Założenia libertarianizmu

Opublikowano: 01.09.2012 | Kategorie: Prawo, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1008

Zdefiniować libertarianizm jest bardzo łatwo. Najprościej mówiąc jest to ideologia wolności, opierająca się na własności prywatnej. Pojęcie libertarianizmu można sprowadzić do prostej zasady pięści i nosa („Wolność mojej pięści kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność twojego nosa”) lub granic („Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”). Prostą, zgrabną i przyjemną definicję podał Samuel Konkin:

„Libertarianizm wyprowadza całą swoją filozofię z jednego prostego założenia: inicjowanie agresji albo grożenie jej zainicjowaniem (przymus) jest złe (niemoralne, niesprawiedliwe, niesłuszne, wysoce niepraktyczne itd.) i zakazane – wszystko inne jest dozwolone”.

Według Murraya Rothbarda libertarianizm opiera się na prawie własności do własnego ciała oraz wszystkich rzeczy, które weszły w nasze posiadanie w wyniku użycia tego ciała (pracy, wymiany handlowej, otrzymania podarunku). Inaczej mówiąc, każdy ma prawo w dowolny sposób używać swoje ciało oraz swoją własność, pod warunkiem, że nie łamie tym prawa własności innej osoby. Według Rothbarda, libertarianizm jest jedyną ideologią, która głosi wolność absolutną i nieograniczoną. Fakt, że nie możemy szkodzić innym, nie ogranicza naszej wolności, gdyż nasza wolność wynika ze ściśle określonych praw naturalnych, które to nie przyznają nam prawa do naruszania wolności innych. Naruszając ją, działamy w sprzeczności z naturą, a tym samym próbujemy łamać nasze naturalne ograniczenia. Nie ma to nic wspólnego z wolnością lub jej brakiem. Jak pisze Rothbard w „Etyce wolności”:

„Każdy człowiek ma wolną wolę, wolność wyboru przebiegu swojego życia i swych działań. Niektórzy krytycy podnosili zarzut, że ta wolność jest iluzoryczna, ponieważ człowieka ograniczają prawa natury. Jest to interpretacja błędna – jeden z wielu przykładów pomieszania wolności z władzą. Człowiek jest wolny do przyjmowania wartości i do wyboru swych działań; ale to wcale nie znaczy, że może bezkarnie naruszać prawa naturalne – że może na przykład przeskoczyć ocean jednym skokiem. Krótko mówiąc, gdy twierdzimy, że człowiek nie jest wolny by przeskoczyć ocean, to nie chodzi nam o jego brak wolności, ale o brak władzy, by to zrobić (…) człowiek nie będąc wszechmocnym ani wszechwiedzącym, poznaje ograniczenia swojej władzy, zwłaszcza wtedy, gdy nie może zrobić czegoś, czego akurat pragnął. Innymi słowy, o ile władza człowieka jest w sposób konieczny ograniczona prawami naturalnymi, o tyle jego wolno wola nie jest”.

Tym samym, żaden człowiek nie może ingerować w życie innej osoby, gdyż nie posiada ku temu władzy. Libertarianizm zakłada bowiem równość każdego człowieka wobec praw natury (nie ma nadludzi i podludzi) oraz posiadanie przez każdego wolnej woli do dysponowania swoim ciałem i swoją własnością – wolnej woli, która jest niezbywalna (nie można stać się dobrowolnym niewolnikiem) i nikt inny nie może jej odebrać. Każde działanie naruszające ową zasadę (zniewolenie), jest działaniem niedopuszczalnym.

Wychodząc z tego założenia, postaram się w kilkunastu punktach opisać, w dużym skrócie i uproszczeniu, jak wyglądałoby prawo stanowione według libertariańskich zasad. Jest to moja własna wizja i – mimo, że starałem się pozostać możliwie obiektywny – poglądy niektórych libertarian mogą się nieznacznie różnić od tutaj przedstawionych. Jest to pobieżny i ogólny opis libertarianizmu. Osoby, które chcą się rzetelnie wgłębić w tę filozofię, poznać historię myśli libertariańskiej, jej twórców oraz dzisiejsze organizacje wolnościowe i pomysły na wprowadzanie w życie idei libertariańskich, odsyłam do książki Murray Rothbarda „Manifest libertariański”, a także to pism ekonomistów i filozofów Austriackiej Szkoły Ekonomii.

PAŃSTWO

Ogólnie rzecz biorąc, libertarianizm jest ideologią antypaństwową. Libertarianie sprzeciwiają się niemal każdej władzy jaka istnieje obecnie na świecie, uważając ją za mniej lub bardziej przestępczą. To państwo najczęściej łamie prawo własności, ono powoduje wojny, stosuje przymus i zniewolenie. S.E. Konkin pisał o państwie:

„Jest to Mafia mafii, Gang gangów, Spisek spisków. Liczba ludzi zamordowanych przez tę instytucję w ciągu kilku ostatnich lat przewyższa liczbę wszystkich zgonów, do jakich doszło wcześniej na przestrzeni dziejów; wartość dóbr skradzionych przez nią w ciągu kilku ostatnich lat przewyższa wartość całego bogactwa wytworzonego wcześniej na przestrzeni dziejów; liczba umysłów, które instytucja to zwiodła – celem swojego przetrwania – w ciągu kilku ostatnich lat przewyższa liczbę umysłów omotanych jakimikolwiek irracjonalnymi ideami głoszonymi kiedykolwiek wcześniej na przestrzeni dziejów; państwo – nasz wróg”.

Libertarianie sprzeciwiają się większości panujących ustrojów, zwłaszcza dyktaturze (dyktat jednostki nad resztą) jak i demokracji (dyktat większości nad resztą); są wstanie za to zaakceptować pewne formy monarchii (Hans-Hermann Hoppe) lub republiki konstytucjonalnej (Ron Paul, Ayn Rand). Każdy się zgadza co do tego, że władza nie powinna mieć istotnego wpływu na życie obywateli, a prawa powinny być proste, jasne i niezmienne.

Wśród libertarianian mamy dwie grupy: minarchistów i anarchokapitalistów. Minarchiści twierdzą, że rola państwa powinna zostać ograniczona do minimum i powinno się ono zajmować tylko tym, co absolutnie niezbędne, czyli pilnować, aby nie dochodziło do agresji jednej jednostki wobec drugiej (do państwa należałyby więc policja i sądy), pomagać tym, którzy naprawdę tego potrzebują (ofiary klęsk, ciężko chorzy i samotni) , a wszystko inne zostawić ludziom (przedstawiciele: Ludwig von Mises, Friedrich von Hayek, Robert Nozick, Ayn Rand, Ron Paul). Większość minarchistów podziela też zdanie, że życie w państwie (płacenie podatków i korzystanie z jego usług) nie musi być obowiązkowe. Tym samym każdy ma prawo oddalić się na margines społeczeństwo i żyć po swojemu (w stylu filozofa H.D. Thoreau), a każda grupa ludzi może zażądać secesji i założyć własne, niewielkie państwo. Tym samym możliwe jest istnienie praktycznie każdych form ustrojowych, także komunistycznych, ale muszą się one opierać na dobrowolnym uczestnictwie.

