do 28 lutego, a praktyka poprzednich lat pokazuje, że samorządowcy lubią robić to na ostatnią chwilę, by uniknąć dyskusji ze zdenerwowanymi mieszkańcami. Tymczasem jak Polska długa i szeroka atmosfera się zagęszcza – pisze gazeta. Przykładowo, 16 stycznia ok. 80 mieszkańców Skarżyska-Kamiennej zablokowało krajową „siódemkę”, by nie dopuścić do zamknięcia kilku lokalnych szkół.

– Po wyborach samorządowych politycy dostali wiatru w żagle – komentuje Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – W kampanii wyborczej wśród obietnic żaden z nich nie zapowiadał likwidacji szkół. Nie mówili, że chcą je zamykać, by za te pieniądze np. budować drogi czy kanalizację. A teraz takie argumenty wysuwają. Wiedzą, że następne wybory dopiero za cztery lata, i liczą na to, że wyborcy do tego czasu zapomną.

Spośród miast wojewódzkich najgoręcej jest w Gdańsku, gdzie ważą się losy Pałacu Młodzieży, do którego uczęszcza ok. 2 tys. dzieci. W Katowicach samorządowcy rozważają likwidację liczącego ok. 150 uczniów Gimnazjum nr 15. W budynku po szkole najprawdopodobniej pozostaną podstawówka i przedszkole prowadzone przez stowarzyszenie, którego wiceprezesem do niedawna był wiceprezydent Katowic Krzysztof Mikuła. Wiejskie podstawówki zamieniane są w filie, by zaoszczędzić m.in. na administracji (kilka szkół może mieć jednego dyrektora).

Na liście szkół do zamknięcia jest też podstawówka w Chomętowie (gmina Szubin, Kujawsko-Pomorskie), z ponad 170-letnią historią; jeśli zniknie, jej uczniowie będą musieli dojeżdżać 8 km do Kowalewa. W Świdnicy władze powiatu dążą do likwidacji IV LO – uczniów z klas policyjnych, wojskowych i strażackich chcą przenieść do liceum o profilu… artystycznym.

Kontrolerzy NIK, którzy zbadali 119 procedur likwidacyjnych z lat 2011-13, krytykują gminy za styl, w jakim przeprowadzane są likwidacje, zaogniający konflikty społeczne. Zwracają też uwagę, że we wspomnianym okresie pracę straciło 1179 pedagogów. Co prawda blisko 40 proc. z nich podjęło pracę w szkołach gminnych przejmujących uczniów, a 19 proc. w szkołach (prywatnych czy społecznych) tworzonych w miejsce likwidowanych placówek. Jednak warunki ich pracy znacznie się pogorszyły – czas pracy wydłużył się średnio o 5 godz., a wynagrodzenie wynosiło średnio 60 proc. wcześniejszych pensji – pisze „Wyborcza”.

Od 2008 do 2012 r. gminy zlikwidowały 856 podstawówek i 88 gimnazjów. Szkół tak naprawdę znikło więcej, tylko że wiele z nich likwidowano przez wygaszanie, tzn. ograniczano im nabór w kolejnych latach, tak że np. gimnazjum po trzech zostawało puste.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. adambiernacki 01.02.2015 14:22

    A może rynek walny-plenarny? Wolny rynek hehe slogan propagandowy, który wstawia się wszędzie a powinno się na półkę między idealistyczne bajki zaraz obok komunizmu i demokracji niestety.

  2. Rozbi 02.02.2015 21:27

    To nie jest decyzja polityczna tylko ekonomiczna.
    NIE MA – potwarzam NIE MA alternatywy dla dużych szkół zamykanych w mniejszych miejscowościach.
    System skonstruowany jest tak że placówka oświatowa musi mieć wyamganą ilość uczniów

    A jeszcze dobrze pamiętam jak moja babcia była była nauczycielką (szkołą podstawowa) w bardzo małej szkole -w jakimś starym rozpadającym się budynku (niedawno odremontowanym za pieniądze unijne) – ludzie jej przynosili jedzenie, ona uczyła całą wieś i okoliczne pisać , czytać i liczyć. Jako małe dziecko (chyba 6-7 lat) (czyli rok 1993 mniej więcej) byłem na jednej z tych lekcji i pamiętam jak przez mgłę
    W jednej sali byli uczniowe wszystkich klas ! – od 1-ej do chyba 3-4 -ej – i każda grupa miała inne zadanie do wykonania (np na matematyce dzieciaki robiły dodawanie, a na drugiej części tablicy było mnożenie dzielenie i ułamki)
    PAmiętam stare odrapane łąwki, tablice a w-f i przerwy były na podwórzu. który stanowiło podwórko sąsiadujące z domem sołtysa z dwoma kijkami (do rozwieszenia siatki do gry w siatkówke.

    NA pewno jakość kształcenia była trochę gorsza niż teraz.
    Ale samorządu to nie kosztowało prawie nic – poza pensją dla jednej nauczycielki (moja babcia) i pewnie prądem / wodą za utrzymanie.
    Budynek pewnie nie był remontowany bo pamiętam że w tym czasie był w bardzo słabym stanie, a później gdy moja babcia przeszła na emeryture kilka lat później po prostu popadł w ruine.

    Do czego zmierzam?

    Samorządów nie stać na utrzymywanie szkół – bo są one gigantycznie drogie w utrzymaniu – zorientujcie się ile kosztuje jedna mała szkołą w przeliczeniu na jednego ucznia.

    Ja wiem że w mieście jest tańsze utrzymanie niż na wsi (w moim powiecie w niektórych szkołach to było nawet 17 000 zł rocznie na jednego ucznia – dla porównania czesne w prywatnej szkole w Warszawie to powiedzmy 12 000zł rocznie)

    Mikroszkoły takie jak opisywane przeze mnie już od dawna nie istnieją – zastąpiły je bardzo kosztowne zespoły szkół skoncentrowane w dużych kosztownych placówkach.

    I jak taki biedny samorząd ma utrzymać szkołe, wyremontować drogi, zadbać o wywóz śmieci, opiekę nad zwierzętami itp itd.
    Ja wiem że tylko w moim powiecie na takie prowincjonalne szkoły wydaje się w gminach ponad 50% całegu budżetu gminy.

    Wybaczcie ale z pustego i salomon nie naleje.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.