Zarzucają papieżowi Franciskowi herezję

„Papież to heretyk!” – takie oskarżenia pod adresem zwierzchnika Kościoła katolickiego nie padały od ponad pół wieku. Aż tu nagle kilkudziesięciu teologów i duchownych publicznie, w dokumencie zatytułowanym „Synowska korekta dotycząca propagowania herezji”, oskarżyli papieża Franciszka o ultraliberalizm.

Detonatorem skandalu okazała się trzecia encyklika papieża Franciszka „Amoris laetitia” („Radość miłości”) poświęcona sprawom rodzinnym. W niej głowa Kościoła zezwala osobom rozwiedzionym na przyjmowanie komunii. Takiego liberalizmu w duchu Kościoła protestanckiego od papieża nie oczekiwano!

Oskarżyciele podają w wątpliwość nieomylność papieża, która stała się jednym z dogmatów Kościoła katolickiego. Od 1870 roku decyzje papieża uznawane są oficjalnie za bezbłędne. Włoska gazeta La Stampa zwróciła uwagę, że retoryka listu do papieża wskazuje na to, że w inicjatywie brał udział dawny wróg papieża Franciszka — amerykański kardynał Raymond Leo Burke, który jest najbardziej wpływowym katolikiem w USA.

Arcybiskup metropolita Saint Louis Raymond Leo Burke, były prefekt Trybunału Sygnatury Apostolskiej, w ciągu dosłownie pięciu lat zdołał skupić wokół siebie wszystkich niezadowolonych z „papieża Bergoglio”. Kardynał nigdy nie skrywał swojej wrogości wobec zwierzchnika Watykanu. A kiedy papież Franciszek po raz pierwszy (w marcu 2016 roku) publicznie zwątpił w to, że Trump jest chrześcijaninem, kardynał Burke zaoferował kandydatowi na prezydenta swoją pomoc. W USA katolicy stanowią 22% ludności. Według danych ośrodka badawczego Pew najkonserwatywniejsi z nich, biali katolicy, odegrali decydującą rolę w zwycięstwie Trumpa.

Po wyborach w USA kardynał Burke przeszedł do ofensywy, oskarżając papieża o wspieranie gejów. W reakcji na te oskarżenia, na początku 2017 roku papież pozbawił Zakon Maltański jego zwierzchników — popleczników Burke’a. W tym kontekście doszło do pierwszego spotkania papieża Franciszka z Trumpem, które dziennikarze nazwali „najdziwniejszym w historii”.

Amerykańscy katolicy od prawie roku oskarżają papieża Franciszka o najstraszniejszy ich zdaniem grzech — zbliżenie z Putinem. Szczególnie zeźliły ich słowa papieża o tym, że rosyjski prezydent jest „jedynym politykiem, który stanął w obronie chrześcijan na Bliskim Wschodzie”.

Oburzenie podsyciła też pierwsza oficjalna wizyta sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej Pietra Parolina w Rosji. Gazeta The Politico od razu zadała sobie pytanie: „A dlaczego papież tak kocha rosyjskiego prezydenta?”. Iacopo Scaramuzzi, jeden z ekspertów La Stampa, znający Watykan „od podszewki”, przedstawił swoją wersję: Putin i papież chcą „zjednoczyć chrześcijan”. A członkowie „konserwatywnego skrzydła” Kościoła Rzymskiego są kategorycznie przeciwni „zalecaniu się” biskupa Rzymu do innych konfesji.

W rezultacie Stolica Apostolska od miesiąca wstrząsana jest skandalami: to trzecia osoba w państwie i główny inkwizytor okazują się pedofilami, to przeciwko samemu papieżowi wystąpili znamienici teolodzy. Czyżby wrogowie Franciszka szukali możliwości jego odwołania?

W Kościele katolickim nie ma jednego legalnego mechanizmu „zdymisjonowania” papieża. A z własnej woli papież na emeryturę raczej nie odejdzie. Trzeci wariant to skorzystanie z doświadczenia przeszłości: kiedy w 1870 roku przyjęto dogmat o nieomylności papieża, w Kościele katolickim doszło do rozłamu. Dzisiaj taki rozwój wydarzeń nie wydaje się już rzeczą fantastyczną. Odwołania papieża Franciszka domaga się coraz więcej wpływowych ludzi.

Autorstwo: Anton Skripunow
Źródło: pl.SputnikNews.com