Anarchokapitaliści żądają całkowitego zniesienia jakiejkolwiek władzy, sprywatyzowanie każdego dobra i pozostawanie wszelkiej organizacji procesom wolnorynkowym (spontaniczny porządek). Twierdzą oni, że nawet ochrona i sądownictwo mogą być równie dobrze (według nich nawet lepiej) sprawowane przez prywatne firmy i nie ma powodu, aby udzielać jakiegoś specjalnego przyzwolenia pewnej grupie ludzi zwanej rządem (przedstawiciele: Murray Rothbard, Samuel Konkin, Hans-Hermann Hoppe).

Wśród państw obecnie istniejącym, za najbliższe libertarianom uważa się niewielkie państewka o dużej swobodzie osobistej i gospodarczej jak Monako, Andora, San Marino, Liechtenstein, Hongkong czy Singapur, a także niektóre amerykańskie stany (New Hampshire). Libertarianie popierają decentralizację, różnorodność, niezależność, autonomię i przewagę władz lokalnych nad władzami federalnymi. Hans-Hermann Hoppe wyraził to jako ideę tysięcy Lichtensteinów.

WŁASNOŚĆ PRYWATNA

Prawo własności jest prawem podstawowym i najważniejszych; jeśli je odpowiednio zdefiniować, to można z niego wywnioskować wszelkie inne prawa (wolność osobista jako własność swojego ciała, wolność słowa jako własność informacji, wolny rynek jako własność mienia itp.). W systemie libertariańskim każdy jest właścicielem swojego ciała oraz tego, co uda mu się zdobyć przy jego użyciu, bądź też dobrowolnie otrzymać od innych. Każdy może posiadać wszystko – nie istnieją rzeczy nielegalne. Każdy może też w dowolny sposób to użytkować (niszczyć, marnować, inwestować, robić sobie samemu krzywdę itp.) oraz tym handlować z kim tylko zechce, na zasadach wolnorynkowych.

Za przestępstwo uchodzi przede wszystkim naruszenie czyjejś własności (kradzież, zniszczenie), użycie swojej własności w sposób, która narusza własność innych (czynienie komuś krzywdy, ograniczanie jego swobody, zanieczyszczanie jego terenu itp.) oraz nieuczciwość w handlu (oszustwa, fałszerstwa, sprzedawanie rzeczy ukradzionych itp.).

GOSPODARKA

Wychodząc z poprzedniego założenia, gospodarka jest wolnorynkowa i opiera się na prywatnym kapitale. Niedopuszczone są żadne regulacje prawne w dobrowolne umowy międzyludzkie. Każdy może handlować czym chce i z kim chce, każdy może też w dowolny sposób ustalać zasady panujące w swojej własnej firmie i działać według własnego pomysłu (oczywiście przy zachowaniu poszanowania na własności innych podmiotów). Tym samym libertarianizm dopuszcza legalne istnienie tego, co dzisiaj nazywamy „czarnym rynkiem” oraz „szarą strefą”.

Jest to świat zdecentralizowany i maksymalnie sprywatyzowany, wykluczający istnienie jakichkolwiek monopoli (minarchiści dopuszczają monopol na sądownictwo i policję). Nie istnieje też pieniądz fiducjalny (papierowy, kreowany, pozbawiony pokrycia) – pieniądz powinien być towarowy i wyłonić się spontanicznie na wolnym rynku, najprawdopodobniej w postaci złota lub srebra (oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby dalej używać gotówki lub kart kredytowych, ale pieniądze te muszę mieć pokrycie w kruszcu). Automatycznie wynika z tego, że nie będzie też istniał żaden monopol na drukowanie pieniędzy (sterowana inflacja) i nie będzie istniała bankowość centralna. Podatki uważa się za kradzież; monarchiści chcą je ograniczyć do niezbędnego minimum lub zastąpić dobrowolnym abonamentem; anarchokapitaliści chcą je w ogóle zlikwidować, zastępując dobrowolnymi umowami i ubezpieczeniami. Większość libertarian identyfikuje się z teoriami postulowanymi przez Austriacką Szkołę Ekonomii (Menger, Mises, Hayek, Rothbard).

WOLNOŚĆ SŁOWA

Najprościej mówiąc, wolność słowa jest nieograniczona. Można ją traktować jako prawo do swobodnego posługiwania się posiadaną informacją oraz jej nośnikami (ludzki język, kartka papieru, mikrofon, serwer internetowy itp.) Każdy może w dowolny sposób pożytkować swoje informacje, w dowolny sposób je przetwarzać, rozgłaszać, modyfikować. Nie istnieją żadne tezy, idee, poglądy, twierdzenia, które by były „na cenzurowanym” – wszelkie dzisiejsze ograniczenia zostają zniesione.

Z tym, że prawo do głoszenia, niesie ze sobą też prawo do niesłuchania. Każdy może głosić dowolne poglądy na „swoim terenie”, przy użyciu swoich własnych nośników informacji. Nie może jednak zmuszać kogoś, aby pomagał mu je propagować (np. nie może zmuszać prywatnej gazety do publikowania go), nie może też narzucać innym swoich poglądów siłą (nękać ich, grozić, zmuszać do słuchania i akceptowania). Niedopuszczalne jest też celowe podawanie fałszywej informacji w celu uzyskania od kogoś zysków (np. zafałszowanie danych na temat sprzedawanego produktu), gdyż jest to równoznacznie z kradzieżą (sprzedajesz nie to, za co ci płacą).

Oczywiście każdy ma prawo decydować, jakie poglądy mogą być rozpowszechniane na jego nośnikach informacji, a jakie nie. Właściciel strony internetowej ma prawo cenzurować wulgarne komentarze; właściciel sali wykładowej ma prawo zabronić określonych okrzyków i wyprowadzić osoby, które się do tego nie stosują; właściciel billboardu może się nie zgodzić na umieszczenie reklamy, która mu się nie podoba; właściciel drukarni może odmówić wydruku ulotek lub plakatów, które głoszą tezy z którymi się nie zgadza, itd.

Nie istnieje coś takiego jak państwowe media. Nie ma też żadnych państwowych regulacji (typu koncesje) na prowadzenia prywatnej działalności medialnej.

WŁASNOŚĆ INTELEKTUALNA

Większość libertarian odrzuca dzisiejsze prawo autorskie i patentowe, kierując się zasadą wyrażoną powyżej – każdy ma prawo zrobić z posiadaną informacją co mu się tylko podoba, niezależnie od tego w jaki sposób ją zdobył. Mając daną informację na jakimkolwiek nośniku (mózg, dysk twardy, papier, itp.) mogą się nim posługiwać w dowolny sposób (jeśli ów nośnik należy do mnie). Oczywiście każdy ma prawo chronić swoje informacje i trzymać je w tajemnicy, może też nimi handlować na zasadach wolnorynkowych.

Nie jest to pogląd jednomyślny. Niektórzy libertarianie, zwłaszcza pochodzący z obiektywistycznego ruchu Ayn Rand, opowiadają się za utrzymanie patentów i ochrony praw autorskich. Murray Rothbard popierał je częściowo. Za to bardziej lewicowi libertarianie (jak Konkin) opowiadają się za infoanarchizmem.

WOLNOŚĆ RELIGIJNA I WYZNANIOWA

Każda religia, Kościół, sekta, zgromadzenia czy tajne stowarzyszenie ma prawo funkcjonować na wymyślonych przez siebie zasadach. Państwo nie ma prawo ingerować w wewnętrzne działania dobrowolnej wspólnoty religijnej ani niczego im narzucać. Ludzie pokroju amiszów mogą sobie żyć według własnego systemu i nikt nie może im go zmieniać. Dotyczy to też wszelkich subkultur, komun hipisowskich, indywidualistów, ekologów, prymitywistów, włóczęgów, ludzi działających w podziemiu lub poza systemem.

Instytucje religijne lub stowarzyszenia mogą też pozyskiwać nowych członków, ale nie mogą nikogo zmuszać do wstąpienia ani zabraniać wystąpienia. Mogą głosić swoje „prawdy”, niezależnie jak bardzo absurdalne by były, ale nie mogą nikogo zmusić do przyjmowania ich.

Państwo nie może też zmusić nikogo do działania w sprzeczności ze swoim światopoglądem. Wyklucza to więc obowiązkową służbę wojskową i obowiązkową edukację (jest to niewolnictwo), obowiązkowe szczepienia (naruszenie nietykalności osobistej) czy obowiązkowy udział w wyborach lub życiu publicznym.

AKSJOMAT O NIEAGRESJI

Nie istnieje przestępstwo bez ofiary. Tym samym dozwolone są wszelkie formy działania, które są moralnie potępiane, ale nie robią nikomu krzywdy, a dokładniej – nie powodują agresji jednej osoby wobec drugiej, gdyż dana osoba może robić krzywdę samej sobie i jest to legalne.

Tym samym dozwolona jest produkcja, handel i branie narkotyków – każdy może używać każdej substancji, jaką tylko uda mu się zdobyć. Zabronione jest za to zmuszanie kogoś do przyjmowanie narkotyków, podawanie ich osobom nieświadomym (dzieci), podawanie ich podstępem (pigułki gwałtu) lub oszukiwanie przy sprzedaży danej substancji (np. sprzedawanie piwa alkoholowego mówiąc, że jest ono bezalkoholowe).

Dozwolona jest też prostytucja, gdyż każdy jest właścicielem swojego ciała i może z nim robić co chce. Dozwolona jest pornografia. Oczywiście nie można nikogo zmuszać do uprawiania prostytucji ani do oglądania pornografii.

Dozwolone są wszelkie działania autodestruktywne, z samobójstwem włącznie, gdyż nie można mówić, że ktoś jest ofiarą samego siebie. Żadna osoba nie może być za nie karana, jeśli nie wiązało się to z agresją wobec innych.

ABORCJA, EUTANAZJA I PROBLEMY BIOETYCZNE

Nie istnieje jedno spójne stanowisko na ten temat, gdyż jest on nieustannym elementem sporów, co zapewne jest największą wadą filozofii libertariańskiej. Libertarianie, podobnie jak wszyscy ludzie mający jakieś stanowisko w tej kwestii, dzielą się na libertarian „pro life” oraz „pro choice” (autor opracowania należy do tych pierwszych). Za dość tragikomiczne można uznać sytuacje, w których w jednym obozie politycznym spotykają się zwolennicy całkowitego zakazu aborcji oraz zagorzali aborcjoniści, ale tak w istocie jest.

Zasadnicza odrzuca się argumentację typową dla środowisk lewicowych, według której dziecko nabywa praw człowieka dopiero od któregoś tygodnia ciąży – nie ma żadnej obiektywnej podstawy aby tak sądzić (dlaczego taki dzień, a nie inny? dlaczego takie kryterium, a nie inne?); każdy taki wyrok musiałby być arbitrażowy, a więc zależeć od kaprysu kogoś, kto akurat z jakiegoś niejasnego powodu ma władzę, aby o tym decydować. Nie do zaakceptowania jest, aby tak istotną kwestię regulowała zwykła ustawa prawna, która na dodatek może się zmieniać, w zależności od światopoglądu osoby będącej u władzy.

Dlatego w większości przyjmuje się, że dziecko jest człowiekiem od momentu poczęcia. Nastaje jednak konflikt, między prawem do życia i własnego ciała dziecka, a prawem do używania własnego ciała przez kobietę. Libertarianie „pro life” argumentują, że dziecko nienarodzone ma takie same prawo by żyć jak każdy inny, a kobieta która decyduje się je począć bierze za to odpowiedzialność. Można tym samym występować w obronie dziecka, które staje się obiektem agresji ze strony lekarza dokonującego aborcji.

Libertarianie „pro choice” uważają, że każda kobieta może robić ze swoim ciałem co zechce; może tym samym usunąć z niego zamieszkujący je płód. Murray Rohtbard sprowadzał wręcz aborcję do działań obronnych, gdzie to płód uchodzi za pasożyta i najeźdźcę, więc kobieta ma prawo pozbyć się go tak samo, jak gospodarz może wyprosić nieproszonego gościa (niewątpliwie wysoce dyskusyjna jest kwestia, czy płód rzeczywiście jest „nieproszony”, oraz czy gospodarz może pozbyć się gościa, jeśli wie, że oznacza to dla niego śmierć – jest to problem osoby, która znalazła się na pokładzie samolotu i żąda się od niej, aby opuściła go w czasie lotu).

Podobne, choć nieco mniej intensywne dyskusje dotyczą kwestii in vitro oraz eksperymentów naukowych na człowieku (klonowanie, komórki macierzyste).

Większość libertarian zgadza się za to na eutanazję, twierdząc, że każdy ma prawo popełnić samobójstwo oraz zapłacić komuś za pomoc w nim, choć i tu są pewne obiekcje, których nie będę tu już rozważał.

MNIEJSZOŚCI SEKSUALNE

Każdy ma prawo uprawiać seks z kim chce i w jaki tylko sposób chce, pod warunkiem, że ów stosunek jest świadomy i dobrowolny. Oczywiście wyklucza to gwałty i pedofilię, za to kwestią sporną jest zoofilia i nekrofilia. Wszystkie inne formy są w zasadzie dopuszczalne.

Problem związków partnerskich praktycznie nie istnieje, gdyż państwo nie powinno się tym w ogóle zajmować. Małżeństwami powinny zajmować się instytucje religijne lub świeckie – nie ma powodu, aby państwo miało organizować ludziom ich życie rodzinne i dobrowolne związki miedzy nimi.

PRAWA DZIECI I EDUKACJA

Z wielu powodów oczywiste jest, że dziecko nie może posiadać tych samych praw co dorośli, ponieważ do pewnego wieku nie jest wstanie ponosić odpowiedzialności za własne czyny oraz świadomie samostanowić o sobie. Tym samym ktoś – kto już posiadł pełnię praw – musi ponosić za nie odpowiedzialność. Według libertarian jedyny osobami, które mają do tego prawo, są rodzice dziecka (jako jego twórcy) lub faktyczni opiekunowie (jako osoby płacące za jego utrzymanie). Oczywiste jest, że dziecku przysługują pewne niezbywalne prawa, jak prawo do własnego ciała i jego nienaruszalności, ale we wszystkich pozostałych kwestiach prawa te zależą od opiekuna. To on decyduje co wolno, a czego nie; on ustala zasady współżycia (jako właściciel domu zamieszkanego przez dziecko ma prawo ustalać zasady panujące w tym domu), on decyduje o wychowaniu, religii, edukacji itp. Państwo nie ma w tych kwestiach nic do powiedzenia, może co najwyżej bronić dzieci przed agresją ze strony rodziców (w minarchizmie). Nie ma prawa też odbierać dziecka rodzicom, jeśli żadna ze stron nie wyraża na to zgody (jedynym wyjątkiem może być małe dziecko, które doznaje przemocy).

Edukacja zostaje sprywatyzowana i szkoły działają jak wszystkie inne przedsiębiorstwa – na zasadach wolnorynkowej konkurencji. Nie istnieje jeden słuszny program nauczania, gdyż każda szkoła może ustalić swój własny. Tym samym każdy rodzic może zdecydować, czego ma być uczone jego dziecko, a czego nie. Nie ma więc żadnych konfliktów jakie występują dzisiaj: nauczanie religii ateistów, nauczanie wychowania seksualnego konserwatystów, nauczanie teorii ewolucji kreacjonistów itp. Rodzic, jako klient, może wyraźnie zaznaczyć, czego oczekuje od danej szkoły.

Nie ma też żadnego powodu, żeby istniał jeden nadany z góry wiek określający dorosłość (18 lat). Dziecko, które nie ma ochoty żyć według zasad narzucanych przez rodziców, ma prawo w każdej chwili opuścić dom rodzinny i zacząć żyć na własny rachunek, zyskując tym samym pełnię praw. Tym samym każdy wkraczałby w dorosłość wtedy, kiedy czułby się naprawdę dorosły i byłby wstanie żyć jak dorosły.

Dyskusyjna jest za to kwestia, czy rodzice mają prawo wyrzucić z domu dziecko, które nie jest wstanie radzić sobie samodzielnie. W tej kwestii także nie ma jednoznacznego stanowiska. Murray Rothbard twierdził, że rodzic nie ma obowiązku dzielić się swoim majątkiem z dzieckiem, może więc je wyprosić kiedy tylko zechce (nawet jeśli jest ono jeszcze niemowlęciem). Mniej radykalni libertarianie twierdzą, że rodzic tworząc dziecko zobowiązał się wziąć za nie odpowiedzialność, musi więc mu zapewnić przynajmniej minimum egzystencjalne, lub też oddać je komuś, kto to zrobi.

OBRONA WŁASNA

Każdy ma prawo posiadać broń dowolnego rodzaju oraz używaj jest do obrony własnej, obrony własnego mienia lub innych osób. Są różne poglądy na temat granic obrony koniecznej. Zasadniczo przyjmuje się, że każdy człowiek traci swoje prawa w takim samym stopniu, w jakim odebrał je innym. Tym samym, jeśli ktoś w niezaprzeczalny sposób wykazuje zamiar zabicia kogoś, atakowany ma prawo zabić w obronie własnej. Jeżeli ktoś popełni morderstwo, bliski zabitego ma prawo się zemścić. Jeśli ktoś coś ukradnie, ukradziony ma prawo zmusić złodzieja do zwrotu tego dobra (lub jego równowartości) plus ewentualne koszty ścigania.

Większość libertarian odrzuca dzisiejszy system karny jako niesprawiedliwy, nieefektywny i arbitralny. Podstawą systemu karnego powinno być zadośćuczynienie ofierze (dziś mamy absurdalną sytuację w które ofiara nie tylko nie zawsze odzyska co straciła, ale jeszcze musi płacić – w formie podatków – za utrzymanie agresora w więzieniu). Tym samym postuluje się powyższą zasadę utraty praw w takim samym stopniu, w jakim się je zabrało. Niektórzy też sugerują, aby stosować zasadę podwójnej utraty praw – złodziej musi oddać dwa razy tyle co ukradł.

Do tego, każdy ma prawo nie skorzystać z przysługującej mu możliwości rekompensaty, czyli przebaczyć agresorowi (rozwiązanie dobre np. dla pacyfistów). Libertarianie dopuszczają karę śmierci (tylko za morderstwo), ale to raczej osoby bliskie, bądź wyznaczone przez zabitego za jego życia, decydują o tym, czy wyrok ma się odbyć czy nie. Równie dobrze mogą go złagodzić (np. dożywotnie więzienia) lub całkowicie anulować.

Jest to system postulowany przez Murraya Rothbarda i nie wszyscy się z nim zgadzają. Minarchiści są skłonni raczej do tego, aby zostawić prawo do rozstrzygania i system karny w rękach państwa. Za to niektórzy radykalni zwolennicy prawa do obrony są zdania, że każde naruszenie własności prywatnej powinno pozbawiać wszelkich praw, czyli np. (w skrajnym przykładzie) sklepikarz ma prawo zastrzelić chłopca, który ukradł ze sklepu gumę do żucia. Jest to raczej pogląd marginalny.

Libertarianie odrzucają też przymusowe leczenie psychiatryczne, gdyż nie ma żadnego uzasadnienia, aby pozbawiać kogoś wolności tylko dlatego, że jest chory albo zachowuje się inaczej niż większość. Zakładając, jak zwykle zresztą, że nie czyni nikomu krzywdy.

PRZEPISY DROGOWE

Przepisy ruchu drogowego wymyśla właściciel danej drogi bądź terenu, po których poruszają się pojazdy. Prawdopodobnie w systemie anarchokapitalistycznym przepisy dążyłyby do ujednolicenia. Niemniej jednak, jeśli ktoś chce wprowadzić jakąś drogową anarchię lub awangardę, powinien poinformować kierowców o tym, czego mogą się spodziewać na jego drodze (np. jeśli ktoś zezwala na jazdę po pijanemu, powinien postawić znak: „Uwaga, pijani kierowcy!”).

DYSKRYMINACJA

Wszelkie odgórne przepisy polityki antydyskryminacyjnej oraz tzw. akcje afirmacyjne są nie do pochodzenia z prawem do swobodnego rozporządzania własnością prywatną. Każdy człowiek ma prawo samemu decydować o tym, z kim chce współpracować, a z kim nie; komu chce świadczyć swoje usługi, a komu nie; kogo chce wpuścić na swój teren; w czyjej obecności przebywać; kogo unikać itd. – nawet jeśli nie potrafi bądź nie chce tego uzasadnić, albo uzasadnienie opiera się na poglądach powszechnie uważanych za rasistowskie, szowinistyczne, ksenofobiczne, itp. Nie można jednak nikogo zmusić do lubienia kogoś oraz nie można nikomu zabronić żywienia nienawiści czy jakichkolwiek innych uczuć (jeśli są to same uczucia i nie mam miejsca bezpośrednia agresja).

Tym samym każdy ma prawo np. nie obsługiwać w restauracji ludzi o określonym kolorze skóry, płci, orientacji seksualnej itp., choć prawdopodobnie działania takie byłyby bardzo rzadkie, gdyż osoba stosująca przy zawieraniu transakcji kryterium pozbawione racjonalnego uzasadnienia (kolor skóry prawdopodobnie nie ma wpływu na jakoś usług, ani nie czyni klienta mniej opłacalnym) traciłaby na tym i wypadała z rynku na rzecz bardziej otwartych producentów. Do tego inni klienci, oburzeni takim dyskryminacyjnym zachowaniem, mogliby zwyczajnie zbojkotować jego produkty.

RÓWNOŚĆ

Libertarianizm jest ideologią wolności, zakładającą, że nie można mówić o równości i sprawiedliwości społecznej, jeśli ludzie nie są całkowicie wolni. Tym samym libertarianie wierzą w równość każdego człowieka wobec prawa, świata i ładu naturalnego, ale odrzucają równość w sensie komunistycznym. Każdy człowiek powinien mieć te same szanse, podlegać tym samym prawom, ale to od niego zależy w jaki sposób to wykorzysta. Milton Friedman twierdził, że każdy ma mieć równy start, ale to od niego zależy jak daleko dobiegnie. Nie ma przy tym znaczenia czy zrobi to sam, czy z dobrowolną pomocą innych osób (spadek, bogaci krewni), gdyż wynika to zwyczajnie z prawa posiadania i dysponowania własnym majątkiem.

Libertarianie wierzą w różnorodność, indywidualność i niezależność. Zakładają naturalne różnice między ludźmi (siła, inteligencja, talenty, zdolności) i zakładają, że każdy ma prawo w maksymalnym stopniu wykorzystać potencjał, który posiada. Tym samym odrzuca się działania egalitarne, gdyż niedopuszczalne jest, aby w imię „równości i sprawiedliwości społecznej”, cokolwiek przez to rozumieć, ograniczać jednym ludziom możliwości jakie posiadają, kosztem innych ludzi. W świecie libertariańskim, każdemu pozwala się na całkowitą swobodę działania, przy stosowaniu aksjomatów wolności.

Nie mają też żadnego sensu pojęcia takie jak prawa kobiet, gejów, Murzynów, imigrantów, mniejszości narodowych, arystokratów, klas itp., gdyż istnieją tylko prawa człowieka, które w równym stopniu dotyczą każdego, bez względu na to kim jest i skąd pochodzi.

PODSUMOWANIE: PRAWO, MORALNOŚĆ I KONSERWATYZM

U ludzi wykazujących bardziej konserwatywne, tradycyjne lub religijne podejście do życia, włos może jeżyć się na głowie, kiedy czytają o propozycja legalizacji narkotyków, prostytucji, broni, dewiacji seksualnych czy innych moralnie nagannych rzeczy. Wiele osób utożsamia idee libertariańskie z przyczyną zepsucia społeczeństwa, a niektórzy wręcz porównują libertarianizm i libertarian z satanizmem i satanistami. Jest to błędne mniemanie. Problem takiego rozumowania polega na tym, że wielu ludzi utożsamia prawo państwowe z moralnością. Według nich to prawo jest od tego, aby zezwalać na to, co uchodzi za dobre i zabraniać tego co złe. Tym samym oskarża się libertarian o relatywizm moralny i promowanie negatywnych zachowań.

Jednak fakt, że libertarianin uważa coś za legalne, nie znaczy jeszcze, że uważa to za moralne albo pozytywne. Pogląd ten bierze się stąd, że libertarianie nie akceptują prawa stanowionego, ale wierzą w prawo naturalne. W tym sensie są wręcz konserwatystami, jeśli definiować konserwatyzm tak, jak zrobił to Hans-Hermann Hoppe: „termin ‘konserwatywny’ odnosi się do kogoś, kto wierzy w istnienie ładu naturalnego, naturalnego stanu zorganizowania odpowiadającego naturze rzeczy: przyrody i człowieka. Stan naturalny jest stanem najbardziej trwałym. Ład naturalny jest odwieczny i zawsze ten sam, można go więc rozpoznać zawsze i wszędzie”.

Dlatego libertarianizm nie jest (w przeciwieństwie do satanizmu) ideologią, która postuluje amoralność i odrzuca jakiekolwiek kodeksy moralne. Jest za to ideologią, która chce odstawić prawa państwowe na dalszy plan i walczyć z owym zepsuciem moralnym w inny sposób, niż przy użyciu przymusu. Murray Rothbard często popierał legalizację skrajnych i radykalnych pomysłów (prawo do porzucania dzieci, dowolnej aborcji, prawo do zniesławiania, do szerzenia rasizmu itp.), ale wynikało to z jego niechęci do regulacji państwowych, które chciał w taki sposób zmienić, niż z rzeczywistego (moralnego) poparcia dla tych rzeczy (zarówno Rothbard jak Mises uważali się za kulturowych konserwatystów). Przyzwolenie na coś nie oznacza jeszcze uważania tego za dobre, ale uważanie czegoś za złe, nie może oznaczać zakazania tego.

Libertarianie nie mogą się więc godzić na żadne prawa, które łamią naturalnego prawo każdego człowieka do samodecydowania o sobie. Za to wielu dzisiejszych konserwatystów, to zwykli egalitaryści i etatyści, którzy siłą próbują wprowadzać swój własny ład i porządek. Dostrzegają, że coś jest złe i próbują to zmieniać według własnego pomysłu. A cóż może być bardziej sprzecznego z naturą, niż działanie przymusowe i łamiące wolną wolę człowieka? To właśnie etatyzm niszczy ład naturalny, gdyż próbuje go zmieniać, wprowadzając w naturalny rozwój wypadków sztuczną wizję uporządkowanego społeczeństwa, zastępując porządek spontaniczny porządkiem planowanym. Według czołowych libertarian, takich jak Rothbard („Egalitaryzm jako bunt przeciwko naturze”) czy Hoppe („Demokracja – bóg, który zawiódł”) takie działania zawsze odnoszą skutek odwrotny do planowanego, a ponadto urągają one ludzkiej godności, zakładając, że ludzie nie są wstanie samodzielnie podejmować wyborów. Według Hoppego, to właśnie zbyt restrykcyjne prawo oraz brak jego jednoznaczności (w demokracji prawo ciągle się zmienia, przez co ludzie nie posiadają jednego punktu odniesienia) powoduje zepsucie społeczne i wzrost zachowań przestępczych. Duża liczba zakazów powoduje większą wybiórczość w przestrzeganiu ich, za to częste zmiany w prawie prowadzą do relatywnego podejścia do niego (to co dziś jest „złe”, jutro może być „dobre”). Dzieje się tak niezależnie od tego, czy działania te przeprowadzają lewicowi socjaliści, czy prawicowi konserwatyści. Dlatego też należy sprowadzić prawo do kilku prostych zasad i pozostawić ludziom swobodę decydowania o całej reszcie.

Libertarianizm jest ideą, która na piedestale stawia ludzką wolną wolę, która wierzy w ludzkie działanie oraz to, że ład naturalny jest najbardziej pożądanym stanem – stanem, w którym ludzie mają swobodę kierowania własnym życiem i współdziałania według własnego uznania, stanem pozbawianym kontroli i przymusu, w którym każdy jest niezależną i swobodną jednostką, będącą jedynym panem swojego losu.

Autor: Wojciech Mazurkiewicz
Źródło: libertarianin.org
Nadesłano do “Wolnych Mediów”


TAGI: , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

23 komentarze

  1. CD 01.09.2012 08:35

    Artykuł bardzo zgrabnie i zwięźle opisuje libertarianizm. Osobiście mi się bardzo podobał, chociaż chciałbym zwrócić uwagę autora na stosowane określenia, jak np. nazwanie rodzica “twórcą” dziecka.

    Niestety osoby do których (jak sądzę) adresowany jest ten tekst charakteryzują się w większości tym, że odbierają słowo pisane w sposób emocjonalny. Często nawet przedkładają emocje ponad logikę. Jest to główny powód, dla którego myśl libertariańska nie jest dobrze odbierana w społeczeństwie.

    Chciałbym tylko podkreślić, że moim zdaniem różnica między minarchizmem a anarchokapitalizmem jest kolosalna. Anarchokapitalizm to jakaś pomyłka i trochę mi wstyd, że jest to w ogóle odłam libertarianizmu. Minarchizm natomiast, to system, który ma szansę istnieć i bardzo chciałbym kiedyś doczekać takich czasów.

    Tekst wyjaśnia zagadnienie liberalizmu ukazując jednocześnie, że liberalizm ma również tą skrajną (anarchokapitalistyczną) formę. Uważam ten odłam za szkodliwy dla libertarianizmu, a ludzi głoszących anarchokapitalizm jako tych którzy albo mają zbyt mało wyobraźni, albo potrafią wmówić sobie dowolną bzdurę

  2. hybrid 01.09.2012 10:42

    a jeśli wszystkie działki dookoła jeziora zostaną wykupione albo cały las i wlasciciel ogrodzi zakaże wstepu?? czy nie pogwałci naszej wolności do korzystania z darów natury?? prawo naturalne..

  3. Jedr02 01.09.2012 13:56

    Trochę fikcyjny jest kawałek w “równości”. Ten system paktycznie by równego startu nie zapewniał. Dziecko urodzone w bogatej rodzinie od razu będzie otrzymywać dobre wychowanie oraz wtrafi do najlepszych szkół, dziecko w biednej rodzinie może nie mieć nawet czasu na nauke, bo będzie musiało pracować np z rodzicami w polu. W obliczu możliwości kumulacji własności prywatnej trudno żeby z czasem dalej każdy miał te same szanse. Bogaci będą pilnować siebie i swoje dzieci jak będą mniej zaradne, a z biedoty najwyżej się geniusze przecisną 🙂
    Ale to tak czy siak hipotetyczne czepialstwo bo system jest utopijny. 150 lat temu było dużo więcej swobody gospodarczej na zachodzie, i gdzie ona jest? Ona nie ma racji bytu, najbardziej wpływowe jednostki, które zgromadziły dużo własności starają się być jeszcze bardziej wpływowe i powiększać swoje wpływy, dążą więc do rozwoju państwa by powiększać swoją władze. Biedota zaś również chce państwa zapewniającego im różne prawa, jak 8-godzinny dzień pracy. A kto ma proponowany tu system? Grupka bogatych się zbierze i zbierze większą armie niż małe słabe państwo lub zupełny jego brak 🙂
    System się opiera na tym że ludzie mieli by nagle zacząć uznawać jakieś prawa za prawa naturalne i się ich ślepo trzymać, nawet jeśli dzięki nim głodują, jednocześnie nie ma siły trzymającej ich w tym systemie.
    Obecnie szarzy ludzie są dojeni jak wlezie, ale mają w tej naszej demokracji zapewnione to że maja co żreć i zwykle nikt ich nie zabija jak wyjdą na ulice, przy tym jak się buntują ma kto ich uciszać, oraz prewencyjnie są poddawani propagandzie i to utrzymuje system niekorzystny większości.
    Jeśli jestem w błędzie będzie mi bardzo miło jak ktoś pomoże mi z niego wyjść 🙂

  4. Wojciech Mazurkiewicz 01.09.2012 14:36

    @Jedr02
    Śpieszę z tłumaczeniem 🙂
    ” Ten system paktycznie by równego startu nie zapewniał.”
    W sensie majątkowych nie, to oczywiste. Równość w rozumieniu libertarian jest taka, że każdego dotyczą te same prawa, czyli: rodzisz się w jakiejś sytuacji, lepszej lub gorszej, posiadasz jakieś talenty, większe lub mniejsze i wykorzystujesz je według swojego mniemania. Istotne, żeby cię nikt nie ograniczał, ale też nikt nie ma OBOWIĄZKU ci pomagać. Oczywiście jedni mają łatwiej a drugiej trudniej, tak było jest i będzie. Życie nie jest ani łatwe, ani sprawiedliwe.

    “Ale to tak czy siak hipotetyczne czepialstwo bo system jest utopijny”
    To prawda, ale warto do niego dążyć, przynajmniej pod pewnymi względami. Zawsze więcej osiągniemy, jeśli będziemy się kierować pewnymi wartościami. CD to dosyć realistycznie ująć. Też bym chciał dożyć takich czasów.

    ” Ona nie ma racji bytu, najbardziej wpływowe jednostki, które zgromadziły dużo własności starają się być jeszcze bardziej wpływowe i powiększać swoje wpływy, dążą więc do rozwoju państwa by powiększać swoją władze.”
    Racja, to jest największa bolączka naszych czasów. Tym bardziej powinno się dążyć do ograniczenia władzy państwowej, aby zabrać jak najwięcej przywilejów tym, którzy na nie zasługują. Być może to jest “mission impossible”, nie wiem. Ja nie jestem (póki co) aktywistą, ale tylko teoretykiem. Takie są założenia libertarian, ale nie ma jednej słusznej drogi jak je wprowadzić. Dosyć ciekawą, chociaż fantazyjną, koncepcję podaje Konkin w “Nowym manifeście libertariańskim”
    http://libertarianin.org/Ebooks/S.E._Konkin/SEK3_Nowy_manifest_libertarianski.pdf

    “Biedota zaś również chce państwa zapewniającego im różne prawa, jak 8-godzinny dzień pracy. A kto ma proponowany tu system? Grupka bogatych się zbierze i zbierze większą armie niż małe słabe państwo lub zupełny jego brak :)”
    Problem w tym, że ta grupka bogatych równocześnie, jak napisałeś poniżej, doi z nich ile wlezie. Ten 8 godzinny dzień pracy to tylko okruch ze stołu pańskiego (według mnie w sprawnie działające gospodarce nie ma konieczności tyle pracować). Powinno się raczej dążyć do tego, żeby ci biedni też mieli szansę przysiąść się do stołu. Ale w tym celu należałoby zlikwidować wszelkie możliwe monopole.

    “System się opiera na tym że ludzie mieli by nagle zacząć uznawać jakieś prawa za prawa naturalne i się ich ślepo trzymać, nawet jeśli dzięki nim głodują, jednocześnie nie ma siły trzymającej ich w tym systemie.”
    Nikt nie zakłada, żeby wszyscy będą się stosować do tych praw. Konflikty będą dalej i rozlew krwi będzie dalej. Głód, nędza i choroby też. Ten system nie ma zapewnić Edenu. Ma zapewnić wolność i (przynajmniej według mnie) poprawić obecną sytuację.

  5. Jedr02 01.09.2012 15:46

    Likwidacja monopoli wolnorynkowa by nie była, to ingerencja w rynek. W zakresie technologii jeszcze można mówić że genialne pomysły się przebiją, ale na rynku surowców gruba większych firm spokojnie może zaczać panować. Wykupią złoża i póki nikt by skutecznie nie wymyślił jak się bez nich obejść mają swoistą władze 🙂 Prawa antymonopolowe mogłyby to utrudniać, ale to już są odgórne prawa regulujące rynek.

    Zgadzam się że prawdopodobnie wiele z tutaj proponowanych zmian mogłaby przynieść korzyści po przez wycięcie obecnego że tak to nazwe nowotworu , ale co z tego że się to wytnie jak nie będzie czegoś co powstrzyma przyrost nowej chorej tkanki.
    głupio by było jakbyśmy się zebrali, usuneli ten pseudosocjalizmokapitalizm czy co to w ogóle jest, dali ludziom wolność i możliwości, a po 100 latach byłoby podobnie. Słabsi oddali by ją znowu za okruchy ze stołu silniejszych zyskujących nad nimi coraz większą kontrole.
    Sam również w tym kontekście jestem teoretykiem, bo nie znam rozwiązania:) Ale pewno warto aktywnie starać się utrzymać jakąś wolność żeby w ogóle dało się tego rozwiązania szukać 😛

  6. Wojciech Mazurkiewicz 01.09.2012 16:01

    Prawo monopole dzisiaj nie istnieje, a jeśli istnieje, to nie działa. Większość monopoli powstaje w wyniku rządowych subsydiów, korupcji oraz rozrośniętej biurokracji, która blokuje dostęp niewielkim firmom. Na prawdziwie wolnym rynku (niech będzie utopijnym) monopol nie ma prawa powstać. Za to czy wprowadzenie wolnego rynku dzisiaj, kiedy już znaczna część bogactwa jest w rękach nie tych co trzeba, ucięłoby monopole, jest kwestią wysoce wątpliwą. Jednak osobiście nie widzę żadnej innej metody walki z korporacjami jak poprzez zmniejszanie biurokracji i likwidowanie przywilejów. Można jeszcze wprowadzać komunizm, ale to jest jeszcze większa utopia i o wiele bardziej niebezpieczna. Można też wprowadzić władzę oświeconą, która wszystko sprawiedliwie poustala, ale w istnienie czegoś takiego nie wierzę.

  7. Wojciech Mazurkiewicz 01.09.2012 16:07

    Zresztą, największym monopolem jest samo państwo i dobrze wiemy, że nic co państwowe nie działa tak jak powinno (kolej, szkoła, ubezpieczenia społeczne, służba zdrowia, poczta)

  8. CD 01.09.2012 17:14

    Jakie jest rozwiązanie? Starać się by jak najwięcej ludzi ceniło sobie wolność – by chciało być wolne. Oprócz tego trzeba mieć dużo szczęścia, by władzę przejęli odpowiedni ludzie.

    “a jeśli wszystkie działki dookoła jeziora zostaną wykupione albo cały las i wlasciciel ogrodzi zakaże wstepu?? czy nie pogwałci naszej wolności do korzystania z darów natury?? prawo naturalne..”

    Dobre pytanie i odpowiem na swój własny sposób. Dla mnie zupełnie obojętne są określenia w stylu “prawo naturalne” itp. Powody dla których należy szanować własność prywatną wynikają moim zdaniem z czegoś innego. Wynikają z tego, że to co posiadamy staramy się szanować. Zapewniam Was, że właściciel jeziora nie będzie go tak zaśmiecał jak ludzie, którzy traktują go jako “coś wspólnego”.

    Błędem jest jednak myślenie, że właściciel jeziora po prostu go ogrodzi i nikt z tego jeziora nie będzie czerpał pożytku. Jest dokładnie na odwrót – właściciel na własną rękę będzie szukał sposobu, żeby inni ludzie mogli z jego jeziora skorzystać, ponieważ da mu to pewien zysk.

    A oburzonym na to, że nie powinno tak być, żeby ktoś płacił za dostęp do jeziora – odpowiadam. A dlaczego nie? Przecież właściciel jeziora nie po to zarobi pieniądze, żeby nimi palić w kominku. Ten właściciel wyda te pieniądze na inne dobra, a więc nawet jeśli wydamy kasę na jezioro, to te pieniądze szybko do nas wrócą. Dzięki temu możemy się wymieniać dobrami i jednocześnie dbać o to, co nasze.

  9. Jedr02 01.09.2012 17:24

    ” Na prawdziwie wolnym rynku (niech będzie utopijnym) monopol nie ma prawa powstać.”

    Liczba złóż surowców jest ograniczona, w jaki sposób wolny rynek uniemożliwia wykupienie jakieś grupie większych firm większości złóż danego surowca?

    Zamiast władzy oświeconej to raczej można by mówić o technokracji. Władza na podstawie paradygmatu naukowego. Po częsci Zeitgeist za tym postuluje. Jakby się naprawde jego trzymać to mogłoby dawać ciekawe efekty 🙂 Ale sprawa nie łatwa do wprowadzenia, bo póki co naukowcy się sami tego nie trzymają, kasa oraz jakieś dziwne dogmaty skutecznie w większości ich zwracają z dobrej drogi.

  10. Wojciech Mazurkiewicz 01.09.2012 17:30

    Dla wszystkich, którzy obawiają się, że własność prywatna ograniczy im prawo do poruszania się – zobaczcie sobie jak to działa w Internecie. Internet jest właściwie niekontrolowany przez nikogo, a niemal wszystkie strony znajdują się w rękach prywatnych. I co? Czy macie problem, żeby gdzieś wejść? Jesteście skądś wyganiani? Blokują wam gdzieś dostęp? Oczywiście, że nie (nie licząc drobnych wyjątków) – jest całkiem na odwrót, każdy wręcz ubiega się o to, żeby jak najwięcej ludzi go odwiedziło, żeby był u niego jak największy ruch. Nie ma żadnego sensu izolować własności prywatnej, bo nie przynosi to żadnych zysków, a same straty. Izolowane będą tylko tereny potrzebne do osobistego użytku (domy), ale całe reszta nie. I też nie zawsze tak będzie, ze aby gdzieś wejść, będziesz musiał płacić. Właścicielowi może zależeć, abyś wszedł do niego z całkiem innych powodów (kupił coś, skorzystał z jakiejś usługi, zobaczyć reklamę itp).

  11. Wojciech Mazurkiewicz 01.09.2012 17:36

    “Liczba złóż surowców jest ograniczona, w jaki sposób wolny rynek uniemożliwia wykupienie jakieś grupie większych firm większości złóż danego surowca?”
    Od tego są nowe technologie. Jasne, że można rozważać hipotetyczne sytuacje, że jakaś firma przejmie całą ropę na świecie, albo całą wodę i uczyni z reszty swoich niewolników, zmuszonych korzystać z jej usług na niesprawiedliwych zasadach, ale:
    Po pierwsze: jest to jednak mało prawdopodobne.
    Po drugie: Dziś i tak mamy podobną sytuacją, tyle że taka firma nazywa się państwo.

  12. Jedr02 01.09.2012 18:06

    Nowe technologie? Prawda, ale zobacz od jak dawna używamy jako ludzkosć miedzi, złota czy żelaza. Rzymianie używali żelaza i my potrzebujemy, tylko mamy lepiej rozwinięte metody przetwarzania (stal). Oczywiście jedna firma która przejeła by każde złoże jest mało realna, ale kilka firm ze sobą współpracujących mających zdecydowaną większość rynku nie jest nierealne.
    Chodzi mi o to, że choć rozumiem że wiele obecnych przepisów ułatwia utrzymywanie monopolu korporacjom oraz nadaje monopol państwa na różne sprawy to usunięcie tego nie koniecznie powoduje że monopol staje się nierealny.

    A monopole w internecie? Typu google jako wyszukiwarka też mają swoje źródło w obecnym systemie którego nie ma w wolnym rynku? Internet nie jest jakoś mocno regulowany, a wiele w nim monopoli, miliony ludzi używają javy, adobe flash player, google wyżej wymienione, przeglądarek też raptem kilka się liczy. Jak się pojawi jakiś nowy pomysł to takie google może to wchłonąć łatwo, wystarczy że będzie śledzić cały czas sytuacje i inwestować w rozwój. Ktoś nowy zdolny może najwyżej sprzedać im pomysł i robić dla nich.

  13. Wojciech Mazurkiewicz 01.09.2012 18:36

    @Jedr02
    Osobiście dużo pracuję z open source i widzę naprawdę bardzo wiele alternatyw, nie uważam, aby ryzyko powstania monopolu w internecie było realne. A to, że wielu ludzi z własnej głupoty uzależnia się od potentatów typu facebook lub google, przez co oni zaczynają “wchłaniać” w siebie cały internet… Cóż, to jest osobny problem, choć ciekawy. Inna sprawa, że takie coś dużego zwyczajnie jest nam potrzebne. Sam prowadzę strony internetowe i wielokrotnie korzystam z różnych usług tej dwójki i są to usługi których bym nie miał, gdyby oni nie byli tacy “duzi” i nie posiadali tylu informacji. Wiesz, łatwo jest narzekać na to i tamto, ale świat jest niestety wiele bardziej skomplikowany i wielu rzeczy zwyczajnie nie da się uniknąć, chyba że poświęcając coś innego.
    A groźba monopolu o której musisz jest realna i zawsze taka będzie. Podobnie jak groźba np. objęcie przez jakiś silny gang totalitarnej dyktatury. Nie wydaje mi się, aby istniała (przynajmniej na razie) jakaś recepta, aby to wyeliminować. Raczej trzeba się starać minimalizować prawdopodobieństwo.

  14. Wojciech Mazurkiewicz 01.09.2012 18:42

    Aha, jeszcze radzę zapoznać się z czymś takim jak darknet. Internet akurat zawsze sobie jakoś poradzi 🙂

  15. Janusz Korczynski 01.09.2012 20:58

    Do Łukasza,
    Tylko, że służba zdrowia w Polsce jest prywatna, nie licząc jeszcze tylko szpitali i ubezpieczeń. Stąd jej gigantyczne koszta utrzymania, ktoś musi zeżreć publiczne pieniądze w zyskach.

  16. Janusz Korczynski 02.09.2012 03:53

    Dobrze, że libertarianie nie rządzą, bo mielibyśmy Chile Pinocheta 2.

  17. norbo 02.09.2012 07:16

    🙁

  18. Yogipower 02.09.2012 09:14

    Dobrze że nie rządzi Janusz, bo mielibyśmy Kambodże Czerwonych Khmerów 2

  19. frasobliwy 02.09.2012 11:37

    Im więcej ich tekstów czytam tym bardziej dochodzę do wniosku iż ich ideologia jest tak samo utopijna jak komunistyczna.

    Ideologia całkowicie antypaństwowa i materialistyczna. Piszą, że mają moralność ale tak na prawdę to nie wiadomo jaką. No chyba że są to prawa natury.

    Dobrze sami podsumowali gdzie coś takiego ma prawo zaistnieć. W maluteńkich państewkach, bez żadnych aspiracji. Jedynie czysta egzystencja. W dzisiejszym świecie całkowicie nie do zaakceptowania.

    Jest taki film Mad Max 2, to jest chyba to o co chodzi anarchokapitalistą.

  20. CD 02.09.2012 13:15

    A i jeszcze jedno – Google nie jest żadnym monopolistą. Google po prostu ma najlepszy produkt, dlatego każdy z niego korzysta. Google nie jest monopolistą w tym sensie, że nie może sobie pozwolić na totalne olanie jakości swoich usług, bo klienci przejdą do konkurencji.

    Podobnie microsoftowy Internet Explorer. Czy Microsoft miał monopol na przeglądanie sieci? Oczywiście, że nie – olali swój produkt i stracili większość w tym segmencie.

    A teraz zastanówcie się, czy państwo ma monopol na służbę zdrowia? Czy może olać swój produkt? Oczywiście, że tak, bo opłaty i tak pobiera przymusowo.

  21. Jedr02 02.09.2012 14:28

    CD, ale skąd wziąłeś że monopol musi trwać wiecznie oraz wiązać się z olewaniem swoich usług?
    Zdaje mi się, że uznałeś monopol państwowy za wzór monopolu i inny który nie ma takich samych cech to już nie monopol.
    Google dominuje na rynku wyszukiwarek, jego główną siłą jest to ile tych stron zawiera, przyzwyczajenie klientów, umowy kleintów z nimi, ma zresztą inne stronki np youtube. Czemu to ma niby nie być monopol? nie ma praktycznego konkurenta, trudno byłoby stworzyć konkurencje(chociażby ogromne koszta, miejscami jakiś patent). Z pełną definicją encyklopedyczną da się znaleźć rozbieżność, ale mniej istotną niż w twoim przykładzie, gdzie państwo nie jest jedynym dostawcom tej usługi i prywatnie też możesz się leczyć.

    “2 celem jest to, by to dobre państwo nie zostało zastąpione przez gorsze. W związku z tym, oprócz obywateli powinno tez chronić same siebie. Powinno utrzymać odpowiednią ilość wojska, mieć wywiad, tajne służby itp.”
    Takie państwo miałoby monopol na te sprawy? 😛
    Zresztą to byłoby państwowe, państwo mogłoby to zaniedbywać i zabierać dużo więcej pieniędzy na te cele niż powinno… To co państwowe zresztą słabo działa.

  22. CD 02.09.2012 15:46

    “CD, ale skąd wziąłeś że monopol musi trwać wiecznie oraz wiązać się z olewaniem swoich usług?”

    Nie musi trwać wiecznie, ale gdyby monopol nie wiązal się z olewaniem swoich usług, to nie byłoby w nim nic złego. Przecież podstawową wadą monopolu jest to, że zaczynamy dostawać kiepską usługę za wysoką opłatą.

    “Czemu to ma niby nie być monopol?”

    Możesz to nazwać monopolem, ale wówczas musiałbyś przyznać, że w takim monopolu nie ma nic złego.

    Google nie jest jedyną wyszukiwarką, więc masz wybór i możesz korzystać z innych. I co mi powiesz? Że wolisz z Google, bo lepiej wyszukuje strony? Ano właśnie – i bardzo dobrze, że korzystamy z tego co lepsze, a nie z tego do czego jesteśmy zmuszeni.

    “gdzie państwo nie jest jedynym dostawcom tej usługi i prywatnie też możesz się leczyć”

    Tak, ale nie mogę przestać być klientem NFZ i nie mogę rozwiązać z nim umowy. Można byłoby sprzeczać się o definicję słowa monopol, ale ważniejsze jest co uważamy za złe? Sytuację w której dobrowolnie korzystam z popularnej usługi bo uważam ją za najlepszą, czy sytuację w której jestem zmuszony.

    “Takie państwo miałoby monopol na te sprawy? :P”

    No tak – w ogóle definicja państwa jest taka, że to organizacja z monopolem na przemoc na danym terenie.

    “państwo mogłoby to zaniedbywać i zabierać dużo więcej pieniędzy na te cele niż powinno…”

    Dlatego trzeba mieć szczęście, by trafić na dobre rządy.

    “To co państwowe zresztą słabo działa.”

    Tak, ale akurat monopol na przemoc to niestety smutna konieczność.

  23. eLJot (Moderator) 02.09.2012 20:41

    To że państwowe słabo działa to nie wina tego że państwowe tylko że w państwie nie ma demokracji. Jeśli miałbyś demokrację na poziomie tej w Szwajcarii państwo było by o wiele sprawniejsze. I w takim państwie kolesiostwo i familiada jest ubijana w zarodku po prostu demokracja bezpośrednia nie pozwala na takie numery. Ale do tego potrzebna jest świadomość obywateli. Z reszta każdy system ma jakieś swoje ale.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.